2
- Namjoon. - Spokojny głos przedarł się do zaspanego umysłu mężczyzny, który postanowił go zignorować z nadzieją na powrócenie do odprężającego snu. - Namjoon.
- Jeszcze chwila Jin.
- Namjoon wstawaj. - Głos wciąż pozostał delikatny, ale do niego doszedł lekki dotyk na odkrytym ramieniu blondyna. - Przygotowaliśmy śniadanie.
- Joonie, śniadanie. - Powtórzył dużo cichszy, zupełnie innych głos. Mężczyzna poczuł, że materac ugina się pod czyimś ciężarem. W pierwszej chwili pomyślał, że to Seokjin usiadł obok, ale na jego policzku spoczęła malutka, ciepła dłoń, która z pewnością nie należała do Jina. Była zbyt miękka i niewielka. - Śniadanie. - Namjoon powoli uchylił powieki i spojrzał w kierunku, z którego dochodził głos.
Obok na piętach siedział Yoongi. W jednej dłoni trzymał pluszowego królika, a drugą dotykał twarz blondyna, który natychmiast szeroko się uśmiechnął, zyskując tym samym radosny śmiech stojącego obok Jina.
- Dzień dobry, śliczny chłopcze. - Zaśmiał się Namjoon wzrokiem badając twarz Yoongiego. W jego oczach nie było już takiej niepewności jak dzień wcześniej. Jego czarne włosy były rozwiane i delikatnie kręciły się na końcach. Twarz była blada i ożywiona, a Namjoon był pewny, że Jin zadbał o to, aby ją umyć i nałożyć jakieś dziwne specyfiki, podobne do tych, których sam używał każdego poranka.
- Przygotowaliśmy śniadanie. - Powtórzył starszy mężczyzna, a on podniósł się do siadu i delikatnie przygładził włosy chłopca.
- Więc chodźmy.
- Pomagałem. - Wtrącił Yoongi, kiedy Namjoon zamierzał wygrzebać się z łóżka. Słysząc to ponownie spojrzał w stronę czterolatka. Miał nadzieję, że znajdzie na jego twarzy chociaż cień uśmiechu, ale niestety tak nie było.
- Naprawdę? Jesteś taki kochany, Yoongi. - Chłopiec przytaknął, po czym nieco chwiejnie stanął na materacu i ruszył do Seokjina który z cichym '' wooh" podniósł go i postawił na ziemi.
Namjoona naprawdę wiele kosztowało, aby nie roztopić nad tym jak uroczo wyglądał Yoongi z samego rana. Był pewny, że Seokjin przeżywa dokładnie ten sam problem. Chłopiec wyglądał w jego oczach jak ściągnięty z nieba aniołek.
Najmłodszy ruszył przodem, a tuż za nim wyszedł Seokjin prosząc, aby uważał na schodach. Kilka dni temu kupili specjalne, kolorowe maty na każdy schodek, aby mieć pewność, że Yoongi się nie poślizgnie, ale oboje całkowicie zapomnieli o zamontowaniu ich.
Namjoon wstał i przeciągnął się z cichym jękiem, po czym zszedł do kuchni. Od razu poczuł przyjemny zapach unoszący się w powietrzu.
Yoongi już siedział na jednym z krzeseł, a Seokjin zalewał kawę.
Było w tym coś domowego. Żyli ze sobą odkąd skończyli dziewiętnaście lat. Wynajmowali małe mieszkanie, ale nawet w nim nie czuł się tak rodzinnie jak teraz.
Tuż obok Yoongiego na stercie poduszek siedział Fluffy, dlatego Namjoon zajął miejsce naprzeciw. Na stole leżały już trzy talerze ze starannie przygotowanymi naleśnikami. Te naprzeciw Yoongiego były już pokrojone, posmarowane musem owocowym. Chwilę później pojawiły się też dwa kubki i szklanka z sokiem.
- Smacznego. - Rzucił Seokjin siadając obok. Wszyscy wciąż byli w piżamach, z rozwianymi włosami i bosymi stopami.
Odpowiedzieli mu podobnie, po czym zaczęli jeść. Oboje wciąż obserwowali Yoongiego, który specjalnym widelcem leniwie przebierał w jedzeniu. W końcu jednak zaczął jeść, a Namjoon poczuł ulgę, że nie musi go namawiać.
- Dobrze spałeś, Yoongi?
- Tak. - Przytaknął chłopiec, przy okazji brudząc swoje usta.
- Pomyślałem rano, że powinniśmy pojechać dziś na zakupy. Yoongi powinien wybrać sobie kilka rzeczy, jego pokój jest zbyt pusty. - Rzucił Seokjin z dłonią zaciśniętą na widelcu. - Co o tym sądzisz, Yoongi? Możemy kupić Ci więcej zabawek. - Zaproponował.
Pokój chłopca był bardzo prosty. Był dość duży, a ściany były w jasnym odcieniu błękitu. Na jednej z nich znajdowała się farba imitująca tablice, zaś obok pudełko kred. Meble były białe, tak jak w większej części ich domu. Seokjin lubił jasne pomieszczenia, a Namjoon nie miał nic przeciwko temu. Była też szafa, niskie biurko i półki, na których umieścili kilka książek i zabawek. Mieli nadzieję, że przestrzeń szybko się zapełni. Na ziemi leżał miękki dywan z grafiką miasta.
Nie było wielu zabawek. Kupili kilka gier, pluszaków, dwa spore samochody i kilka kompletów jak zabawkowa farma czy dinozaury.
Nie mieli pojęcia co Yoongi lubił robić.
Marzeniem Namjoona było, aby z czasem w kącie pomieszczenia pojawił się jakiś instrument, ale Jin był sceptyczny. Uważał, że to będzie zbyt głośne. Wiedział jednak, że wkrótce się zgodzi. Młodszy Kim łączył całe życie z muzyką. Pracował jako producent i marzył o wydaniu swojej piosenki. Od dawna rapował i według Jina zwlekanie było głupie, ponieważ był na to zbyt utalentowany.
- A co z Hoseokiem?
- Zmiana planów. Taehyung idzie jutro na randkę i podrzuci nam chłopców na wieczór.
- A co z facetem z piątku?
- Myślał, że żartował mówiąc, że ma dzieci. - Wyjaśnił, a Namjoon westchnął. Taehyung nie miał szczęścia w miłość. Mężczyzna, z którym zaadoptował chłopców odszedł od niego kilka miesięcy temu i od tamtego czasu męczyła go samotność. Był osobą kochającą towarzystwo, ale ciężko mu było znaleźć kogoś, kto zaakceptuje jego i dzieci, które kocha nad życie. - Może tym razem coś wyjdzie. Piszą od kilku tygodni.
- Dobrze by było. - Odparł nakładając sobie kolejną porcję. - Smakuje ci, Yoongi? - Chłopiec przytaknął, ale po chwili odłożył widelec i odsunął od siebie talerz.
- Już nie chcę.
- Nie zjadłem nawet jednego w całości, kochanie. - Zauważył Seokjin posyłając mu zmartwione spojrzenie
- Nie chce. - Powtórzył Yoongi próbując wstać z krzesła. Namjoon natychmiast wstał i mu pomógł w obawie, że upadnie na ziemię.
- Powinieneś go zatrzymać. - Wytknął mu Jin, kiedy tylko Yoongi odszedł wraz z Fluffym w ramionach. - Nie urośnie, jeśli nie będzie jadł.
- Czytaliśmy przecież, że nie można nic wymuszać dzieciom. Jak będzie głodny to zje.
- Racja. - Rzucił Seokjin po krótkiej chwili ciszy. Mieli za sobą już wiele lektur dotyczących wychowania dzieci. Tak naprawdę podczas ostatnich tygodni cały czas towarzyszyły im książki. Jin zabierał jedną nawet do pracy i czytał, kiedy w godzinach porannych nie miał zbyt dużo zwierzęcych pacjentów.
Starszy szybko skończył jeść, wypił kawę i ruszył do Yoongiego, który stał przy szklanej części domu i wyglądał na zewnątrz.
- Chcesz wyjść? - Zapytał, a kiedy chłopiec przytaknął podniósł go i stabilnie umieścił na swoim biodrze, aby jego nagie stopy nie dotykały zimnej ziemi. Co prawda mieli już wiosnę i większość osób by się tym nie przejmowała, ale poranki bywały naprawdę zimne.
Ogród wciąż był pusty. Były w nim trzy drzewa, które pozostały od początku istnienia budynku. Były dość wysokie. Dwa z nich rosły obok siebie, co było naprawdę sprzyjające ponieważ Namjoon uwielbiał latem odpoczywać na hamaku. W pobliżu wejścia do domu stał ciężki, drewniany stół z długimi, wymontowanymi deskami, będącymi siedzeniami. Były też świeżo posadzone rośliny. Miały specjalnie wydzielony obszar. Co roku Seokjin sadził truskawki, maliny oraz kilka warzyw świadom tego jak ważne jest zdrowe odżywianie.
- Pusto. - Mruknął zaskoczony czterolatek, wciąż trzymając w dłoniach królika. Rozejrzał się wokół. Po prawej stronie znajdował się dom Taehyunga, zaś po lewej puste pola, na których rosło kilka drzew. Seokjin nie był pewny dlaczego, ale powiedziano im, że nie powstanie tam już żaden dom, ponieważ nie można sprzedać tej ziemi. Nieco dalej, ale wciąż w obszarze ich wzroku był niezbyt gęsty las.
Ogród młodszego Kima był sporo mniejszy, ale za to dom był odrobinę większy i posiadał taras. Było w nim sporo rzeczy. Niewielka piaskownica, zjeżdżalnia i dużo porozrzucanych zabawek.
- Co najbardziej lubisz robić na dworze, Yoongi? - Zapytał odsuwając się nieco, aby móc spojrzeć na zamyśloną twarz chłopca. - Zjeżdżalnie, piaskownica, basen, trampolina?
- Huśtawki.
- Oh, huśtawki? - Zapytał uśmiechając się nieco. - Jestem pewny, że Joonie zrobi Ci huśtawkę, jeśli go poprosisz. Jest trochę niezdarny, ale jak się postara to na pewno sobie poradzi.
- M-Może być tutaj. - Odparł Yoongi wskazując na samotnie stojące drzewo. Nie było daleko od reszty, ale nie miało żadnej funkcji prócz chronienia przed słońcem.
- To będzie idealne miejsce, kochanie. - Zapewnił próbując złapać jego spojrzenie. Przez chwilę mu się udało, ale szybko zaciekawił się postacią poruszającą się w drugim ogrodzie.
- Dzień dobry! - Głośny głos Taehyunga zwrócił ich uwagę. Mężczyzna miał na sobie dresy, a w jego włosach było kilka kolorowych spinek, które przytrzymywały gęstą grzywkę z dala od twarzy.
Jin uśmiechnął się na jego widok i wraz z Yoongim na rękach podszedł do nie wysokiej bramy. Ta która odgradzała ich domy była niska i znajdowała się raczej z reguły niż konieczności. Trzymali się razem od dziesięciu lat i byli najlepszymi przyjaciółmi. To Taehyung był pierwszą osobą, którą poznał po wyjeździe z Korei.
- Przywitasz się, Yoongi? - Zapytał Jin z nadzieją. Wczoraj chłopiec miał z tym problem, ale zdawał się dużo bardziej przestraszony.
- Dzień dobry. - Odparł najmłodszy nieco niewyraźnie przez to, że próbował schować swoją twarz w szyi starszego.
- Jak się nazywasz? - Zapytał Taehyung, mimo, że doskonale to wiedział. Nieco starsi sąsiedzi mówili o nim bez przerwy od dłuższego czasu.
- Yoongi. - Odparł chłopiec obserwując młodszego z Kimów, który robił dokładnie to samo. Był bez chłopców, dlatego Seokjin podejrzewał, że wciąż śpią lub są u rodziców mężczyzny.
- Miło mi cię poznać, Yoongi. Nazywam się Taehyung, ale możesz nazywać mnie wujkiem, jeśli to dla ciebie w porządku. - Powiedział wyciągając dłoń do czterolatka, który bardzo delikatnie ją dotknął. - Ah, jesteś taki uroczy. - Westchnął, po czym zachichotał spoglądając na Jina. - Wszystko w porządku?
- Tak. - Przytaknął Kim z uśmiechem. - Właśnie zjedliśmy śniadanie i przyszliśmy trochę się przewietrzyć. - Wytłumaczył spoglądając w stronę domu. Przez szybę mógł zobaczyć, że Namjoona nie było w środku.
- Wiesz, Yoongi. - Rzucił czerwonowłosy ponownie spoglądając na chłopca. - Mieszkam tu z dwoma synami. Na pewno będziecie dobrymi przyjaciółmi. Jesteście w podobnym wieku. Fajnie, prawda?
- Fajnie.
- Możesz do nas przyjść, jeśli będziesz potrzebował towarzystwa. - Dodał, po czym westchnął i się przeciągnął. - Muszę wracać. Napiszę do ciebie później.
- W porządku. - Odparł Jin, po czym odprowadził mężczyznę wzrokiem. - My też wracamy do środka. - Powiedział, po czym wszedł do domu. Odłożył chłopca na ziemię i wszedł w głąb domu, kiedy ten poszedł się napić. - Co robisz? - Zapytał, kiedy znalazł Namjoona siedzącego przy schodach z dwiema siatkami.
- Przykleję to teraz, żeby nie musieć po powrocie. - Westchnął. Jin potrzebował moment, aby zrozumieć co mężczyzna ma na myśli. W siatce były maty antypoślizgowe na schody.
- Ubiorę w tym czasie Yoongiego. - Odparł, po czym odszukał chłopca i ostrożnie omijając Namjoon'a zaprowadził go na górę.
- Yoongi lubisz Pikachu? - Zapytał, kiedy w jego ręce wpadły skarpetki z podobizną postaci z bajki. Chłopiec przytaknął. - Co jeszcze lubisz?
- Nie wiem. - Odparł cicho, kiedy mężczyzna ostrożnie zdjął jego piżamę. Ciało czterolatka było bardzo szczupłe i blade. Zupełnie inne niż Hoseoka, który zawsze był opalony.
- Nie wiesz? A jaka bajka jest twoją ulubioną? - Zapytał zakładając mu koszulkę. Była dość cienka i luźna, ale dziś zapowiadano wyjątkowo ciepłą pogodę.
Chłopiec potrzebował kilka chwil na zastanowienie się.
- Nemo. - Odparł, gdy Jin przeczesywał jego przydługie włosy.
- "Gdzie jest Nemo"? Też to lubię. - Zapewnił, choć tak naprawdę widział bajkę tylko raz, kiedy opiekował się Jiminem i próbował go jakoś uśpić. - Wolisz Nemo czy Doris?
- Nemo. Doris jest dla dziewczynek. - Odparł chwytając wyciągniętą do niego dłoń. Seokjin cicho zachichotał na tą odpowiedź, ale nie wyprowadził go z błędu.
Schody były już gotowe, gdy wyszli. Na każdym z nich był kolorowy element, który miał ochronić Yoongiego przed spadnięciem. Jin wiedział, że wraz z Namjoonem wciąż będą się bać, ale miał nadzieję, że nigdy nie zdarzy się tu żaden wypadek.
- Jinnie?
- Tak, kochanie?
- Co tam jest? - Zapytał Yoongi wskazując palcem na wąskie schody, dużo mniejsze niż te łączące piętra.
- Wejście na dach, Yoongi. Zabiorę cię tam, gdy będzie słońce, dobrze? Najpierw muszę tam posprzątać. - Chłopiec przytaknął, po czym ostrożnie zszedł na dół, gdzie natknął się na Namjoona.
- Ślicznie wyglądasz, Yoonie. - Powiedział przeczesując rozczesane włosy czterolatka. Chłopiec przytaknął, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby nagle sobie o czymś przypominając.
- Fluffy? - Zapytał cicho, a Seokjin natychmiast schylił się nieco i przysunął do Koreańczyka.
- Chcesz wziąć ze sobą Fluffyego? - Czterolatek przytaknął, a on nieco się skrzywił. Maskotka była ładnie wykonana, ale jej kolor dawno stracił biały odcień zmieniony pod warstwą brudu.
- Myślę, że to w porządku, ale jak wrócimy on też będzie musiał się wykąpać, dobrze? - Zapytał Namjoon, bawiąc się delikatnie kręconymi włosami chłopca. - Zawsze jak wracamy z dworu, to musimy się wykąpać, prawda? Fluffy też będzie musiał. - Yoongi przez chwilę zdawał się wahać, ale w końcu przytaknął. Jin pobiegł na piętro, a kilka chwil później wrócił z maskotką w dłoniach. Podał ją Yoongiemu, który natychmiast mocno ją przytulił.
- Gotowi? - Zapytał Namjoon, kiedy chłopiec nieco niezdarne zapiął rzepy w lekkich, wiosennych butach.
- Gotowi! - Zakrzyknął Jin, a czterolatek słysząc to powtórzył słowo dużo ciszej, nieco automatycznie.
W samochodzie Namjoon usiadł na tyle wraz z Yoongim. Zwykle to on prowadził, ale teraz wolał to zrobić starszy. Kim to rozumiał. Jin chciał mieć panowanie nad sytuacją, być pewnym, że wszyscy są bezpieczni.
To było ich pierwsze wspólne wyjście, dlatego oboje byli nieco niepewni, ale równie podekscytowani. Chcieli, aby wszyscy wiedzieli, że Yoongi jest ich synem.
Chłopiec za to siedział całkowicie spokojnie, bawiąc się uszami maskotki i co jakiś czas odpowiadając na pytania, które mężczyźni zadawali. Chcieli dowiedzieć się wszystkiego, od ulubionych zabaw po ulubione posiłki czy napoje.
Chcieli go poznać, ale wiedzieli, że z niepewnym, cichym Yoongim będzie to trudne.
Nie potrzebowali jednak wiedzieć wiele, aby zacząć się do niego przywiązywać. Do jego lśniących, pytających oczu, do malutkich palców, które cały czas trzymały Fluffyego, do delikatnego głosu i nawet do tej niechęci względem rozmów. Był uroczy i grzeczny, a jego filigranowa sylwetka powodowała chęć chronienia go przed całym światem.
Po dwudziestu pięciu minutach wyjechali do centrum miasta. Było tam dużo więcej osób niż w okolicy, w której mieszkali. Yoongi wydawał się tym zaciekawiony. Elizabeth mówiła, że wcześniej mieszkał w niewielkim miasteczku kilka godzin stąd.
- Jesteśmy. - Powiadomił Seokjin, kiedy dojechali do galerii. Zaparkował, po czym odwrócił się w stronę chłopca, którego pasy właśnie odpinał Namjoon. - Yoongi pamiętaj, żeby cały czas się nas trzymać. Jeśli będziesz chciał gdzieś iść to powiedz, ale nie idź sam, dobrze?
- Tak. - Odparł cicho, próbując otworzyć drzwi. Jin nie był pewny, czy na pewno poświęcił uwagę na zrozumienie jego słów.
- Będziesz cały czas trzymał rękę Jooniego, dobrze? - Dopytywał, po czym odwrócił się i odpiął pasy zauważając, że czterolatek i tak nie patrzy w jego stronę. - Yoongi?
- Tak. - Rzucił chłopiec. Chwilę później w trójkę wyszli z parkingu. Seokjin, jak zawsze podczas jakichkolwiek zakupów, szedł na przodzie. Tuż za nim podążał Namjoon z Yoongim trzymającym jego dłoń. Chłopiec rozglądał się wokół z Fluffym w ramionach. Mężczyzna nie umiał zrozumieć co siedzi w jego głowie. Nie był pewny czy mu się tu podoba, czy przeciwnie. Jego twarz cały czas miała podobną, kamienną minę.
- Najpierw ubrania, później zabawki. - Brunet zgodnie ze swoimi słowami wszedł do jednego z popularniejszych sklepów z odzieżą dziecięca. Wybranie ubrań dla Yoongiego nie było proste. Wraz z ekspedientką próbowali znaleźć coś odpowiedniego rozmiarowo, ale też takiego, co podobałoby się milczącemu chłopcu, który stał blisko nóg Namjoona, cały czas dotykając go swoim drobnym ciałem, jakby próbował się upewnić, że na pewno nigdzie się nie ruszy.
W końcu starszy z mężczyzn zabrał czterolatka do przymierzalni. Wszystkie wybrane ubrania były podobne, dlatego Seokjin usatysfakcjonował się przymierzeniem jednej pary spodni i koszulki z krótkim rękawem.
Kupili również cienką parkę, dwie pary butów i jesienny, beżowy sweterek, w którym zakochał się od pierwszego wejrzenia.
- Podoba Ci się, Yoongi? - Zapytał zaskoczony Namjoon, kiedy w wolną dłoń chłopca wpadła błękitna chusta, która wisiała na wystawie przy kasie.
- Fluffyemu się podoba. - Odparł nieco się jąkając. Namjoon uważał to za najbardziej uroczą mowę, jaką kiedykolwiek słyszał.
- Chcesz ją kupić dla Fluffyego? - Zapytał, ale nie otrzymał odpowiedzi, ani nawet najmniejszego spojrzenia. - Jeśli chcesz możesz zanieść ją Jinowi. Wciąż jest przy kasie, więc może ją kupić dla niego, ale musisz się pośpieszyć. - Powiedział wciąż wpatrując się w chłopca, który po kilku sekundach oddał mu maskotkę i pobiegł w stronę Kima. Z odległości widział, jak oboje rozmawiają. Seokjin również zdawał się zaskoczony, ale w końcu się uśmiechnął i odebrał od chłopca kawałek materiału. Yoongi został z nim do chwili, w której wszystkie produkty zostały zapakowane i opłacone. Jin schylił się nad nim, po czym powiedział coś do chłopca, który wrzucił chustę do jednej z siatek.
Prawdopodobnie Jin nie chciał wiązać jej na brudnym pluszaku.
Chwilę później wrócili do Namjoona i zjechali piętro niżej, do sklepu z zabawkami.
- Możesz wybrać sobie co tylko zechcesz. - Zapewnił Namjoon, kiedy Yoongi podążał z nimi rozglądając się wokół, ale niczego nie dotykając. Po piętnastu minutach robił dokładnie to samo, jedynie co jakiś czas na dłużej zatrzymując wzrok na niektórych zabawkach. Jin proponował mu różne rzeczy, ale chłopiec jedynie mierzył je spojrzeniem.
- Yoongi, a kim chcesz być jak dorośniesz? - Zapytał Namjoon, kiedy znaleźli się wśród zabawek związanych z różnymi zawodami. - Lekarzem, policjantem, strażakiem? - Wymieniał mijając różne produkty.
- Nie wiem. - Rzucił chłopiec, a Jin cicho westchnął, ponieważ nie pomogło im to w żaden sposób. Podobną odpowiedź słyszeli już od niego wielokrotnie na wiele różnych pytań.
Był pewny, że Yoongi po prostu nie jest z nimi zbyt pewny. Chciał, żeby trochę się otworzył, ale nie chciał na niego naciskać, ponieważ nie uważał, aby to było w jakikolwiek sposób dobre.
- Jinnie? - Zapytał nagle, a mężczyzna odwrócił się w jego kierunku. Nie przeszkadzało mu, że chłopiec zwraca się do nich zdrobnieniami. Musiał to usłyszeć, kiedy rozmawiali ze sobą, ponieważ sami mówili do siebie w ten sam sposób.
- Tak, skarbie?
- Czy Joonie zrobi mi huśtawkę?
- Tak, słońce.
- Zrobię jak tylko wrócimy. - Zapewnił Namjoon wracając się do rozmowy. Chłopiec przytaknął, po czym nieco mocniej zacisnął dłoń na tej należącej do Namjoona. Do tej pory jego uścisk był wyjątkowo delikatny, ledwo wyczuwalny.
- Możemy już wrócić?
- Oczywiście. - Mruknął nieco niepocieszony Jin. Chciał, żeby chłopiec miał jakieś rzeczy, które będą wybrane tylko przez niego, ale uznał, że z pewnością jeszcze coś kupią.
Powrót zajął im nieco więcej czasu niż przyjazd. Były korki w drodze do domu, dlatego zajęło im to dziesięć minut dłużej.
Yoongi zdawał się odczuwać ulgę, kiedy tylko wyjechali z tego zatłoczonego miejsca. Namjoon podejrzewał, że nie lubił sytuacji, w których brało udział za dużo osób.
-Joonie huśtawka. - Przypomniał mu chwilę po tym jak weszli do domu.
- Może najpierw coś zjemy? - Zaproponował, ale chłopiec pokręcił głową. Seokjin widząc to cicho zachichotał i uciekł z siatkami na piętro. Cieszył się, że Yoongi w końcu zdaję się czymś podekscytowany.
- Chodźmy do garażu po rzeczy. - Westchnął Namjoon. Sam był już głodny. Nie rozumiał jak Yoongi mógł funkcjonować przyjmując tak małe porcje posiłków.
Pomógł chłopcu ubrać klapki, po czym zabrał go do garażu.
- Pomożesz mi? - Zapytał podając mu grube liny. Sam zabrał jedną z desek pozostałych po budowie i narzędzia. Chłopiec ostrożnie stąpając wyszedł na zewnątrz i poszedł do ogrodu. Położył liny przy drzewie, które wybrał razem z Jinem.
Po zrobieniu tego usiadł na trawie czekając na mężczyznę.
- Chcesz zostać ze mną? - Zapytał starszy i natychmiast otrzymał przytaknięcie w odpowiedzi. - Przyniosę Ci kocyk. Ziemia wciąż jest zimna. - Powiedział kładąc na ziemi resztę rzeczy. Upewnił się, że Yoongi nigdzie się nie rusza, po czym wszedł do domu przez szklane drzwi.
Seokjin stał w kuchni szukając czegoś. Postanowił samemu odnaleźć koc, co zajęło mu kilka minut. W końcu wyszedł na zewnątrz z błękitno- żółtym materiałem.
Jego serce natychmiast stanęło. Yoongiego nie było w miejscu, w którym go pozostawił. Była jedynie porzucona lina i Fluffy.
- Appa powiedział, że wyglądasz jak cukier.
- Cukier jest nie zdrowy!
- Ale jest biały.
- Nie jestem cukrem. Jestem Yoongi.
- Lubisz cukier, Yoongi?
Namjoon zaskoczony spojrzał w kierunku płotu, skąd dobiegły oba głosy.
Yoongi stał na palcach i trzymał dłonie na szczycie niewysokiego płotu, który sięgał nieco ponad jego obojczyki.
Po drugiej stronie stał uśmiechnięty Hoseok trzymający Mickeya na rękach. Piesek wydawał się znudzony, ale w żaden sposób nie próbował się wyrwać.
- Wujek. - Rzucił nagle starszy z chłopców. Namjoon odetchnął z ulgą, po czym podszedł bliżej.
- Dzień dobry, Hoseok. Poznałeś Yoongiego?
- Tak. - Odparł chłopiec z szerokim uśmiechem, którego brakowało na twarzy mniejszego.
Faktycznie teraz mógł zobaczyć różnice między nimi. Yoongi był dużo mniejszy względem wzrostu i wagi, a był młodszy o jedynie o trzy miesiące. Miał węższe ramiona i dużo bledszą skórę, która śmiesznie wyglądała z opalenizną Hoseoka. - Lubię Yoongiego, jest miły.
- Cieszę się, słoneczko. Chcesz nam pomóc w budowie huśtawki? - Zapytał, chociaż dobrze znał odpowiedź. Hoseok odłożył psa i wyciągnął ręce w jego kierunku. - Najpierw idź uprzedź Appe .
Czterolatek słysząc to podszedł w stronę drzwi, podobnych do tych w domu Namjoona. Zatrzymał się jednak w połowie drogi i wziął głęboki oddech.
- Appa idę do wujka Namjoona! - Krzyknął, a mężczyzna był pewny, że usłyszała go cała okolica. Przez moment zdawało mu się, że słyszał śmiech Seokjina, ale odsunął od siebie tą myśl.
- Okej! - Nadeszła podobnie głośna odpowiedź. Bez wątpienia można ich było uznać za rodzinę.
Hoseok chwilę później podbiegł w ich kierunku, po czym ponownie wyciągnął ręce w stronę Namjoona, który z delikatnym uśmiechem podniósł go i przeniósł nad niskim płotem.
Chłopiec od razu podziękował i złapał drobną dłoń Yoongiego, który zdawał się tym nieco onieśmielony.
Namjoon usadził ich na rozłożonym kocyku, który w połowie znajdował się w popołudniowym słońcu, a połowie w cieniu. Hoseok od razu zaczął opowiadać młodszemu o tym co ciekawego mogą razem robić. Od zabawy w chowanego, po nocowanie w ogródku czy nauczenie Yoongiego jazdy na rowerze, chociaż sam nie umiał tego robić.
Namjoon w tym czasie przyciął deskę i zrobił w niej cztery dziury.
- Przyniosłem wam ciastka. - Nagle na zewnątrz pojawił się również Seokjin, który po chwili usiadł obok dzieci i położył przed nimi talerz z babeczkami. Namjoon podejrzewał, że to właśnie robił odkąd zniknął w domu.
- Wujku, Yoongi powiedział, że nigdy nie puszczał latawców. - Powiedział przejęty czterolatek skupiając wzrok na najstarszym z nich.
- Zrobimy to razem. - Zapewnił podając mniejszemu wypiek, który wcześniej odwinął z papierka. Hoseok się tym nie przejmował, a jego twarz po chwili była brudna od czekolady, której kawałki znalazły się w cieście.
- Możemy jutro? Jimin może pójść z nami.
- Jutro będzie za ciepło, kochanie. Musi być więcej wiatru. - Wyjaśnił. Chłopiec przytaknął w odpowiedzi i skupił się na babeczce. - Potrzebujesz pomocy, Namjoon?
- Poradzę sobie. - Zapewnił mężczyzna. Tak naprawdę niewiele już mu pozostało. Kończył właśnie wygładzać powierzchnię.
Piętnaście minut później udał się po drabinę i zawiesił prowizoryczną huśtawkę.
- Skończyłem. - Oświadczył, kiedy upewnił się, że wszystko jest w stu procentach bezpieczne.
Yoongi słysząc to uniósł wzrok na mężczyznę i nieco niezdarne podniósł się z ziemi. Otrzepał dłonie z okruszków i podbiegł w stronę Namjoona.
- Pobujaj, Joonie. - Poprosił cicho, chwytając za liny. Miał niewielki problem z tym, aby usiąść, ale w końcu mu się udało.
Nagle delikatny chichot wydobył się z jego ust, a oni po raz pierwszy zobaczyli jego szeroki, uroczy uśmiech.
Namjoon pomyślał, że mógłby zrobić wszystko, aby wiedzieć go jak najczęściej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro