Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17, Bez tytułu

Kaeru czuła dreszcz na całym ciele. Czuła się samotna, brakowało jej bliskości, a do tego odezwały się dziwne sentymenty, a Kankuro... On zawsze taki był. 
Szybkim ruchem odepchnęła go i poprawiła sukienkę. Spojrzała na niego i pokiwała głową zdejmując naszyjnik.

- Nie. Nie mogę, Kankuro. To są jakieś... przebłyski tego, co było kiedyś. Nic więcej. 

- Przepraszam, Kaeru, nie chciałem... poniosło mnie i... to nie tak miało wyglądać dzisiaj, po prostu zaprosiłaś mnie i... Spróbujmy jeszcze raz...

- To ja przepraszam- otworzyła jego dłoń i położyła na niej naszyjnik- zabierz to... i... i po egzaminach nie pojawiaj się tutaj więcej, proszę.

- Czy dlatego, że ty...

- Dlatego, że będziesz cierpiał. Wyjdź już. 

- Kaeru...- patrzył na nią błagalnie, jakby to mogło coś zmienić- Kaeru, proszę cię... Shikamaru i Hikaru nie odzywają się do ciebie i...

- Kankuro. Proszę, idź. 

Chłopak zacisnął zęby i wyszedł trzaskając drzwiami. Kaeru chwilę się uspokajała, po czym wyszła zdać raport Kakashiemu.

- Ooo Kaeru, Kiba wyszedł ode mnie przed chwilą, nie wiem, czy masz coś do dodania- Kakashi uśmiechnął się znad sterty papierów-jak się czujesz po misji? 

- Dobrze- uśmiechnęła się- czy jest jeszcze coś do zrobienia?

- Na razie nie...

- Kakashi- Shikamaru wszedł do gabinetu z kolejnymi dokumentami- o, hej Kaeru...- położył dokumenty na swoim biurku i usiadł- mamy już komplet zgłoszeń. Jutro zaczną się zjeżdżać z innych wiosek. Nawet z kilku mniejszych. 

Zatopił się w dokumentach, a Hatake westchnął.

- Czekam aż się to wszystko już skończy. 

- Będzie też Wioska Księżyca- Nara powiedział nie podnosząc głowy

- M... Moja Wioska?- Kaeru uniosła brwi- Ile osób?

- Szóstka. I przybędzie ten cały Hikaru. 

- Nie obchodzi mnie to, niech przybywa gdzie chce. 

- Z Wioski Piasku będzie dziesięć osób.

- Baka! 

Kaeru się zdenerwowała, a Shikamaru w końcu podniósł głowę i spojrzał jej w oczy.

- A może mówiłem do Hokage? Ale widzę, że reagujesz. 

- Reaguję na wiele rzeczy, a ty najwyraźniej tylko na blondynki.

Kakashi obserwował ich bezsensowną przepychankę słowną w której padały coraz bardziej bezsensowne zdania. W końcu chrząknął głośno. Ale nie przyniosło to żadnego efektu. 

- ...no całe szczęście, że nie jesteś egzaminatorką. Pewnie ciężko by ci było wybrać wygranego spośród tak wielu kandydatów.

- Słucham?! A może...

- Oi!- Kakashi uderzył pięścią w blat swojego biurka, a sterta dokumentów osunęła się na podłogę- No pięknie. 

- Czcigodny...- Kaeru przystopowała

- Możecie wyjść z mojego gabinetu i albo się pobić albo się całować?- skrzyżował ręce na piersi- poza tym, Kaeru, jest list do ciebie, prawda, Shikamaru? 

- Taaa- Nara wręczył jej kopertę ze sterty listów- z Wioski Księżyca. Przyszło razem ze zgłoszeniem do egzaminu.

- To co, wychodzicie?- Hatake klasnął 

- Myślę, że już nie ma nic do dodania.

Kaeru palnęła i wyszła szybkim krokiem z gabinetu. Shikamaru podszedł nerwowo do okna i zapalił papierosa. 

- Jakie te baby są upierdliwe. Jedna gorsza od drugiej. 

Rozległo się pukanie do drzwi. Shikamaru opuścił głowę i burknął.

- No i ciekawe kogo teraz tu cholera niesie...

- Sprawdźmy- Kakashi chrząknął- Proszę!

- Czcigodny- Kankuro wszedł do środka- przyniosłem...

- No bez jaj...

Nara mruknął do siebie na tyle cicho, że usłyszał to tylko Kakashi, który w tamtej chwili cieszył się, że maska zakrywa jego niepoważny wyraz twarzy.

- ...pełną listę kandydatów z ich osiągnięciami. Resztą zajmie się Temari, a razem z Gaarą do Wioski przybędzie ktoś na moje zastępstwo, ja muszę wrócić do Suny.

- Coś się stało, Kankuro? Ostatnio często widywałem cię w Wiosce Liścia.

Shikamaru pokiwał głową nie przestając wyglądać przez okno. Wiedział, że Kakashi z pozoru nie interesuje się takimi sprawami, a tak na prawdę kochał zarówno czytać jak i obserwować miłosne rozterki. 

- Czcigodny, ja... No tak, właśnie dlatego chcę spędzić więcej czasu u siebie, już zacząłem tęsknić za wszechobecnym piaskiem. Z Konoha nic mnie już nie łączy poza sprawami między wioskami.

- Rozumiem. Dziękuję za dokumenty i do zobaczenia następnym razem.

Kankuro ukłonił się i wyszedł. Kakashi odwrócił się na biurowym krześle w stronę Shikamaru, który kończył palić. 

- Widzisz, Shikamaru?

- Hm?

- Kankuro nie zdał.

Nara parsknął krótkim śmiechem i zgasił peta w popielniczce stojącej na parapecie. Mruknął pod nosem nad upierdliwością świata, zebrał dokumenty z podłogi i położył je na biurku Kakashiego. 

- Czcigodny...

- Raz Kakashi, raz Czcigodny, weź jedną formę wybierz, hm?

- No, przy ludziach raczej wypada mówić Czcigodny, ale tak to.. to też upierdliwe. Tak czy siak, wrzucę dane wszystkich przystępujących do egzaminu i wyrwę się na chwilę. 

- Hm?

- Yhh- masował nerwowo swój kark- jestem umówiony, nie mogę odwołać. 

- Hahahaha, niby wyrośliście a nadal jesteście dzieciakami- Kakashi zaniósł się śmiechem- zastanawiam się tylko... A, w sumie nieważne. Zajrzałeś do tego listu?

- Co?!- Shikamaru pokiwał głową przecząco- Jasne, że nie. To już nie mój problem, na szczęście. Nie mam zielonego pojęcia po co o to pytasz, jestem umówiony z Temari. Ostatnie wolne chwile przed rozpoczęciem egzaminów, wtedy już na nic nie będzie czasu. A chętnie bym zagrał w shogi...

- No to zagraj teraz z Temari.

- Taaa już podczas tłumaczenia zasad dwa razy dostałem po głowie. Ale jest gotowa się przeprowadzić do Wioski Liścia. 

- No, widzę niesamowity entuzjazm.

- Cóż. Ale ma też jakieś zalety, żeby nie było.

- Tak tak.

-------------------------------------------------------------

Kaeru wyszła z budynku wściekła i otworzyła list. 


Kaeru!

Też bardzo za Tobą tęsknię, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale byłem na długiej misji, a Twoja żaba dostarczyła listy do mojego domu, a nie do mnie i tam czekały.

Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Nie pisałem pierwszy, bo... Liczyłem, że Ty się odezwiesz, ale przez to głupio wyszło. 
Chciałem Ci zrobić niespodziankę, ale pewnie już wiesz- nasza Wioska przystąpi do egzaminów.

Przybędziemy do Konohy na kilka dni, mam nadzieję, że się zobaczymy. Myślę o Tobie codziennie.

                                                                                                              Hikaru 

 

*Yhhh Hikaru baka! Nagle sobie przypomniał...* 


----------------------------------------------------------------


Shikamaru kończył wpisywać dane do bazy, głośno ziewnął.

- Mógłbyś trochę mniej ostentacyjnie nie lubić tej roboty, co?

- Haha, wybacz, Kakashi. Ostatnio kiepsko śpię, a te dokumenty już mi się śnią po nocach. Arena na szczęście jest już przygotowana...- Shikamaru spojrzał na zegarek- Dobra, muszę się pospieszyć...

- Hmm- Kakashi westchnął- ciekaw jestem... Którego z nas by wybrała Rin...

- Hę?- chłopak poczuł się trochę nieswojo, nigdy nie pytał o przeszłość Kakashiego, bo sam wiedział, jak ciężko jest mówić o stracie bliskich osób- Hmm, nie wiadomo...

- Wiesz, ja od zawsze byłem "ten fajny"- Kakashi rozsiadł się wygodnie na fotelu- a Obito ten, któremu trzeba było pomóc i który wszystko gubił. Ale życie rzadko kiedy daje drugą szansę, żeby to sprawdzić, nie? 

- To... No tak.

- Wiem o wszystkim. 

- Słucham?- Shikamaru spojrzał na niego lekko wystraszony *On wie... Wie o Kaeru? Może po prostu wie, jak trudne może być życie... Nie może zauważyć, że się denerwuję... Czemu powiedział o Rin...

- Wiem o Kaeru. Czasem ściany mają uszy, tym bardziej niedługo przed egzaminami, i tym bardziej, gdy ktoś się dziwnie zachowuje. 

- Kakashi, nie, to...

- Córka Jiraiyi...

Rozległo się krótkie pukanie do drzwi, po czym nie czekając na zaproszenie weszła Temari. 

- Czcigodny- lekko się ukłoniła i zwróciła się do Shikamaru- chodźmy, mam mało czasu.

- Chodźmy.

Wyszli z gabinetu, Temari dźgnęła chłopaka w żebra, po czym złapała pod ramię.

- Ej, ominął mnie jakiś ciekawy temat?

- Nie.

- Słyszałam, jak mówił o córce Jiraiyi- zmarszczyła brwi- nie rób ze mnie kretynki.

- No nic, po prostu jest upierdliwa. Chodźmy coś zjeść, po tym muszę wrócić do Kakashiego. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro