Rozdział 12, Jak za pierwszym razem
Shikamaru był zaskoczony. Gdy chciał coś zrobić, na salę z impetem weszła Tsunade. Shikamaru szybko się odsunął od Kaeru.
- Nara Shikamaru!- Tsunade zrobiła groźną minę- Szósty CZEKA na ciebie na dole, bo macie cholernie ważną misję. WON mi stąd!!
Chłopak nic nie powiedział i szybko wybiegł z sali *Cholera, nie zdążyłem nic powiedzieć... Nie rozumiem, czemu mnie pocałowała, przecież...* Shikamaru idąc po schodach na dół zaczął się zastanawiać *Przecież odzyskała częściowo pamięć, do momentu tuż przed śmiercią swojej mamy, czemu... Ach.. Pamiętnik. Hah* Shikamaru mimowolnie uśmiechnął się do swoich myśli *Musiała tam zapisać coś, przez co uważa mnie za swojego chłopaka, muszę... Muszę coś z tym zrobić, nawet jeśli teraz mi to pasuje..*
Shikamaru dołączył do Kakashiego i ruszyli za Wioskę. Tsunade chwilę się przyglądała Kaeru.
- I jak?
- Nie mogę sobie przypomnieć...- Kearu pokręciła głową- Chwilami mam jakieś przebłyski, ale nie mają sensu. Już mnie to męczy...
- Hm... Później spróbujemy jeszcze jednego sposobu.
Tsunade wyszła z sali, za drzwiami wpadła na Jiraiyę.
- No w końcu! Gdzie byłeś?!
- U Żab. Może uda im się nam pomóc z Kaeru i...
- Dobrze, Jiraiya, a teraz za mną.
Tsunade poszła do małego gabinetu, w którym stały dwa stoliki, kilka krzeseł i ekspres do kawy. Usiedli.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że masz córkę? Naoki, tak? Wiedziałam, że do niej biegasz, ale...
- Nie mogłem ci powiedzieć, obiecałem jej, że nikomu nie powiem- Jiraiya miał poważną minę- wiedziałem, że Wioska Czasu się upomni o Kaeru, ale... No a teraz musimy się liczyć z tym, że tu przyjdą.
- Dlatego może Kaeru powinna opuścić naszą wioskę? Tym bardziej, że za trzy dni jest zjazd pięciu Kage. Przemyśl to, dobra?
Jiraiya kiwnął głową i poszedł zobaczyć się z Kaeru.
Następnego dnia Ino, Kiba, Lee, Sakura i Naruto postanowili wpaść do Kaeru z wizytą z kilkoma rzeczami, które mogły pomóc jej z pamięcią. Gdy weszli do niej na sale, miała zdziwioną minę. Naruto podszedł do niej blisko i zaczął mówić.
- Yo, Kaeru! To ja, Naruto! To Ino, ona siedziała obok ciebie na twoich urodzinach i uczyła cię uników, Kiba... Kiba i Akamaru. To on z tobą rozmawiał nad rzeką i... Haha prawie się pobił z Shikamaru, który ma postawić ramen!- przestał mówić widząc minę Kaeru- Jeśli to za dużo na raz...
- Ja... Jesteście niesamowicie mili i... Jest mi tak wstyd i tak przykro, że nie mogę sobie przypomnieć nic z czasu spędzonego z wami...
- Spokojnie- Sakura się wtrąciła- coś wymyślimy. Ja i Tsunade pracujemy nad tym. Obiecuję, że wrócą wspomnienia.
- Może powinnaś iść do swojego mieszkania? - Naruto nagle zaproponował- Shikamaru mi dał zapasowy klucz, jest tam wiele twoich rzeczy.
- Shikamaru... - Kaeru znów poczuła rumieńce- Czy... Ja mieszkałam razem z nim? Ojciec mówił, że Shikamaru zabrał z mieszkania pamiętnik i...
Ino się zaśmiała i palnęła.
- Hah, coś ty! Shika świata poza tobą nie widzi, ale nie potrafi tego powiedzieć.
- Ja...- Kaeru zacisnęła palce na kołdrze- Nie wiedziałam, czytałam w pamiętniku i... To, co mówił ojciec yhh...
Kaeru dotknęła dłonią swoich ust. Ino zawołała.
- Wszyscy faceci! Wynocha stąd na chwilę.
Widząc ogień w oczach Ino, szybko wybiegli za drzwi. Yamanaka wlepiła wzrok w Kaeru, która głośno przełknęła ślinę.
- Wczoraj, gdy przyszedł... Złapał moją rękę i...- wlepila wzrok w kołdrę- Pocałowałam go, bo myślałam, że to mój chłopak.
Ino powstrzymywała uśmiech, a Sakura nie wiedziała co powiedzieć. Nagle Ino palnęła.
- Chciałabym zobaczyć jego minę hah! Ale... To oznacza, że mimo braku wspomnień... Pamiętasz uczucia?
- To nie tak. To znaczy... Czułam się przy nim dobrze. Nie wiem, czemu to zrobiłam, pomyślałam, że jeśli jest kimś, kto mnie kocha, to najgorsze będzie odrzucenie przez brak pamięci i... Yhh co ja zrobiłam...
- Nie martw się- Sakura poklepała ją po ramieniu- Shikamaru to zrozumie. Nie zmuszaj się do niczego. A pamiętasz...
Zanim zdążyła powiedzieć, reszta wróciła na salę z Naruto na czele.
- Wystarczy tych babskich pogaduszek!
Naruto zaczął opowiadać Kaeru o tym, co robiła i co się działo. Chwilami się uśmiechała, czasem miała wrażenie, że coś sobie przypomina. Wszyscy rozmawiali, chwilami się sprzeczali, a Kaeru ich obserwowała. Gdy była godzina piętnasta, wszyscy, poza Sakurą, pożegnali się z Kaeru i wyszli.
- Hah i jak?
- Trochę... Nie wiem co powiedzieć.
- Nie martw się, Kaeru. Nie koncentruj się aż tak na przypomnieniu sobie- Sakura westchnęła- staramy się zrobić wszystko, ale... Jeśli się nie uda... Pamiętaj, że możesz budować wspomnienia na nowo. Nie będzie nam przeszkadzać, gdy będziesz nas poznawać na nowo. I nie martw się o Shikamaru.
- Dobrze.
Sakura wyszła, a Kaeru znów zaczęła kartkować swój pamiętnik *Czyli sama siebie wprowadziłam w błąd... Może mi się coś wydawało, albo...* czytała niektóre zdania po kilka razy
*"Tamtego wieczora Shikamaru został u mnie na noc. Bez koszulki wyglądał... Dobrze" ehh co się wtedy działo... Randka... Yhh ale jestem głupia... Dalej nic nie pisalam. Czyli w końcu nie poszliśmy na randkę. A ten Kankuro... Skoro jest moim przyjacielem.. Czemu nie przyszedł..*
Kaeru poczuła złość. Próbowała wcześniej przywołać żabę, która by zaniosła list do Kankuro, skoro wcześniej ze sobą pisali, ale nie wiedziała co napisać. Spojrzała przez okno na drzewa i wioskę.
- Mam dosyć... Czuję się tu jak w klatce... Jak zwierzątko domowe wszystkich dookoła...
Powoli wstała z łóżka i zrzuciła pamiętnik na ziemię.
-------
- Kankuro, czemu się tak rozglądasz?
Gaara spojrzał na swojego brata pytająco.
- Ja? Nieee, to nic.
- Zjedzmy coś, może spotkamy... O właśnie.
Gaara odsłonił materiałowe płachty, które wisiały z dachu na wejściu u Ichiraku. Naruto widząc, że wszyscy nagle lekko się ukłonili, spojrzał za siebie.
- Gaara! Siadaj! Co was sprowadza do Konohy?
Gaara lekko się uśmiechnął i usiadł obok Naruto zamawiając porcję zupy. Kankuro zrobił to samo.
- Musimy się zebrac ze wszystkimi Kage. Kilka formalności, nic ciekawego.
- A gdzie Temari? Teraz Kankuro jest twoją prawą ręką?
- Tak się złożyło- Gaara miał w głowie rozwścieczoną Temari, która miotając przedmiotami wykrzykiwała, że nigdy nie wejdzie do Konohy- tym razem nie mogła się pojawić.
- Kankuro, a byłeś u Kaeru?
- Ja...- Kankuro zakrztusił się ramen- Nie...
- Obudziła się już. Pamięta wszystko do czasu, gdy jej mama się źle poczuła..
- Wiem, Naruto. Sakura mi wszystko pisała. Wybaczcie- wstał od blatu- nie jestem jednak głodny. Czcigodny Gaara, teraz musisz się udać sam do Szóstego, mogę prosić o chwilę wolnego?
- Idziesz do niej, Kankuro? - Gaara spojrzał na niego pytająco- Możesz iść.
- Nie. Muszę się przejść.
Wyszedł. Naruto zmarszczył brwi.
- Nic z tego nie rozumiem. Przecież wieczorami gdy był w Konoha, to chciał spędzić z nią każdą chwilę.
- Wiesz, Naruto.. Kankuro zawsze się o wszystkich troszczył. Ma dobre serce, potrafi walczyć dla innych, ale nie walczy o swoje. Chyba doszedł do wniosku, że lepiej dla tej dziewczyny będzie, gdy usunie się w cień. Wspomniał coś o tym, że Shikamaru poszedł do niej po dziennik i...
Naruto spojrzał zdziwiony.
- Dopiero teraz to do mnie dotarło, Gaara- zaśmiał się- sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana niż myślałem.
- Hmm przyjaźń jest chyba łatwiejsza niż miłość.
Spojrzeli na Ichiraku i jego córkę, którzy byli wzruszeni ich rozmową.
- Hę?
Kankuro szedł w stronę wschodniej bramy Konohy. *Spacer po lesie. Tego mi trzeba... Nie mam siły oglądać tych miejsc*
Gdy był już przy bramie, zauważył szybko wybiegającą postać w czarnej pelerynie z kapturem. Mignęły mu drewniane klapki i biały kosmyk włosów spod kaptura.
- Co...
Gdy zobaczył shinobi przy bramie chcących pobiec za postacią, zawołał.
- Ja się tym zajmę. Mój Kage jest w wiosce, też muszę zadbać o bezpieczeństwo!
Pobiegł w las za postacią. Zobaczył ją skuloną przy jednym z drzew. Powoli podszedł.
- Czy to ty, Kaeru..?
Dziewczyna podniosła się szybko z kunaiem w dłoni.
- Kim jesteś?
- Jest tak samo- Kankuro się uśmiechnął- tak samo jak wtedy. Tylko tym razem nie prowadziła mnie żaba. Czyli nie pamiętasz...
- Znałam cię, tak? Jesteś kolejną osobą...
- Kankuro.
- To ty...- uniosła brwi, nagle poczuła złość- Czemu nie napisałeś?! Czemu nie przybyłeś się ze mną zobaczyć? Wiedziałeś w ogóle...
Chwycił delikatnie jej dłoń z kunaiem, którym wymachiwała mu przed nosem.
- Kaeru... Sakura mi wszystko pisała, ale... Nie chciałem ci przeszkadzać. Poza tym... Wiesz kim jestem.
- Wiem tylko tyle, co z pamiętnika- była wściekła i rozżalona- ale teraz nawet nie jestem pewna ile to ma wspólnego z prawdą. Ja... Jestem zła i smutna. Nie wiem czemu. W pamiętniku napisałam, że powiedziałeś mi, że nie myślisz o mnie w taki sposób. Ale... O kim innym napisałam w pamiętniku coś, co okazało się być czymś innym i...
Mówiła bardzo szybko i bez ładu. Kankuro nie wiedział jak się zachować. Kaeru się rozpłakała.
- Nawet nie wiem czemu płaczę... Przerasta mnie to.
- Kaeru... Wracajmy. W Wiosce jest wiele osób, które chcą ci pomóc. Pozwól im na to.
Usłyszeli Naruto wykrzykującego jej imię.
- Kaeru?! Gdzie jesteś..!
- Chodźmy...
Kankuro chwycił jej dłoń i wziął głęboki wdech. Razem wyszli zza drzew i podeszli do Naruto.
- Haha jak chcieliście... Albo nieważne. Kaeru, szukaliśmy cię wszędzie.
- Przepraszam, Naruto, nie chciałam sprawiać kłopotu. Mam prośbę. Zaprowadź mnie do mojego mieszkania. Chcę... Może to pomoże.
- To ja już pójd...- Kankuro chciał już iść, ale poczuł, jak dziewczyna mocniej ściska jego dłoń, spojrzał na nią zdziwiony- Kaeru...
- Chodź ze mną, Kankuro...
Naruto ich obserwował chwilę.
- No dobra. Chodźmy, dattebayo!
Ruszyli do mieszkania, Naruto posłał swojego klona żeby przekazał, że odnalazł dziewczynę. Po chwili byli na miejscu. Naruto otworzył drzwi.
- Ten... Ja idę do siebie, tu obok, gdybyście czegoś potrzebowali.
Kaeru i Kankuro weszli do mieszkania. Kankuro rozejrzał się dookoła, plansza do shogi stała teraz na stole, aobok niej blaszka Wioski Księżyca, łóżko było pościelone, a kubki umyte *Pewnie Shikamaru tutaj posprzątał...*
Kaeru oglądała przedmioty w pokoju. Usiadła na łóżku i sięgnęła po małe pudełko z szafki. Kankuro się zaśmiał.
- Hm?
- Nic nic. Dostałaś to ode mnie na urodziny. Zrobiłem to dla ciebie.
Otworzyła pudełeczko z którego znów wyskoczyła mała żabka. Kankuro usiadł obok Kaeru. Dziewczyna się zaśmiała.
- Jest urocza!
Odłożyła pudełko.
- Jest tu przyjemniej niż w szpitalu. Przez chwilę czuję się...- przyłożyła dloń do czoła- znów ten ból głowy...
- Kaeru...
- Yhh- spojrzała na niego, a w jej oczach znów były łzy- coś... Wtedy w lesie. Za lasem było mnóstwo piasku... Nie pamiętam nic więcej i... Eh w szpitalu brakowało mi ciebie. Mimo, że nie mam w głowie chwil z tobą, brakowało mi kogoś i...
Po jej policzkach płynęły łzy. Uniosła głowę i spojrzała na poważną minę Kankuro, który przełknął ślinę, a jego oczy nabiegły łzami.
- Kaeru...
Poczuł łzę na swoim policzku i szybko odwrócił głowę. Dziewczyna zbliżyła się do niego i ją wytarła, jednocześnie ścierając fragment malunku na jego twarzy.
- Heh, mówiłem ci, że nie chcę żebyś widziała mnie bez wymalowanej facjaty!- uśmiechnął się i zażartował- Muszę iść do łazienki to domalować i... Nie płacz już, Kaeru...
Wziął głęboki wdech i ją przytulił. Dziewczyna się rozpłakała mocniej.
- Rozmawialiśmy tam przed drzwiami... Szliśmy na spacer i... Wysłałeś do mnie list... Widziałeś jak Shikamaru mnie wtedy pocieszał i...
Odsunęła się od Kankuro i otarła strużkę krwi, która zaczęła jej lecieć z nosa.
- Kankuro, ja...
Jej oczy stały się nieobecne i straciła przytomność. Kankuro szybko otworzył drzwi.
- Naruto!! Chodź szybko!
--------
Shikamaru wszedł do sali z której uciekła Kaeru *Heh urocza upierdliwość* sięgnął po pamiętnik leżący na ziemi *Muszę jej oddać i wszystko powiedzieć..*
Otworzył na jednej ze stron.
------------------------
Decyzja!
Shikamaru ma jej pamiętnik. Czy ma jej go po prostu oddać, czy zostawić notatkę, w której napisze jaka jest prawda o ich relacji <nie są razem>?
Czekam na wasze komentarze!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro