Rozdział 6, Żaby, żaby
Kaeru chwilę błądziła po wiosce, aż dotarła do domu. Włożyła klucz do zamka i nagle sobie przypomniała.
- Nie mam nic do jedzeniaaaa.... Yhhh....
Weszła do mieszkania i szukała sobie zajęć, żeby nie myśleć o głodzie. Niestety o tej porze wszystkie sklepy w okolicy które znała, były już zamknięte.
*Może Naruto... Ehhh chyba muszę iść do niego*
Zapukała do drzwi chłopaka. Po chwili jej otworzył, jeszcze nie był ubrany w piżamę, zrobił zdziwioną minę.
- Kaeru? Coś się stało?
- Naruto przepraszaaaam... Czy wiesz może, gdzie znajdę jakiś otwarty sklep? Zapomniałam kupić coś do jedzenia, a lodówka pusta...
- Emmm... Chodź, właśnie robiłem kolację. Będzie szybciej, a do sklepu pójdziesz jutro rano.
- Dziękuję! I przepraszam za kłopot.
Naruto się uśmiechnął i poszedł nałożyć drugą porcję ryżu z jajkiem i curry. Kaeru usiadła na rozłożonym już materacu, a chłopak podał jej miskę z jedzeniem.
- Właśnie grałem hehe... Może zagramy razem?
- Ninja Battle 2! Grałam w to u siebie w wiosce z Hikaru! Hikaru był jakby moim senseiem...- na chwilę się zamyśliła- Naruto, czy mogę prosić żaby, żeby dostarczały do kogoś listy? Bo w sumie... Chciałabym napisać do Hikaru...
- Jasne! To znaczy, jeśli nauczysz się je przywoływać i się z nimi dogadasz. Może jutro rano spróbujemy z przywoływaniem? Później byś mogła złapać Ino, bo chyba ma wolne w kwiaciarni. nadal nie znamy twoich umiejętności- Naruto mówił i jadł jednocześnie- Ino potrafi kontrolować umysły innych. Moze tobie też przypadnie do gustu ta technika...
- Hmm może...
Przez godzinę grali na konsoli. W końcu Kaeru zaczęła ziewać.
- Dzięki za gościnę, Naruto! Jutro rano trening!
- Dokładnie! Do jutra.
Gdy wróciła do mieszkania, od razu poszła spać.
Następnego dnia rano poszła na zakupy, zjadła śniadanie, a po tym poszła po Naruto.
Szli razem na polanę tam, gdzie wcześniej ćwiczyła z Kibą. Po drodze usłyszała za sobą szczekanie.
- Och... to ty, piesku!- Kaeru się odwróciła i zobaczyła małego psa biegnącego za nimi
- Pakkun! Kopę lat.
- Yo, Naruto, Kaeru. Ile można was gonić- mówił lekko sepleniąc, bo trzymał w pysku wiadomość na małym zwoju, upuścił ją przed dziewczyną- do ciebie. Od tego dzieciaka. Nie wiem czemu Kakashi sięgodzi, żebym był jego psem na posyłki. Wrrrr, narka!
Pobiegł dalej, a kaeru podniosła z ziemi zwój. Naruto zerknął jej przez ramię.
- Oooo to od Shikamaru! Czego chce?
- Umm napisał, że nie może dzisiaj o 19 grać, tylko później. Więc o 20:30 będzie w parku przy placu koło nas.
- Oooo też do was dołączę, dattebayo!
Po chwili byli już na polanie. Naruto zabrał ze sobą zwoje przywołania i wręczył jeden Kaeru. Najpierw wszystko jej wyjaśnił i użył techniki przywołania. Nagle pojawiła się gigantyczna, bordowa ropucha z dymiącą fajką w paszczy.
- Narutooo! Kopę lat. Do czego jestem ci potrzebny?
- Yo Gamakichi! - Naruto wskazał palcem na dziewczynę- Musisz kogoś poznać. To Kaeru, uczę ją techniki przywołania.
Gamakichi spojrzał na nią, a z jego japy wypadła fajka, prawie przygniatając Naruto.
- Uważałbyś trochę!!
- Wybacz- podniósł fajkę w łapę i zbliżył się do dziewczyny- Kaeru... Więc to ty...
- Znasz mnie? To znaczy...- Kaeru się zaśmiała- w końcu wszystkie żaby za mną chodza, na pewno wiedziałeś o moim istnieniu.
- Wiesz, żaby są przydzielane do różnych zadań i regionów. Prawdopodobnie te z moich nie miały z tobą zbyt wiele wspólnego. Jesteś do niego niesamowicie podobna, ale też dużo ładniejsza haha.
- Panie... Żabo...
- Gamakichi. Musimy cię nauczyć przyzywać. Najpierw sprawdzimy twoją moc. Naruto za pierwszym razem przyzwał mnie- widząc zdumioną minę kaeru, żaba zaśmiała sięgromkim śmiechem- Haha, spokojnie, wtedy byłem wielkości małego psa. Nie spodziewaj się, że za pierwszym razem przywołasz wielką ropuchę. Ale nie lekceważ małych żab! mogą być twoimi posłańcami lub szpiegami.
- Ok! No to zaczynam!
Rozwinęła zwój szybkim ruchem, przegryzła kciuk do krwi, przyłożyła go do zwoju i użyła przywołania. Ukazał się wielki kłąb dymu.
- MIZUTAMARI?! <jap. kałuża>- Gamakichi wytrzeszczył mocniej swoje wielkie, żabie oczy- Jak..? jak ci się udało ją przywołać?!
Stanęła przed nimi żaba wielkości Gamakichiego, wielka, jasnozielona w turkusowe wzory, ubrana w strój podobny do kimonowej kamizelki. Naruto wskazał palcem na Mizutamari.
- Jak ci sięto udało?!
- Ja.. nie wiem...
Przywołana żaba spojrzała na nią.
- Więc, ty mnie przywołałaś?
- Chyba tak...
- Jestem Mizutamari. Ale mów mi Mizu. Pierwszy raz widzę, żeby komuś się udało mnie przywołać za pierwszym razem. Ale to dobrze- żaba się uśmiechnęła- Ominie cię tresura haha. Co nie Naruto, Gamakichi? Będę na twoje zawołanie, gdy będziesz mnie potrzebować. Tym bardziej, że jesteś Kaori, córką Jiraiyi. Możemy zacząć nasz trening.
Dziewczyna uśmiechnęła się i wskoczyła na plecy ropuchy. Po dwóch godzinach treningu z Mizu i Naruto, Gamakichi się wtrącił.
- Mizu, nasz czas przywołania się kończy, pora wracać.
- Jasne, Gamakichi.
- Chwila!- Kaeru podbiegła do nich- Proszę, nie mówcie nic mojemu ojcu. Jeszcze nie jestem wystarczająco dobra... Proszę...
Żaby przytaknęły, a po chwili zniknęły. Naruto usiadł na trawie i zaczął się zastanawiać.
- Gdyby on cię trenował... Prawdopodobnie przewyższyłabyś mnie w tej technice. Jiraiyę też. Takie wsparcie na wojnie by...- widząc smutną minę Kaeru ugryzł się w język- Przepraszam! Nie chciałem... Jestem zaskoczony, że ci się to udało i... haha- podrapał sięw tył głowy- chyba teraz ja jestem trochę zazdrosny. Pewnie opanujesz sztukę mędrca dużo szybciej niż ja... Ataki też wychodzą ci coraz lepiej. Może jutro zrobimy powtórkę? Wiem, miałaś ćwiczyć codziennie z kimś innym, ale... Wydaje mi się, że ja mogę cię wielu reczy nauczyć.. Tym bardziej, że posiadłem moc wszystkich żywiołów.
- Może masz rację... Wszyscy chcą dla mnie dobrze, ale... To chyba aż za dużo.
- No dobra... Ino nadchodzi. To widzimy się później razem z Shikamaru, dattebayo!
- Pa, Naruto!
Ino podeszła do Kaeru zadowolona.
- Hej Kaeru! Możemu już zacząć czy chcesz jeszcze chwlę odpocząc?
- Chyba możemy zaczynać.
Po dwóch godzinach Ino miała już dosyć. Nie udało jej się nic wykrzesać z Kaeru.
- Może chociaż jakieś uniki... Wiesz... Jesteśmy kobietami. Możemu używać naszych wdzięków, perfum...
Pokazała jej kilka technik.
- Wow! Ino, twoje ruchy wyglądają jak taniec!
- Dzięki- Ino zaśmiała się, uwielbiała słuchać takich rzeczy- teraz twoja kolej, Kaeru.
Kaeru próbowała ruszać się jak Ino. Niestety szło jej to bardzo topornie. Nagle prysnęła sobie perfumami prosto w oczy.
- Yhhhh szlag! Nic nie widzę...!
- Ka... Kaeru...
Ino podbiegła i użyła na niej leczniczego jutsu.
- Może jednak... Lepiej niech Sakura pokaże ci jakieś techniki, albo... - zauważyła zwój z symbolem Nara- O, to od Shikamaru?
- Co? A... tak. Dzisiaj musimy dokończyć partię shogi.
- G... Gracie razem? - Ino wyszczerzyła zęby w uśmiechu- Skoro dobrze grasz w shogi, nieźle władasz kunaiem i przywołujesz żaby... Musisz brać lekcje u Shikamaru, Naruto i... Może Czcigodny Szósty by się zgodził... Albo Yamato sensei... Swoją drogą Shikamaru chyba się trochę za tobą ugania hehe...
- Hah to nic. Po prostu gramy. Ino, a teraz wybacz, ale muszę iśc coś zjeść, zanim zrobi się ciemno bo mój brzuch już zaczyna śpiewać...
Kaeru poszła na ramen do ichiraku. Zamówiła największą porcję. Po chwili pojawił się Naruto i zamówił to samo.
- Yo, Kaeru. jak trening z Ino?
- Koszmarnie... -dziewczyna szybko zaczęła jeść- nie nadaję się do subtelnych technik. Sama Ino to przyznała. Chyba jednak będę musiała zacząć pisać te książki.
- Yo! Jakie książki?
Nie zauważyli, kiedy pojawił się koło nich Kakashi.
- Czcigodny Szósty- Kaeru lekko się ukłoniła- Chcę poznać książki mojego ojca!
- Oh, jesteś pewna?- Kakashi uśmiechnął się pod maską zakłopotany- One są... Specyficzne.
- Tak. Jestem pewna.
Kakashi wręczył jej jedną z książek. Kaeru otworzyła na losowej stronie i zaczęła czytać. Naruto widząc jej minę powstrzymywał śmiech. Nagle Kaeru zaczęła czytać fragment na głos.
- "Jej usta były w kolorze kwiatów wiśni, które były namalowane na jej kimonie. Gdy zdjął z niej...." yhh "Na jej aksamitnej skórze znalazł znamię, którego nikt wcześniej..."- Kaeru zacisnęła zęby i się wściekła- Przeciez to o mojej mamie! Yhhh jak on mógł!
Kakashi zrobił zdziwioną minę i zaczął kartkować książkę. Kaeru dopiła ramen do końca.
- Czemu mój ojciec musi być takim kretyneeeeem?
Gdy Naruto skończył jeść, zaczeli się zbierać.
- Czcigodny Szósty, dziękuję za pokazanie książki.
- Kiedy chcesz go poznać?
- Ja... Nie wiem, Hokage..
- Nie możesz z tym zwlekać za długo. Poza tym Jiraiya często wpada do wioski z wizytą, więc możliwe, że nie uda ci się tego zaplanować tak, jak byś tego chciała. Poza tym Naruto mi mówił, co dzisiaj zrobiłaś- Kakashi kiwnął głową z aprobatą- wydaje mi się, że Jiraiya powinien cię trenować. Naruto może nie dać rady. Poza tym, twoje oczy...
- Co? Co z nimi?- szybko wyjęła z kieszeni małe lusterko- No nie... Czemu...
Na jej dolnych powiekach pojawiły się dwie czerwone kropki. Kakashi poklepał ją po ramieniu.
- To nie powód do rozpaczy. Jedni malują symbole na twarzach, inni je mają przez różne pieczęci i przynależności. Tsunade nosi z dumą swój symbol...
- Może dlatego, że to kropka na czole, a nie krechy na pół twarzy... Nie da się tego.. Zatrzymać?
- Kaeeeruuu chodźmy już, dattebayooo. Shikamaru czeka.
- Faktycznie... Czcigodny Hokage, dziękuję jeszcze raz.
Pobiegła za Naruto. Gdy byli już blisko, Naruto pobiegł szybciej do Shikamaru, który siedział na dużej ławce przy rozstawionych shogi. Zdziwił się na widok Naruto, ale w pierwszej chwili doszedł do wniosku, że Uzumaki po prostu wraca do domu, jednak ten usiadł obok Shikamaru i się uśmiechnął.
- Kaeru mówiła, że będziecie dziś grać, więc postanowiłem dołączyć jako obserwator!
Na twarzy Shikamaru pojawił się grymas.
- A gdzie... Kaeru?
Zobaczyli jak idzie w ich istronę. Na oczach miała czarną przepaskę i co chwila się o coś potykała. W końcu za dźwiękami ich głosów dotarła do ławki i usiadła.
- Ha! Pokonam cię z zasłoniętymi oczami, Shikamaru!!
- Co? To nie robi sensu...- Nara patrzył na nią zdziwiony- Ale ok. Powodzenia.
Dziewczyna sięgneła do pionków.
- Nie. To mój pionek. Nie. Tym nie możesz tutaj iść. Nie.
Naruto nie mógł powstrzymać śmiechu. Shikamaru głośno westchnął.
- Kaeru. To bez sensu. Nie da się utrudnić shogi w taki sposób. Tu liczy się taktyka. Jeśli nie chcesz grać to powiedz...
Kaeru ściągnęła opaskę i wlepiła wzrok w ziemię opuszczając głowę.
- To nie tak, ja... Yhh wyglądam okropnie.
Shikamaru spojrzał na nią zdezorientowany *Co ja mam jej powiedzieć? Czy coś się zmieniło w jej wyglądzie? To takie upierdliwe...*
- Kaeru, nie rozumiem.
- Nie zauważyłeś?
Wskazała palcem na kropki na dolnych powiekach.
- Będę mieć te okropne krechy. Już teraz wyglądają okropnie...
- To twoja przynależność. Nie ma w tym nic złego. Chouji też ma na policzkach, Sakura na czole. A Kiba i Kankuro sami sobie malują. Mi...- podrapał się nerwowo po policzku- mi nie przeszkadzają.
Kaeru się uśmiechnęła się i westchnęła.
- Wybacz, tylko zajęłam czas... Możemy już grać.
Naruto prawie zaczął przysypiać. Było ciemno i oświetlały ich światła latarni. Naruto nudził się obserwując ich grę, więc poszedł do domu grać na konsoli.
- Hmm nie wpadłbym na takie posunięcie. Masz ciekawą taktykę.
Widziała napięcie na twarzy Shikamaru. W pewnym momencie się zamyśliła i chciała sięgnąć do pionków gdy był ruch Shikamaru. Przez przypadek chwyciła jego dłoń. Spojrzeli na siebie.
- Wy... Wybacz!
Kaeru się uśmiechnęła i puściła jego dłoń, a Shikamaru się zaśmiał i odwrócił głowę w bok.
- Yhh swoją drogą masz delikatniejsze dłonie od moich, Shikamaru!
- Kaeru...- patrzył na pionki i obmyślał kolejny ruch- nie bądź dla siebie taka surowa. Ciągle krytykujesz samą siebie. W ten sposób nie staniesz się silną kunoichi. A nie masz powodów by czuć się gorsza, brzydka czy mało delikatna. Kiedyś ci to udowodnię.
- Shika...
Wykonał kolejny ruch. Kaeru patrzyła na planszę. Zauważyła szansę dla siebie. Mogła zakończyć tę partię w dwóch ruchach. Spojrzała na Shikamaru.
W tym samy czasie w Kraju Rzek
- Okay! Może czas na kilka dni wrócić na stare śmieci. Chyba mam wystarczająco dużo materiałów.
-------------------------------
Czas na decyzję! Dzisiaj 25.03 do godziny 18:00.
Czy Kaeru ma ograć Shikamaru w shogi czy może powinna dać mu wygrać?
Piszcie w komentarzach
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro