Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#10

Oszołomiona szłam powoli za Gurenem.

( Ja nie wieże...W jednym pokoju. Arghhhh, różowa obroża i smycz, powrót Iana, nowy wróg, dzielenie z NIM pokoju....Dlaczego?! )

Chłopak otworzył drzwi do pomieszczenia. Rozejrzałam się po pokoju, był dość duży. No...Znaczy na pewno większy od tego co mi przydzielili. Zwróciłam się ku mężczyźnie.

- Ładnie tu masz, muszę przyznać.-uśmiechnęłam się zadziornie- Czuje kobiece perfumy.

- Heh....Niedługo będziesz czuć tutaj tylko mój i twój zapach. - wystawił rękę - Obroża.

Popatrzyłam się pytająco.

- Pomyślałem, że jak będziemy mieć razem pokój to obroża jest już zbędna. - zakrył ręką usta - Po za tym trochę pomyślałem i zauważyłem, że możesz poczuć się niezręcznie myśląc , że traktuje cie jak jakiegoś pieska.

Zrobiłam mine dumnej mamuśki i podeszłam do mężczyzny . Złapałam za jego policzki i wyszczerzyłam się.

- Hehe, playboy naprawę niezłą ma gadkę, by zaimponować dziewczynie. Chociaż...-popchnęłam go na podłogę i usiadłam na niego, przybliżając swoją twarz.

- He...Ja też mam swoje techniki.

Czarnowłosy uśmiechnął się, lekko rumieniąc. Podniósł się i przejął inicjatywę. Zaczęliśmy się chichrać.

- Oya...

Równomiernie zwróciliśmy głowy ku przejściu do drzwi, stała w nich Shinoa. Guren kaszlnął i pomógł mi wstać.

- Shinoa...A pukać to nie łaska?

- Hehe, popsułam wam naprawdę romantyczny moment. - powiedziała Shinoa.

- Nie ważne, co chciałaś?

- Potwory zbytnio się do nas zbliżyły i dostaliśmy zlecenie, żeby je załatwić.

Mężczyzna poprawił ubiór i machnął ręką na znak żebym szła za zanim, fioletowowłosa dołączyła.

***

Idziemy przez zniszczone miasto średnio liczebną grupą. Już większy obszar wyczyściliśmy. Kiedy przebijałam kataną jednego ze stworów usłyszałam z dość wielkiego dystansu donośny, dziewczęcy krzyk. Nastawiłam uszy i po krótkim rozmyślaniu zwróciłam się do Gurena.

- Słyszałeś to?

- Co niby ? - odwrócił się moją stronę.

Warknęłam cicho i złapałam mężczyznę za nadgarstek. Zaczęłam biec do miejsca gdzie wydobył się krzyk. Ludzie z grupy byli zdezorientowani i jedna z dziewczyn wykrzyczała pytająco.

- Kapitanie?!

- E-ech?! Nie martwcie się! Zajmijcie się dokończeniem misji, niedługo dołączymy!

Ciągnęłam że sobą chłopaka, był trochę zmieszany i mówił, żebym przystopowała. Zignorowałam go. Dotarliśmy na miejsce w zaskakującym tempie. Była to opuszczona szkoła, jednak naprawdę.....ogromna.

( Jak ja mam teraz tak szybko odnaleźć tą dziewczynę?! )

Trochę odetchnęłam i powiedziałam do zdyszanego mężczyzny.

- Stój tu i jagby coś stąd wyskoczyło, zabij.

- Chiyo czekaj! Co się stało?

- Ergh! Nie mam czasu! Usłyszałam tu krzyk, idę! Poczekaj tu pysiuniu. - żartobliwie posłałam mu całusa.

Nie pozwalając mu wypowiedzenie słowa fioletowookiemu ruszyłam do budynku. Źrenice zwężyły się, ukazując więcej mojego bursztynowego koloru oczu. Zatrzymałam się, stanęłam na środku dużej hali i nastawiłam uszy.

( ....Tam! )

Zwróciłam się ku korytarza po mojej lewej i zaczęłam biec. Ujrzałam otwarte drzwi i zaczęłam się zatrzymywać. Z piskiem butów zatrzymałam się przed wejściem, łapiąc za ściane. Zobaczyłam uśmiechającego się wampira, przypierającego na biurku zrozpaczoną dziewczynę. Krwiopijca miał średniej długości, zielone włosy i porozrywane, niedbałe cichy. Gdy kobieta spotkała się ze mną spojrzeniem, zaczęła błagalnie krzyczeć.

- Pomóż! P-proszę! Pomocyyyy!!!


CDN....

........................
( 470 słów) Do zobaczenia za kilka tygodni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro