#10
Oszołomiona szłam powoli za Gurenem.
( Ja nie wieże...W jednym pokoju. Arghhhh, różowa obroża i smycz, powrót Iana, nowy wróg, dzielenie z NIM pokoju....Dlaczego?! )
Chłopak otworzył drzwi do pomieszczenia. Rozejrzałam się po pokoju, był dość duży. No...Znaczy na pewno większy od tego co mi przydzielili. Zwróciłam się ku mężczyźnie.
- Ładnie tu masz, muszę przyznać.-uśmiechnęłam się zadziornie- Czuje kobiece perfumy.
- Heh....Niedługo będziesz czuć tutaj tylko mój i twój zapach. - wystawił rękę - Obroża.
Popatrzyłam się pytająco.
- Pomyślałem, że jak będziemy mieć razem pokój to obroża jest już zbędna. - zakrył ręką usta - Po za tym trochę pomyślałem i zauważyłem, że możesz poczuć się niezręcznie myśląc , że traktuje cie jak jakiegoś pieska.
Zrobiłam mine dumnej mamuśki i podeszłam do mężczyzny . Złapałam za jego policzki i wyszczerzyłam się.
- Hehe, playboy naprawę niezłą ma gadkę, by zaimponować dziewczynie. Chociaż...-popchnęłam go na podłogę i usiadłam na niego, przybliżając swoją twarz.
- He...Ja też mam swoje techniki.
Czarnowłosy uśmiechnął się, lekko rumieniąc. Podniósł się i przejął inicjatywę. Zaczęliśmy się chichrać.
- Oya...
Równomiernie zwróciliśmy głowy ku przejściu do drzwi, stała w nich Shinoa. Guren kaszlnął i pomógł mi wstać.
- Shinoa...A pukać to nie łaska?
- Hehe, popsułam wam naprawdę romantyczny moment. - powiedziała Shinoa.
- Nie ważne, co chciałaś?
- Potwory zbytnio się do nas zbliżyły i dostaliśmy zlecenie, żeby je załatwić.
Mężczyzna poprawił ubiór i machnął ręką na znak żebym szła za zanim, fioletowowłosa dołączyła.
***
Idziemy przez zniszczone miasto średnio liczebną grupą. Już większy obszar wyczyściliśmy. Kiedy przebijałam kataną jednego ze stworów usłyszałam z dość wielkiego dystansu donośny, dziewczęcy krzyk. Nastawiłam uszy i po krótkim rozmyślaniu zwróciłam się do Gurena.
- Słyszałeś to?
- Co niby ? - odwrócił się moją stronę.
Warknęłam cicho i złapałam mężczyznę za nadgarstek. Zaczęłam biec do miejsca gdzie wydobył się krzyk. Ludzie z grupy byli zdezorientowani i jedna z dziewczyn wykrzyczała pytająco.
- Kapitanie?!
- E-ech?! Nie martwcie się! Zajmijcie się dokończeniem misji, niedługo dołączymy!
Ciągnęłam że sobą chłopaka, był trochę zmieszany i mówił, żebym przystopowała. Zignorowałam go. Dotarliśmy na miejsce w zaskakującym tempie. Była to opuszczona szkoła, jednak naprawdę.....ogromna.
( Jak ja mam teraz tak szybko odnaleźć tą dziewczynę?! )
Trochę odetchnęłam i powiedziałam do zdyszanego mężczyzny.
- Stój tu i jagby coś stąd wyskoczyło, zabij.
- Chiyo czekaj! Co się stało?
- Ergh! Nie mam czasu! Usłyszałam tu krzyk, idę! Poczekaj tu pysiuniu. - żartobliwie posłałam mu całusa.
Nie pozwalając mu wypowiedzenie słowa fioletowookiemu ruszyłam do budynku. Źrenice zwężyły się, ukazując więcej mojego bursztynowego koloru oczu. Zatrzymałam się, stanęłam na środku dużej hali i nastawiłam uszy.
( ....Tam! )
Zwróciłam się ku korytarza po mojej lewej i zaczęłam biec. Ujrzałam otwarte drzwi i zaczęłam się zatrzymywać. Z piskiem butów zatrzymałam się przed wejściem, łapiąc za ściane. Zobaczyłam uśmiechającego się wampira, przypierającego na biurku zrozpaczoną dziewczynę. Krwiopijca miał średniej długości, zielone włosy i porozrywane, niedbałe cichy. Gdy kobieta spotkała się ze mną spojrzeniem, zaczęła błagalnie krzyczeć.
- Pomóż! P-proszę! Pomocyyyy!!!
CDN....
........................
( 470 słów) Do zobaczenia za kilka tygodni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro