Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII

Budzę się w swoim pokoju. Nie wiem jakim cudem się tu znalazłam. Pamiętam tylko, jak wczoraj tańczyłam z Luke'iem i w sumie nic więcej. Wiem, że trochę wcześniej kłóciliśmy się, ale potem jakoś nie mogę sobie przypomnieć co było.

Sprawdzam godzinę na telefonie. Dochodzi czternasta.

Z salonu słyszę jakieś rozmowy.

- Może pójdę ją obudzić?

Z tego co mi się zdaję, jest to głos Emily. Pewnie przyszła do Alexa.

Podnoszę się z łóżka i od razu czuję mocny ból głowy. Najdziwniejsze jest to, że jestem przebrana w rzeczy, w których zawsze śpię. Nie mam pojęcia co tu się wczoraj działo.

Przez okno wpada kilka promyków przez które mrużę oczy.

Jest mi strasznie niedobrze, ale nawet nie mam większej ochoty wstać do łazienki.

- Wstałaś. - Do mojego pokoju wchodzi Emily, tym razem ubrana, w krótkie spodenki, i krótki top. Jej włosy tym razem są rozpuszczone. - Masz tutaj tabletki na ból głowy. Ostro wczoraj zaszalałaś. - Rzuca mi tabletki. Od razu wyciągam jedną z opakowania i połykam.

- Nie wiesz kto mnie tu przywiózł? - pytam, bo chcę się dowiedzieć co takiego wczoraj się działo.

- Ja i Alex. Byłaś kompletnie nieprzytomna. Podobno Luke znalazł cię leżącą na ulicy. - Siada na łóżku obok mnie. - Nie martw się, mnie też już nie raz taką znaleźli. - Śmieje się.

Znów opadam na poduszkę. Najchętniej zapadła bym się teraz pod ziemię.

***

- Gdzie daliście mój płaszcz? Ten co miałam wczoraj na imprezie - pytam po śniadaniu, który właściwie dla Alex i Emily był obiadem.

- Wrzuciłam do prania. Obrzygałaś go - stwierdza dziewczyna.

Alex cicho się ze mnie śmieje za co dostaje kopniaka w nogę. On też już nie raz przychodził do domu tak pijany, że mało co nie stracił przytomności.

- Mam jakieś dziwne przebłyski z wczoraj, które nie są możliwe - mówię tak jakby sama do siebie, ale i Alex i Emily to słyszą.

- Nie dziwię się. O wiele za dużo wypiłaś. - Przyjaciel wciąż się ze mnie śmieje.

- Jakie przebłyski? - Emily natomiast wydaje się zaciekawiona tym tematem. Mam wrażenie, że ona kiedyś zostanie detektywem.

- Nie nic. Alex ma rację. O wiele za dużo wypiłam.

Idę do pokoju. Siadam na łóżku i próbuję sobie przypomnieć co się działo na tych urodzinach.

Nic sobie nie przypomninam. Nic.

Do mojego pokoju wchodzi Emily.

- Masz wodę. - Rzuca mi butelkę. - Mogę cię o coś zapytać?

Przytakuję, chociaż nie mam na to ochoty. Teraz najchętniej bym poszła spać, ale najwyraźniej nie jest mi to dane.

- Nie pamiętasz co się wczoraj działo?

Lekko kiwam głową na znak, że nie wiem. Nie wiem do czego zmierza dziewczyna i zaczyna mnie niepokoić, że tak bardzo stara się czegoś odkryć. Już od pierwszego dnia wydawała mi się dziwna. Jednak nie jest jakaś dla mnie niemiła i lubię ją.

- A co? - pytam zaciekawiona zachowaniem dziewczyny.

- Nic takiego - odpowiada lekko się uśmiechając. - Wiesz, że jesteś jedyną osobą, z którą mogę pogadać? To znaczy oprócz Alexa, ale to chłopak. A ja cię traktuję jak przyjaciółkę, zawsze możemy szczerze porozmawiać o wszystkim. Pamiętaj o tym.

Odpowiadam jej uśmiechem. Dziewczyna wychodzi z pokoju, a ja zastanawiam się o co jej właściwie chodzi. Znamy się kilka dni, a ona już uważa mnie za przyjaciółkę? To trochę dziwne, ale wynika to z tego, iż z tego co wiem, nie ma ona nikogo bliskiego i myślę, że traktuje mnie i Alexa jako rodzinę.

***

Następnego dnia spotykam się z Olivią w kawiarni, tuż po tym jak kończę pracę. Chwilę rozmawiamy o wczorajszej imprezie, a potem o studiach i pracy. Po spotkaniu wracam do domu. Na podwórku jest już dość ciemno, ale nie przejmuję się tym. Lubię tak czasami pospacerować wieczorem, gdy jest już cicho i prawie nikogo nie ma na mieście. Wolnym krokiem zmierzam do mieszkania.

Przed blokiem szukam kluczy do drzwi. Nagle ktoś lekko szturcha mnie w ramię. Wystraszona, odwracam się. Nigdy nie spodziewałabym się takiego widoku.

Czuję, że robię się blada. Zaczynam się trząść. Nie wiem czy to z zimna, czy to po prostu z tego, iż Zayn stoi przede mną. Głośno oddycham, kompletnie nic nie mogę powiedzieć.

Przywitać się? Zapytać się co u niego? Porozmawiać o pogodzie? Spytać co on tu robi?

Wszystkie opcje wydają się głupie. Chłopak, widząc moje zmieszanie, po prostu mnie przytula. Jakieś ciepło uderza w moje serce. W tym momencie czuję się szczęśliwa, ale i zaniepokojona.

Zayn wcale się nie zmienił. No może jest trochę przstojniejszy. Na twarzy ma parę zadrapań i widać, że nie golił się przez kilka dni.

- Tak bardzo mi ciebie brakowało... - Szlocham. Łzy zbierają mi się do oczu. Nie mam nawet odwagi spojrzeć na jego twarz.

- Czemu nie przyszłaś dzisiaj? - pyta się, a ja nie do końca wiem o co mu chodzi. Marszczę czoło.

- Co?

- Dałem co wczoraj na imprezie karteczke - odpowiada. - No tak, byłaś pijana, mogłaś o tym zapomnieć - mówi to tak jakby sam do sobie.

Widziałam go wczoraj? To niemożliwe, nic takiego sobie nie przypominam.

- Co ty tu robisz? - W końcu otrząsam się i wracam do rzeczywistości. Muszę wiedzieć co się z nim działo, o co chodziło z tym listem, który dostałam jakiś miesiąc temu i czy naprawdę jest mordercą.

Na samą myśl o tym odsuwam się od chłopaka. To trochę dziwne, że wie gdzie mieszkam. Zaczynam się bać.

- Chciałem sprawdzić dlaczego wczoraj nie przyszłaś. - Chłopak chce dotknąć moją rękę, ale odsuwam ją. - Boisz się mnie?

- N- nie. - Z tego wszystkiego zaczynam się jąkać.

- Naprawdę myślisz, że jestem mordercą? Myślisz, że mógłbym ci coś zrobić? - Chłopak znów się do mnie przybliża. Wszystkie moje wątpliwości znikają i zaczynam mu wierzyć. Przy nim nic mi nie będzie. - Nie mogę przestać o tobie myśleć.

Moje serce zamiera. Przez całe te trzy lata starałam się jakoś z nim skontaktować, ale nie mogłam. Nigdy nie odbierał telefonu, nie pisał, nie wiedziałam czy żyje. A teraz tak po prostu stoi przede mną i mówi, że nie może przestać o mnie myśleć. Jednak mimo wszystko, wierzę mu. Cała moja złość na niego znika.

- Zayn, co się z tobą działo przez cały ten czas? - pytam, bo wciąż od nikogo nie uzyskałam odpowiedzi.

- Wyjechałaś i mój świat się po prostu zawalił.

Tym razem ja go przytulam. Tęskniłam za nim i to bardzo.

- Sara, posłuchaj mnie. - Nagle jego ton się zmienia. - Nie mów nikomu o tym, że tu byłem. Jutro o dziesiątej rano spotkajmy się i ja ci wszystko wytłumaczę.

- Mam wykład. Nie mogę.

- Odpuść sobie ten raz.

- Okej.

Nie mogę się sprzeciwić. Coś mi na to nie pozwala. Wiem, że to może być niebezpieczne, ale muszę mu jakoś pomóc.

*°*°*

Chyba za bardzo Was rozpieszczam, co? Ale to wszystko przez to, że Was kocham hehe 💗

Gwiazdkujcie, komentujcie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro