Na szczyt
Ayano po raz trzeci zadała to samo pytanie.
- Tak musisz. - Kira miała już serdecznie dosyć tego rozwydrzonego bachora. Ayano pracowała w szpitalu dwa i pół roku, czyli miała już dwanaście lat ale nadal była dziecinna i irytująca.
- Ale mi się nie chce! - Jęknęła i z naburmuszoną miną zapięła kolejny guzik od sukienki. Białej, koronkowej, z koronkowymi rękawami związanymi w nadgarstkach. - Czemu ty tam nie możesz iść?
- Bo ja idę do hrabiego Bathorego.
Aya nasunęła na stopy białe sznurowane buty na lekkim obcasie i była gotowa do wyjścia. Według niej.
- Jeszcze włosy. - Dziewczynka wydała z siebie bliżej niezidentyfikowany dźwięk ale potulnie spięła włosy w niedbałego koka.
- Właściwie, nie powiedziałaś mi po co mam tam iść. - Ayano obróciła się na pięcie i podniosła jedną brew.
- Masz tam zanieść te dokumenty... - Wręczyła jej szarą teczkę. - ...i kazać wypełnić to. - Podała jej czerwoną teczkę. - To ma wrócić do mnie. Choćby się waliło i paliło ma to wypełnić odrazu. - Otsuka zrobiła groźną minę.
- A co to jest? - Aya z zainteresowaniem zaczęła oglądać teczkę.
- Pozwolenie na pewne eksperymenty. - Kira machnęła niedbale ręką. - A teraz się wynoś. Mamy dużo pracy.
***
Ayano warknęła wściekle. Zgubiła się. Nie miała pojęcia gdzie jest więc chyba czas poprosić o pomoc.
Podeszła do jakiegoś strażnika i delikatnie pociągnęła jego pelerynę żeby zwrócić na siebie uwagę.
Mężczyzna odwrócił się gwałtownie z zamiarem nakrzyczenia na nią ale gdy zobaczył jej niecodzienny ubiór ograniczył się do zirytowanego warknięcia.
- Czego chcesz dziewczynko.
- Szukam rezydencji hrabiego Eusforda. - Zmarszczył brwi i prychną.
- Prosto i pierwsza uliczka w prawo. - Podziękowała mu skinieniem głowy i skierowała się dalej. Przynajmniej nie wylądowała na drugim końcu miasta.
Aya od tak dawna nie opuszczała szpitala że miejsca którymi szła wydawały się zupełnie obce i jednocześnie znane. Ale nie żałowała tych dwóch lat. Nie to że miała mnóstwo pracy (ale właściwie jej też miała od groma) tylko uwielbiała się uczyć. Zgłębiać wiedzę i eksperymentować. Niestety jedyne na czym miała okazję robić eksperymenty to szczury znalezione na ulicach raz znalazła ptaka ze złamanym skrzydłem.
Ayano westchnęła i niepewnie spojrzała na drewniane wrota do gigantycznej rezydencji. Cóż, nie było wątpliwości że to jest rezydencja Crowleya Eusforda.
Dziewczyna podeszła do wrót i delikatnie zapukała ale i tak miała wrażenie że ten dźwięk słyszało całe podziemie.
Czekała chwilę aż drzwi otworzyły się wydając okropny piskliwy dźwięk. Przed nią stała blondwłosa kobieta z miłym uśmiechem.
- Dobry wieczór... - Aya spojrzała na nią niepewnie. - Mam dokumenty dla hrabiego Eusforda. - Na potwierdzenie swoich słów wyciągnęła w jej stronę dwie teczki. Kobieta złapała je i każdą otworzyła i uśmiechnęła się szerzej.
- Hrabia czekał na te dokumenty. - Odsunęła się przepuszczając ją w drzwiach. - Zaprowadzę cię. - Aya kiwnęła twierdząco głową i w milczeniu poszła za blondynką która zaprowadziła ją przed czarne drzwi.
- Zostawiam cię tutaj tylko pamiętaj o odpowiednich zasadach etykiety. - Aya nie zdążyła odpowiedzieć bo kobieta odwróciła się i zniknęła jej z oczu.
Westchnęła i zapukała wiedząc że jeśli będzie zwlekać to tylko pogorszy swoją sytuację bo wampir i tak będzie wiedział że tu stoi. Gdy usłyszała ciche "proszę", nacisnęła klamkę i weszłam do ciemnego pomieszczenia.
Pierwsze co rzucało się w oczy to biurko na przeciwko drzwi, potem gigantyczne pułki z książkami które zajmowały obie ściany po prawej i lewej, a na koniec puszysty dywan na praktycznie całą podłogę.
- Dobry wieczór. - Rzuciłam krótko do mężczyzny siedzącego za biurkiem.
- Ayano! Ale my się dawno nie widzieliśmy, nie prawdaż? - Hrabia Crowley wyglądał i zachowywał się dokładnie tak samo jak zapamiętała.
Uśmiechnęła się rozluźniając delikatnie napięte mięśnie.
- Dwa i pół roku, proszę pana. - Podeszła do biurka i poprawiła zsuwającą jej się z ramienia torbę.
- Mam dla pana dokumenty ze szpitala. - Położyła na blacie dwie teczki. - Te dokumenty... - Wskazała na czerwoną, błyszczącą teczkę. - ...potrzebuję odrazu. - Mężczyzna wźął ją do ręki i zajrzał do środka. Po jego poszerzającym się uśmiechu mogła tylko wnioskować że wie co to jest.
- Poczekaj tutaj ja to wypełnię i odrazu oddasz to Kirze. Jak chcesz możesz poszperać w książkach, na pewno znajdziesz coś dla siebie. - Kiwnęła głową i podeszła do pułek z książkami.
Było ich naprawdę mnóstwo. Od opowieści fantastycznych, po lektóry naukowe. Znalazło się też kilka rękopisów.
Złapała jakąś książkę historyczną i rozsiadła się na jednej z kanap.
Książka była dziwna. Pisana dziwnym językiem i opisanymi dziwnymi historiami. To był jakby pamiętnik. Pamiętnik opisujący historię młodego lorda który coraz bardziej był pochłaniany przez ciemność.
Była tak pochłonięta przez lektórę że nawet nie zauwarzyła jak ktoś do niej podszedł.
- I jak ci się podoba mój pamiętnik? - Na dźwięk rozbawionego głosu podskoczyła na siedzeniu i spojrzała na niego nieprzytomnie. - Jestem pewny że ci się podobało. - Dziewczynka uśmiechnęła się niepewnie.
- Miał pan ciekawe życie. - Wstała z kanapy i wygładzili sukienkę.
- Tak uwarzasz? - Parskną śmiechem. - Choć może masz racje, było ciekawsze od siedzenia za biurkiem. - Spojrzał z odrazą na hebanowy mebel. - Kira wspominała że masz coś dla mnie. - Aya zastygła w bezruchu ale po chwili wyprostowała się dumnie. Ze swojej torby wyciągnęła plik dokumentów i podała go mężczyźnie. Bardzo długo przygotowywała się do tej rozmowy, nie mogła teraz zmarnować swojej szansy.
- Jak powszechnie wiadomo, wirus zabija każde dziecko które przekroczy wiek trzynastu lat. No... może nie każde ale w większości. - Sprecyzowała. - Wiem że ludzie wynaleźli szczepionkę która uchrania niezarażonych przed rychłą śmiercią, ale osoby z bakteriami wirusa we krwi nie mają co liczyć na to że szczepionka zadziała. Odrazu nasuwa się pytanie, czy wirusa można wyleczyć? Otóż, tak. - Wzięła od niego dokumenty i otworzyła na pierwszej stronie gdzie na samym początku było napisane: PROJEKT 0 WERSJA A032 - Tutaj ma pan wszystkie informacje. - Gdy spojrzała na niego wydawał się szczerze zainteresowany.
- Zatem, czego ode mnie oczekujesz. - Aya wzięła głęboki wdech na uspokojenie.
- Potrzebuję kogoś kto to przetestuje. - Szlachcic siedziała przez chwilę nieruchomo i wpatrywał się w ścianę ale po chwili rozluźnił się i oparł o oparcie fotela.
- Twój projekt jest niezwykle... interesujący. - Jej serce zabiło mocniej. - Ale powiedz, dlaczego chcesz zrobić odtrutkę. - Spojrzał na nią przenikliwie.
- Ja... - Zająkła się. - Nie chcę umierać. - Ayano powiedziała to z niezwykłą szczerością i niejaką rezygnacją. - Jakiś czas temu wykryłam wirusa w swojej krwi i jedyne co może mnie uratować to to lekarstwo. - Crowley parskną śmiechem i wziął od niej niej plik kartek i zamyślił się na chwilę.
- Przyjdź tutaj za tydzień, muszę to jeszcze z kimś obgadać.
Aya czuła że od tego szczęścia mogła by dostać skrzydeł i odlecieć. Ukłoniła się nisko i uśmiechnęła się najszerzej jak mogła.
- Dziękuję bardzo, i do widzenia! - Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem pognała do drzwi ale po chwili przystanęła i odwróciła się na pięcie. Złapała pamiętnik i wsadziła go do torby.
- Jeśli pan pozwoli to pożyczę to, muszę się dowiedzieć co się stało z Lucy. - A już po chwili jej nie było.
Hrabia Crowlej poczuł się jakby znowu miał córkę która zabiera wszystkie jego rzeczy.
Ayano, słodka, pocieszna i w pewnym sensie niezrównoważona.
***
Otsuka warknęła wściekłe kiedy Aya po raz kolejny wsadziła sobie paznokcia do ust i zaczęła go żuć.
Złapała ją za rękę i mocno szarpnęła.
- Nie gryź lakieru bo zacznę ci kupować taki specjalny, gorzki jak dla małych dzieci żeby się oduczyły obgryzania paznokci.
Blondynka skrzywiła się nieznacznie ale posłusznie wyciągnęła palec z ust.
- Myślisz że się zgodzi? - Ayano nerwowo zaczęła skubać duł sukienki.
- Myślę że już się zgodził. Pewnie porozmawia o tym z hrabią Feridem który porozmawia o tym z Krul. A jemu ona nie odmówi, choć wątpię żeby miała jakieś zastrzeżenia. - Brunetka odłożyła srebrną szczotkę na blat i zabrała się za wpinanie srebrnych spinek we włosy dwunastolatki. - Z tego co wiem ceni sobie medyków i naukowców. Wieży że przyszłość wiąże się z technologią, nawet jeśli wampiry wolały by unikać jej jak ognia. - Aya przytaknęła jej cicho mając nadzieję że wszystkie przypuszczenia Kiry są prawdą.
Była naprawdę zestresowana, doskonale zdawała sobie sprawę z tego że decyzja Crowleja Eusforda ważyła na jej życiu i przyszłości. U boku Kiry nauczyła się naprawdę wiele, nie tylko jeśli chodzi o medycynę, ale jakby nie patrzeć Kira Otsuka ją wychowała. To właśnie ta wiecznie naburmuszona, wysoka brunetka wzięła ją pod swoje skrzydła gdy ta miała dziewięć lat i to właśnie ona patrzyła jak jej pasje się rozwijają a upodobania zmieniają.
Dla Ayano, Kira była wzorem do naśladowania a przez jej ponury i chłodny styl bycia musiała dorosnąć o wiele szybciej, choć i tak traktowała czerwonooką jak matkę która ganiła ją jak ciś robiła źle i wygłaszała reprymendy.
Była dorosła umysłem z sercem dziecka.
- Skończyłam. - Kobieta odsunęła się od niej a Aya mogła spojrzeć w lustro. Wyglądała naprawdę ładnie. Jej hebanowe włosy były upięte w koka z którego błyszczało kilka srebrnych spinek, a z przodu wypływało kilka falowanych pasm nadających jej twarzy delikatnego wyglądu.
- Myślałaś kiedyś żeby być fryzjerką?
Kira parsknęła i wbiła w nią rozbawione spojrzenie.
- Byłam fryzjerką w 1815. - Aya wytrzeszczyła oczy. Cały czas zapominała że jej przełożona ma ponad 400 lat.
- Cóż, to wszystko wyjaśnia. - Odwróciła się zażenowana udając że czegoś szuka. - Powinnam już iść. Do zobaczenia. - Wyszła szybkim krokiem z gabinetu lekarskiego a następnie ze szpitala i skierowała się uliczkami miasta w stronę rezydencji hrabiego Eusforda.
Nie wiedziała za bardzo czego się spodziewać. Albo będą jej przychylni i nie ukażą za jej nielegalne badania, lub dowie się o tym ktoś nieodpowiedni i wygłosi protest na pozwolenie jej robienia takich rzeczy, wtedy zginie. Choć miała nadzieję że nie dojdzie do tej drugiej opcji. W końcu nikomu w niczym nie przeszkadzała ani nie obraziła nikogo ważnego, nie mieli by żadnego celu w zabiciu jej... prawda?
Jej rozmyślania przerwało dojście na miejsce, odrazu podeszła do masywnych drzwi i zapukała. Nie mogła pozwolić sobie na dłuższe spekulacje bo jeszcze by się rozmyśliła i nigdy nie weszła.
Drzwi otworzyła jej ta sama blondynka obdarzona przez naturę którą spotkała ostatnio gdy tu była.
- Widzę że już jesteś. - Uśmiechnęła się i wpuściła dziewczynkę do środka. - Hrabia na ciebie czekał. - Poszła za kobietą która tym razem weszła z nią do gabinetu i dała Crowleyowi jakieś dokumenty które Ayano zauważyła dopiero teraz a następnie poprostu wyszła.
Hrabia spojrzał na nią ze swoim rozbawionym uśmiechem i wskazał na krzesło naprzeciwko biurka. Aya podziękowała mechanicznie i spojrzała na niego wyczekująco.
- Na pewno zdajesz sobie sprawę że twój projekt to nie jest pierwsza lepsza szczepionka na grypę, tylko zaawansowana szczepionka przeciw wirusowi opracowanemu przez naszych naukowców. - Oparł się o oparcie siedzenia i spojrzał na nią przenikliwie. - Przedstawiłem twój pomysł w radzie. - Aya był pewna że dostała zawału. Odrazu w radzie?! - Część osób poparła twój pomysł ale całkiem sporo osób nie zgodziło ze względu na to że jesteś człowiekiem i jeśli uciekniesz, w przyszłości możesz przysporzyć nam wiele problemów. - Aya miała nadzieję że rozmowa nie szła w złym kierunku. - Wielu słyszało o twoim geniuszu i się poprostu bali i nie chcieli abyś za bardzo się rozpanoszyła ale poręczyły za ciebie dwie osoby. Hrabia Ferid Bathory i Krul Thepes. - Dziewczynka myślała że się przesłyszała. Krul Thepes? Elita w śród elit, pewnego rodzaju królowa i najwyższy zwierzchnik w radzie? - Krul dostała od Kiry kilka twoich projektów i stwierdziła że pomoże ci się rozwijać zamiast tłumić ambicje i zmuszać cię radykalnych środków i użycia serum w brew woli rady. - Uśmiechną się szerzej odsłaniając białe kły. - Dostałaś pozwolenie na testy szczepionki przeciw wirusowi, ale to nie wszystko, zyskałaś coś znacznie więcej. - Wysuną w jej stronę jakieś nieznane dokumenty. - Dostajesz przeniesienie do labolatoria w pałacu królewskim. - Ayano nie bardzo wiedziała co on do niej mówił. Wszystko przyćmiewało szczęście i ulga ale gdy dotarło do niej co się stało, porwała dokumenty z blatu i z cichym piskiem rozpłakała się ze szczęścia. To była najlepsza rzecz jaka jej się przytrafiła w jej krótkim życiu.
Gdy już się uspokoiła spojrzała na twarz Crowleya. Wydawał się rozbawiony całą sytuacją i jeśli tak było miał ku temu podstawy.
- Jutro ktoś po ciebie przyjdzie, spakuj swoje rzeczy i bądź gotowa jutro o 7.00. Możesz iść. - Aya poderwała się z krzesła i mocno trzymając dokumenty informujące o przeniesieniu ukłoniła się nisko i wybiegła z gabinetu i z posiadłości przy okazji żegnając się z blondynką którą spotkała na korytarzu.
Gnała ulicami przy okazji przez przypadek trącając kogoś łokciem i nawet nie zawracając sobie głowy przepraszaniem.
Wpadła do gabinetu i odrazu zaczęła wykrzykiwać całą historie. Kira tylko patrzyła na nią karcącym wzrokiem i kazała jej opowiedzieć wszystko jeszcze raz bo nic nie zrozumiała.
- ...i dostałam przeniesienie do laboratorium królewskiego! - Aya zakończyła swoją opowieść z wypiekami na twarzy. - Poza tym, tutaj napisali... - Podsunęła brunetce dokumenty na stronie gdzie było wymienione wyposażenie które dostanie. - Że będę mieć swoją asystentkę! Będzie mi robić kanapki i kawę...
- Nie będzie ci robić kawy. - Przerwała jej Kira która zaczęła wracać do swoich obowiązków. - Nie wolno ci pić kawy. Jest nie zdrowa. - Ayano skrzywiła się jakby ktoś dał jej do polizania cytrynę.
- To będzie mi robić kakao. - Burknęła i zmarszczyła groźnie brwi. - Och! Z resztą, co za różnica! Będę miała własną asystentkę! To... to... - Nie mogła się wysłowić. - Nigdy nie myślałam że osiągnę tak wiele.
Kira posłała jej zmęczone spojrzenie.
- Osiągnęłaś. Więc teraz weź się za siebie i podnieś poprzeczkę wyżej. Bo zawsze można osiągnąć coś więcej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro