Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23, Bez tytułu

Shikamaru się uśmiechnął.

- Przyjdę jutro rano na kawę, ok? 

- Zostaaaaań.

- Jesteś pijana, Kaeru, połóż się spać. 

Serce waliło mu jak oszalałe. Delikatnie odsunął ją od siebie, a dziewczyna usiadła na łóżku i westchnęła.

- Umm skoro tak. 

- Dobranoc, Kaeru.

- Oyasumi. 

Położyła głowę na poduszce i niemal od razu zasnęła.
Następnego dnia obudziło ją pukanie do drzwi. Zaspana i na kacu zeszła po schodach na dół i otworzyła drzwi.

- Shikamaru! Wejdź, ja... Daj mi pięć minut!

Pobiegła na górę do pokoju, szybko zmieniła ubranie i uczesała włosy. W łazience umyła buzię i delikatnie umalowała oczy. *Yhh czy ja się dla niego stroję... Kaeru baka...*
W końcu zeszła na dół. Nara stał na tarasie i palił papierosa. 

- Już! Wstawiam wodę na kawę. Jesteś głodny?

- Nie, kawa wystarczy. Dziś do południa mam wolne, więc się nie spiesz aż tak.

- Ok! 

Dołączyła do niego i postawiła dwa kubki na drewnianej podłodze. Shikamaru stał plecami do niej i nawet nie drgnął. Powoli palił papierosa, a w głowie miał tysiąc myśli, próbował sklecić sensowne zdanie, jednocześnie rozważając wszystkie za i przeciw. Jednak w taktyce damsko-męskiej był skończoną pierdołą. Chciał ją zaprosić, na randkę, na wspólne wyjście, nie wiedział jak to nazwać i jak zacząć. W końcu odwrócił się w jej stronę.

- Kaeru...

- Hm?

- To... Gdzie mogę wyrzucić peta?

- Ach... Kosz na śmieci. Pod zlewem.

Poszedł do kuchni i zacisnął zęby *Jestem kretynem...*. Gdy wrócił, usiadł na podłodze obok Kaeru i chwycił kubek z kawą. Powoli pociągnął łyk i spojrzał na uśmiechniętą dziewczynę.

- Shikamaru, wybacz za wczoraj. Byłam pijana, nie pamiętam nawet za bardzo co mówiłam, ale wiem, że jakieś głupoty. 

- Nic się nie stało. 

- Jesteś strasznie spięty...

Wyciągnęła dłoń i położyła mu ją na ramieniu, a chłopak odstawił kubek i wstał. 

- Wybacz, jednak muszę już iść. 

Wykonał coś pomiędzy dygnięciem, a dziwnym ukłonem i wyszedł z jej domu. Kaeru była zdziwiona, a po chwili uśmiechnęła się do siebie. W tej samej chwili pojawił się żabi kurier z wiadomością, że Jiraiya postanowił zostać w jednej z małych wiosek na tydzień, bo tyle czasu trwa tam festiwal sake. Dziewczyna przewróciła oczami i się zaśmiała.

- Staruszek... 

Gdy znów rozległo się pukanie, dziewczyna zawołała "Możesz wejść!", myśląc, że Shikamaru jednak chce z nią porozmawiać. 

- O, Sakura.

- Ohayo! Ale chyba nie mnie się spodziewałaś, co?- zauważyła dwa kubki i się uśmiechnęła siadając na podłodze- Hyyy opowiadaj.

- Nie ma nic do opowiadania. Odprowadził mnie do domu i poszedł, a dziś przyszedł na kawę i nagle wybiegł...

- Ciężko rozgryźć co siedzi w głowie Shikamaru. A Hikaru..?

- Hikaru, hm... W sumie to on to zakończył, w sumie to nawet nie do końca był związek. 

- No, nic dziwnego, robisz takie maślane oczy do Shikamaru...

- Ej, to nie tak! 

- Teraz Ino jest tym bardziej wkurzona. Mimo, że się spotyka z Saiem... Uważa, że szkoda jej Hikaru i takie tam...

- Przyszłaś mnie dobijać? 

- Nie, sprawdzić czy dotarłaś cała i zdrowa. I z czystej wścibskości haha. 

- Długo jeszcze wczoraj siedzieliście? 

- Noo, trochę. Kiba paplał o Shikamaru i mu się oberwało od Chojiego.

- Co mówił?

- Że Shikamaru kilka razy próbował zerwać z Temari, ale to do niej nie docierało. No i o tym, że kombinuje jak cię zaprosić gdzieś i... - Sakura pomachała dłonią jakby odganiała muchę- i w sumie to tyle.

- Ej!- Kaeru spojrzała podejrzliwie- Mów co jeszcze!

- Ale może ci się to nie spodobać. Jak pili poprzednio w męskim gronie, Shikamaru po pijaku stwierdził, że powinnaś jednak zacząć nosić strój, który dostałaś od Lee. 

- Sh... Shikamaru powiedział tak?- Kaeru poczuła jak na jej policzki spływa rumieniec

- Podobno tak. Idę teraz coś zjeść, pójdziemy razem?

- W sumie... Nie mam siły robić śniadania. 

Wyszły z domu i poszły do najbliższej kawiarni, gdzie serwowali też zestawy śniadaniowe. Zamówiły jedzenie i usiadły przy stoliku. W środku było pusto, w sobotni poranek niewiele osób miało ochotę ruszać się z domu bez większej potrzeby. 


-------------------------------------------------------

Shikamaru siedział z Chojim w Ichiraku Ramen i obserwował jak jego przyjaciel wlewa w siebie kolejną miskę gorącego bulionu i co jakiś czas drapał się nerwowo w tył głowy. 

- Shikamaru, co cię znów męczy?

- Nie wiem, Choji. Chciałem się trzymać z daleka od Kaeru dla jej dobra...

- Czemu dla jej dobra? - zapytał zdziwiony, w takich chwilach Shikamaru przeklinał wszystkie sekrety- Chyba, że chcesz ją chronić przed swoim lenistwem i zblazowaniem. 

- Yhhh. Może. Już sam nie wiem. *A jeśli w tej wersji będę gorszy niż w tym wszystkim, co przeżyła...* Takie to upierdliwe. 

- Nie jesteś z Temari, Kaeru też jest sama...

- Taaa, ale...

- Ale Temari sama się napatoczyła i się samo stało, a tu trzeba coś zrobić więc jest upierdliwe, tak?

- Choji, jak ty mnie znasz. 

- Masz motyle w brzuchu jak ją widzisz? 

- Co?- Shikamaru poczuł się nieswojo, tym bardziej, że zza pleców Chojiego wychylił się Iruka, również wyczekujący odpowiedzi- Ja... To znaczy... Yhh... Pójdę już. 

- Zaczekaj! Już kończę jeść. 

Choji w pośpiechu dokończył ramen i pobiegł za Shikamaru, który unikał odpowiedzi, a zawiedziony Iruka obserwował jak się oddalają. 

- O, czy to nie Kaeru?- Choji wskazał na kawiarnię- Siedzi razem z Sakurą! Chodźmy do nich. Chociaż...

- Co? Co. Co to za mina?

- Mam nadzieję, że nie powiedziała jej, co powiedział wczoraj Kiba.

- Co jeszcze powiedział?

- To o stroju Rocka Lee. 

- Nie ma mowy żebym tam...

W tej samej chwili dziewczyny wstały od stolika i wyszły z kawiarni. Spojrzenie Kaeru spojrzało się ze spojrzeniem Shikamaru. Jej policzki zrobiły się czerwone, a Shikamaru nie wiedział, gdzie ma się podziać. Choji palnął.

- Powiedziała. Ohayo, dziewczyny!

- Ohayo!- zawołała Sakura- Gdzie idziecie, Choji? 

- Nie mamy planu, dzisiaj mamy wolne jednak przez cały dzień. Nie wnikam dlaczego. A wy, dokąd się wybieracie?

- Chyba... nie mamy planu, nie, Kaeru?

Sakura spojrzała pytająco, a dziewczyna tylko przytaknęła, po czym bez namysłu powiedziała.

- Można zrobić u mnie powtórkę z wczoraj. Ojca nie będzie jakiś czas.

- Nie nie- Choji pokiwał głową- mnie dzisiaj zabija kac, nie mam ochoty jutro znów się męczyć. 

Usłyszeli głośne szczekanie, a na horyzoncie pojawił się Akamaru, a tuż za nim Kiba. Zatrzymali się przy grupce.

- Siemka! Co to za zbiegowisko? 

- Kiba, powinieneś dostać jeszcze raz po głowie- Choji odpowiedział na powitanie i zmarszczył brwi

- Już dajcie z tym spokój- Shikamaru w końcu się odezwał- nie ma czego roztrząsać. Idę do domu odespać.

- Odespać? To po co wstawałeś wcześnie rano?

Kiba zapytał a Nara zaśmiał się nerwowo.

- Tak wyszło... Miałem sprawy do załatwienia. 

Stali dłuższą chwilę, aż się rozeszli do swoich domów. Kaeru po wejściu usiadła na schodkach na piętro i westchnęła. Resztę dnia krzątała się po domu i nie mogła sobie znaleźć zajęcia. Położyła się na chwilę na kanapie i zasnęła. Gdy się obudziła, słońce właśnie zachodziło.

- Cholera... 

Wyszła na taras żeby wnieść do domu kubki po kawie i dostrzegła leżącą na ziemi zapalniczkę.
*Shikamaru musiał ją zostawić...*
Zawahała się przez chwilę i poszła założyć buty. Gdy otworzyła drzwi głośno wypuściła powietrze z płuc. Tuż przed nią stał Shikamaru, który od kilku minut zanosił się z zamiarem zapukania do drzwi. 

- Właśnie...

- Ja właśnie... Miałam cię szukać, wejdź.

- Zostawiłem u ciebie...

- ...zapalniczkę. Wiem, dlatego chciałam... masz.

Podała mu zapalniczkę, która wcześniej należała do Asumy. Shikamaru nieporadnie wyciągnął rękę i dotknął dłoni dziewczyny odbierając przedmiot. 

- Kaeru, może... Chodź się przejść na spacer, jeśli... Chcesz.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro