Rozdział 9, Młodsza siostra
Hikaru powoli przeszedł przez bramę Konohy, gdzie zaczepił go Kotetsu.
- Yo! Skąd przybywasz?
- Wioska księżyca- Hikaru nerwowo poprawił swoje długie, czarne włosy-chciałem... Czy Kaeru jest nadal w Wiosce?
- Tak. Jaki jest twój cel wizyty.
- Odwiedziny- uśmiechnął się- nic więcej.
- No dobra.
- A... Gdzie znajdę jej dom?
Kotetsu wyjaśnił chłopakowi, którędy ma iść do domu Kaeru. Podziękował i wolnym krokiem ruszył przez Konohę. Wioska wydawała mu się ogromna, nic dziwnego, była dużo większa od Wioski Księżyca. Hikaru poprawił pas w swojej granatowej, męskiej yukacie. Postanowił najpierw odwiedzić hokage. Gdy dotarł na miejsce, nieśmiało zapukał do drzwi.
- Yo, yo! Zapraszam!
Wszedł do środka i się ukłonił.
- Witam, czcigodny Hokage...
- Może być po prostu Kakashi- Hatake się uśmiechnął pod maską i rozsiadł wygodnie na fotelu- słyszałem, że jesteś z Wioski Księżyca.
W tej samej chwili do gabinetu wszedł Shikamaru z plikiem dokumentów i usiadł przy swoim biurku sąsiadującym z biurkiem Kakashiego i kiwnął głową na powitanie, po czym zatopił się w dokumentach.
- Po pierwsze- zaczął chłopak- chciałem podziękować za pomoc w naszej wiosce. Udało się odbudować większość z budynków i ulepszyć nasz szpital. Bez was, nie dalibyśmy rady, ani z atakiem, ani z odbudową.
- Po to jesteśmy, żeby sobie pomagać. I nie ukrywam, że w razie potrzeby liczę na rewanż z waszej strony. Słyszałem, że wasza Akademia zaczęła prężnie działać.
- Tak.
- A... Przypomnij mi jak się nazywasz?- zapytał Kakashi- I czy mogę jeszcze jakoś pomóc?
- Jestem Hikaru... Przyjechałem w celach prywatnych, odwiedzić Kaeru z Wioski Księżyca.
Shikamaru niekontrolowanie gwałtownie podniósł głowę znad papierów i spojrzał na chłopaka.
*Słyszałem o nim...* Odpalił papierosa i cicho chrząknął.
Hikaru się ukłonił.
- Pójdę już.
- W takim razie udanego pobytu! Gdybyś czegoś potrzebował, daj znać.
- Arigato.
Wyszedł, a Kakashi się zaśmiał patrząc na minę Shikamaru.
- Nic nie mów, Kakashi...
Hikaru stanął przed drzwiami do domu Kaeru, położył na ziemi worek, w którym miał spakowane rzeczy na podróż. Wziął głęboki wdech i zapukał.
Cisza.
Zapukał jeszcze raz, a ze środka usłyszał głośne "Otwarteee". Niepewnie otworzył drzwi i zobaczył w drugim końcu domu długowłosą blondynkę w piżamie. Otworzył szeroko oczy i się cofnął.
- P... Przepraszam! Powiedziano mi, że tu mieszka moja znajoma!- nerwowo pomachał rękoma- Gomen!
- Zaczekaj!
Po schodach zeszła kolejna dziewczyna, też w piżamie, której nie znał i poczuł jak zalewa go rumieniec.
- To dom Kaeru. Ja jestem Sakura, a to Ino. Wchodź.
Sakura się uśmiechnęła i weszła do kuchni, a chłopak za nią. Zostawiłworek przy ścianie i głośno wypuścił powietrze z płuc.
- Całe szczęście... Gdzie Kaeru? Mieszkacie razem?
- Nie, miałyśmy małą, babską popijawę- Ino puściła oczko- a ty jesteś..?
- Zapomniałem się przedstawić-podrapał się w tył głowy i szeroko uśmiechnął- Hikaru. Uczyłem Kaeru walki, gdy jeszcze mieszkała w Wiosce Księżyca.
- A, to ty. Kiedyś o tobie wspomniała. Za chwilę powinna wyjść z łazienki- Sakura wskazała na zamknięte drzwi- ale się zdziwi.
Sakura postawiła na stole dzbanek z zieloną herbatą i cztery kubki. Po chwili Kaeru wyszła z łazienki, owinięta ręcznikiem, drugim czochrała swoje mokre włosy, przez co przez chwilę nic nie widziała.
- Dziewczyny, czy...- opuściła ręcznik i zobaczyła Hikaru, na jej twarzy pojawił się rumieniec- kyaaa!
Szybko wróciła do łazienki a Ino parsknęła śmiechem.
- Ta to ma zawsze niezłe wejście hahaha.
Po chwili wyszła ubrana w czarny dres, była uśmiechnięta i powstrzymywała łzy.
- H... Hikaru- rzuciła mu się na szyję- ty na prawdę żyjesz!
- No... Tak... Niewiele brakowało...
- Ej...- Ino podeszła do Sakury i szepnęła- Niezłe ciacho... i te zielone oczka...
- Poznałeś już Sakurę i Ino- Kaeru chrząknęła i skarciła Ino wzrokiem
- Tak tak... Za chwilę będę musiał pójść znaleźć pokój w hotelu, żeby zanieść tam rzeczy.
- Możesz zostać tutaj.
Sakura ich minęła z uśmiechem.
- To my z Ino pójdziemy się przebrać i będziemy już szły.
- Nie, możecie zostać, nie chcę robić problemu- Hikaru lekko się speszył
- I tak musimy już iść, prawda, Ino?
- Ale jeszcze się zobaczymy, nie?- Yamanaka się uśmiechnęła i poprawiła grzywkę, a Sakura zaciągnęła ją na górę
- Ino, dajmy im trochę przestrzeni.
- Hę?- Ino zaczęła się przebierać w pokoju Kaeru- Ona ma już Shikamaru i Kankuro, może teraz niech ktoś będzie dla nas. Przestań ją swatać z każdym.
Zebrały się, pożegnały i wyszły. Kaeru usiadła przy stole z Hikaru i nie bardzo wiedziała, co ma mówić, jednak po chwili się rozgadała. Opowiadała o ojcu, o swoich umiejętnościach, o treningu, jednak postanowiła ominąć kwestię cofnięcia czasu. Po tym przeszła na temat Kankuro i Shikamaru.
- Hmm- Hikaru westchnął- i pewnie ten z Konohy pomaga hokage?
- Tak! Skąd wiesz?
- Gdy powiedziałem, że przybyłem do ciebie, myślałem, że mnie zabije wzrokiem. Serio.
- Tak..? Yghh ale sam się ugania za Temari!
- No, dużo się u ciebie dzieje...
- Trochę tak... A co cię tak naszło na wizytę u mnie?
- Wiesz... Podczas ataku ledwo uszedłem z życiem. Niedawno wydobrzałem i zrozumiałem, jak kruche jest życie i jak ważni są nasi bliscy, a ty zawsze byłaś jak młodsza siostra. Najpierw chciałem napisać list, ale postanowiłem zobaczyć cię osobiście- uśmiechnął się- wydoroślałaś. Wydajesz się poważniejsza, ale też zasmucona.
- Aaa...hm. Szkoda gadać. Jesteś głodny? Może pójdziemy coś zjeść i pokażę ci wioskę? No i mam nadzieję, że zostaniesz kilka dni, chociaż żebyś poznał mojego ojca!
- Ja... No dobrze, niech będzie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro