Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IX

Wchodzę do mieszkania. Wciąż nie mogę się otrząsnąć po tym całym zajściu. Jeszcze nie dotarło do mnie, że przyszedł Zayn. Nie mogę w to po prostu uwierzyć.

- Jesteś blada - stwierdza Alex, gdy mnie widzi w przedpokoju.

Zauważam, że leży na kanpie razem z Emily. Nie to, że ona mi tu przeszkadza, ale czy ona nie ma swojego domu? Przesiaduje tu całymi dniami, czasami nawet jak Alex jest w pracy.

- Wydaje ci się - kłamię. Dobrze wiem dlaczego jestem blada, ale nie chcę się przyznawać.

Ufam Alexowi, ale Zayn poprosił mnie żebym nikomu nic nie mówiła.

- Coś się stało? - pyta zmartwiona Emily. Jednak zauważam, że znów robi minę, jakby chciała koniecznie coś odkryć.

- Wszystko okej. - Ściągam buty i idę do kuchni. Nie chcę patrzeć na twarz Alexa, bo on dobrze wie, kiedy kłamię.

Wyciągam z lodówki naleśniki z wczoraj. Przygrzewam trzy w mikrofalówce, po czym siadam przy stole i smaruje je dżemem.

- Smacznego. - Nagle dosiada się do mnie Emily.

Natomiast Alex wciąż leży na kanpie.

- Dzięki.

Dziewczyna chwilę patrzy na mnie. Nie rozumiem jej zachowania, jest naprawdę dziwna. Trochę irytuje mnie to jak tak intensywnie mi się przypatruje. Nie lubię jak ktoś patrzy na mnie, jak jem.

- Wiesz, że jeśli coś się dzieje, możesz mi o tym powiedzieć. O wszystkim. - Ostatnie słowo wypowiada jakby głośniej.

- Wiem - mówię.

Tak naprawdę jedynie o czym gadamy, to o pogodzie, pracy, filmach i o niczym więcej. Znam ją za mało czasu żeby się zwierzać.

Spoglądam na jej brązowego kitka. Nie podoba mi się to, że ma aż tak zniszczone włosy.

- Używasz prostownicy? - zadaje pytanie.

- Nie, a co?

- Nic takiego.

Zdawało mi się, że codziennie używa prostownicy i przez to ma takie suche, zniszczone włosy, ale jednak nie.

Nagle, moją kolację przerywa mi telefon. Patrzę na wyświetlacz. Wiadomość od Luke'a.

Od Luke'a: będę u ciebie za 10 min, mam nadzieję, że nie masz planów ;*

Do Luke'a: możesz wpaść ;)

Mimo, że nie za bardzo, w tej chwili, mam ochotę na jego towarzystwo, odpisuję żeby przyszedł. Może przynajmniej nie będę za wiele myślała o Zayn'ie i jutrzejszym dniu.

- Zaraz przyjdzie Luke - oznajmuje.

- Jaki Luke? - pyta Emily.

- Gates.

- Och, tak. - Dziewczyna nagle dziwnie się zachowuje. Jednak mało mnie to obchodzi. - Kochanie - zwraca się do Alexa. - Ja chyba wrócę do domu. Zapomniałam, że muszę coś zrobić.

- Jak to? Miałaś zostać u mnie na noc. - Alex wstaje z kanapy.

- Innym razem.

Dziewczyna całuje go w policzek, potem ubiera buty i żegnając się z nami, wychodzi z domu.

Jej zachowanie zadziwia mnie i Alexa. Jednak po chwili uświadamiam sobie o tym, że przychodzi Luke Gates, czyli kuzyn "mordercy".

***

Dzisiejszego dnia wstałam z okropnym bólem brzucha. To wszystko przez stres związany ze spotkaniem z Zayn'em. Nawet nie zjadłam śniadania, tylko po szybkiej kąpieli, wyszłam z domu. Teraz stoję i czekam na chłopaka w umówionym miejscu. Powoli robi się niepokojący fakt dlaczego akurat w miejscu, gdzie nie ma kompletnie nikogo. Obok jakiegoś lasu, gdzie nic nie ma oprócz drzew.

Jednak ufam Zayn'owi i wiem, że nic mi nie zrobi. Nic mi się z nim nie stanie.

Nie wiem nic o morderstwie, ale mam pewność, że nic takiego nie zrobił Zayn. Co jak co, ale trochę go znam i wiem, że nie popełnił by takiej zbrodni.

Jednak w jednej chwili zaczynam się zastanawiać czy tak naprawdę go znam. Z opowieści Luke'a i Olivii wynika, że sporo się zmienił. Najgorsze jest to, że kompletnie straciliśmy kontakt i nie wiem co się tutaj działo, gdy mnie nie było. Jest sporo plotek, ale staram się nie wierzyć w żadną.

Przestań panikować Sara.

Z oddali widzę, idącą w moją stronę, postać. Czarne włosy i znów ubrany tak jak wczoraj, Zayn.

W tej chwili głośno oddycham żeby się uspokoić. Teraz muszę się wszystkiego dowiedzieć.

- Cześć - witam się, gdy jest już blisko.

- Hej.

Tym razem mnie nie przytula. Po prostu siada na ziemi obok mnie. Jestem trochę tym zawiedziona, ale nie pokazuję tego. Właściwie to czego się spodziewałam? 

Powtarzam po nim czynność i patrzę się przed siebie. Trochę dziwne jest jego zachowanie, ale staram się jakoś je zrozumieć.

- No więc... - zaczynam aby przerwać ciszę.

W sumie to nie mam pojęcia co chcę powiedzieć. Chciałabym żeby mi wszystko wyjaśnił, ale nie wiem nawet o co pytać.

- Myślałem, że nie przyjdziesz - oznajmia chłopak. Naprawdę dziwnie się dzisiaj zachowuje. - Wczoraj wyglądałaś na przerażoną. W końcu co się dziwić, przecież jestem zabójcą. - Jakoś nerwowo się śmieje.

- Zayn, powiedz o co w tym wszystkim chodzi.

Naprawdę mam już dość tajemnic. Nie wytrzymuję już tego. Gdybym mogła, to najchętniej teraz czytała bym mu w myślach. Chcę wiedzieć co takiego skrywa.

- Wpadłem w złe towarzystwo. Wiesz, narkotyki, alkohol, dziewczyny i kłopoty. Potem ktoś robi coś nie po mojej myśli i zabijam go. - Wciąż tak samo się śmieje.

Czuję, że jest zdenerwowany, ale ja próbuję być teraz spokojna.

- To jest wersja innych, a ja chcę usłyszeć twoją wersję - odpieram.

Chłopak spogląda na mnie z zaskoczeniem.

- Jesteś jedyną osobą, która chce poznać moją wersję. - I znów patrzy przed siebie. - Nikt mnie nie chciał choć chwilę posłuchać. Nawet Luke, a przecież z nim spędziłem całe dzieciństwo. Dobrze mnie zna i wie jaki jestem.

Zayn ma rację. Koniecznie chciałabym pogadać o tym z Luke'iem, ale teraz najważniejsze jest to, aby dowiedzieć się co takiego chce powiedzieć Zayn.

- Wszystko zaczęło się, gdy wyjechałaś - zaczyna. - Zacząłem coraz częściej imprezować. - Głośno przełyka ślinę. - Kochałem cię i nie mogłem o tobie zapomnieć.

W tym momencie moje serce zamiera. Kochał mnie. Momentalnie chce mi się płakać, ale nie pokazuję tego. Wcześniej miałam jeszcze małą nadzieję, że on wciąż coś do mnie czuje, ale teraz, gdy powiedział, że mnie kochał, nie mam już wątpliwości co do tego. Jego uczucie do mnie już przepadło, a ja muszę się z tym pogodzić.

- Na jednej z imprez poznałem Ellie. Jeszcze wtedy nie wiedziałem w jakie wpadłem kłopoty. - Na chwilę przerwał, ale zaraz znów zaczął opowiadać. - Zamieszkaliśmy razem. Po jakimś czasie okazało się, że jest narkomanką, a jej brat jest dilerem.

Przyznaję, że na samą myśl o tym, iż miał on jakąś dziewczynę, którą pokochał, robię się smutna.

- Wkurzyłem się na nią, ale chciałem też jej pomóc. Nagle ona robiła się do mnie jakoś dziwnie agresywna, co chwilę mieliśmy jakieś spiny. Kiedy dowiedziałem się dlaczego, to coś jej obiecałem, ale w tej chwili to najmniej ważne. Od tamtej pory wszystko zaczęło się układać. Przestała ćpać, bo mi to obiecała. Chociaż jakiś miesiąc później dowiedziałem się, że razem z bratem ma niezłe kłopoty. Przyznam, że śledziłem ją jednego dnia. - Głośno wypuszcza powietrze. - Zobaczyłem ją jak przy jakiejś starej fabryce całuje się z jej... bratem, rozumiesz? Jak się okazało, był to jej chłopak, a ja byłem tylko od dawania pięniedzy.

Jak ta dziewczyna może być tak okropna? Czemu to wszystko musiało się przytrafić akurat Zayn'owi?

- Nagle z tej fabryki wyszedł jakiś facet. Okazało się, że Ellie i jej chłopak mieli u niego spory dług. Mężczyzna wyciągnął broń. Widziałem jak Mark, czyli chłopak Ellie, zaczął się z nim bić, zabrał mu broń. Miałem wtedy uciec. - Znów na chwilę przerwał. Wziął głeboki wdech. - Strasznie żałuję, że tego nie zrobiłem.

- Co się wtedy stało Zayn? - pytam ze łzami w oczach.

- Mark zabił tego faceta. Kiedy mnie zauważył, uderzył mnie w nogę. Nie miałem siły wstać. Dał mi broń do ręki i z uśmiechami uciekł razem z Ellie.

Nie mam pojęcia co powiedzieć. To za dużo na moją głowę.

- Przyjechała policja, zabrali mnie na komisariat. Nikt mi nie uwierzył. A wiesz co jest z tego wszystkiego najlepsze? - pyta, śmiejąc się przy tym bardzo nerwowo. - Ellie, kilka dni później, zeznała przeciwko mnie. Powiedziała, że kiedy mieszkała ze mną, sprzedawałem narkotyki i przez to wpadłem w długi. Uwierzyli w to, bo w moim mieszkaniu znaleźli pełno prochów, które należały do niej. Wszystkie dowody były przeciwko mnie. Ellie wyjechała gdzieś z chłopakiem. - Przegryza wargę. - Jednak ja się nie dałem, uciekłem z aresztu i teraz jestem na wolności. Policja wciąż mnie szuka, ale muszę znaleźć Ellie i udowodnić wszystkim, że to nie ja zabiłem tego mężczyzę.

Chwilę siedzimy w ciszy. Dokładnie wszystko analizuję, każde jego słowo. Mimo, że nie mam pewności, wierzę mu. Jestem pewna, że on nic nie zrobił.

- Pomożesz mi ją znaleźć? Jesteś teraz moją jedyną bliską osobą. Jedyną, która mi wierzy.

Zgadzam się, chociaż wiem, że mogę wpaść w spore kłopoty. Jednak czego nie robi się dla miłości...

***

I jak? Podobał się rozdział? :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro