Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝟙𝟙.

—— proszę, wysłuchaj mnie ——

    Beomgyu sam nie pamiętał, kiedy ostatni raz czuł się tak źle, jak tamtego wieczoru. Płakał tak długo aż cała poduszka nasiąkła jego gorzkimi łzami. Nie mógł się pogodzić z tym, co powiedział mu Yeonjun. Niby był na to przygotowany, jednak zwyczajnie okazało się ciężej. Słowa chłopaka tak raniły jego serce i duszę, że czuł, jakby zaraz miały one wybuchnąć. Ta rozpacz była tak wielka, że nic nie było w stanie przynieść pocieszenia.

    Jego mama weszła do pokoju sprawdzić, co się dzieje z jej synem, ale on tylko wygonił ją, nie chcąc z nikim rozmawiać. Tak ciężko mu było.

    Dopiero rano po przebudzeniu poczuł się lepiej. Przepłakana noc pozwoliła mu na wyrzucenie tego z siebie, jednak chłopakowi cały czas czegoś brakowało. Nie chciał iść z tym do przyjaciół, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Nie wiedział zbyt bardzo, co zrobić, lecz ostatecznie poprosił Taehyuna o spotkanie. Uznał to za dobry pomysł, w końcu obaj przeżyli odrzucenie od tej samej osoby.

    Taehyun jednak nie miał czasu. Pisał, że bardzo mu przykro, ale już ma zorganizowany dzień. Beomgyu nie powiedział, co jest powodem nagłej chęci do spotkania się i prawdopodobnie dlatego szatyn nie wziął tego na poważnie. Albo po prostu nie chciał się spotkać z kolegą...

    Drugiego dnia się udało. Taehyun zgodził się, aby Beomgyu zabrał go w „miejsce zadumy", cokolwiek to miało oznaczać. Spotkali się przed mieszkaniem blondyna, który od razu zaprowadził kolegę do celu. Było to zwykłe, niezbyt zachęcające miejsce nad rzeką Han. Znajdowało się z dala od ludzi, dlatego Beomgyu tak bardzo je uwielbiał. Nikt nigdy mu tam nie przeszkadzał, więc mógł pobyć sam ze sobą.

    — Szliśmy taki kawał, żeby porozmawiać akurat tutaj? — Taehyun z niezadowoloną miną rozejrzał się dookoła.

    — To nie jest jakieś zwyczajne miejsce. Zawsze tu przychodzę, kiedy muszę nad czymś pomyśleć — wyjaśnił. — A poza tym powinieneś się cieszyć, bo jeszcze nigdy nikogo tu nie przyprowadziłem. Nawet Soobina i Hueninga.

    Beomgyu pognał nad sam brzeg rzeki, siadając ze zwieszonymi nogami. Poklepał miejsce obok siebie, aby chłopak dołączył do niego.

    — Yeonjun mnie pocałował — wypalił.

    Taehyun wyglądał, jakby go zatkało.

    — Co?! — wykrzyknął. — Kiedy?! Jak?!

    — To naprawdę długa historia i nie jest ona zbyt przyjemna, ale proszę, wysłuchaj mnie.

    Blondyn opowiedział mu wszystko po kolei, zaczynając od imprezy, a kończąc na rozmowie w parku. I z biegiem wydarzeń zawartych w historii zmieniały się uczucia Beomgyu, który już pod sam koniec starał się nie płakać.

    Taehyun za to słuchał tego wszystkiego z bardzo poważną miną i wielkim skupieniem. Nie przerywał chłopakowi, tylko czekał, aż ten skończy.

    — Beomgyu — zaczął. — Przykro mi. Wiem, że to straszne uczucie, ale chyba powinieneś być na to bardziej przygotowany. To nie jest koniec świata. Założę się, że za jakiś czas poznasz kogoś innego, a o Yeonjunie zapomnisz. I nie smuć się już. Wolę cię radosnego, choć jesteś wtedy bardzo irytujący.

    Słowa chłopaka wydały się Beomgyu naprawdę miłe i słodkie, jednak nie uśmierzyły one jego bólu.

    — Pamiętaj, że on zrobił to niespecjalnie. Nie powiedziałeś mu wprost, co czujesz. On dalej o niczym nie wie. Widzisz? Ja zdobyłem się na odwagę, powiedziałem mu wszystko i też mnie odrzucił, jednak nie przeżywałem jakoś mocno. Szybko się z tym pogodziłem i ty też powinieneś.

    — Może nie kochałeś go wystarczająco? — zapytał kpiąco Beomgyu.

    Twarz Taehyuna nagle zdobiła się czerwona, a jego usta wygięły się w odwróconą podkowę. Po raz pierwszy to on był rozgniewany.

    — Nie jestem przekonany, czy do końca zdajesz sobie sprawę, czym są uczucia innych ludzi. Jeśli wiesz, to ewidentnie się z nimi nie liczysz. Myślisz tylko o sobie! — wybuchnął.

    Beomgyu spojrzał na niego z lekkim strachem i zaskoczeniem. Pierwszy raz słyszał, żeby Taehyun podniósł głos. To było naprawdę zaskakujące. Na szczęście szatyn od razu zrozumiał, co robił źle i szybko się uspokoił.

    — Przepraszam. Nie chciałem. — Spuścił wzrok.

    — Myślałem, że nie dożyję tego momentu! — wykrzyknął radośnie blondyn. — Taehyun, mam do ciebie ważne pytanie.

    — Jakie?

    — Co łączy ciebie i Hueninga? Spotykacie się? Lubisz go? Nie musisz się bać. Nikomu nie powiem. Chodzicie ze sobą?

    Taehyun popukał się po czole, lecz widać było, że jego policzki stały się lekko czerwone. Rozumiał, że blondyn mógł sobie za dużo pomyśleć przez tę sytuację sprzed dwóch dni.

    — A ja ci się podobam? — Beomgyu drugi raz zadał to pytanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro