Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 55, Daj mi szansę

Shikamaru siedział całe dnie w domu i studiował zwoje i zapiski dotyczące Wioski Czasu. Nie wyszedł nawet na krok, zamawiał jedzenie do domu, mało spał, a w domu panował bałagan. Nagle pojawił się mały kłąb dymu, Nara podniósł szybko kunaia i czekał aż dym opadnie.

- G... Gamku?!

- Tak, to ja. Nie mogę już patrzeć na to, co robisz z domem Kaeru. 

- O... Obserwujesz mnie? 

Żaba przewróciła oczami i westchnęła, nadal miała na sobie czarną, żabią żałobną szatę.

- Tak, potrafię się zmniejszać. Zrobiłeś tu straszny bałagan. 

- Ja... Szukam sposobu, żeby cofnąć czas. Musi coś być. 

- Shikamaru Nara, wszyscy kochaliśmy Kaeru całym sercem, ale musisz się z tym pogodzić zanim zwariujesz. Kaeru też szukała sposobu na cofnięcie czasu, gdy Jiraiya zmarł. A ta dziewczyna być może była nawet bystrzejsza od ciebie!

Nara zapalił papierosa, żaba zrobiła wkurzoną minę.

- I na dodatek palisz w domu! 

- Cicho, Gamku ja... - rozwinął rozpadający się zwój- czekaj... 

Znalazł informacje na temat kapłanek czasu.

- To... Yhh ledwo pamiętam, ale ten cały Hiro coś mówił... - Shikamaru czytał chwilę w milczeniu- Muszę ruszyć do Wioski Czasu.

- Co? Shikamaru, odpuść.

W pośpiechu zaczął pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Schował do kieszeni zdjęcie z Kaeru, Gamku przewracając oczami zniknął. Słońce zaczynało zachodzić, za każdym razem, gdy promienie znikały za horyzontem, Shikamaru czuł ucisk w żołądku. Dookoła było biało od śniegu, gdy dobiegł do bramy Konohy, usłyszał za sobą kroki. Szybko użył techniki cienia.

- Nikt mnie nie zatrzyma, idę sam. 

- Shikamaru...

Nara zacisnął zęby i poczuł ucisk w skroni.

- Kankuro... Chyba coś znalazłem.

- Wiem, że nie mam prawa do Kaeru, ale... Wierz mi że ją ko...

- Zdradziłeś ją!

Shikamaru rzucił się na niego i uderzył pięścią w twarz. Kankuro się nie bronił.

- Miałeś taki skarb i ją zraniłeś! Jakim prawem teraz idziesz za mną i...

- Chcę pomóc. Nie dasz rady sam, jeśli ktoś pozostał w Wiosce Czasu. 

- Skąd wiesz...

- Znalazłeś coś. Więc jeśli jest szansa, żeby ją uratować, proszę pozwól mi sobie pomóc. Nikt więcej nie wierzy, że może się udać. 

- Dobra.

Zaczął biec bez słowa. Gdy oddalili się od wioski, nagle pojawiła się przed nimi gigantyczna żaba. 

- M... Mizu?

Shikamaru zrobił krok w tył.

- Wskakujcie. 

Wsiedli na jej grzbiet. Nara chrząknął.

- Cały czas mnie obserwujecie? 

- Taka była wola Kaeru. Żebyśmy cię chronili i ci pomagali. Bez tego by mnie tutaj nie było. Chciała chronić cię nawet po swojej śmierci. 

Shikamaru otarł pojedynczą łzę z policzka. Po chwili byli na miejscu. Wioska nadal była zniszczona, dostrzegli światła palące się w dwóch domach. Mizu zniknęła, a Shikamaru i Kankuro trzymając kunaie w pogotowiu zapukali do jednego z domów. Otworzyła małą dziewczynka, którą matką szybko wciągnęła do domu i zasłoniła.

- Yuuki, chodź tutaj. A wy... kim jesteście? Z tej Wioski, zniszczyliście...

- Spokojnie- Shikamaru obserwował wystraszoną kobietę- potrzebna nam pomoc. 

- Wam?! Po tym, co zrobiliście z naszą wioską?!

- Błagam, chodzi o coś więcej. Szukam Kapłanki Czasu.

- Wynoście się stąd! Albo nas zabijcie. Za nic w świecie wam nie pomogę! 

Zatrzasnęła drzwi. Shikamaru spojrzał na świątynię stojącą na środku i zmarszczył brwi. 

- Sprawdźmy tam.

Weszli do środka, Kankuro po chwili znalazł zejście do podziemia. Szli tunelem oświetlonym pochodniami, wyglądem przypominał kryjówki Orochimaru. Na końcu było kilka cel, w dwóch leżały rozkładające się zwłoki z zasłoniętymi oczami. Shikamaru zasłonił usta powstrzymując odruch wymiotny, kawałek dalej były zamknięte drzwi. Kankuro je szarpnął, ale kłódka nie chciała puścić. Usłyszeli ze środka kobiecy głos. 

- Ktoś.. tu jest? 

- Tak! Potrzebna nam pomoc kapłanki czasu. 

- Jestem kapłanką. Ale... czemu bym miała wam pomagać. 

- Uwolnimy cię stąd.

Kankuro wyjął małą marionetkę, która mieściła się do zamka kłódki. Shikamaru uniósł brwi i kiwnął głową. Trzymali w pogotowiu broń, gdy drzwi się otworzyły ujrzeli kobietę w masce zasłaniającej oczy, ubraną w białą szatę, która więziła jej ręce. 

- Kim jesteście? Nie jesteście z Wioski Czasu. 

- Jestem Nara Shikamaru, z Konohy. To Kankuro z Suny. Czytałem bardzo dużo o twojej wiosce, aż trafiłem na wzmiankę o kapłankach czasu, które potrafią cofać czas i...

- ...i dlatego są więzione, bo ludzie panicznie się boją, że zmienią coś w czasie. A wtedy... wiele osób by mogło umrzeć, wiele się nie narodzić... Dlatego siedzę tutaj od nie pamiętam kiedy i tylko technika manipulacji własnym życiowym czasem pomogła mi przetrwać. Pozostali ucichli, więc domyślam się, że ja jestem najsilniejsza. 

- Błagam cię o pomoc. 

- Nie znasz mnie- ciężko było podać wiek kapłanki, miała długie czarne włosy, jej skóra była blada, a głos delikatny- skąd wiesz, czemu mnie tutaj zamknęli. Może zrobiłam coś strasznego i jestem niebezpieczna.

- Muszę ci zaufać.

Kankuro zmarszczył brwi i wszedł mu w słowo.

- Shikamaru, ona ma rację, za dużo ryzykujemy... To...

- Nie! Ja... Zaryzykuję wszystko, żeby Kaeru znów żyła.

- Ach- kapłanka się uśmiechnęła- zrozpaczony kochanek. Nie boisz się igrać ze śmiercią? 

- Ona raz igrała. I ocaliła moje życie cofając czas. 

- Hah- kapłanka przechyliła głowę- czyli byłą jedną z nas. Może jej śmierć była ceną za to?

- Nie- Nara zacisnął zęby- umarła przez swój własny klan.

- Mów...

Shikamaru opowiedział całą historię, kapłanka kucnęła w kącie swojej celi i słuchała. Nara powstrzymywał łzy opowiadając wydarzenia sprzed pół roku. 

- Kaeru... Pamiętam jej matkę. Miała wyjść za mężczyznę którego nie kochała, a ich córka miała by zostać główną kapłanką przygotowywaną do tej roli od urodzenia. Dlatego Hiro się wściekł i wzmocnił jutsu odbierające część życia. 

- Jesteś w stanie... je zdjąć? 

- Shikamaru... Nigdy tego nie robiłam. Nigdy nawet nie cofałam się w czasie o więcej niż o cztery miesiące, a teraz bym miała o prawie sześć, dla kogoś, kogo nie znam. Prawdopodobnie nie jestem w stanie tego zrobić. Poza tym, musiałbyś się cofnąć razem ze mną. Nie wiem, czy kiedyś tego doswiadczyłeś...

Kankuro zrobił krok w jej stronę i powiedział

- Ja... Wytrzymałem cofnięcie o krótką chwilę. Było koszmarne. 

- Wytrzymam! - Shikamaru był zdeterminowany

- Musiałbyś zająć miejsce siebie z tamtego czasu. Gdybyś w ogóle przeżył. Szanse na to są niewielkie. Poza tym... nie ma nic za darmo. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro