Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7, Godzien mojej córki

Kaeru powoli otworzyła oczy, nadal była przytulona do Kankuro *Gdzie ja... Oh..* uniosła powoli głowę do góry, chłopak już nie spał.

- Dzień dobry, żabia księżniczko- uśmiechnął się i odgarnął jej kosmyk włosów z czoła- wyspana?

- Umm mogłeś mnie obudzić. Która godzina?

- Dziewiąta, jeszcze wcześnie.

Powoli wstali z materaca. Kaeru rozsunęła drzwi pokoju i zerknęła na dół.

- Ehh ojca nadal nie ma.. Nieźle przybalował...

- No dobra- Kankuro wyjął pudełeczko z fioletową farbą- idę do łazienki się heh ogarnąć.

- Kankurooo ty się więcej malujesz niż ja heh.

Chłopak poszedł do łazienki naprzeciwko pokoju, zostawił otwarte drzw i stanął przed oświetlonym lustrem. Kaeru chciała iść zrobić śniadanie, wyszła z pokoju i zerknęła do łazienki do Kankuro.

- Czekaj! Wiem!

- Hmm?

- Daj mi ten pędzelek, Kankuro.

Zabrała pędzel i zaczęła malować. Namalowała mu dwie fioletowe kreski biegnące od dolnej powieki, takie same jak jej czerwone.

- Zawsze chciałam to zrobić! Tak jest dobrze!

- Emm- Kankuro spojrzał w lustro- chyba tobie to bardziej pasuje hahaha.

- No doobra hah niech będzie. Już wycieraaam.

Wzięła wilgotną chusteczkę i sięgnęła do jego policzka. Kankuro chwycił jej dłoń i się uśmiechnął.

- Kaeru...

Zbliżył się do niej, Kaeru poczuła szybkie bicie swojego serca. Lekko przymknęła oczy, a Kankuro ją objął i pocałował. W tej samej chwili usłyszeli otwierające się drzwi i głos Jiraiyi.

- Wróciłeeeem!

- Ykhmm dobrzeee tatoo!

Słyszeli sennina krzątającego się po kuchni. Kankuro próbował po cichu przejść do jej pokoju, nagle usłyszał z dołu.

- Kaeru? Mamy gościa?

- T... Tak, tato!- zawołała z góry

- Zejdźcie na śniadanie.

- Za chwilę...

Kankuro wszedł do jej pokoju i zaczął się ubierać. Zdjął koszulkę w której spał, a Kaeru znów odwróciła wzrok z zakłopotaniem.

- Heh, aż tak się zawstydzasz?

- Ej! Po prostu się... Ubierz.

Kaeru nie wiedziała jak się zachować *Czy to już... Oficjalne? Może go zapytam... Bakaaa, to głupie. Jakoś... Zbyt naturalnie to się zadziało i...*

- No dobra... Idziemy na dół?

Kankuro zapytał, a Kaeru przytaknęła. Nadal ubrana w piżamę zeszła na dół do kuchni, a za nią powoli wszedł Kankuro. Na stole czekał ryż z jajkiem, smażona ryba, ważywa, bulion rybny i trzy talerze. Jiraiya lekko uniósł brwi, gdy Kaeru i Kankuro usiedli obok siebie przy stole.

- Sabaku no Kankuro. Brat Kazekage, Gaary hmm- usiadł przy stole naprzeciwko nich i wskazał na jedzenie- smacznego.

Chwilę jedli w milczeniu. Kankuro przerwał ciszę.

- Bardzo smaczne Jiraiya sensei.

- Mhmm...- uniósł głowę i chwilę im się przyglądał- Powiedz mi, Kankuro... Czy masz jakieś zamiary względem mojej córki?

- Ja...

- Tato! Co to przepytywanie?!

Kaeru się zdenerwowała, gdy Kankuro chciał się odezwać, Jiraiya nie dał mu dojść do słowa.

- Po prostu się zastanawiam. Kiedyś ze swoim bratem chcieliście zniszczyć naszą wioskę.

- Jiraiya, to było...- Kankuro spojrzał na zdziwioną minę Kaeru- to nie do końca tak. Gaara był jinchuuriki i...

- Hmm- Jiraiya pociągnął łyk kawy- Jesteś wystarczająco silny? Kaeru opanowała wiele mocnych technik w krótkim czasie. Tsunade zawsze miała kłopot z mężczyznami, bo każdy czuł się przy niej gorszy i...

- Tato!!

Kaeru uderzyła pięścią w stół, a Jiraiya oparł się na krześle i chrząknął. Dziewczyna zacisnęła zęby.

- Masz zły humor na kacu i chcesz się powyżywać, czy co? Kankuro nawet nie zdążył ci odpowiedzieć na jedno pytanie, a ty zasypałeś go kolejnymi!

- Wybacz, Kaeru- Sennin wstał od stołu i odstawił swój talerz do zlewu- Wrócimy do tematu później. Teraz muszę już iść. Do zobaczenia, Kankuro.

Jiraiya zalożył sandały i ruszył do drzwi. Kankuro szybkim krokiem poszedł za nim, Pustelnik otwierając drzwi spojrzał w jego stronę.

- Jiraiya sensei- Kankuro się ukłonił- traktuję twoją córkę poważnie. Może i nie dorównam jej techniką, ale chcę być dla niej wsparciem.

- Taaa... Wsparciem z wioski oddalonej o dzień drogi...

Jiraiya rzucił przez ramię i wyszedł z domu. Kaeru zdenerwowana sprzątała wszystko ze stołu, Kankuro przyszedł jej pomóc. Gdy wszystko było zebrane, wrócili na górę.


W tym czasie w innej części Konohy.

Shikamaru szedł przez wioskę ze skwaszoną miną *Czemu Kakashi kazał mi zanieść te papiery dla tego wymalowanego gościa...*
Nara szedł do mieszkania, w którym zawsze Kankuro zostawał na czas pobytu w Konoha. Wszedł powoli po schodkach zewnętrznej klatki schodowej i spojrzał w stronę drzwi mieszkania, w którym mieszkała Kaeru *Ehh... To takie upierdliwe...*

Zapukał do drzwi. Nie usłyszał odpowiedzi, więc zapukał jeszcze raz.

- Kankuro? To ja, Shikamaru. Mam dokumenty od Szóstego. Halo?

Zza drzwi obok wychylił się zaspany Naruto.

- Shikamaru, ale hałasujesz...- ziewnął i wyszedł w piżamie przed drzwi- Kankuro nie wrócił na noc tutaj. Pewnie przyjdzie do Szóstego jeszcze przed powrotem.

- Nie wrócił..?- Shikamaru odpalił papierosa i zacisnął go w zębach- Świetnie. Wracam do Kakashiego. Cholernie upierdliwe.

--------------

Kaeru przebrała się w swój normalny strój i wyszła z łazienki do swojego pokoju, w którym Kankuro siedział na jej łóżku i przeglądał notatnik.

- Kaeru, serio w kolejnym tomie Yoshi...

- Ej! Nie czytaj, baka! To moje plany na nowy tom!

-Jestem fanem Icha Icha Harem, a teraz chyba mogę mieć przywilej przedpremierowego wglądu i...

- Oddaaaaaj!

Kaeru chciała odebrać mu notes, a Kankuro wychylił się do tyłu z wyciągniętą ręką ze zdobyczą. Dziewczyna chcąc sięgnąć po swoją własność straciła równowagę i upadła na łóżko i na Kankuro. Siedząc na nim okrakiem sięgnęła po swój notes.

- Mam!

Spojrzała w dół na Kankuro, jego twarz z rumieńcem była na wysokości jej biustu. Szybko zeszła z niego i położyła się obok.

- W... Wybacz Kankuro.

- Heh nie masz za co. Mi to w ogóle nie przeszkadzało!

- Baaaka- pacnęła go lekko w głowę- powiedz mi, Kankuro... Mówiłeś poważnie? Wtedy do mojego ojca...

- Kaeru... - położył się na boku i spojrzał jej w oczy- Byłem kretynem. Mogłem wiele razy coś zrobić i... Hah teraz za dużo gadam... Hm wczoraj na Festiwalu, jakiś czas przed tym jak do ciebie podszedłem, widziałem cię w tłumie. Nie wiem czemu nie podszedłem, po prostu... Gapiłem się na ciebie jak kretyn i jedyne czego pragnąłem to wziąć cię w ramiona... Kocham cię, Kaeru. I postaram się być godnym ciebie shinobi...

- Kankuro...

Pocałował ją w czoło i wstał wzdychając.

- Ehh jeszcze muszę iść do Szóstego zanim wyruszę...

- Ze mną chciał porozmawiać Sasuke... Nie wiem o czym...- Kaeru wstała z łóżka i podeszła do chłopaka- Kiedy znów się zobaczymy?

- Nie wiem... Może teraz Gaara pozwoli mi częściej odwiedzać Konohę.

Zeszli na dół po schodach, Kankuro założył swoje buty i głośno wypuścił powietrze z płuc.

- Ledwo zdążyłem się tobą nacieszyć...

Kaeru przytuliła się do niego.

- Kankuro, napiszę do ciebie wieczorem i... Uważaj na siebie. Niech Sai ci przywoła któregoś ze swoich potworków i... Cieszę się...

Delikatnie go pocałowała.

---------------------------------------------

Nie za szybko pojawiają się rozdziały?
Dajcie znać czy czytacie ;) gwiazdką lub najlepiej komentarzem
°.*\( ˆoˆ )/*.°

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro