Rozdział 13, Chrzań się!
Naruto wybiegł słysząc głos Kankuro i wszedł do mieszkania Kaeru. Kankuro siedział przy niej. Nagle otworzyła oczy i chciała usiąść, zachwiała się i Kankuro złapał ją w ramiona.
- Co... Ja... Gdzie jestem...- Kaeru uniosła głowę i spojrzała na Kankuro, który ją lekko obejmował, na jej twarzy pojawił się rumieniec- Oh, Kankuro! Ja... Ale mnie boli głowa... Chwila...
Odsunęła się od chłopaka, razem z Naruto patrzyli na nią z wyczekiwaniem. Otarła krew spod nosa.
- Chwila... Cholera... Przypomniało mi się. O cholera, wolałabym nie pamiętać... I...- spojrzała na Naruto i Kankuro- Przepraszam za kłopot...
Naruto wytrzeszczył oczy.
- Wszystko pamiętasz?
- Tak. Niestety. Walczyłam z Shikamaru, a później... Czemu cała pamięć musiała mi wrócić...
- Kaeru, powinniśmy cię zabrać do szpitala- Kankuro spojrzał na nią z troską- Tsunade powinna cię obejrzeć.
- No dobra...
Kaeru wstała, ale zachwiała się na nogach. Kankuro odwrócił się do niej plecami i lekko przykucnął.
- Wskakuj.
- Ale...
- Zaniosę cię, ledwo chodzisz.
Naruto się uśmiechnął i zaczął iść szybciej przed nimi.
- No dobra, ja pójdę przodem i uprzedzę babcię Tsunade!
- Jasne jasne!
Kankuro zawołał za nim. Kaeru obejmowała jego szyję, a głowę oparła na jego ramieniu.
- Kankuro...
- Tak?
- Czemu wcześniej mnie nie odwiedziłeś tylko dopiero teraz?
- W sumie...
Wpadli na Gaarę, który miał sceptyczną minę.
- Kankuro. Za godzinę szczyt Kage. Czemu muszę się czuć jak wasz starszy brat- spojrzał na dziewczynę, która miała przepraszającą minę- Kaeru... Od początku same z tobą kłopoty. Ale musisz być coś warta skoro mój brat tak cię uwielbia.
- Gaara! Musisz...? Dobra, idziemy do szpitala i do ciebie dołączę..
Kaeru naburmuszona mocniej ścisnęła jego szyję. Po chwili pacnęła go w bok głowy.
- Ała!
- Należało ci się! A gdybym w ogóle o tobie zapomniała?!- znów go pacnęła- Mógłbyś z tym żyć? Hmm? Dobrze, że miałam pamiętnik...
- Pisałaś o mnie w swoim pamiętniku?
- Zapomnij.
- Ała!
Znów go pacnęła, Kankuro się zaśmiał, a Kaeru lekko wtuliła się w jego ramię ukrywając uśmiech. Po chwili dotarli do szpitala, Kankuro zaniósł ją na salę.
- Właśnie... Gdzie jest mój pamiętnik..?
- Może Sakura go zabrała, żeby ci się nie zgubił? Pójdę po Tsunade i muszę iść do Gaary...
- Zobaczymy się jeszcze? To znaczy... Jak przyjaciele. Pamiętam co mówiłeś.
Kankuro przygryzł dolną wargę.
- To nie tak... Yhh czasem jestem głupi...
- Noo... Nie będę zaprzeczać.
- Jak załatwię wszystko z Gaarą to się zobaczymy, ok?
Kaeru zmarszczyła brwi siadając na szpitalnym łóżku i kiwnęła głową.
Kankuro poszedł po Tsunade, która wezwała Jiraiyę. Razem poszli do Kaeru.
- Tato...
- Więc wszystko pamiętasz? Z Wioski Czasu, z tego, gdy straciłaś pamięć- Jiraiya usiadł na krześle obok jej łóżka- wszystko już pamiętasz?
- Tak... Naruto i Kankuro zaprowadzili mnie do mojego mieszkania. Rozmawiałam z Kankuro i nagle krew mi poleciała znosa... Na chwilę zasłabłam i gdy się obudziłam, pamięć wróciła jakby nigdy nic...
- Hmm- Tsunade zmarszczyła czoło- a czujesz chakrę w inny sposób? Robiłaś jutsu Wioski Czasu. Nawet jeśli wpoili ci te techniki, wykonałaś je. Czyli jesteś do tego zdolna. Jiraiya..
- Właśnie. Kaeru, twoje przebywanie tutaj jest zbyt ryzykowne. Musisz się chociaż trochę podszkolić. Jutro wieczorem wyruszymy do Jeziora Żab, tam nikt nas nie znajdzie i zrobię z tobą trening. To potrwa miesiąc.
- Ale... Tato, ja...
- Wrócimy po tym do Konoha, nie martw się. On na ciebie zaczeka.
- K... Kto niby?!
Na jej twarzy pojawił się rumieniec.
- Haha lepiej ty mi powiedz, Kaeru.
Dziewczyna zrobiła naburmuszoną minę.
- Właśnie... Tsunade.. Czy Sakjra znalazła mój pamiętnik?
- Hm? Nie.. Gdy uciekłaś, Shikamaru zauważył że cię nie ma bo przyszedł w odwiedziny. Więc pewnie on go ma.
- No dobra! Muszę się przebrać i znaleźć pamiętnik eeeeh.
Jiraiya i Tsunade ruszyli do drzwi. Kaeru założyła swój standardowy strój i wyszła z sali. Usłyszała głos Shikamaru, poczuła jak serce jej dudni i schowała się do małego pomieszczenia obok sali.
- Już jej tu nie ma...
- Ale mam jej... No dobra, trochę upierdliwe. Oddam jej po spotkaniu Kage...
Gdy usłyszała oddalające się kroki, wyszła z pomieszczenia *Nie wiem jak mam się zachować... Ten pocałunek był... Głupi... Yhhh*
Wyszła na dwór. Kankuro i Shikamaru byli na spotkaniu Kage, a większość jouninów pilnowała bezpieczeństwa w wiosce. Kaeru powoli spacerowała i rozglądała się dookoła *Mogłabym coś napisać w pamiętniku gdyby ten baka Shika go nie zabrał... A jeśli...* poczuła jak mimowolnie robi się czerwona *A jeśli czytał to, co pisałam... O nim... Bez koszulki... Kaeeeruuuu bakaaaa!!* Skarciła samą siebie w myślach.
Dzień mijał jej powoli. Nudziła się, bo wszyscy byli zajęci, więc poszła do Ichiraku na ramen.
- Jedna duża porcja!
Rozejrzała się dookoła *Tyle wspomnień...* uśmiechnęła się pod nosem. Nagle poczuła dłoń na swojej głowie.
- Yo, tato.
Jiraiya usiadł obok niej i się uśmiechnął.
- Wyglądasz już dużo lepiej, jak się czujesz, Kaeru?
- Lepiej. Podobno Shikamaru ma mój pamiętnik, może jak go spotkasz to odbierzesz go dla mnie?
- Hahaha czy moja córka nagle stała się nieśmiała?- Jiraiya ją szturchnął w bok, aż się zachwiała na stołku- Musisz sama go odebrać. Chyba, że mam mu przywalić?
- Nie nie! W sumie... Chyba wypada żebym się pożegnała...
- Chyba tak. Raczej nie będziesz miała jak pisać listów, bo ktoś by mógł nas znaleźć... Czas minie szybko, nie martw się.
- Mhm...
Resztę dnia Kaeru szukała wszystkich przyjaciół żeby się pożegnać przed podróżą. Gdy słońce zaczęło zachodzić, Kaeru siedziała na ławce przed siedzibą Kage i czekała na Shikamaru. Nagle usłyszała awanturę i głosy, które się zbliżały.
- Czemu mamy wierzyć, że Konoha znów czegoś nie ukrywa!!
- Bo czemu do cholery mielibyśmy coś ukrywać?!!
Shikamaru i Kankuro wybiegli przed budynek. Kaeru pierwszy raz widziała ich takich wściekłych.
- Może nie chodzi o Konoha, co?! Powiedz to w końcu!
- Shikamaru, nie mieszam spraw prywatnych ze sprawami wioski, o czym ty chrzanisz?!
Kankuro mocno uderzył Shikamaru w bark.
- O tym, że ciągle mi się wchrzaniasz, co chwila przychodzisz do naszej wioski jak do siebie, a teraz nagle na mnie naskoczyłeś bo mam jej pamiętnik i już wiesz, że dzisiaj chcę się z nią spotkać i...
- Pieprz się, Shikamaru!- Kankuro był wściekły- Gdyby nie ja, to Kaeru by tutaj nie dotarła! Jakimś cudem to przy mnie odzyskała pamięć, więc...
- Spieprzaj.. Zanim cię walnę.
- Dobra, szkoda słów..
Kankuro odszedł szybkim krokiem. Kaeru nie ruszyła się zmiejsca. W tamtej chwili żałowała, że nie umie się teleportować lub po prostu zniknąć. Shikamaru odpalił papierosa i odwrócił się na pięcie. Nagle otworzył szerzej oczy.
- Kaeru, ty... Nie chciałem, żebyś to oglądała i...
- To nic. Masz coś mojego i...
Shikamaru podał jej pamiętnik.
- Nie czytałem. Chociaż mnie korciło. Pamiętasz... Mieliśmy iść na randkę...
Shikamaru podrapał się nerwowo w tył głowy.
- ...i nie musisz się tłumaczyć. Wiem, że ten pocałunek to było nieporozumienie i...
- Jutro odchodzę z Wioski. Na jakiś czas- Kaeru wstała z ławki i próbowała się uśmiechnąć- muszę, bo... Mam umiejętności mojego klanu. Mój ojciec musi mi pokazać różne techniki. Poza tym gdy tu jestem, Wioska Czasu może chcieć was zaatakować.
- Ale... Może chociaż... Shogi? Sake? Na pożegnanie, bo... Nie wiem w sumie co powiedzieć.
- Heh możemy zagrać, jedna partia nam została do dokończenia. Będzie mi tego trochę brakować.
Razem poszli do jej mieszkania, po drodze kupili sake i kulko mochi. Postawili planszę na podłodze i usiedli z czarkami sake. Kaeru zrobiło się ciepło od alkoholu, więc zdjęła kimonową narzutkę i została wkoszulce.
- No nieee... Shikamaru, ty dobrze grasz nawet po sakeeee...
- Haha, wiem!
- Muszę dziś złapać jeszcze Kankuro...
Nagle z ręki dziewczyny wypadła czarka i się potłukła. Shikamaru próbował zebrać potłuczone części ale skaleczył się przy tym w dłoń.
- Ałć... To takie upierdliwe...
- Czekaj!
Kaeru poszła po bandaż i klęknęła bardzo blisko Shikamaru.
- Daj dłoń, pomogę ci...
Powoli opatrywała jego ranę. Shikamaru czuł jej oddech, była bardzo blisko. Wyciągnął dłoń, żeby ją objąć. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Kaeru krzyknęła jednocześnie rozrywając bandarz zębami.
- Otwarteee!
Wiązała kokardkę na bandażu, gdy otworzyły się drzwi i wszedł Kankuro. Trzymał w ręku jedzenie z Ichiraku na wynos. Spojrzał na nich, na sake i partię shogi.
- Chyba... Przeszkadzam.
Kankuro odwrócił się na pięcie i wyszedł, było słychać dźwięk ciśnięcia przedmiotem. Kaeru szybko wstała.
- Kankuro! Czekaj!
Shikamaru wstał i chwycił mocno jej dłoń.
- Kaeru... Zostań, proszę...
Pokiwała głową.
- Nie wiem co mam... Zaczekaj, Shikamaru...
Szybko założyła klapki i wybiegła z mieszkania. Zobaczyła rozbite o drzewo pakunki, które miał Kankuro, kilka mochi i dango leżało w trawie.
- Kankuro! Kanku...
Zatrzymał się przy drzewie, Kaeru do niego podbiegła.
-------------------------------
Postanowione. To przedostatni rozdział. Czy będzie druga część? Możliwe. Ale musicie mnie zmotywować gwiazdkami xD
Dedykowane BlueBlueMankey
<evil laugh> ⊂((・⊥・))⊃
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro