Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1

Jest taki dzień, jedyny dzień w roku, kiedy jestem przybita i bezlitosna...A dlatego, że ten dzień to rocznica zamordowania mojego klanu wilkołaków. Jestem prawdopodobnie ostatnim ocalałym bytem. Jeśli jest jeszcze jakiś żywy, na pewno jest ICH niewoli. W niewoli u wampirów. Pewnie żywią się jego krwią po powyżej dziesięciu razy dziennie. Normalny człowiek już dawno by skonał, jednak my jesteśmy wilkołakami. Ogromna siła i odporność, nadzwyczajna zwinność i szybkość, pazury i zęby jak brzytwa, wyostrzony zmysł węchu i słuchu i co najważniejsze dla tych potworów wspaniały smak krwi.
To właśnie one zamordowały moich nieszczęsnych braci. Nie rozumiem dlaczego nie wzięli ich wszystkich do niewoli. Czemu? Dlaczego? Może uznali, że jesteśmy zagrożeniem i postanowili nas po prostu wymordować mimo naszej krwi?
Po tym co zrobiły te poczwary, nie zasługują żyć na tym świecie. Mimo tego nie mam zamiaru się mścić. Nie jestem też po niczyjej stronie. Teraz ostatki ludzi walczą z nimi, żeby ich wybić. Ja nie mam zamiaru im pomagać. Nie ujawniam się, nikt przynajmniej nie wie o moim istnieniu.
Ludzie...Są bardziej interesujący, niż te wampiry. Wolę raczej obserwować ich z ukrycia. I właśnie to robię...
Siedzę na słupie lampy. Patrzę na ludzi, którzy odbywają potyczkę z krwiopijcami. Dziwię się, że żaden mnie jeszcze nie zauważył. Zresztą nawet jeśli się tu popatrzy to zniknę w mgnieniu oka. Mam głąwe opartą przez ręce i patrzę na nich że skupieniem, jednak bez żadnego wyrazu na twarzy. Jeden istot ludzkich został dźgnięty w klatkę piersiową. ( Ooo...Nie radzicie sobie co? ) Nagle słyszę silny trzask. Widzę jak wysoki mężczyzna z średniej długości czarnymi włosami odpiera atak jednego z wampirów ratując kampana, który leży przestraszony na podłodze. ( Hmmm...lovelas zaczął działać. )
Wszystkich ludzi rozróżniam, a że nie wiem jak mają na imię to daje im ksywki. Nawet jeśli usłyszę ich imię to od razu zapominam i zostają przy pseudonimie.
Mężczyzna walczy na równi z upiorem. Odpycha następny atak, ale za nim pojawił się następny krwiopijca ( Może nie dać rady! ) Wszystcy byli zajęci, nie dali by rady mu pomóc.  Musiałam zadziałać. Wstałam i rzuciłam ostrzem w szyję pijawki, która miała już zaatakować. Nikt z ludzi nie zwrócił na to uwagi. Byli zbyt zajęci. Tylko wampir, który walczył z psem na baby ujrzał jak jego sprzymierzeniec nagle padł na podłogę. Potwór odskoczył i popatrzył w moją stronę. ( Ach...Chyba muszę już wkroczyć do akcji. ) Skoczyłam na wampira. Wyciągnęłam szybko katane z pochwy i przeciełam nią jego szyję. Wampir upadając zmienił się pył. Nacierałam następnego.

- Następny potwór ?! - wykrzyczał jeden z ludzi wyciągając miecz.

- Głupi! To nie wampir! - czarnowłosy wykrzyczał i powstrzymał kamrata ręką.

CDN......
.....................................
I jak podoba się?
( 433 słowa )

Do zobaczenia ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro