Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 50, Pieczęć

Kaeru cicho westchnęła i poszła do łazienki. Lekko uśmiechnęła się do lustra. Nagle poczuła mocne ukłucie w sercu.

- Uh...

Przez chwilę czuła palący ból pod lewym obojczykiem. Zdjęła bluzę i podwinęła koszulkę.

- Co...

Pod obojczykiem nad piersią pojawiła się pieczęć składająca się z wielu okręgów ułożonych jeden w drugim od największego do małego symbolu w środku. Dziewczyna próbowała nie panikować, jej oddech przyspieszył.

- Dziś jest dzień, gdy moja mama uciekła... Ale ten symbol... Może to przez kekkei genkai...

Kaeru szybko się zebrała i pobiegła do Sakury i Tsunade do szpitala. Sakura długo oglądała pieczęć, Tsunade przeglądała stare zwoje.

- Kaeru, ja... Nie wiem co to może być. Chakra przepływa jak trzeba, parametry są prawidłowe. Tsunade, może...

- Nie. Nic nie mam. Odgrzebałam zwoje Jiraiyi z informacjami o Wiosce Czasu, trochę mi to zajmie. Gdyby działo się coś innego, niepokojącego...

Do sali wpadł Shikamaru, łapał oddech i spojrzał na Kaeru siedzącą w samym staniku na szpitalnym łóżku. Jego policzki zrobiły się czerwone i lekko odwrócił wzrok.

- Ka... Kaeru, Naruto do mnie przyszedł, mówił że kiepsko wyglądałaś i szłaś do szpitala więc... Kakashi mi pozwolił przyjść sprawdzić i... - zerknął i zobaczył pieczęć, szybko podszedł bliżej, spojrzał wystraszony- Kaeru, co to jest...

- Jeszcze nie wiemy. Może... Coś z kekkei genkai... Pojawiło się nagle, gdy wyszedłeś.

- Ja... Muszę wrócić do pracy, po przyjdę do ciebie, ok?

- Ok... Będę już w domu. To do zobaczenia.

Shikamaru pocałował ją, pożegnał się z Sakurą i Tsunade i wyszedł.
Na twarzy Tsunade pojawił się grymas, Sakura spojrzała pytająco.

- Coś nie tak?

- Nie, nie. Muszę... Poczytać. Kaeru, możesz już iść.

Kaeru przytaknęła, ubrała się w swoją zieloną tunikę i czerwoną kamizelkę. Powoli szła przez Wioskę w stronę Ichiraku. Nagle zobaczyła znajomą sylwetkę *O nie... *

- Oh... Kaeru...

- Nie, ja... Nie...

Kankuro stał kilka metrów od niej. Pod pachą trzymał duży zwój, zapewne dla Kakashiego. Kaeru spojrzała na niego, przełknęła ślinę. Chłopak zrobił w jej stronę kilka kroków.

- Ja... Schrzaniłem, wszystko, wiesz, będę tego żałować do końca swoich dni. Wiesz, że...

- Kankuro... Nie istniejesz już dla mnie.

- Będę kilka dni w Wiosce i...

- W takim razie mnie unikaj.

Odwróciła się i szybko poszła dalej. Po chwili weszła do Ichiraku, usiadła i głośno wypuściła powietrze z płuc. Zamówiła małą porcję ramen i rozejrzała się dookoła. *Yhh jeszcze jego tu brakowało... *

- Yo!

Nagle naprzeciwko niej usiadł Kiba.

- Hej, Kiba. Wybacz, nie mam nastroju i...

- Coś się stało? A... Wiem. Też go widziałem- Kiba się uśmiechnął- nie myśl o tym. Masz Shikamaru, a on chce się...

- Hm?

- Nie, nic, nic nie mówiłem, ooo jest nasze ramen.

Kiba zaczął jeść, a Kaeru zaczęła mu się przyglądać badawczo.

- Mów! O co chodzi?

- Noo... Wiesz... Nie mogę powiedzieć.

- Kiba!

- Cierpliwości.

Kaeru nie zauważyła kiedy chłopak zjadł, szybko wstał, machnął ręką na pożegnanie i wybiegł razem z Akamaru. Dziewczyna zaczęła się zastanawiać i lekko uśmiechać pod nosem. Spojrzała na zegarek *Shikamaru niedługo kończy pracę, zaczekam na niego... *



Shikamaru składał papiery na biurku, co chwila coś mu wypadało z rąk. Kakashi się zaśmiał.

- Nara, co z tobą?

- Nic. Ja... Yhh to chyba zbyt upierdliwe...

Przekładał coś z kieszeni do kieszeni, ale wypadło na podłogę. Hatake uniósł brwi i klasnął w dłonie.

- Tak szybko? To jest to, co myślę?

- Ja... Nie szybko, bo... Lubię ją dokąd ją poznałem i...

- Lubisz..?

- Kakashi, wiesz jak nie lubię mówić o uczuciach. I... Może racja, za szybko. Matka nagle dała mi pierścionek który należał do babci, a później ojciec dał go matce i... Nie wiem jak się za to zabrać i...

- Pewnie wszyscy będą zaskoczeni. Ale pozytywnie. Trzymam kciuki w takim razie. Czasem lepsze i mniej upierdliwe są spontaniczne decyzje.

- Yhh... Muszę zapalić. Idę już..

Wyszedł na korytarz i zapalił. Zszedł powoli po schodach masując obolały kark. Wyszedł z budynku i zobaczył Kaeru. Zakrztusil się dymem papierosowym.

- Oh, ykh ykh, Ka... Kaeru... Hej... Myślałem że zaczekasz ykh w domu.

- Hah, wszystko w porządku? Jesteś jakiś dziwny.

- Tak, to...

- Chodźmy do mnie, chyba że... Chcesz iść gdzieś indziej.

- Eee... Nie... Nie. Chodźmy.

Szli do jej domu, Kaeru co jakiś czas zerkała na niego z uśmiechem.

- Shikamaru, jesteś strasznie spięty. Coś się stało?

- Co? Nie...

- Czy to dlatego, że wczoraj my...

- Nie... Hm, Sakura i Tsunade znalazły coś?

- Nie. Nie wiem czym jest ta pieczęć. Jutro spróbuję z różnymi technikami, może któraś to pobudzi.

- Rozumiem.

Dotarli do mieszkania, promienie zachodzącego słońca wpadały do mieszkania.

- Ka... Kaeru?

- Hm?

- Chodźmy na chwilę na ganek.

- No... Dobrze.

Wyszli przez oszklone drzwi. Shikamaru spojrzał na nią i podrapał się w tył głowy. Dziewczyna patrzyła pytająco. Nara sięgnął do kieszeni, dziewczyna rozejrzała się po ogrodzie. Nagle spojrzała na chłopaka, który wziął głęboki wdech i klęknął na jednym kolanie.

- Sh... Shikamaru...

- Kaeru ja... Wiem, że to szybko i nie chcę cię jakoś przestraszyć, w sumie właśnie serce mi za chwilę wyskoczy- dłonie mu się trzęsły, trzymał czarne pudełeczko ze srebrnym pierścionkiem z małym szmaragdem, a na skroni pojawiła kropelka potu- ale poczułem że to ten moment i... Kaeru... Czy... Wyjdziesz za mnie?

- Sh.. Shikamaru...

Przez chwilę spojrzała mu w oczy. Serce biło jej mocniej.

- Tak.

Shikamaru wstał i założył jej pierścionek na palec. Był szczęśliwy, a z drugiej strony cieszył się, że jego matka już nie będzie mu suszyć głowy.
Zobaczył łzę na policzku dziewczyny.

- Kaeru...

- Cieszę się... Yhh...

Nagle poczuła palenie w miejscu pieczęci, jej twarz wykrzywiła się w bólu.

- Kaeru, co się dzieje?

- Boli...

Rozchyliła tunikę i zobaczyła jak największy krąg z pieczęci zanika.

- Co się...

- Zabiorę cię do Sakury.

Serce dziewczyny biło nierówno, szybko dotarli do szpitala, gdzie Sakura i Tsunade właśnie się zbierały z gabinetu. Haruno spojrzała na nich zdziwiona.

- Kaeru co...

- Teraz czuję się lepiej, ale... Bolało mnie jak cholera, skóra i całe serce, gdy sprawdziłam pieczęć, okazało się, że jeden krąg zniknął.

Tsunade zmarszczyła brwi, zwróciła się do Shikamaru.

- Idź do domu, ona zostaje.

- Nie. Nie mogę...

- No to czekaj, ale za drzwiami.

Chłopak wyszedł. Tsunade nerwowo spojrzała na pozostawiony na biurku zwój.

- Kaeru, czy... Hiro cię jakkolwiek dotknął podczas walki?

- Ja... Nie wiem. Niepamiętam.

- Sakura, parametry życiowe i poziom chakry. Porównaj z poprzednim wynikiem.

Kaeru leżała na leżance. Sakura spojrzała na jej dłoń.

- Czy to...

- Powiedziałam "tak" - Kaeru się uśmiechnęła

- A aaaa gratuluję!

- Oi! - Tsunade je skarciła- Nie pora na to. Sakura, daj mi wyniki.

Sakura położyła wszystko na biurku. Tsunade uderzyła pięścią w blat.

- Cholera!

Shikamaru siedział na podłodze oparty plecami o drzwi. Usłyszał okrzyk Tsunade. Po chwili usłyszał płacz Kaeru. Poderwał się i nieproszony wszedł do gabinetu. Kaeru siedziała na leżance zapłakana, a Sakura ją obejmowała. Tsunade z wściekłą miną chodziła po pomieszczeniu.

- Shikamaru, czego tu...

- Co się dzieje?! Kaeru...

Podszedł do narzeczonej i kucnął przed nią.

- Czemu płaczesz, co...

Kaeru zdjęła pierścionek i mu go oddała.

- Nie mogę ci tego zrobić, Shikamaru... Ja...

- Przestań, nie wiem o co chodzi, ale pierścionek zostaje na twoim palcu.

Włożył pierścionek z powrotem na jej palec i otarł łzy.

- Ta pieczęć... Jeszcze nie wiemy czy to wina Hiro czy po prostu pieczęć mamy... Każdy krąg, gdy będzie znikać...

- Kaeru, nie rozumiem...

- Shikamaru ja... Ja umieram...





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro