Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝟙𝟞.

—— jeden krok, duży krok ——

    Chłopcy przeszli się do parku, który mógł otrzymać miano tego legendarnego. Przez całą drogę nic nie mówili. Szli w ciszy. W tym czasie Beomgyu mógł opanować swoje emocje, by nie popłakać się przy koledze.

    Usiedli na jednej z ławek i dopiero wtedy blondyn odważył się na przerwanie milczenia.

    — Mój tata mi przywalił, kiedy dowiedział się, że jestem gejem.

   — Co?! — Yeonjun nie ukrywał zdziwienia.

    — Przepraszam, że ci nie powiedziałem, choć o to pytałeś. Zbyt bardzo się bałem, a poza tym...

    — Poza tym co? — Chłopak wyczekiwał odpowiedzi.

    — Nawet nie wiesz, jak ciężko mi to z siebie wydusić. Powiem to, ale nie myśl o mnie źle. — Beomgyu wziął głęboki wdech. — W zasadzie to był powód, dla którego nie mogłem zdradzić ci prawdy. Jeszcze do niedawna to ty...

    — Cześć, co tu robicie? — usłyszeli.

    Yeonjun posłał Beomgyu znaczące spojrzenie.

    — Spotkaliśmy się po drodze — wyjaśnił pospiesznie brunet. — A ty?

    — Szedłem do sklepu i... — przerwał na chwilę. — Beomgyu, co jest z twoją głową?!

    Blondyn nie miał już założonego kaptura. Dotknął delikatnie tyłu swojej głowy. Bardzo go to zabolało. Poczuł posklejane włosy i zaschniętą krew. Nie zauważył tego prędzej. Cała sytuacja odwróciła jego uwagę od bólu fizycznego.

    Beomgyu zerknął na swoją dłoń, która nie pobrudziła się ani trochę, a następnie na Taehyuna. Widział jego przerażenie i zdezorientowanie. Szatyn raczej nie spodziewał się spotkać tu tej dwójki razem. Poza tym czerwona plama na włosach Beomgyu zmartwiła go niezmiernie.

    Yeonjun również był zagubiony, bo dobrze wiedział, że jego przyjaciel czuł coś do jasnowłosego. Porównał się do takiej przeszkody na ich drodze i wolał, aby to ci dwaj porozmawiali o tym wszystkim, jednak nie mógł nic powiedzieć. Nawet nie zdążył zareagować, bo Taehyun zadał kolejne pytanie.

    — Co jest z twoim okiem?

    Beomgyu dotknął prawego oka. To był ból, jaki powstaje przy nabiciu porządnego siniaka. Blondyn czuł jak jego kawałek skóry
puchnął.

   — Nie twoja sprawa. — Spuścił wzrok.

    Nie mógł przyznać się Taehyunowi do tego wszystkiego. Nie chciał tego robić. Było mu wstyd za swoją głupotę i za to, że okłamał chłopaka.

    — To ja lepiej pójdę. Nie przeszkadzajcie sobie — rzucił i odszedł bez pożegnania.

    Beomgyu patrzył na oddalającego się kolegę. Miał nadzieję, że się odwróci, a on sam będzie mógł posłać mu przepraszające spojrzenie, jednak tak się nie stało. Szatyn nawet się nie zawahał i szedł przed siebie zdecydowanym krokiem.

    — Wiesz, że on coś do ciebie czuje? — odezwał się Yeonjun po dłuższej chwili.

    Blondyn spojrzał na niego ze smutkiem w oczach. Chciał odpowiedzieć „Tak, wiem i ja też coś do niego czuję, ale to zbyt skomplikowane.", lecz ostatecznie się powstrzymał. Zastanawiało go, czy Yeonjun o wszystkim wie, czy Taehyun mówił mu o wszystkim albo wręcz przeciwnie, dlatego ciemnowłosy nie za bardzo orientował się w sytuacji.

    — Chyba nie mamy nic więcej do gadania.

    Beomgyu już chciał odejść, ale brunet szybko go zatrzymał.

    — Zaczekaj. Wtedy jak się pocałowaliśmy...

    — Podobałeś mi się, choć wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Nie martw się. Już jest dobrze. Pogodziłem się z tym. — Wzruszył ramionami, uśmiechając się słabo. 

————

    Wrócił do domu wieczorem, kiedy to słońce już zaczęło znikać za horyzontem. Ledwie przekroczył próg drzwi mieszkania, a mama od razu podbiegła do niego, oglądając go od stóp do głów. Przestraszyła się ogromnie, gdyż nie odbierał od niej telefonów ani nie odpisywał na SMS-y. On tylko przeprosił. Nie chciał, aby kobieta jeszcze bardziej się zdenerwowała.

    Tata również od razu pojawił się w korytarzu, kiedy jego syn wrócił. Na szczęście Beomgyu nie spotkał się z jego wściekłym wzrokiem, lecz raczej smutnym i pełnym skruchy. Mężczyzna prosił go o przebaczenie, mówiąc, że jest mu naprawdę przykro i żałuje swojego wcześniejszego zachowania. Jasnowłosy chłopak od razu przyjął przeprosiny. Nie lubił kłótni z rodzicami, bo przeważnie kończyły się one źle dla niego samego. Poza tym bardzo cieszył go taki przebieg sytuacji. Jego tata pogodził się z tym szybciej, niż przypuszczał.

    Udało mu się za to ukryć swoją ranę na głowie, przedostając się zręcznie do pokoju. Po raz pierwszy odkąd wyszedł z domu, skorzystał z telefonu. Wyświetliło mu się mnóstwo nieodebranych połączeń od mamy i wiele SMS-ów od innych ludzi. Między innymi od Soobina i Hueninga, którzy proponowali spotkanie, „Ładnie pachniesz" - od Taehyuna, który wysłał to od razu po wyjściu z domu Beomgyu oraz jakieś inne od koleżanek i kolegów ze szkoły. Starał się odpisać wszystkim, wyjaśniając, dlaczego był taki nieobecny. Oczywiście podawał jakieś głupie, banalne powody. Nie odpowiedział tylko Taehyunowi. Wiedział, że chłopak musiał się źle poczuć po tym, jak chamsko odezwał się do niego w parku.

    Kiedy skończył zajmować się znajomymi, poszedł się wykąpać i doprowadzić swoje nowe czerwone włosy do porządku. Udało mu się zmyć wszystko, jednak lekko zasinione oko zostało.

    Następnego ranka otrzymał kolejnego SMS-a od Taehyuna.

     „Mógłbyś z łaski swojej przestać? Przecież wiesz, co do ciebie czuję."

    Zabolało to Beomgyu. Nie chciał, aby chłopak źle o nim myślał, zwłaszcza dlatego, że spotkał się wtedy z Yeonjunem. Pragnął wyjaśnić mu to wszystko, jednak nie potrafił zrobić tego przez telefon. Wolał się z nim spotkać, żeby widzieć jego mimikę twarzy, bo po samym głosie czy wiadomościach nie mógł niczego stwierdzić.

    Zaproponował spotkanie w „miejscu zadumy". Taehyun o dziwo zgodził się od razu. Tym razem nie było z nim żadnego problemu.

    — Wyjaśnię ci wszystko — powiedział Beomgyu, kiedy zobaczył chłopaka.

     Tak jak chciał, tak zrobił. Wyjawił mu całą prawdę o rodzicach, swoim oku, krwi na włosach, spotkaniu z Yeonjunem i innych niejasnościach. Taehyun tylko słuchał, nie krzywiąc się, nie uśmiechając.

    — Mogłeś powiedzieć, że nie wiedzą. — Szatyn wywrócił oczami.

    — Mogłem, ale nie chciałem. Wtedy byś ze mną nie został.

    — Jesteś głupi — parsknął.

    — Chciałeś przez to powiedzieć, że jestem słodki? Domyślam się, że był to komplement. — Na ustach blondyna pojawił się szeroki uśmiech.

    I wtedy stało się coś, czego Beomgyu wcale się nie spodziewał. Taehyun delikatnie dotknął jego policzka, przyglądając się mu przy tym. Ciemnowłosy stał tak chwilę, kiedy na jego twarzy również zagościł nieśmiały uśmiech. Wewnątrz obu chłopców szalały emocje. Serca waliły im jak wielkie dzwony. Szatyn po chwili odważył się na trochę więcej, a raczej na znacznie więcej. Skrócił dzielącą ich odległość do minimum, sprawiając, że ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku.

     Beomgyu nie odsunął się, mimo ogromnego zaskoczenia. Nie spodziewał się, że Taehyun posunie się tak daleko. W zasadzie dla blondyna było to całkiem miłe, jednak nie odwzajemnił pocałunku. Szatynowi od razu zaczęło coś nie grać i odsunął się od jasnowłosego o jeden duży krok. Spojrzał ze smutkiem na Beomgyu. Chyba nie tego się spodziewał.

    — Przepraszam, Beomgyu — powiedział, uciekając wzrokiem gdzieś w bok.

    — To nie tak... Po prostu zaskoczyłeś mnie tym i... Sam nie wiem, co o tym myśleć...

    — Nic nie myśl. Przepraszam. Pewnie nie byłeś na to gotowy. Samo tak wyszło. — Spuścił głowę, milknąc na moment. — Nic tu po mnie. Powinienem iść.

    Powiedziawszy to, wyminął chłopaka i ruszył w stronę domu. Beomgyu nie miał odwagi go zatrzymać. Dalej przeżywał ogromny szok i nie mógł się uspokoić. Stał osłupiały pośrodku niczego, dopóki nie pojawiło się kilku nastolatków, którzy ewidentnie lubili tu ponaginać trochę zasad. Dopiero wtedy powoli opuścił to miejsce i zaczął kierować się w stronę, w którą wcześniej udał się Taehyun.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro