XXII
-Mam skakać w ciuchach?- Próbuję jakoś wybić z głowy sąsiadowi ten głupi pomysł.
-Jak chcesz, możesz bez ubrań...
-Bardzo śmieszne.
W końcu ściągam koszulę i spodnie. Na szczęście mam dziś czarny stanik, a także majtki, więc nie wygląda to źle.
Zayn robi to samo i w końcu zostaje w samych bokserkach.
Mój wzrok wędruje na jego klatę. Ma lekko zarysowane mięśnie, co dość dobrze wygląda. Chyba trochę ćwiczy na siłowni.
-Okej, to idziemy w końcu skakać?- Zauważam, że Zayn też mi się przygląda, więc speszona jego wzrokiem, przerywam ciszę.
-Tak.- Chłopak też odwraca wzrok.
Podchodzimy do liny i robi mi się gorąco, chociaż na dworze jest już nie za ciepło. W tym momencie mam chęć uciec stąd, lecz nie jest to najlepszy pomysł, więc po prostu to odpuszczam.
-Panie mają pierwszeństwo.- Chłopak gestem ręki wskazuje linę.
Nie ukrywam, że wstydzę się tu tak paradować obok niego w samej bieliźnie, jednak muszę pokazać, że jestem odważna. Tyle, że już pokazałam to jak odważna jestem w lesie...
-Nagle jesteś takim dżentelmenem?- Prycham.
-Bardzo śmieszne. To skaczesz czy się boisz?
W odpowiedzi podchodzę do liny i łapię się za jej końcówkę. Bardzo mocno ją trzymam, żeby za szybko nie spaść.
-Popchnąć cię?- Chłopak patrzy na mnie z zadziornym uśmiechem.
To zabrzmiało dość dwuznacznie.
-Sama sobie dam rady.
Biorę głęboki wdech, aż w końcu popycham się, jak najmocniej umiem, nogą. W ten sposób wznoszę się nad wodą. Zaczynam piszczeć, ale powiem szczerze, że nawet mi się to podoba. Kiedy łapię dobry moment, nabieram powietrza i puszczam linę. W końcu ląduję w wodzie.
Gdy Zayn'owi udaje się złapać linę, robi to samo co ja. Po chwili on też jest w wodzie, dość blisko mnie.
Pod nogami nie czuję dna, ale umiem pływać, także nie przeszkadza mi to aż tak bardzo.
-Szczerze mówiąc, myślałem, że nie skoczysz, ale zwracam ci honor.- Chłopak uśmiecha się.
Sama nie mogę uwierzyć w to, że skoczyłam do tej wody.
-Skaczemy jeszcze raz?- Pytam, bo naprawdę mi się to podoba.
Zayn jest zdziwiony, lecz zgadza się.
-Ciekawe czy Olivia by skoczyła.- Mówię sama do siebie z ciekawości, gdy dopływamy już do lądu.
-Nie chciała skakać, jak była tu ze mną, z bliźniaczkami i z Luke'iem.- Oznajmia.
Nie wiem czemu, ale robię się smutna. Czemu mi o tym nie powiedziała? Zawsze wszystko mi mówiła, nawet największe duperele, o których wcale nie musiałam wiedzieć, a teraz odkąd zaczęłyśmy chodzić do liceum, prawie się w ogóle nie spotykamy i nic sobie nie mówimy.
-A Penny i Mary skoczyły?
-Mary tak, Penny nie.- Odpiera i łapie się liny.- Mary skakała razem z Luke'iem.- Dodaje, po czym znów skacze do wody.
°°°
-Jestem cała mokra...- Mówię trochę zirytowana, kiedy siedzimy w samochodzie.
Zayn tylko się śmieje. On także jest mokry. Nie mieliśmy ręcznika, ani ubrań na przebranie. To był głupi pomysł, skakać do zimnej wody, nie mając ciuchów na przebranie.
Ale mimo wszystko, nawet dobrze się bawiłam.
-Ale podobało mi się.- Oznajmiam.
-To dobrze.- Zayn uśmiecha się, patrząc na drogę.- Ciekawe czy impreza się skończyła.
-Pewnie jeszcze nie. Jakby się skończyła, to by rodzice zadzwonili do mnie i pytali się gdzie jestem. Zresztą jak zobaczą, że jestem cała mokra, to mnie zabiją...
-Pożyczę ci coś na przebranie.- Zayn przenosi wzrok z drogi, na mnie. Jednak po chwili znów patrzy się przed siebie.
-Nie musisz, przecież mam dom na przeciwko i w każdej chwili mogę się iść przebrać.
-Racja.
Chwilę drogi jedziemy w ciszy. Jednak nie jest to niezręczna cisza. I ja i on nad czymś się zastanawiamy.
Cieszę się, że nasze relacje się zmieniły, że już się nie kłócimy. Muszę przyznać, że Zayn wydawał mi się wredniejszy. Myślałam, że nie da się z nim normalnie rozmawiać. Moje zdanie o nim całkiem się zmieniło. Choćby od dzisiejszego dnia.
-Co jest twoim największym marzeniem?- Nagle pyta czarnowłosy.
-Skąd to pytanie?
-Po prostu odpowiedz.
Chwilę się zastanawiam. Mam kilka marzeń, ale nie wiem które jest takim największym. W końcu coś wpada mi do głowy.
-Chciałabym w życiu zrobić coś takiego, że w końcu poczuję, że jestem ważna. Chciałabym żeby inni, choćby rodzice, mówili o mnie w dobrym sensie, a nie tak jak zwykle, że 'nigdy nic nie robię', 'nie mam żadnych pasji', 'mogłabym się lepiej uczyć'...- Patrzę się tępo na drogę.- Po prostu czuję, że gdybym się nie urodziła, to było by lepiej, a ja chcę to zmienić. Chcę żeby jednak okazało się, że jestem potrzebna.
Jeszcze nigdy nikomu o tym nie powiedziałam. Najdziwniejsze jest to, że wyznałam to sąsiadowi, którego jeszcze nie dawno miałam chęć zabić.
-A może nie wiesz, że jesteś bardzo potrzebna? Może tylko ci się zdaje, że jesteś nieważna?- Chłopak mówi to z lekkim zdenerwowaniem.- Uwierz, że tylko ci się tak wydaje. Są osoby, dla których jesteś bardzo ważna, a nawet o tym nie wiesz.
Nie wiem co odpowiedzieć. Zaskoczył mnie tą wypowiedzią. Szczerze mówiąc, myślałam, że mnie wyśmieje czy coś, ale jednak on jest całkiem inny niż mi się zdaję.
-Myślałem, że powiesz, że twoim marzeniem jest mieć wielką willę, samochód lub pełno butów. Albo jakaś podróż.- Prycha Zayn.- Ale jednak jesteś inna niż wszyscy.- Dodaje.- Oczywiście nie mówię to w złym sensie.
Przez to robi mi się jakoś cieplej na sercu.
Dziwię się, że wcześniej w ogóle nie zamierzałam poznać Zayn'a. Jest naprawdę w porządku.
-A ty jakie masz marzenie?
Chłopak chwilę się zastanawia.
-Największego marzenia to nie mam, ale w tym momencie chciałbym cofnąć czas i naprawić to co spieprzyłem.
Nie wiem co ma na myśli, ale się o to nie pytam. Chciałby, to by mi to powiedział.
-Skoro twoi rodzice jeszcze nie dzwonili po ciebie, to może jeszcze gdzieś pojedziemy?- Zayn'owi wpada kolejny pomysł do głowy.- Pokażę ci coś.
-Jasne.- Odpieram z uśmiechem.
*°*°*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro