Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1, Nie zostawię cię...

- Kaeru, hej...

- Wyspałeś się?- uśmiechnęła się do Shikamaru- Ja miałam dziwny sen...

Opowiedziała mu o tym, co jej się przyśniło. Shikamaru się zaśmiał.

- Shigeru? Nie ma mowy, haha, nie podoba mi się to imię. 

- Czemu?! 

- Poza tym... Myślisz, że będą bliźniaki?- zaśmiał się z zakłopotaniem- To takie upierdliwe.

- To może Jiraiya? 

- Hm?

- Imię dla naszego syna. 

Shikamaru przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć. W tej samej chwili chciał zaproponować imię swojego ojca. Cicho westchnął i wstał z łóżka głośno ziewając. 

- Na razie to ja muszę przetrwać przez twoje humorki, nie? 

- Eeej bez przesady.

Uśmiechnęła się i pogładziła lekko zaokrąglony brzuszek. Shikamaru podszedł do niej i ją pocałował.

- Zrobić śniadanie? 

- Powinnaś odpoczywać, ja zrobię. Później muszę iść załatwić kilka spraw. 

Gdy skończyli jeść, Kaeru powoli wstała od stołu i się zachwiała. Shikamaru szybko ją objął i spojrzał zmartwiony. 

- Kaeru, może powinnaś iść do Sakury? Niech cię zbada... 

- Nie, nic mi nie jest. Wszystko będzie dobrze, mam wrażenie, że to nie był sen, tylko wizja. Wszystko było tak prawdziwe... i cudowne. 

- Haha zobaczymy. A teraz muszę się przejść do Tsunade. 

- Odprowadzę cię. 

Szli za rękę do Akademii, gdzie Tsunade czekała na Shikamaru. Miała dla niego proste zadanie, żeby mógł być blisko Kaeru. 
Dziewczyna została na dworze, a on wszedł do budynku. Zawsze gdy przechodził przez próg, mimowolnie się uśmiechał. Przypominały mu się czasy, gdy chodził tutaj ze swoimi przyjaciółmi.

Kaeru spacerowała w kółko po małym placu przed wejściem. W pewnym momencie jej myśli zeszły na nieprzyjemny tor. Bardzo chciała, żeby Jiraiya mógł tutaj być, żeby zobaczył swoje wnuki. Myślała o całym cierpieniu, które przez nią przeszedł. Po chwili uspokoiła oddech, jednak tego dnia ciąża wyjątkowo dawała jej się we znaki. W pewnym momencie mocniej odczuła zawroty głowy i mdłości. Zobaczyła idącego w jej stronę Kibę z Akamaru. 

- Hej Kaeru! - jego mina zrobiła się poważna i przyspieszył kroku- Kaeru!

Shikamaru to usłyszał i ignorując to, co tłumaczyła mu Tsunade, podbiegł do okna i zobaczył Kaeru trzymającą się za brzuch.

- Kusso, nie, nie!

Kiba chwycił Kaeru, która ledwo trzymała się na nogach.

- Akamaru, biegiem do szpitala! - wsiadł na swojego psa, trzymając w ramionach ledwo przytomną dziewczynę - Kaeru spokojnie...

Shikamaru wybiegł z Akademii, a Tsunade razem z nim. Gdy dotarli do szpitala, Tsunade bez słowa odepchnęła Narę, który chciał wejść na salę, na której była Kaeru. 

- A mówiłem jej, że ma odpoczywać, chciała mnie odprowadzić...

- Shikamaru- Kiba poklepał go po ramieniu- na spokojnie. 

Nara krążył nerwowo i poczuł ogromny ścisk w żołądku. Gdzieś z tyłu głowy siedziały mu słowa, które szepnęła mu do ucha Kapłanka Czasu- "Wszystko ma swoją cenę, pamiętaj moje słowa..".
*A co jeśli...* 
Nie mógł wytrzymać tego stresu. Podszedł do drzwi i zapukał. Gdy nie usłyszał odpowiedzi, chwycił za klamkę. Zamknięte. Zaczął szarpać za klamkę i uderzył kilka razy w drzwi. Kiba szybko go odciągnął na bok.

- Opanuj się!

- Czemu... No do cholery, ile można?!- uderzył pięścią w ścianę- Zobacz, Kiba, od początku, od chwili, gdy ją poznałem, spotykają nas same przykre rzeczy. Ciągle... coś złego. 

- Shikamaru, uspokój się... Pamiętasz jak było z Kurenai? Kilka razy zasłabła w ciąży, ale była pod dobrą opieką. 

Minuty zdawały się trwać wieczność. W końcu Sakura i Tsunade wyszły z sali. Shikamaru wbiegł bez słowa do pomieszczenia. Kaeru leżała w szpitalnym łóżku i patrzyła w stronę okna. Była bardzo blada.

- K... Kaeru...

- Shikamaru, chcę zostać sama...

- Czy...

- Powiedziałam, chcę zostać sama, idź stąd!

Poczuł jak łzy napływają mu do oczu. Pewnym krokiem podszedł do łóżka, przysunął krzesło i usiadł. Chwycił dziewczynę siłą za rękę.

- To... To się zdarza, poradzimy sobie i z tym ciężarem. Byłaś cholernie osłabiona, Sakura mówiła, żebyśmy jeszcze nie przygotowywali pokoiku i wszystkiego, bo...

- Shikamaru... 

- Może to... Może to była cena przywrócenia cię do życia. 

- O czym ty mówisz?

- Nie wiem, Kapłanka mówiła, że wszystko ma swoją cenę... Kaeru ja... Nie wiem co mam ci teraz powiedzieć. Ja... Nie poczułem... Jeszcze nie zdążyłem nawet poczuć się ojcem, a już... Nie, nie wiem, martwiłem się o ciebie. Musisz na siebie uważać, musisz pamiętać o pieczęci nałożonej przez twój klan, ja nie wiem jak to działa do końca... Mam mętlik w głowie, ale wiem na pewno, że nie zostawię cię teraz samej. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro