Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

Nie wiem dlaczego, po prostu muszę to zrobić. Inaczej nie dam rady się zamęczać tym wszystkim.

Na klawiaturze mojego laptopa wystukuję "Zayn Gates" i wyskakuje mi dużo stron związanym z jego nazwiskiem. Biorę głęboki wdech i otwieram pierwszą z nich.

Zayn G.- dziewiętnastolatek, który zabił człowieka.

Na obrazku zjaduje się jego zdjęcie, kiedy z pod jego domu, zabiera go policja. On, ubrany w czarną bluzę, którą nosił jeszcze jak byliśmy w liceum. Na zdjęciu ma ubrany kaptur i nie widać jego twarzy.

Wycieram łzę i z trzaskiem zamykam laptopa. Nie mam ochoty tego czytać.

To na pewno nie jest prawda... To nie może być prawda...

Nagle dzwoni mój telefon. Na ekranie pojawia się zdjęcie mojej mamy. Odbieram.

- Halo? - odchrząkuję. Nie chcę żeby wiedziała, że płaczę

- Cześć córeczko. Jak tam w Stanach? - pyta.

Najchętniej przytuliłabym ją teraz. Nic więcej mi teraz nie potrzeba. Chciałabym żeby mi doradziła co mam zrobić, ale nie chcę też, żeby dowiedziała się, że Zayn jest mordercą. Chociaż to na pewno kłamstwo!

- Dobrze. Trochę dużo pracy mamy w kawiarni, a wykłady są dość ciekawe.

Po zakończonej rozmowie kładę się na łóżku. Nie mam pojęcia co zrobić. Znaleźć Zayn'a czy nie?

Chociaż z jednej strony bardzo pragnę go zobaczyć, to jest też ta druga strona. Bo tak naprawdę, minął już jakiś miesiąc od mojego przyjazdu. Jestem przekonana, że Zayn dobrze wie, że tu jestem, bo nawet jeśli jest w więzieniu, (i tak uważam, że tam nie jest, to tylko zwykła pomyłka) to albo Luke albo jego mama powiedzieli mu o moim przyjeździe. Dlatego jeśli wie, że tu jestem, też powinien w jakiś sposób się ze mną skontaktować, ale może on po prostu nie chce? Może ten list był rzeczywiście od niego? Zresztą przez te trzy lata tyle się zmieniło, nawet my, i nawet jakbyśmy się spotkali, to musielibyśmy poznawać się od nowa?

Czy naprawdę warto jest jeszcze walczyć o tą znajomość...?

***

Wczoraj spotkałam się z Victorią. Jak się okazało, Alex wyjechała do Nowego Jorku na studia, a Vicky ma uczelnie, jakieś dwie godziny stąd.

Ona także sporo się zmieniła. Rude włosy przefarbowała na blond, i wciąż wygląda świetnie. Wiele mi opowiedziała o tym, jakie były nudy beze mnie. Chociaż wnioskując po tym co powiedziała, wcale nie było tu tak nudno. Z tego co się dowiedziałam, znalazła sobie chłopaka.

Dziś rano byłam na uczelni, a teraz szykuję się na spotkanie z Luke'iem.

Ubieram czarne leginsy, do tego niebieską koszulę i zwykły biały T-shirt. Na podwórku, wieczorami jest jeszcze ciepło, więc nawet nie muszę zabierać ze sobą bluzy. Na nogi, zakładam czarne trampki i wychodzę z domu.

Spotykamy się w parku. Od razu zauważam go na jednej z ławek.

- Cześć Luke! - witam się i przytulam chłopaka.

- Hej, hej Sarcia.

- Co takiego się stało, że aż chciałeś się ze mną spotkać? - Śmieję się.

- A to już nie można tak po prostu się spotkać? - Podnosi brwi i także się uśmiecha. - Chcesz loda?

Zauważam, że patrzy na budkę z lodami. Przytakuję. Kupujemy lody, po czym siadami na ławce. Chwilę rozmawiamy o głupotach, aż w końcu Luke zmienia temat.

- Pamiętasz jak miałaś iść ze mną na ślub ciotki, ale wyjechałaś? - pyta.

Próbuję sobie to przypomnieć. Kiwam głową, przytakując.

- Ale mi wstydu narobiłaś... Powiedziałem wszystkim, że przyjdę z dziewczyną. - Zaczynam się śmiać na jego opowieść. - Najgorszy był moment, kiedy wszyscy zaczęli się śmiać, że pewnie udawałem, że mam dziewczynę. To było żenujące.

- Jak mogłeś udawać, że byłam twoją dziewczyną? - Jeszcze bardziej się z niego śmieję.

- Zawsze starsi kuzyni się ze mnie śmiali, że nigdy nie znajdę dziewczyny, więc chciałem udowodnić, że mam szansę nawet u takiej laski. Teraz trochę żałuję, że wtedy udawałem, że jesteś moją dziewczyną.

- No i dobrze. - Daję mu kuksańca w ramię.

- W sumie to gdyby nie to, że Zayn mnie przy nich ośmieszył i powiedział, że ty jesteś jego, wszystko byłoby okej. Dalej bym mógł udawać, tylko, że wyglądał jakby chciał mnie uderzyć, więc wolałem nie ryzykować. Ale gdyby nie on, nikt by się ze mnie nie śmiał!

Moje serce zaczyna bardzo szybko bić, czuję, że robię się blada.

Sara, to było trzy lata temu.

- Nigdy nie byliście razem, prawda?

Lekko kiwam głową.

Sama nie wiem czym byliśmy. Całowaliśmy się, czasami zachowywaliśmy się jak para, ale tak naprawdę, nigdy nie byliśmy razem.

- Strasznie żałuję, że tak źle wykorzystałem te czasy liceum.

- Czemu źle? - Pytam, trochę się przy tym jakając. Zaczynam kaszleć, żeby nie domyślił się, że to przez jego wyznanie o Zayn'ie.

Muszę o nim zapomnieć.

- Podobałaś mi się - wyznaje, a ja myślami dalej jestem przy czarnowłosym chłopaku. - Dalej mi się podobasz. Może czas to nadrobić ten stracony czas.

Nawet nie daje mi czasu na odpowiedź, tylko całuje. Zaskoczona oddaję mu pocałunek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro