Rozdział 5, Festiwal I
- Zastanów się nad tym. Nie pochwalam twojego pomysłu i...- Jiraiya miał poważną minę- chyba nie jesteś wystarczająco silna, żeby ich pokonać. I... Przemyśl to, tam jest wielu niewinnych ludzi...
- Więc zabiję tych, od których coś zależy- miała złość woczach- pomszczę mamę. To przez nich ją straciłam, przez nich mama musiała mnie ukrywać i poznałam ciebie tak późno... A oni nie przestaną atakować dopóki czegoś nie zrobię. Tato, zmieńmy temat.
- Hmm... Masz yukatę na Festiwal?
- Nie... Chyba pójdę po prostu tak. Dziękuję za obiad- wstała od stołu- idę do siebie. Muszę napisać drugi tom książki, albo po prostu odpocząć.
Poszła do swojego pokoju i nie wychodziła z niego aż do wieczora.
- Kaeru..- Jiraiya zawołał z dołu- zejdziesz na kolację?!
- Nie! Nie jestem głodna..
- Ok, w takim razie do jutra!
Następnego dnia Kaeru zeszła na dół na śniadanie. Zjadła je z ojcem rozmawiając o wydawnictwie i o zwykłych sprawach wioski.
W tym czasie Shikamaru i Iruka sprawdzali pocztę przychodzącą do shinobich z wioski. Przełapywane były zwykłe listy i te, wysyłane każdą inną drogą- zwierzętami, czy przywołanymi istotami. Kakashi dołożył im taki obowiązek od czasu, gdy w jednej z kopert była minipułapka.
- Jakie to upierdliwe...
- Nic mi nie mów, Shikamaru...
Nara sprawdzał chakrą koperty. Znalazł jedną zaadresowaną do Kaeru, na kopercie wytłoczony był symbol Wioski Piasku. Zacisnął palce na kopercie i zerknął na Irukę.
- Heh idę po kawę, chcesz też, Iruka?
- O, jasne.
Shikamaru ukradkiem włożył kopertę do kieszeni i wyszedł z pokoju. Wszedł do pomieszczenia z ekspresem do kawy i biorąc głęboki wdech rozerwał kopertę i wyjął list *Kankuro... Wiedziałem...*
Kaeru,
Szkoda, że wieczorem mieliśmy tak mało czasu na rozmowę. Trochę nie miałem odwagi Ci tego powiedzieć, dlatego postanowiłem napisać... Tęskniłem za Tobą. Nie mogłem sobie darować tego, że wtedy odszedłem zamiast pobiec za Tobą... Szukałem zajęcia dlatego zostawiłem Akad...
Shikamaru nie skończył czytać listu. Zacisnął papier w dłoni. Chwilę się zastanawiał, zebrał chakrę w dłoni i list zmienił się w pył. Zrobił kawę i wrócił do Iruki.
- Coś się stało, Shikamaru? Masz nietęgą minę.
- Wszystko ok... Chyba. Już jutro Festiwal. To trochę upierdliwe, ale może trochę odpoczniemy.
Kaeru ćwiczyła rzuty shurikenami w ogrodzie ojca. Myślami ciągle była gdzieś indziej i zastanawiała się nad swoim planem. Jiraiya obserwował ją przez okno. W pewnym momencie skumulowała chakrę w dłoni z shurikenem, podmuch powietrza wprawił go w dużo szybszy ruch niż normalnie.
- Nie pokazałaś im wszystkich technik, nie?- Jiraiya przyszedł do ogrodu.
- Spokojnie tato- wyciągnęła kolejnego shurikena wokół którego pojawiła się niebieska kulka chakry i rzuciła nim w drewnianego ludzika- nie pokazałam nawet połowy.
- Chwilami się zastanawiam, czy to dobrze, że masz tyle siły i zacięcia. A teraz... Może chwila przerwy? Mam coś dla ciebie, Kaeru.
Dziewczyna poszła za ojcem do domu. Po chwili wręczył jej duże pudełko.
- Co to?
- Zobacz.
Otworzyła. W środku była yukata, podobna do kimona jej mamy. Od góry materiał był różowy jak kwiaty wiśni i w dół przechodził w turkus, aż do prawie czarnego koloru na samym dole. Od dołu były namalowane złote kwiaty wiśni, a do yukaty był zapakowany ciemnoróżowy pas w tłoczone delikatne kwiaty i ozdoby do włosów pod kolor. Oczy Kaeru zabłyszczały.
- Jest... Piękna...
- Twoja mama miała podobną.
- Wiem i.. Dziękuję! Szczerze mówiąc wahałam się czy wogóle iść i...
Rozległo się pukanie do drzwi, Kaeru podbiegła otworzyć.
- Ino, Sakura...
- Ohayooo! Jutro wpadniemy z Ino po ciebie- Sakura była zachwycona- pójdziemy razem na Festiwal! Kakashi tak ustawił wszystko, że nasza ekipa dostała wolne! Ha! Pierwszy raz od... Nie wiem kiedy.
- Pamiętaj- Ino uniosła palec do góry- koniecznie musisz założyć yukatę. I będziemy wcześniej, żeby pomóc ci wyglądać bosko! A teraz lecimy dalej, do jutra!
Kaeru wróciła uśmiechnięta do pokoju.
- Heh... Dobrze widzieć, że się z nimi zaprzyjaźniłaś.
- W sumie... Dlatego chcę zadbać o ich bezpieczeństwo.
Kaeru resztę dnia spędziła na pisaniu drugiego tomu książki i na zakupach. Następnego dnia rano wstała i zeszła na dół. Jiraiya już czekał ze śniadaniem.
- Tatooo- ziewnęła- że też ci się chce tak wcześnie wstawać.
Zjadła śniadanie i poszła pod prysznic. Gdy wyszła z łazienki, Jiraiya wskazał palcem w górę.
-Masz gości. Czekają w twoim pokoju.
- Ummm ok.
Kaeru poszła na piętro i rozsunęła drzwi pokoju. Ino i Sakura czekały na nią siedząc na łóżku. Przyniosły kilka toreb, ubrane były jeszcze w zwykłe ubrania. Ino wstała uśmiechnięta.
- Kaeru, musimy zacząć przygotowania!
- Już? Mamy jeszcze mnóstwo czasu...
- Nie tak dużo jak ci się wydaje!
Ino zrobiła wszystkim maseczki na twarz. Pachniały wanilią i kwiatami róży.
- No dobra, teraz musimy poczekać pół godziny.
Kaeru poszła na dół po sok pomarańczowy. Widząc zdziwienie Jiraiyi wskazała na swoją twarz w maseczce.
- Nie pytaj, tato. Hah.
Zaniosła picie na górę. We trzy siedziały na podłodze. Nagle Ino zaczęła temat.
- Sakura... Sasuke będzie. Zobaczycie się?
- Ja... Nie wiem. Ostatnio dostałam od niego liścik heh. Lepiej powiedz Ino, dla kogo ty się tak stroisz, co? Czyżby Sai?
- Ej, Sakura!- Ino zrobiła niewinny uśmieszek i pacnęła Kaeru w kolano- Lepiej ty nam powiedz.
- J... Ja..?
- Noo, Shikamaru przez półtora roku chodził jak zbity pies- Ino wypiła łyk soku przez słomkę- a teraz nadal tak chodzi i jeszcze muszę o tobie słuchać i...
- Ej!- Sakura weszła jej w słowo- Ja to się zastanawiam, czy Kankuro będzie u nas jako delegacja Wioski Piasku. Bardziej kibicuję jemu. Jest taki uroczy, a Shikamaru okazał się trochę zaborczy, mimo, że jest leniwy i...
- Powoli powoli- Kaeru sięgnęła po pomokre chusteczki i zmyła maseczkę z twarzy- nikogo nie wybieram. Co ma być to będzie.
- Dobra dobra.
Rozmawiały o wszystkim i niczym. Usiadły przed dużym lustrem, które było przymocowane do przesuwanych drzwi szafy. Sakura i Ino ułożyły sobie włosy, a Kaeru męczyła się ze szczotką czesząc swoje gęste włosy. Ino stanęła za nią i przejęła szczotkę.
- Ja już jestem prawie gotowa, pomogę ci. Siadaj tyłem do lustra.
Ino zaczęła układać jej włosy, a Sakura robiła sobie makijaż. Ich yukaty czekały w trzech pudełkach.
- Ok, gotowe, jeszcze te ozdoby...-Ino klepnęła Kaeru w plecy- nie patr w lustro! Będziesz mieć niespodziankę. Teraz Sakura cię umaluje.
- Ok, ehh faktycznie długo to wszystko trwa- Kaeru spojrzała na zegarek- już niedługo musimy się zebrać.
- Nie marudź! - Sakura się zaśmiała- Muszę wybrać dla ciebie kolory. Hmm muszą pasować do czerwonych kresek...
Gdy Sakura skończyła ją malować, Ino zasłoniła prześcieradłem lustro.
- Będziesz mieć niespodziankę! Łazienka jest naprzeciwko pokoju, nie?
- Tak, Ino, ja...
- Idziemy z Sakurą się przebrać!
Kaeru zmierzyła je wzrokiem *Wyglądają tak ślicznie... A ja pewnie znów jak mój ojciec, tylko umalowany ehh... No dobra, czas założyć yukatę*
Kaeru się przebrała w wyjściowy strój. Czekała chwilę, aż Ino i Sakura wróciły. Sakura miała strój czerwono- różowy, na dole tkaniny yukaty były wyhaftowane białe czaple. Ino miała fioletową yukatę z wyhaftowanymi złoto-błękitnymi karpiami koi. Kaeru chciała już im powiedzieć, że wyglądają pięknie, ale Ino pisnęła z zachwytu i ściągnęła prześcieradło z lustra. Kaeru spojrzała na swoje odbicie. Ino ułożyła jej włosy w zgrabny kok, zostawiła pasma z przodu, we włosach miała ozdoby pod kolor yukaty. Sakura zrobiła jej delikatny makijaż, dzięki któremu jej oczy wydawały się większe, a usta miała w kolorze kwitnącej wiśni, tak samo jak jej mama. Lekko rozchyliła usta.
- Ja... Wyglądam...
- Tak! -Sakura pisnęła z zachwytu- Dzisiaj złamiesz kilka serc!!
- Arigato... Nigdy nie wyglądałam tak... Heh... Chodźmy!
Zeszła po schodach, na dole przy wyjściu stał Jiraiya.
- Czy możemy już iść, dziewczyny? Wow!- spojrzał na swoją córkę- Kaeru wyglądasz... Pięknie!
- Dziękuję, tato.
Wyszli z domu. Mieszkańcy byli ubrani w odświętne stroje, wszędzie były ozdoby nawiązujące do Konohy i Kraju Ognia. Ruszyli ulicą w stronę głównej części festiwalu- blisko rzeki biegnącej przez Wioskę. Było tam wiele atrakcji, konkursów dla dzieci, stoisk z pamiątkami, było też kilka scen na których odbywały się występy, tańce i pokazy sprawności.
Kaeru była zachwycona.
- Tato, jest dokładnie tak, jak opowiadałeś!
- No dobra- Jiraiya spojrzał na Kaeru, Sakurę i Ino- a teraz, moje drogie, idę kozystać z uciech Festiwalu.
Jiraiya zniknął w tłumie. Słońce powoli zaczęło kierować się ku zachodowi. Kaeru szukała wzrokiem znajomych twarzy.
- Szukasz go?
- Hm..? Ja... Nie, Sakura.
- Nieźle się zamyśliłaś, Ino poszła gdzieś z Saiem. Wiedziałam, że z nim kręci! Oooo jest Chōjūrō! Pójdę się z nim przywitać, zaczekaj chwilę.
- Ok.
Kaeru po chwili straciła Sakurę z oczu. Powoli weszła w tłum ludzi.
- Kaeru!! Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję, Naruto. Ty też wyglądasz nieźle w odświętnym stroju.
- Idę teraz z Shikamaru zobaczyć kilka atrakcji, idziesz z nami?
- Chyba... Nie...
--------------------------------------
Kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro