Rozdział 8, Tak będzie lepiej...
Kaeru powoli człapała do drzwi, a Ino i Sakura stanęły w przedpokoju. W końcu otworzyła.
- K... Kaeru...
- Ha! Mówiłam, że Kankuro!- Sakura zawołała, a Ino pacnęła ją w głowę
- Kankuro- Kaeru zmarszczyła brwi - po co tu jesteś...
- Hah, widzę, że też dziś wypiłaś...Może nie będę wam..Przeszkadzał...
- Wchodź! Musicie porozmawiać- Sakura zaciągnęła go do domu- możecie iść naganek.
Kaeru spojrzała na nią prosząco i pokiwała głową, ale Sakura siłą wypchnęła ich na dwór. Kaeru momentalnie oprzytomniała i spojrzała niepewnie na chłopaka, który już sam nie wiedział, co chciał powiedzieć i po co tam przyszedł.
- No więc... Nie wiedziałem, że macie babski wieczór...
- Taa... Nie wiem czy to dobry stan na rozmowę.
- Każdy stan jest na to dziwny w aktualnej sytuacji, ale...- wyciągnął rękę, żeby złapać ją za dłoń, ale się cofnęła- Hm.. Chcę żebyś wiedziała że jestem tutaj dla ciebie, obiecałem zaopiekować się tobą i...
- Mówisz tak po fakcie!
- Nie...
- Gdybym ci nie powiedziała o tym wszystkim, to byś pewnie zrobił te rzeczy.
- Spójrz na to tak... Dzięki temu nie popełnię najgorszych błędów.
- Ale to...- chciała wykrzyczeć, ale zamiast tego ściszyła głos robiąc krok w jego stronę- to Shikamaru był przy mnie, gdy Jiraiya odszedł. Ty byłeś cały czas w swojej wiosce...
- A może to ty mnie odpychałaś w tamtym czasie, bo wolałaś Shikamaru?
- Co..? Nie, to...
- Skąd mogę mieć pewność? A może to wszystko ściema i tak na prawdę byłaś wtedy ze mną, ale coś poszło nie tak, więc skoro cofnęłaś się w czasie- Kankuro z szeptu przeszedł do stanowczego tonu pełnego żalu- no to czemu by nie spróbować czegoś nowego? Skąd mogę wiedzieć, jaka jest prawda, skoro teraz cię kocham i oddałbym życie za ciebie, a ty uganiasz się za gościem, który jest teraz na randce z moją siostrą?!
W oczach Kaeru pojawiły się łzy, wszystko zadziało się szybko, uderzyła go w policzek, a sekundę po tym Kankuro ją objął i pocałował. Dziewczyna szybko się odsunęła i spojrzała mu w oczy. Chłopak odwrócił się i wszedł do domu rozsuwając szklane drzwi. Minął zdziwioną Sakurę i Ino i wyszedł.
- Kaeru...- Sakura podeszła do niej, zrobiło się jej głupio, bo nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji- Wybacz, myślałam, że jakoś się dogadacie. Za dużo wina hehe.
Kaeru cicho westchnęła i poszła w stronę wyjścia.
- Dziewczyny, ja... Muszę się przejść. W szafie u mnie są materace i pościel, zostańcie na noc, ja za chwilę wrócę. Muszę... Muszę pomyśleć.
- Jesteś pewna?- Ino zapytała widząc alkoholowy rumieniec na policzkach dziewczyny- Może jednak...
- Nie, to nic takiego, po prostu muszę iść kawałek bo mnie mdli heh.
Założyła sandały i wyszła. Obserwowała Konohę nocą, w niektórych oknach nadal paliło się światło. Poszła w stronę parku niedaleko jej domu, w kierunku posiadłości klanu Nara.
*Uhh moja głowa...*
Delikatnie dotknęła swoich ust.
*Może powinnam chronić Shikamaru przed... Przed sobą... I dać mu spokój...*
Niemal w tej samej chwili dostrzegła postać siedzącą na ławce i palącą papierosa. Patrzył w nocne niebo i chmury powoli po nim płynące. Dziewczyna przełknęła ślinę i chciała się wycofać, ale usłyszała jego głos.
- Yo! I tak już cię widziałem. Stalker, nie ładnie.
- Shikamaru...- podeszła do niego lekko chwiejnym krokiem- Ja... Ja tylko chciałam iść na spacer! Nie moja wina, że mieszkamy w tej samej wiosce.
Gdy już chciała szybkim krokiem wrócić do domu, Nara wskazał dłonią miejsce obok siebie na ławce. Kaeru bez słowa usiadła i po dłuższej chwili palnęła.
- Jak randka?
- A twoja?
- Co?! Nie byłam na żadnej randce!
- Kankuro wyszedł od ciebie ucieszony.
- To... Yhh... I kto tu jest stalkerem?! Sakura i Ino były u mnie, on przylazł i... i czemu ja ci się tłumaczę?! Sam uganiasz się za Temari!
- Raczej ona za mną. Trochę przypomina mi moją matkę, haha...
Na ustach Shikamaru pojawił się uśmieszek, który Kaeru chciała mu zetrzeć z twarzy. Poczuła kulę gorąca w żołądku.
*Tracę go... Nie tak to miało wyglądać...* próbowała powstrzymać łzy.
- I tak długo nie odpuszczała mimo sytuacji z tobą- Shikamaru mówił dalej- ale od czasu gdy podjęłaś decyzję... Nie chcę już się obawiać, Kaeru. Narażać się na kolejne zmiany zdania, tym bardziej teraz, gdy przede mną jest wiele ważnych decyzji, potrzebne mi wsparcie, a nie niepokój. Musisz to zrozumieć i...
- Shikamaru-no baka!- krzyknęła a po jej policzkach popłynęły łzy- Baka baka baka!! Nie byłeś taki, kim ty jesteś?! Kocham cię z całego serca! Spędziliśmy tyle pięknych chwil razem...
- Ja ich z tobą nie spędziłem...
- Baka!!!
Chwilę się na niego patrzyła z ogromnym wyrzutem. Shikamaru odpalił drugiego papierosa, a dziewczyna szybkim krokiem poszła w stronę domu.
*Shikamaru, błagam, pobiegnij za mną...*
Nara został na ławce i znów gapił się w niebo. Wypuścił dym z ust i otarł pojedynczą łzę ze swojego policzka.
*Skoro tyle było cierpienia między nami... tak będzie lepiej dla ciebie. Przepraszam, Kaeru...*
---------------------------------------------------------------
Kolejny, tym razem krótki, wybaczcie, rozdział.
Zapraszam też tutaj--> https://www.wattpad.com/story/195878501-przeznaczenie-madara-x-oc
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro