Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ziemia pod ziemią

- Panie Feridzie! - Mała dziewczynka z rozpędu wskoczyła białowłosemu mężczyźnie na ręce i wesoło pomachała nogami. - Jest noc czy dzień? - Spojrzała w górę jakby mając nadzieję że jej oczy będą mogły prześwietlić sufit jaskini i zobaczyć niebo.

Szlachcic uśmiechną się do dziecka i wolną ręką poczochrał jej hebanowe włosy.

- Jest wieczór słońce. - Dziewczynka zgrabnie usiadła na jego ramieniu i położyła policzek na czubku jego głowy.

- W takim razie, dobry wieczór! - Bathory złapał ją dwiema rękami i postawił z powrotem na ziemi a jasnowłosa  wyraziła swoje niezadowolenie gniewnym pomrukiem.

- Mam dziwne wrażenie ż czegoś ode mnie chcesz Aya. - Znieruchomiała ale po chwili szybko odzyskała rezon.

- Właściwie... skoro już o tym wspominasz panie Feridzie, to skończyłam książkę którą mi dałeś.

- Och? I jak ci się podobała. - Białowłosy był realnie zdziwiony jak szybko to dziecko pochłaniało literaturę, choć nie o same książki chodziło tylko o to że jej ulubionymi lekturami były książki lekarskie i inne naukowe dzieła.

- Oczywiście! - Fioletowo oka zarumieniła się. - Dowiedziałam się mnóstwa ciekawych rzeczy! Ale... - Przegryzła wargę. - Brakuje mi praktyki. - Ferid stał przez chwile zamyślony. - Wiesz... mamy tutaj szpital, mogła byś być pielęgniarką. - Stwierdził a następnie uśmiechną się rozbawiony. - Musimy dbać o nasze owieczki żeby ich krew była jak najlepszej jakości! - Dziecko pisnęło i ponownie rzuciło się hrabiego z okrzykami uwielbienia i podziękowań, zupełnie nie przejmując się tym że jej rasa właśnie została obrażona.

***

Ayano z zachwytem wpatrywała się w białą tunikę w komplecie z białymi miękkimi kozakami do kolan. Od dawna nie miała na sobie nic innego poza standardowym dziecięcym uniformem, obowiązkowym wampirzym mieście, ale praca w szpitalu do czegoś z obowiązywała i szaro-czarne ubrania były stanowczo nie wskazane. Co prawda, nadal musiała nosić opaskę na szyję, ale to była oznaka jej człowieczeństwa. Jej przynależności do kogoś i jej niższości rasowej. 

- O, już jesteś. - Do jej uszu doszedł szorstki kobiecy głos który jednocześnie był tak ostry że aż jeżyły się wszystkie włoski na ciele.

- Dzień dobry. - Aya ukłoniła się uprzejmie ale kobieta tylko obrzuciła ją zniesmaczonym spojrzeniem, mimo iż za każdym razem Ferid i Hrabia Ceowley Eusford przy każdym ich spotkaniu upierali się że naprawdę ładnie pachnie.

- Doprawdy, nie pisałam się na niańczenie jakiegoś żałosnego dziecka. - Mamrotała cicho brunetka i mechanicznym ruchem poprawiła okulary choć Aya była pewna że są tylko na pokaz, wampiry raczej nie miewały wady wzroku. - Nazywam się Kira Otsuka i jestem twoją przełożoną. Pokaże ci co i jak a potem radzisz sobie sama. Masz tu być od 7.00 do 19.00 a potem możesz iść do domu albo zostać i spać na zapleczu, mam to gdzieś. - Wzruszyła ramionami a następnie z kieszeni wyjęła stary, zniszczony zegarek kieszonkowy i rzuciła go do dziewczynki. - Rzebyś się nie spóźniała. - Spojrzała na zegar wiszący na ścianie i westchnęła. - Masz pięć minut na przebranie się w ubrania robocze, czekam za drzwiami.

Kobieta wyszła z zaplecza a czarnowłosa w ekspresowym tępie zaczęła zdejmować z siebie stare ciuchy i zakładać nowe. 

Ze zdziwieniem stwierdziła że ubrania były wykonane z dziwnego śliskiego materiału, zapewne żeby łatwiej było zmywać z nich krew. 

Do jednej kieszonki w tuniko-sukience, wsadziła zegarek a do drugiej lateksowe rękawiczki i wyszła za drzwi gdzie czekała na nią Kira.

- Zacznijmy od tego że to szpital jak każdy inny a przynajmniej ta część która cię interesuje. Pokój w którym jesteśmy to mój gabinet, możesz z tond brać wszystko, ale nie dotykaj się szafek w biurku. Idziemy dalej. - Brunetka wyszła z pokoju a Aya potulnie szła za nią. była naprawdę zafascynowana wszystkim do okoła. Chciała wszystkiego dotknąć i wszystko wypróbować, czuła się jak narkoman prubójący walczyć z nałogiem.

- Ayano! - Z zamyślenia wyrwał ją zdenerwowany głos Kiry.

Szpital był naprawdę dobrze zaopatrzony i jak Aya się orientowała to Otsuka była naprawdę bardzo popularna i szanowana, dzięki czemu mogła obejrzeć prawie każdą salę. Dostała swoją przepustkę i już oficjalnie była pracownikiem szpitala.

- Proszę pani. - Aya przyspieszyła żeby dotrzymać kobiecie kroku.

- Hm? - Czerwonooka wydała z siebie bliżej nie zidentyfikowany  dźwięk ale Ayano uznała to za zachęcenie do dalszej rozmowy.

- Czy prowadzicie tu eksperymenty? - Kobieta nagle się zatrzymała i dziewczynka prawie na nią wpadła.

- O jakiś konkretne ci chodzi? - Wampirzyca zadała ostrożne pytanie. 

Aya wzruszyła ramionami.

- Na przykład eksperymenty na ludziach. - Oczy Kiry błysnęły czerwienią gdy lekko wykrzywiła wargi w uśmiechu.

- To informacje ściśle tajne. - Ayano uśmiechnęła się od ucha do ucha i w podskokach pomaszerowała za swoją szefową.

W końcu odpowiedź na jej pytanie była twierdząca, prawda?

***

- Ayano? - Otsuka z niedowierzaniem spojrzała na swoją podopieczną. 

Aya leżała w kupce dokumentów i książek i najprawdopodobniej spała.

Brunetka podeszła do niej i podniosła jedną kartkę.

- Spis pacjentów z ostatniego tygodnia... - Wymruczała pod nosem i odłożyła kartkę z powrotem na podłogę. - Czy ona wogle wraca do domu? - Odpowiedź na jej pytanie była jak najbardziej przecząca. Aya pracowała w szpitalu od miesiąca i od miesiąca z niego nie wyszła. Nie miała ani powodów ani chęci żeby opuszczać swoje ukochane miejsce pracy. Pozwolono jej ty „mieszkać" więc jak najbardziej postanowiła z tego skorzystać. To był szpital i z pobieraniem krwi w jej gabinecie nie było problemu a Aya również nie nadużywała swojej większej swobody więc Kira nie widziała najmniejszego powodu by wyganiać z tond to czarnowłose dziecko.

Z zamyślenia wyrwało ją ciche pukanie do gabinetu. 

- Proszę. - Mruknęła a do gabinetu weszła dwójka dzieci, chłopiec i dziewczynka.

Brunetka westchnęła podeszła do swojej podopiecznej łapiąc za rękę i wyciągając ze sterty dokumentów.

Fioletowo oka przyzwyczajona do takiej pobudki mruknęła coś ale dzielnie stanęła na nogach i zachwiała się tylko odrobinę.

- Zajmij się nimi, ja mam coś do załatwienia. - Rzuciła krótko i wyszła na zaplecze trzaskając drzwiami.

Aya spojrzała nieprzytomnie na dwójkę przestraszonych dzieci.

- Ona nic wam nie zrobi. Poszła sobie. - Przeciągnęła się i podeszła do nich uśmiechając się wesoło. - Co się stało?

Chłopiec popchną delikatnie młodszą siostrę (Aya zakładała że są rodzeństwem bo wyglądali prawie identycznie.) a ta wysunęła w jej stronę spuchniętą dłoń.

- Hmm... nie wygląda a to najlepiej. - Złapała malutką blondyneczkę za ramie i posadziła ją na stołku. - Możesz ruszać ręką? - Dziewczynka zgięła palce ale przy próbie poruszenia nadgarstkiem pisnęła a z jej oczu poleciało jeszcze więcej łez. - Pelce są tylko zbite a nadgarstek prawdopodobnie złamany albo pęknięty. Muszę zrobić prześwietlenie. - Wstała i podeszła do biurka. 

- Gdzie te głupie karty! - Nadeła policzki ale po chwili jej twarz znowu się rozpromieniła.

Odwróciła się na pięcie i wskazała palcem na chłopca.

- Ty. - Przestraszony aż podskoczył.

- Umiesz pisać? - Brunet pokręcił przecząco głową.

- T-tylko czytać. - Aya zmarszczyła brwi. 

No tak, przecież on może mieć z... 6 lat? 5?

- W takim razie odpowiadaj na moje pytania. - Usiadła przy biurku i złapała za długopis.

- Jej imię.

- Saiko... n-nie znam nazwiska. 

- W porządku. - Ayano zadała mu jeszcze kilka pytań i kazała mu poczekać w recepcji a razem z blondynką poszła na prześwietlenie.

Kira uśmiechnęła się i domknęła drzwi od zaplecza. Głupie to dziewczę, ale jakie przydatne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro