Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33

#oomlSZ

Zapraszam was na ostatni rozdział na wattpadzie.

Spotkanie z Kieranem, na które umówiliśmy się po zakończeniu meczu, nie doszło do skutku z wiadomych przyczyn. Chłopak został przetransportowany do specjalistycznej kliniki, do której trafiali z urazami wszyscy zawodnicy London Black Dragons. Spędził na badaniach całe niedzielne popołudnie i wieczór, a później odwieziono go do apartamentu w centrum miasta, ponieważ nie był w stanie samodzielnie kierować. Wiedziałam o tym wszystkim tylko dzięki Betty, która mimo że nie pojawiła się na meczu z powodu kolejnej randki ze swoim nowym partnerem, miała znajomości wśród medyków drużyny. Nie znałam jednak szczegółów. Nie miałam bladego pojęcia na temat stanu zdrowia piłkarza i przez to zamiast odpoczywać, całą noc spędziłam na czatowaniu przy telefonie, w razie gdyby ktoś z mojego teamu czegoś się dowiedział i postanowił podzielić informacjami z resztą. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Kilkukrotnie chwytałam telefon, by napisać do Langhama z pytaniem, jak się czuje, ostatecznie rezygnując z tego pomysłu. Nie chciałam mu się narzucać, miał inne rzeczy na głowie.

Poniedziałek upłynął pod znakiem zebrań i omawiania strategii na najbliższe tygodnie. Z trudem przebrnęłam przez ten dzień, ziewając przy kolegach i prawie przysypiając podczas przemawiania szefa. Nie pomogła nawet kawa, którą pochłonęłam w hektolitrach. Byłam znerwicowana, a kofeina tylko potęgowała uczucie niepokoju. Myślałam, że nie wytrzymam do końca. Kanapa w pokoju socjalnym kusiła mnie za każdym razem, gdy podchodziłam z kubkiem do ekspresu.

Przełom nastąpił dopiero we wtorek, gdy zwołano konferencję prasową z udziałem Kierana. Zaproszono media, których przedstawiciele tłumnie przybyli do kompleksu sportowego należącego do klubu. Wszyscy byli ciekawi co z nogą piłkarza i jaką decyzję podjęli lekarze.

Evan Peterson, rzecznik drużyny, siedział po prawej stronie, przekazując Langhamowi jakieś informacje, zanim jeszcze zaczęła się konferencja. Chłopak potakiwał głową, słuchając rad, a ja, patrząc na tę scenę, przypomniałam sobie moment, w którym Evan nie mógł pojawić się w pracy i pan Duncan kazał mi tam usiąść jako jego zastępstwo. To była katastrofa i cieszyłam się, że już nigdy więcej nie doświadczę tego horroru. Dzięki przydzieleniu mnie do zajmowania się w pojedynkę mediami społecznościowymi, mogłam odpuścić wszystkie inne aktywności działu PR. Nie musiałam się już martwić, że szef narzuci na mnie masę innych obowiązków, pozostałe dziedziny zostały rozdzielone między moich współpracowników.

Peterson zabrał głos, ogłaszając rozpoczęcie spotkania. Powiedział kilka słów o tym, dlaczego się tutaj znaleźliśmy, choć każdy miał świadomość, co nas sprowadziło. Tak naprawdę wcale nie musiałam siedzieć na końcu sali. Przyszłam tutaj, żeby dowiedzieć się na żywo czegoś, co od dwóch dni zatruwało mój umysł. Może podświadomie czułam, że Kieran ucieszy się, gdy mnie zobaczy i mój widok doda mu otuchy. Chciałam, żeby tak było.

Dziennikarze zgłaszali się kolejno do zadawania pytań, a Langham odpowiadał na nie zdawkowo albo spoglądał na Evana i wtedy to on przejmował rolę mówcy. Potrafiłam dostrzec, że Kieran czuł się niekomfortowo. Podczas bezsennej nocy sprawdziłam w sieci, czy kiedykolwiek miał poważną kontuzję i nie znalazłam o tym żadnej informacji. Co prawda zdarzały się lekkie skurcze czy obicia, ale po raz pierwszy musiał poruszać się z szyną założoną na nogę, która ucierpiała w drastycznym starciu z piłkarzem przeciwnej drużyny.

– Z kostką Kierana jest wszystko w porządku, okazało się, że to tylko lekki obrzęk – powiedział Evan, gdy zauważył, że chłopakowi trudno jest mówić o stanie zdrowia. – Niestety podczas upadku doszło do stłuczenia mięśnia dwugłowego uda i stąd konieczność stabilizacji nogi z uciskiem.

Zabrzmiało poważnie. Dzięki kilkuletniej pracy z piłkarzami wiedziałam, że jakikolwiek uraz tego konkretnego mięśnia skutkował wykluczeniem z gry. Chociaż stłuczenie było mniej inwazyjne niż całkowite zerwanie, przed chłopakiem stanęła wizja odpuszczenia na jakiś czas uprawiania sportu, który był nie tylko jego pracą, ale i całym życiem.

– Przede mną sesje fizjoterapeutyczne – odezwał się Kieran.

W jego głosie pobrzmiewała lekka chrypka, a twarz miała jeszcze bledszy odcień niż zazwyczaj. Podkrążone oczy udowadniały, że i on nie zażył odpowiedniej dawki snu, by się zregenerować. Musiało mu być bardzo ciężko.

– Czy wiadomo już, kiedy wrócisz na boisko? – spytał jeden z dziennikarzy.

Langham się spiął. Zacisnął dłoń, by po chwili ją rozprostować, tym samym dał sobie czas na przeanalizowanie swojej reakcji.

– W tej chwili nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. – Zgrabnie wybrnął z sytuacji.

– Co mówią lekarze? Czy ten uraz będzie rzutował na twojej przyszłości w LBD?

To był cios poniżej pasa. Nie powinno się zadawać takich pytań, ale dziennikarz miał świadomość, że może tym wyprowadzić blondyna z równowagi i dzięki temu dostanie gotowy materiał, który narobi zamieszania w mediach.

– Skupiam się na teraźniejszości – odpowiedział powoli i spokojnie, wprawiając mnie w kompletne zaskoczenie.

Byłam pod wrażeniem jego opanowania. Podszedł do tematu z dojrzałością, o jaką nigdy go nie podejrzewałam. Albo moje korepetycje z dyplomacji, których przed kilkoma miesiącami udzieliłam piłkarzom przyniosły pożądane rezultaty albo Langham był pod wpływem bardzo silnych leków uspokajających. Istniała też opcja, że skutki uboczne środków przeciwbólowych, którymi zapewne go faszerowano, wywołały otumanienie.

Nawet Peterson wyglądał na zdezorientowanego, choć zachował pozorny profesjonalizm i patrzył przed siebie z dziwną miną, zamiast zerkać z niedowierzaniem na blondyna.

Wysłannicy telewizji i internetowych portali chyba nie byli zadowoleni z przebiegu wydarzenia. Przyzwyczaili się, że Langham zawsze coś chlapnął albo niemiło komuś odpyskował, a to przecież przyciągało większą publiczność niż spokojny, merytoryczny wywiad. Choć byli z konkurencyjnych stacji, wymieniali się porozumiewawczymi spojrzeniami. Czułam w kościach, że będą chcieli ciągnąć Kierana za język, aż straci rezon i pęknie, a w jego obecnym stanie to wcale nie było takie nieprawdopodobne, skoro nie można było przewidzieć, jak leki w jego organizmie zachowają się z upływem czasu.

– Nie boisz się, że to może oznaczać koniec twojej kariery? – Padło kolejne śmiałe pytanie.

Obserwowałam z trwogą tężejącą twarz chłopaka.

– Ty chyba bardzo martwisz się o swoją, skoro próbujesz mnie sprowokować, żeby zdobyć materiał – wypalił nagle Langham, na moment tracąc kontrolę.

Po sali przeszedł szmer składający się z podnieconych szeptów. Wreszcie doczekali się garstki zachowania starego dobrego Kierana, który nie potrafił trzymać języka za zębami. Może nie była to tak spektakularna wypowiedź jak te z przeszłości, ale udało im się na chwilę wyprowadzić chłopaka z równowagi i tyle w zupełności im wystarczyło. Cieszyłam się, że to nie mnie się za to oberwie.

– Jestem w dobrych rękach i wierzę, że niedługo wrócę do pełnej sprawności – dodał sztywno po tym, jak Evan powiedział mu coś na ucho.

Obaj odpowiedzieli jeszcze na kilka zagadnień i Peterson zarządził koniec konferencji, argumentując to tym, że piłkarz potrzebuje odpoczynku, żeby pozwolić organizmowi prawidłowo się regenerować. Zeszli z podestu, Kieran powoli i koślawo, nieprzyzwyczajony do szyny na nodze. Od razu zaatakowała ich młodziutka dziennikarka, przedstawiając się jako stażystka z popularnej stacji telewizyjnej i prosząc o krótki wywiad. Evan próbował jej wytłumaczyć, że powinna o to oficjalnie zawnioskować, ale Langham machnął obojętnie ręką, zgadzając się na kilka krótkich pytań.

– Gratuluję strzelonej bramki. – Rozpoczęła łagodnie, unosząc wysoko podbródek, żeby na niego spojrzeć, bo sama miała chyba niewiele ponad metr pięćdziesiąt wzrostu.

Chłopak kiwnął beznamiętnie głową, co miało oznaczać podziękowanie.

Wstałam z krzesełka i poczekałam, aż reszta dziennikarzy przepchnie się do wyjścia, po czym podeszłam bliżej rzecznika prasowego drużyny, który nadzorował wywiad. Wzrok Kierana powędrował do mnie, a jego twarz natychmiast się rozluźniła. Chyba nie wiedział, że siedziałam tutaj całą konferencję.

– Nie będę pytać o kontuzję, bo zapewne masz już tego dość. Zapytam cię za to o twoje cele na przyszłość.

– Chcę po prostu grać i stawać się coraz lepszym piłkarzem.

– Można być jeszcze lepszym? – Zaśmiała się nerwowo.

Było widać, że jest niedoświadczona w tym, co robi. Stresowała się i nie potrafiła w pełni wykorzystać potencjału tych kilku minut, które poświęcił jej blondyn. Rozumiałam jej podenerwowanie, przecież każdy kiedyś zaczynał i uczył się wszystkiego od podstaw.

– Praktyka czyni mistrza. Najważniejsze to konkurować z samym sobą i stawiać sobie coraz wyżej poprzeczkę.

– Masz dopiero dwadzieścia pięć lat, a już tak wiele osiągnąłeś. Czy uważasz, że masz wszystko, czego pragnąłeś?

– „Wszystko" to pojęcie względne i subiektywne. – Niebieskie tęczówki ponownie spoczęły na mnie. Wydawało mi się, że wdarły się w moją duszę. – Jeszcze nie mam wszystkiego, ale nad tym pracuję.

Dziewczyna zerknęła na telefon, gdzie miała zapisane pozostałe pytania. Sposób wypowiadania się Kierana mógł sprawiać wrażenie, że ktoś go podmienił. Nie przyzwyczaił mnie do takiej dojrzałości i coraz bardziej martwiła mnie dawka leków, którą mu przepisano.

– Będę szczera. Spodziewałam się, że na mnie naskoczysz i powiesz, że już ktoś kiedyś zadał ci te same durne pytania. – Dziennikarka podzielała moje obserwacje.

W przeszłości zdarzały się sytuacje, gdy chłopak zirytował się na przedstawicieli mediów i mówił z dosadnością, że nie będzie się powtarzał i żeby poszukali sobie odpowiedzi w Internecie. Zawsze kończyło się to tak samo – obsmarowaniem go w artykule albo reportażu.

– Zakochałeś się czy co? – Dziewczyna znowu się roześmiała, pozwalając sobie na wyłamanie się z zapisanych w telefonie notatek.

Langham milczał przez dłuższą chwilę. Z jego twarzy nie dało się niczego wyczytać. Przestraszyłam się, że zbiera w sobie siły, by zaraz zaatakować stażystkę z telewizji, wyrzucając jej brak profesjonalizmu i wścibstwo. Ona chyba pomyślała o tym samym, bo nieznacznie się cofnęła, zmieszana, że pozwoliła sobie na coś takiego. Usłyszałam westchnięcie stojącego obok mnie Evana.

– Tak. – Kieran odpowiedział krótko, wprawiając wszystkich w osłupienie.

Moje serce przyspieszyło. Zaczęło bić tak mocno, że niemal czułam, jak uderza o żebra.

– W kim? – Dziewczyna wybałuszyła oczy.

Mogłam się założyć, że to pytanie padło z powodu jej prywatnej ciekawości, a nie na potrzeby artykułu. Naiwnie sądziła, że stanie się świadkiem ujawnienia ogromnej tajemnicy, ale przecież Kieran nie był na tyle szalony, żeby mówić jej o swoich sercowych potyczkach. Byłam pewna, że sobie z niej zażartuje, czym utrze jej nos i da nauczkę na przyszłość, że nie należy pytać o takie rzeczy, bo to nie reality show.

– To się nagrywa? – Zmarszczył brwi, spoglądając na telefon.

Wpatrywała się w niego z szokiem, więc nie czekał, aż dojdzie do siebie, i przejął urządzenie. Wyłączył dyktafon i dla pewności rozejrzał się dookoła, sprawdzając, czy żaden z podstępnych dziennikarzy nie został w sali z włączoną kamerą. Gdy upewnił się, że jest bezpieczny, spojrzał w moim kierunku.

Już nie byłam taka pewna co do jego zamiarów. Jedna z moich pierwszych myśli, które przed kilkoma miesiącami pojawiły się w mojej głowie po poznaniu piłkarza, okazała się trafna.

Tak naprawdę Kieran Langham miał nierówno pod sufitem.

Ze zdecydowaniem wskazał na mnie palcem, a jego wargi rozciągnęły się w łobuzerskim uśmiechu.

– W niej.

Złapałam za oparcie stojącego obok krzesła, stabilizując swoją pozycję, gdy ugięły się pode mną kolana. W ustach miałam taką suszę, że nie pomogłaby nawet litrowa butelka wody. Dudnienie za żebrami przybrało na sile i byłam skłonna uwierzyć, że moje serce zaraz wyskoczy na zewnątrz, rozrywając skórę.

– Nikt mi w to nie uwierzy – wydusiła dziennikarka, mrugając w otępieniu, gdy patrzyła to na mnie, to na Langhama.

Chłopak wciągnął ze świstem powietrze, przywdziewając zbolałą minę, jakby chciał jej przekazać, że rozumie jej niedolę.

– No cóż, bywa. – Wydął zabawnie usta i poklepał ją po głowie jak przedszkolaka. – Powodzenia.

Gdybym nie przeżyła wstrząsu, pewnie roześmiałabym się na widok tej sceny. Odrętwienie przejęło każdą komórkę ciała, umysł nie był w stanie pojąć, że Kieran powiedział to na głos, w dodatku tak pewnie, odważnie i bez zastanowienia, jakby od dawna się do tego przymierzał.

Podszedł do mnie w kilku powolnych krokach, nie chcąc nadwyrężyć poturbowanej kończyny i chwycił mnie za łokieć, odciągając na bok. Pochylił głowę, zbliżając ją do mojej. Nie byłam w stanie oddychać, gdy spojrzałam w jego skupione na mnie oczy.

– Za tydzień zdejmą mi szynę – mówił na tyle cicho, by nie usłyszała go pozostała dwójka.

– To... chyba dobrze. – Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.

– Ty, ja, kolacja u mnie – zakomunikował. Zabrzmiało to jak rozkaz, któremu nie potrafiłabym się sprzeciwić. – Odpowiem na każde twoje pytanie, a później sama zdecydujesz, czy chcesz ze mną być. Jeśli nie, dam ci spokój. Jeśli tak...

Kiwnęłam powoli głową, przystając na tę propozycję. To był sprawiedliwy układ.

Kieran puścił moją rękę i odsunął się do tyłu. Pożegnał się z Evanem, pomachał młodziutkiej dziennikarce, która nadal stała pod ścianą z rozdziawioną buzią, i pokuśtykał przed siebie, wychodząc z sali.

Żartowałam z tym ostatnim rozdziałem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro