Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXV

- Już mam wszystko spakowane! - krzyczę do mamy, która jest w salonie.

- To przynieś pudła na dół - odkrzykuje.

Zanoszę pudła z moimi rzeczami do salonu. Kiedy już wszystkie są na miejscu, wracam do swojego pokoju. Spoglądam na pomieszczenie z tęsknotą. Jeszcze nie wyjechaliśmy, a już zrobiło mi się żal, że ostatani raz widzę ten pokój.

Ostatni dzień śpię w tym domu, który jest już wystawiony na sprzedaż. Nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżam.

Wczoraj, kiedy moi rodzice byli podpisać ostatnie papiery, w związku z wypisaniem ze szkoły, Victoria i Alex dowiedziały się o mojej przeprowadzce. Myślały, że to jakiś żart. Zaprosiłam je, żeby dzisiaj wpadły na chwilę i będziemy mogły się pożegnać. Poprosiłam Luke'a aby też przyszedł.

Cały ten tydzień był okropnie męczący. Nawet za wiele nie chodziłam do szkoły. Jeździliśmy do babci, cioci i zajomych. Ze wszystkimi musieliśmy się pożegnać.

Najgorsze jest to, że nic nie powiedziałam Olivii ani Zayn'owi. Wczoraj spotkałam (byłą) przyjaciółkę w galerii z Penny i Mary. Szła uśmiechnięta, chociaż jak mnie zauważyła, od razu spoważniała. Przywitała się. Potem tylko się minęłyśmy. Od tamtej pory wiem, że straciłam ją na zawsze. Szczerze, to przestało mi na tym zależeć. Skoro chce żeby tak było, to niech tak będzie.

A Zayn... Cały czas o nim myślę. Gdy odsłuchałam tamtą wiadomość... Moje serce pękło. Chciałabym go przytulić lub chociaż tylko dotknąć. Nie wiem jak zareaguje na mój wyjazd.

- Witamy naszą Sarcię! - Słyszę głos Luke'a.

Jego też będzie mi brakować.

- Cześć Sara! - Do mojego pokoju wchodzi Victoria, Alex i uśmiechnięty Luke.

Za nimi idzie jeszcze ktoś kogo całkowicie nie spodziewałam się tutaj zobaczyć. W jednej chwili zapominam nawet języka. Nie potrafię nic powiedzieć.

Obok Luke'a stoi lekko uśmiechnięta Olivia. Patrzę się na nią ze zdziwieniem. Wiem, że to sprawka Luke'a. Jednak nie jestem na niego wściekła. I tak musiałam powiadomić Olivię o mojej przeprowadzce. Może teraz przy innych będzie mi łatwiej to zrobić.

- Hej Sara - wita się dziewczyna.

- Cześć.

Nastaje niezręczna cisza. Wszyscy patrzymy się na siebie. Aż w końcu Luke przerywa.

- Wiem, że obiecałem Ci, iż nikomu nie powiem o wyjeździe, ale musiałem.

Lekko kiwam głową na znak, że całkowicie to rozumiem. Myślę, że na jego miejscu postąpiłabym tak samo.

- No to usiądźcie. Przyniosę ciasto - mówię.

- Pójdę z tobą - informuje Olivia.

Totalnie mnie tym zadziwia. Ale zgadzam się.

- Sara, poczekaj - zatrzymuje mnie, kiedy idziemy w stronę schodów. - Czemu nie powiedziałeś mi o przeprowadzce? - pyta. - No dobra, głupie pytanie. Wiem, że cię zraniłam, ale... ja nawet nie potrafię tego...

- Olivia. Wszystko w porządku. Nie musisz się tłumaczyć - przerywam jej.

Wiem, że już nic nie zmieni tej sytuacji jaka jest, więc nie chcę słuchać już żadnych tłumaczeń. Kończy się moje życie w tym mieście, zostawiam wszystkie ważne dla mnie osoby tu, dlatego nie chcę się z nikim kłócić ostatniego dnia.

- Nie wierzę, że wyjeżdżasz... Kiedy Luke mi o tym powiedział... Załamałam się. - Z jej policzka leci pojedyncza łza. Przytulam ją.

- Wszystko się ułoży - próbuję pocieszyć i ją i siebie, lecz sama nie jestem pewna tych słów. - Chodź po to ciasto, bo dziewczyny i Luke czekają.

Idziemy do kuchni. Kiedy wracamy do pokoju, częstuję wszystkich słodkościami. Siedzimy, rozmawiamy, śmiejemy się i wspominamy wycieczkę i różne akcję w szkole. Gdy tylko pada imię "Zayn" momentalnie robię się smutna. Załamuję się. Wszyscy mnie pocieszają, ale wiem, że to nic nie zmieni, bo zostawiam kawałek mojego serca tutaj i teraz będzie nas dzielił ocean.

W tym momencie uświadamiam sobie, że kocham Zayn'a.

°°°

Żegnaliśmy się z pół godziny, jak nie więcej. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec, że się przeprowadzam.

Teraz leżę w łóżku. Spoglądam na okno. W pokoju Zayn'a światło jest zgaszone. Chłopak jeszcze nie wie o moim wyjeździe. Nie wiem jak mu o tym powiedzieć. Postanawiam powiedzieć to teraz. Raz grozi śmierć.

Wpadam na pomysł napisania listu. Idę do salonu po jakiś długopis i czystą kartkę. Wracam do pokoju i zaczynam pisać.

Po napisaniu idę do domu na przeciwko. Pukam, a potem otwiera mi Pani Gates.

- Dobry wieczór. Jest może Zayn? - pytam.

- Cześć Sara. Nie, przykro mi, ale nie ma go. Podejrzewam, że jest na jakiejś imprezie.

Marszczę czoło. Jest środek tygodnia, a on jest na imprezie. To dziwne.

Wracam do domu. Po kąpieli idę spać. Dam mu ten list jutro rano.

°°°

Spoglądam z przymrużonymi oczami na wyświetlacz telefonu. Jest trzecia w nocy. Zayn do mnie dzwoni. Bez zastanowienia odbieram.

- Cześć kochanie. - W słuchawce słyszę kompletnie pijanego sąsiada. - Chciałem ci tylko powiedzieć, że jesteś najpiękniejszą osobą na świecie i dla ciebie jestem w stanie nawet się zabić - oznajmia, a ja mimowolnie się uśmiecham.

Po chwili poważnieje.

- Zayn, gdzie ty jesteś?

- Przyjdź po mnie, proszę.

- Gdzie ty jesteś?!

- Czekam na ciebie.

I tak kończymy rozmowę. Od razu nie jestem już śpiąca. Wstaję z łóżka i ubieram obojętnie jakie ciuchy jak najciszej się da, żeby nikogo nie obudzić. Dzwonię kilka razy do Luke'a. Dowiaduję się od niego, gdzie jest Zayn. Proszę chłopaka, żeby ze mną po niego pojechał.

Gdy jesteśmy na miejscu, czyli w klubie na końcu miasta, na szczęście udaje nam się dostać do środka. Chwilę szukamy Zayn'a. Znajduję go przy barze kompletnie pijanego. Razem z Luke'iem wynosimy go z budynku. Idziemy do samochodu. W aucie Zayn bełkocze jak to bardzo mnie kocha, że jestem dla niego wszystkim. Gdy jesteśmy już pod domem, upiera się, że chce zostać ze mną sam na sam.

- Dasz sobie z nim radę? - pyta Luke. Przytakuję.

- Dziękuję, że po mnie przyjechałaś - mówi Zayn, gdy Luke odjeżdża.

Nie zdążam nawet odpowiedzieć, bo od razu wbija się w moje usta. Czuję smak alkoholu i orenżady. Odsuwam go od siebie.

- Zayn, przestań. Jesteś kompletnie pijany - krzyczę. Nie ukrywam, że jestem na niego zła za to, że się tak spił. - Mam prośbę. Jeśli będziesz już trzeźwy, przeczytaj to. - Daję mu list do ręki i odwracam się w stronę domu. - Dobranoc.

*°*°*

Powoli zbliżamy się do końca: c

Komentujcie, gwiazdkujcie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro