Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

- Następnym razem to ty mnie odwiedzisz, dobrze?

- Mhm.

- Możemy razem coś upiec, poznasz mojego kota.

- Kotka?

- Dokładnie! Nazywa się Tofu. Na pewno bardzo się polubicie. - Zapewniła kobieta w średnim wieku, trzymająca nad ziemią drobnego chłopca. Yoongi słysząc jej słowa delikatnie się uśmiechnął, ale zaraz skrzywił czując pocałunek na policzku, który zostawił po sobie różowy odcień szminki.

Jin zaśmiał się cicho i odebrał chłopca, w zamian podając matce niewielką walizkę.

- Przyjedziecie do mnie niedługo, prawda?

- Spróbujemy. Nie wiem czy dostaniemy wolne. Namjoon wrócił do pracy, a ja robię to lada dzień. Możemy mieć z tym problem.

- Mogę kiedyś zabrać Yoongiego do siebie, nie musicie być z nim. Wystarczy, że go przywieziesz. - Przekonywała gładząc grzywkę chłopca. Poprawiła też jego sweter i spojrzała w stronę peronu, na który właśnie wjeżdżał jej pociąg. Widząc to westchnęła. Prawdopodobnie w głębi żałowała, że nie może zostać dłużej. Bardzo polubiła Yoongiego i natychmiast zaczęła traktować go jak wnuka. Była z niego dumna. Rano wyręczała mężczyzn i zajmowała się nim, razem przygotowywali śniadanie i wychodzili do ogrodu. Jin cieszył się, że ją mają. Był zmartwiony tym, że delikatny Yoongi nie ma w swoim otoczeniu żadnych kobiet. Obawiał się, że nie jest to dla niego dobre. Oczywiście wiedział, że czasem tylko jeden rodzic wychowywał dziecko i wtedy również nie miało ono bliskiego o innej płci, ale nie wiedział czy to na pewno w porządku.

Yoongi był kruchy i cichy. Kim chciał, aby miał kontakt z kimś ostrożniejszym, a kobiety przeważnie takie były.

- Może któregoś dnia. - Rzucił Seokjin. Nie miał nic przeciwko temu, aby Yoongi nocował u babci. Na razie jednak chciał się nim nieco nacieszyć. Był z nimi dopiero dwa tygodnie.

- Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy. Zadzwonię jutro, skarbie. - Powiedziała Koreanka, po czym ucałowała również policzek swojego syna. Ten lekko ją uścisnął i pozwolił, aby zniknęła w tłumie ludzi wchodzących do pojazdu.

Kiedy tylko zobaczył ją w oknie zaczął machać dłonią, a chłopiec niemal natychmiast zrobił to samo.

- Jinnie?

- Tak, kochanie? - Rzucił pomagając Yoongiemu bezpiecznie usiąść w samochodzie. Zapiął jego pasy, ale nie odsunął się, czekając na kontynuacje.

Było już późno. Przeważnie Yoongi spał już o tej godzinie, dlatego brunet nie był zaskoczony widząc jego zaspane spojrzenie. Jego matka przegapiła poprzedni pociąg, więc odwieźli ją dopiero teraz.

Parking, na którym się znajdowali był całkowicie pusty. Powoli się ściemniało. Wciąż była wiosna, ale nie było najcieplej. Jin w myślach już odliczał dni do wakacji, które zaplanował z Taehyungiem, był niemal całkowicie pewny, że dzieciaki będą zachwycone.

- Joonie jest już w domu?

- Jeszcze nie.

- Mh. - Mruknął cicho chłopiec i chwycił w dłonie pluszowego królika, który dotąd leżał na siedzeniu obok. Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął i zmierzwił jego włosy, po czym okrążył samochód i usiadł na przednim siedzeniu.

Yoongi pytał o to samo już kilka razy. Pytał czy Namjoon już wraca, czy już jest w domu, kiedy będzie. Nie miał mu tego za złe. Yoongi bądź co bądź wciąż nie miał nawet pełnych czterech lat. Był tylko trzy i pół letnim dzieckiem, które nie do końca rozumiało jak funkcjonuje ten świat, dlaczego musi chodzić do przedszkola, dlaczego oni muszą chodzić do pracy. To wszystko było dla niego nowe. Jin podejrzewał, że biologiczni rodzice nigdy nawet nie próbowali mu tego wytłumaczyć. Woleli go ignorować, krzyczeć na niego czy karać fizycznie.

- Tęsknisz za nim? - Zapytał spoglądając do tyłu, kiedy wyjeżdżał z miejsca parkingowego. Kątem oka zauważył lekkie przytaknięcie ze strony Yoongiego. Widział, że chłopiec nieco ospale bawi się uszami zabawki, dlatego spokojnie wyjechał na ulicę i obrał kierunek na dom. Był bardziej zaniepokojony kiedy prowadził samochód ze świadomością, że wewnątrz siedzi niewinne dziecko. Jego uroczy Yoongi z rozbrajającym uśmiechem. Poza tym, że jechał wolniej to często musiał upewniać się co robi chłopiec. Raz podał mu sok, drugim razem dał się wciągnąć do zabawy związanej z kolorami, podał mu też koc, który leżał przy jego siedzeniu, kiedy tylko zauważył, że zaczyna przysypiać.

Do domu dojechali, kiedy Yoongi już dawno spał. Seokjin ostrożnie go odpiął i podniósł. Zatrzasnął za nimi samochód i zamknął garaż, przechodzący przez dodatkowe drzwi do wnętrza ich domu.

W środku było przyjemnie ciepło, ale ciemno. Kim niespecjalnie się tym przejął.

Zabrał Yoongiego do jego pokoju. Położył go na łóżku i powoli zmienił jego strój na piżamę. Bał się, że może go tym wybudzić, ale nic takiego się nie stało. Kiedy dziecko było już w ciepłym, błękitnym stroju, Seokjin otulił go kołdrą, a w jego ramiona wysunął Fluffyego, którego natychmiast, automatycznie objął.

W pomieszczeniu było uchylone okno, dlatego natychmiast je zamknął. Cicho pozbierał rozrzucone na ziemi zabawki, złożył koc, który rano służył im za dach zbudowanego schronu.

W końcu mężczyzna westchnął, ucałował czoło śpiącego chłopca i wyszedł z jego pokoju.

Był zmęczony całym dniem, dlatego uznał, że najlepszym pomysłem będzie po prostu odpoczynek. Zwykle o tej godzinie sprzątał, przygotowywał jakiś posiłek lub spędził czas z Namjoonem. Rozmawiali, oglądali coś lub po prostu milczeli ciesząc się swoim towarzystwem.

Ponieważ Namjoon był producentem nie miał stałych godzin pracy. Czasami przynosił ją do domu, innym razem szedł do agencji, dla której pracował. Nikt zbyt specjalnie go nie kontrolował, ale Kim zawsze mówił, że woli pracować poza domem, aby nie zrobić z niego znienawidzonego miejsca pracy. Póki co kochał to co robił, ale nie wiedział jak będzie za kilka lat. Wolał się zabezpieczyć. Dom musi kojarzyć się z odpoczynkiem, ciepłem rodzinnym, ukochanymi ludźmi. Nie z pracą.

Na szczęście miał swój mały gabinet, swoje studio, w którym się zamykał. Nikt mu nie przeszkadzał. Był dość popularny w wytwórni. Przyniósł jej kilka sukcesów, dlatego póki dalej to robił i to w miarę systematycznie, nikt nie przejmował się tym czy faktycznie jest w budynku, czy może nie. Oczywiście nie raz musiał uczestniczyć w spotkaniach, czasem organizowano spotkanie z osobą, do której trafi jego muzyka, innym razem poproszony był o pomoc innym osobą. Przeważnie jednak pracował sam, przynajmniej przez większość projektu, co jak najbardziej mu pasowało. Był dość niezdarną osobą robiącą wokół siebie zamęt, ale w pracy preferował ciszę i spokój.

Seokjin czasem mu tego zazdrościł. Lubił ludzi, lubił kontakt z nimi, a jeszcze bardziej lubił, właściwie kochał, zwierzęta. Mimo to czasami miał dość. Praca była głośna. Wiecznie towarzyszyło jej szczekanie, miauczenie czy popiskiwanie. Ludzie przychodzili przewrażliwieni, smutni, czasami wmawiali mu swoje racje, a on musiał ich cierpliwie słuchać i tłumaczyć jak jest naprawdę.

Kim ubrał swoją ulubioną piżamę, którą nosił, gdy było nieco chłodniej, ponieważ jego strój był wyjątkowo uzależniony od pogody. Szybko było mu zbyt ciepło lub za zimno. Wybrał luźne, dłuższe spodnie i koszulkę. Porządnie oczyścił swoją twarz, ponieważ jak sądził, oczyszczanie jest podstawą pielęgnacji. Po tym nałożył na nią nawilżającą maseczkę, w końcu spędził pewien czas w samochodzie, wśród zanieczyszczeń miasta. Musiał dać skórze jakąś nagrodę.

W końcu zszedł na dół, do salonu, gdzie wybrał kierunek na kuchnię. Nastawił wodę na ciepłą herbatę i wybrał sobie dość specyficzną, ponoć świąteczną kompozycję. Nie przeszkadzało mu to. Może i była wiosna, ale nie mógł nic poradzić na swoje gusta względem napojów.

Zaraz po pomieszczeniu rozniósł się przyjemny zapach cynamonu i goździków. Zabrał swój napój oraz paczkę suszonych owoców, po czym wrócił do salonu, gdzie po odstawieniu napoju położył się na kanapie.

Odkąd był Yoongi rzadko miał okazję odpocząć, dlatego postanowił wykorzystać to w największym stopniu. Westchnął cicho, włączył telewizor. Wybrał kanał muzyczny, po czym ściszył głos niemal do minimum, aby nie obudzić swojego wychowanka.

Leciał Adam Lambert " Welcome to the show". Całkiem lubił jego głos, dlatego nie zmienił stacji. Poza tym uważał, że trzeba wspierać osoby homoseksualne.

Zawsze słuchając muzyki zastanawiał się czy kiedyś usłyszy również głos Namjoona. Wiedział, że mężczyzna miał w sobie coś przyciągającego co z pewnością pomogłoby mu odnieść sukces. Każdy to powtarzał. Problemem było to, że Kim nie do końca potrafił w to uwierzyć. Wciąż byli młodzi. Naprawdę młodzi, a Seokjin martwił się, że któregoś dnia, za te trzydzieści czy czterdzieści lat Namjoon uzna, że stracił swoje życie, że nie wykorzystał go w pełni. Seokjin chciał tylko jego szczęścia, ale nie potrafił spełnić wszystkich jego części samotnie. Mógł dać mu miłość, mógł wychować z nim dziecko, mieć psa, dom, ale nie mógł za niego spełnić marzeń dotyczących kariery. To młodszy Kim musiał podjąć kroki.

Jin przeciągnął się i cicho wymruczał słowa piosenki, jednocześnie przymykając oczy. Zanim jednak zdążył dotrzeć do refrenu usłyszał szmer na piętrze. W pierwszej chwili ucichł starając się upewnić czy to nie jego wyobraźnia, ale zaraz odgłos się powtórzył. Mężczyzna natychmiast się podniósł i podszedł do schodów z zamiarem odwiedzenia sypialni Yoongiego. Nie zdążył jednak tego zrobić, bo zaraz zza ściany, w ciemności wyłoniła się zaniepokojona twarz chłopca. Zdawał się przestraszony i bliski płaczu, dlatego brunet natychmiast wspiął się na górę i zabrał chłopca do salonu, po drodze czując, jak drżące ciało mocno się w niego wtula.

- Co jest, maluchu? - Zapytał usadzając chłopca na kanapie, aby w następnej chwili uklęknąć naprzeciw. Yoongi zmierzył go uważnym, nieco załzawionym spojrzeniem i wciągnął stopy na miękką kanapę.

- Gdzie J-Joonie?

- Jeszcze nie wrócił, słoneczko. Za chwilę będzie. - Yoongi ucichł, po czym delikatnie przytaknął i przetarł powieki. Jin uśmiechnął się na ten widok, po czym pogłaskał jego zmierzwione snem włosy.

- Już?

- Hm?

- Już wraca?

- Prawdopodobnie. - Rzucił mężczyzna, po czym usiadł obok. - Dlaczego nie śpisz? Miałeś zły sen? - Przetarł czerwone policzki chłopca, próbując zwrócić na siebie jego spojrzenie. Był nieco zaniepokojony tym, że wbił je w przestrzeń, kiedy ten tylko zniknął sprzed jego twarzy.

Yoongi ponownie przytaknął. - Co ci się śniło?

- Że Joonie j-już nie wróc-ci.

- Oh. - Westchnął Jin, kiedy ich spojrzenia się spotkały. To było całkiem miłe, że młodszemu zależy na tym, aby byli razem. Mimo to nie chciał, aby nawiedzały go takie sny. Miał nadzieję, że będzie śnił jedynie o szczęściu. - To tylko głupiutki sen, wiesz? Namjoon na pewno lada moment wróci.

- A jutro?

- Oczywiście. Zawsze do nas wróci. - Zapewnił posyłając mu uśmiech. - Zawsze będziemy razem. - Dodał chcąc bardziej go pocieszyć. Ku jego zaskoczeniu przyniosło to zupełnie odwrotny efekt, a w dziecięcych, ciemnych oczach ponownie zalśniły łzy. - Co się stało?

- M-Mama. - Wyjąkał Yoongi, powodując, że jemu momentalnie zrobiło się przykro. Nie, nie dlatego, że chłopiec wspomniał rodzicielkę, a na myśl jak bardzo zawiodła jako rodzic. Przecież ten piękny malec naprawdę ją kochał. Ona dała mu życie. Nie ważne jak wiele błędów popełniła on wciąż chciał jej wybaczyć. Zapomnieć o tym jak wiele razy podniosła na niego głos, jak wiele razy zdradziła jego zaufanie, jak wiele mu odmówiła. On wciąż ją kochał. Najbardziej na świecie.

- Chodź tu, Yoonie. - Powiedział jedynie, pomagając przenieść się chłopcu na jego własne kolana, aby bez problemu móc go uścisnąć, co też niezwłocznie zrobił. Drobne ramiona objęły jego szyję, kiedy zimny nos chłopca spotkał się z skórą w okolicy obojczyków starszego. - Nie płacz, motylku. - Poprosił, kiedy kilka słonych kropel spadło na jego ciało. Sięgnął po pilot i wyłączył telewizję uznając to za odpowiednie. Chłopiec cicho pochlipywał w jego ramionach jeszcze przez kilka minut, zanim płacz nieco zmalał. Jin cały czas mocno go tulił i głaskał jego włosy nie wiedząc co innego może zrobić. Czuł się bezradny. Chciał, żeby Namjoon wrócił, ale wiedział, że nie powinien spodziewać się go przynajmniej przez najbliższą godzinę.

- Jinie?

- Tak?

- Nie odejdziesz? - Zapytał cicho Yoongi podnosząc na niego swój wzrok. Ten natychmiast pokręcił głową.

- Oczywiście, że nie. Ani ja ani Namjoon. Będziemy zawsze razem, dobrze?

- Jinie, Joonie i Yoongi?

- Dokładnie, kochanie. - Chłopiec przez chwilę zdawał się zastanawiać, ale w końcu przytaknął i uśmiechnął się delikatnie, ledwo widocznie. Seokjin natychmiast zrobił to samo i pozwolił, aby drobne ciało ponownie się na nim oparło. Głowa znowu zawędrowała w stronę jego obojczyków, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Nazwałby to przyjemnym.

- Dlaczego Jinie ma niebieską buzie?

- Niebieską? - Zapytał głaszcząc jego wąskie plecy.

- Mhm.

- Nie mam pojęcia, słońce. - Odparł udając zastanowienie. - Myślisz, że to przez te babeczki, które zjedliśmy? - Zapytał, ale chłopiec zaprzeczył cicho chichocząc. - Więc może przez to, że nie pomogliśmy Namjoonowi posprzątać ogród. - Zasugerował osuwając się nieco. Na czole Yoongiego również znalazła się niewielka plama maseczki przez to jak blisko siebie się znajdowali. - Yoonie! Ty też jesteś niebieski!

- Nie jestem. - Rzucił malec dotykając swojej twarzy. Zaraz natrafił na błękitną maź, której fragment przysunął do swoich oczu. Nieco się skrzywił, ale zaraz wyraz złagodniał. - Ładny.

- Kolor?

- Mhm.

- Jest bardzo ładny, ale nie możesz tak pójść do szkoły. - Uprzedził mężczyzna podnosząc się z chłopcem uczepionym jego ciała niczym małpka. - Musimy się tego pozbyć.

- Iść do ogrodu?

- Wystarczy, że umyjemy to wodą, kochanie. - Zapewnił z uśmiechem, po czym ruszył do łazienki. Na szczęście zmycie maseczki nie było trudne. Chwilę później oboje byli czyści.

Postała mu decyzja co do tego co zrobią dalej. Oczywiście najlepszym pomysłem dla Yoongiego był sen, ale ten nie wyglądał więcej na śpiącego. Mimo to skierował się na górę. Chciał iść do pokoju młodszego, ale ten widząc to stęknął i mocniej objął go swoimi chudymi ramionami.

- Co jest?

- Poczekam.

- Na Namjoona? Jeszcze trochę czasu minie zanim wróci. - Uprzedził wchodząc do pokoju dziecięcego. Yoongi jednak nie pozwalał się odkleić od jego ciała. Trzymał go z całej siły, odmawiając udania się do łóżka. - Jutro idziesz do szkoły, Yoonie. To twój pierwszy dzień, musisz być wyspany.

- Poczekam.

- Hoseok i Jimin na pewno już śpią, wiesz? - Zapytał, ale otrzymał jedynie wzruszenie ramionami. Może i powinien bardziej nalegać, ale po kilku sekundach westchnął i zabrał chłopca do swojego pokoju.

Yoongi rzadko tam bywał, dlatego od razu zaczął się rozglądać jakby szukając czegoś co pojawiło się od jego ostatnich odwiedzin. W końcu, nieco spokojniejszy, pozwolił usadzić się na łóżku mężczyzny. Zaraz jednak wstał i pobiegł w stronę balkonu, aby wyjrzeć na zewnątrz.

- O nie, nie, nie. - Mruknął Jin wiedząc co się szykuje. - Jest za zimno, żebyśmy wyszli na zewnątrz. Poczekamy tutaj, Yoonie. - Uprzedził. Chłopiec nie zdawał się zadowolony, ale przytaknął i wrócił do łóżka, gdzie usiadł, jednocześnie niemal się przewracając. Jin pomógł mu przedostać się na środek. - Chodź pod kołdrę. - Mruknął do chłopca podnosząc materiał. Yoongi posłusznie to zrobił, a kilka chwil później położył się na materacu. Jin liczył na to, że zaśnie. Nie chciał, żeby jutro był zmęczony. W końcu to jego wielki dzień. On sam wracał do pracy we wtorek, następnego dnia, dlatego liczył na to, że chłopiec szybko polubi nowe miejsce. Miał Hobiego. To ważne. Uwielbiał go, a Jin był pewny, że starszy nie pozwoli nikomu zrobić mu krzywdy. Czuł spokój.

- Jinie?

- Tak?

- Dlaczego nie masz żony? - Jin uśmiechnął się na to pytanie, po czym ostrożnie zajął miejsce tuż obok Yoongiego, pod ciepłą kołdrą.

W pokoju było już ciemno, ale nie przeszkadzało mu to. Kiedyś martwił się, że być może ich przyszłe dziecko będzie zaniepokojone niemal czarną przestrzenią, że może nie będzie chciało spać samotnie. Yoongi nie miał z tym problemu.

- Mam Namjoona.

- Joonie nie może być żoną.

- Jest moim mężem, aniołku. - Wyjaśnił w mroku odnajdując dłonią jego splątane włosy. Jin uwielbiał to jak gęste i miękkie były. Yoongi, jakby zachęcony tym ruchem, nieśmiało przybliżył się i objął jego ciało ramionami. Początkowo nie lubił jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. Mężczyzna podejrzewał, że po prostu się ich obawia. Teraz był śmielszy, miewał nawet momenty jak ten, gdzie niepewnie ich przytulał.

- Jest chłopcem.

- Chłopiec może kochać chłopca, Yoongi. To w porządku.

Koreańczyk potrzebował kilka chwil ciszy, aby w końcu zaakceptowane jego słowa. Uśmiechnął się nawet, co Jin ledwo dostrzegłem.

- Dlaczego w-wujek Tae nie ma żony?

- Wujek nie znalazł jeszcze nikogo, kogo bardzo lubi.

- Będzie miał żonę?

- Być może męża.

- Tak jak Jinie i Joonie?

- Dokładnie.

- Fajnie. - Oznajmił Yoongi ziewając. Zaraz ułożył się wygodniej i przymknął oczy. Zdawał się czuć dobrze w towarzystwie Seokjina co powodowało ciepło na jego sercu. Byli tak blisko stworzenia mu odpowiedniej, kochającej rodziny.

Kiedy emocje nieco odpadły Yoongi znów wydawał się zmęczony dniem. Teraz dodatkowo również płaczem. Seokjin widząc to nieco mocniej otulił go kołdrą i zamknął oczy.

- Jinie?

- Tak?

- Fluffy.

Seokjin ponowne otworzył oczy, po czym cicho westchnął i wypłatał się z uścisku uroczego chłopca. Co prawda ten mógł sam iść do swojego pokoju po pluszaka, ale podłoga była chłodna, a brunet wolał uniknąć przeziębienia. Dodatkowe dobrze wiedział, że sam szybciej to załatwi.

Po minucie wrócił i podał królika Yoongiemu, który dzielnie oczekiwał ich powrotu. Wrócili do poprzedniej pozycji, tym razem również ze ściśniętą między nimi zabawką.

Namjoon wrócił dwie godziny później. Poczuł niepokój, kiedy nie znalazł Seokjina w salonie. Zwykle ten na niego czekał.

Mężczyzna odrzucił torbę na krzesło w jadalni, po czym wspiął się na piętro. Najpierw zajrzał do pokoju Yoongiego sądząc, że oboje są w środku. Pomieszczenie było puste.

Już wyciągał telefon z kieszeni, kiedy usłyszał ciche przemieszczanie się w ich sypialni. Od razu ruszył w jej kierunku. W środku zastał naprawdę miły obrazek.

Yoongi siedział na środku łóżka, z fragmentem kołdry przewieszonej przez ramię. Przecierał swoje oczy piąstką, wbijając wzrok w drzwi wyraźnie wyrwany ze snu.

Obok spał Seokjin. Jego ramię było owinięte wokół pasa chłopca druga dłoń zaciśnięta na pościeli. Młodszy nie widział jego twarzy, ale był pewny, że jest pogrążony w wyjątkowo pięknym śnie.

-Joonie.

- Cześć, słońce. - Szepnął, podchodząc bliżej, aby złożyć na czubku jego głowy delikatny pocałunek. W ten sam sposób przywitał się z partnerem. - Śpij dalej.

- Joonie też.

- Za sekundę, muszę wziąć prysznic. - Odparł czując, że to właśnie to czego potrzebuje. Długiego, ciepłego, odprężającego prysznica.

Yoongi słysząc jego słowa zaczął wydostać się z łóżka, przed czym został powstrzymany.

- Idź spać, Yoongi. Zaraz przyjdę. - Zapewnił. Na twarzy chłopca natychmiast pojawiła się niezadowolona mina.

Namjoon westchnął, po czym uznał, że chwilę z nim posiedzi, a kiedy ten uśnie Namjoon zajmie się swoimi sprawami.

Yoongi jednak nie usypiał. Rozkosznie przytulny do Seokjina leżał, co jakiś czas spoglądając w jego kierunku.

Namjoon naprawdę nie miał pojęcia jakim cudem zasnął przed nim, z ramieniem przerzuconym przez ciało chłopca i Seokjina.

____________________
Wybaczcie, że ostatnio nie było aktualizacji. Mam pełno na głowie. Nie daje już rady TT.TT

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro