Rozdział 46, Czy już jesteśmy...
Shikamaru z lekkim zadowoleniem poszedł przodem, a Kaeru za nim.
- Shika, czekaj! W... Wytłumacz mi to..
- Najpierw Hokage. Ok?
Otworzył drzwi do gabinetu, Kaeru lekko go szturchnęła w bok.
- Shikaa...
Urwała w połowie. Stanęła jak wryta, gdy zobaczyła Kankuro stojącego przed biurkiem Szóstego. Chłopak się obrócił i spojrzał na nich. Zapanowała niezręczna cisza, którą przerwał Kakashi.
- No, prawie się udało haha.
Kankuro spojrzał na Shikamaru, a po chwili na Kaeru. Miał minę zbitego psa, co zdziwiło dziewczynę. Spodziewała się ataku złości w takiej sytuacji. Zrobiła krok w tył i rzuciła
- To ja... Wrócę później...
Shikamaru lekko zacisnął szczękę. Kankuro ukłonił się Szóstemu i poszedł w stronę drzwi.
- Nie musisz K... Kaeru. Ja już skończyłem..- Kankuro minął ich przy drzwiach- Yo, Shikamaru. Kaeru, widzę, że już się pocieszasz tym, co ci zostało...
- Ty...- Nara zacisnął pięść
- Oi oi, Kankuro- Temari zawołała ze skrzywioną miną- nie rób burdy. Wracamy do Suny. Jesteśmy tu służbowo.
- Taa... Idę.
Poszli na dół po schodach. Kaeru posmutniała, Shikamaru spojrzał w jej stronę.
- Wejdź, Kaeru, olej go.
- Ja... Może jednak później...
- Yo, Kaeru- Kakashi zawołał z gabinetu- wejdź jak już jesteś.
Kaeru weszła, a Shikamaru za nią, zamykając drzwi, po czym usiadł za swoim biurkiem. Szósty się uśmiechnął.
- Chciałem ci podziękować. Już tak na spokojnie, bo wiem, że ta misja była trudna.
- Czcigodny, ja... Nie jestem w stanie świadomie kontrolować mojej mocy. Ona jakby... Działa pod wpływem moich emocji- westchnęła- gdybym miała teraz to zrobić na zawołanie to... Nie jestem w stanie. A czasem będę musiała i...
- To przyjdzie z czasem. Spokojnie. Coś jeszcze chciałaś?
- Misja...
- Na razie nie ma za wiele roboty, niestety. Jak coś będzie, to Shikamaru ci da znać. Swoją drogą- zwrócił się do chłopaka- mam ogromną proooośbę, możesz iść po jakiś ryż na wynos?
- Yhh tak, już idę- Shikamaru westchnął
- Ja już pójdę, Czcigodny- Kaeru się odwróciła, a Shikamaru poszedł za nią
- Czekaj, kawałek pójdziemy razem.
Wyszli razem z gabinetu. Kaeru była nadal napięta i zastanawiała się, czy wpadną jeszcze raz na dwójkę z Suny.
- Ehh Kakashi zawsze musi mnie wysłać po jedzenie. To takie upierdliwe. Odprowadzę cię do domu przy okazji. Na wypadek, gdyby ten dupek znów miał coś do powiedzenia.
- Arigato.
- Będziesz dziś wieczorem?
- Hmm?- Kaeru spojrzała na niego zdziwiona- Gdzie?
- Koniec Akademii, początek wakacji, lampiony, kilka straganików, sami shinobi i rodzice dzieciaków z Akademii... To już dzisiaj. Dlatego Kakashi już od rana siedział w gabinecie. Przychodzisz?
- Może... Może przyjdę... Przez tą misję zapomniałam, że to dzisiaj.
- Ja niestety muszę przy Kakashim sterczeć na początku, ale później się złapiemy, ok?
- Ok..
Dotarli pod drzwi jej domu. Shikamaru się uśmiechnął.
- No dobra, Kaeru, to do zobaczenia.
- Pa...
Weszła do domu i usiadła na kanapie *Yhh... Czemu...* zamknęła oczy i odchyliła do tyłu głowę na oparcie kanapy *Czemu bym chciała żeby to poszło na przód? I co powinnam robić... Chwilami Shikamaru jest... Ehh...* uśmiechnęła się do swoich myśli *Muszę znaleźć jakąś ładną yukatę... Chyba zabrałam jakąś z domu w Wiosce Księżyca...*
Poszła do swojego pokoju i przeglądała stroje. W pewnym momencie zadzwonił telefon.
- Moshi mosh?
- Ohayo, Kaeru! Tu Sakura, zapomniałam, nie wiem czy wiesz, dzisiaj jest przy Akademii...
- Tak, wiem, właśnie szukam stroju i... Yhh nie wiem.
- Koło szesnastej wpadniemy po ciebie z Ino. Hinata miała iść z nami, ale, uwaga, idzie razem z Naruto!- Sakura była podekscytowana- A Ino stwierdziła, że Saia ma codziennie więc haha...
- S... Sakura- Kaeru łapała wypadające z szafy ubrania i trzymała ramieniem telefon przy uchu- to będę gotowa, ale teraz... Muszę kończyć.
- Ok! Paaa!
- Pa!
*O, jest!*
Wyjęła ciemnogranatową yukatę, zdobioną w małe, różowe kwiaty wiśni i różowy pas *Tylko uprasować i będzie ok!*
Dziewczyna uprasowała ubranie, po czym zaczęła układać włosy. Nie zauwazyła kiedy minęły kolejne godziny, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Kaeru wpuściła Sakurę i Ino.
- Już, sekunda, prawie jestem gotowa!- Kaeru w panice szukała ozdoby do włosów- Już! Idziemy!
Szły powoli, ubrane w wyjściowe yukaty. Przed Akademią stały budki z jedzenien i piciem, stoliki, stoiska z zabawkami, mała scena, na której odbywały się występy. Było wielu shinobi, część w zielonych kamizelkach, część w wyjściowych strojach.
- Chodźmy coś zjeść!- zawołała Ino
Poszły razem do jednego ze stoisk, Kaeru nic nie kupiła.
- Nie jesteś głodna?- zapytała Sakura zjadając dango
- Nie, jakoś...- rozejrzała się dookoła- niebardzo.
- Hehee- Ino ją szturchnęła- szukasz kogoś?
- Co? Nie! Idę... Się rozejrzeć.
Kaeru się od nich oddzieliła i chodziła wśród ludzi. W pewnym momencie zobaczyła Shikamaru ubranego w ciemnoszarą, męską yukatę z czarnym pasem. Stały przy nim trzy młode dziewczyny, które niedawno zdały egzamin na jounina. Rozmawiały z nim, a chłopak uśmiechał się z lekkim zakłopotaniem. Kaeru poczuła ścisk w żołądku *Są... Takie ładne i... Młodsze ode mnie. I nie mają czerwonych pręg na twarzy... Yhh co ja... Nawet moje włosy nie chciały się dziś ułożyć..*
Szybko odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w drugą stronę. Usłyszała za sobą głos Shikamaru
- Kaeru! Oi, zaczekaj!
*Nie chcę...* przyspieszyła, aż zaczęła biec *Wyjdę na kretynkę, co ja robię...*
Wybiegła parę kroków za teren imprezy. Nie mogła się ruszyć.
- Cień...- mruknęła pod nosem
Słyszała zbliżające się kroki.
- Kaeru, czekałem na ciebie, co ty...- nadal jej nie wypuszczał z jutsu- czemu uciekłaś?
- Nie uciekłam... Po prostu...
Uwolnił jej cień, mimo to, nadal stała odwrócona plecami. Shikamaru się zaśmiał.
- Nie musisz być o nie zazdrosna haha.
- Nie jestem zazdrosna, nie jesteśmy ze sobą, więc...
Nagle Shikamaru objął ją delikatnie od tyłu. Serce biło jej mocniej. Jego głos brzmiał kojąco.
- Więc może niech to będzie druga randka?
- Shikamaru...
- Chodź.
Uśmiechnął się, Kaeru wróciła razem z nim. Chodzili od stoiska do stoiska, zjedli dango, próbowali złowić plastikowe rybki. W pewnym momencie wpadli na Sakurę i Ino. Ino zapiszczała
- Kogo my tu mamy! Shikamaru, chodź na słowo- Yamanaka szarpnęła go za rękaw i zabrała na bok.
- Ino, co ty...
- Masz szansę. Może dzisiaaaj będzie to już oficjalne, hm?
- Ale...- Shikamaru miał rumieńce na policzkach- Ja... Yhh Ino, wiesz, że jestem w tym kiepski..
- No, tragiczny.
- Nie poprawiasz mi tym humoru... Ja.. W sumie nawet nie miałem dziewczyny, bo misje i... Baby są zazwyczaj upierdliwe, ale...
- Pocałuj? Złap za rękę?- Ino polozyla dloń na swoim czole- no nie zrobię tego za ciebie. Dorosły gość. A tak panikuje. Wracajmy tam. Masz ją odprowadzić za chwilę do domu. I coś zrobić. I nie pal teraz!
Wrócili do Sakury i Kaeru.
- Co tam, Shikamaru?- Kaeru się uśmiechnęła
- Co? Nie, nic! Może... Chodźmy dalej i...
- Hmm? Ok.
Shikamaru cały czas zastanawiał się co zrobić. W pewnym momencie Kaeru ziewnęła.
- Shikamaru, ja chyba będę już wracać...
- Odprowadzę cię!
Powiedział to głośniej niż było trzeba, kilka osób spojrzało na niego ze zdziwienien, a Kaeru się zaśmiała.
- Ok, to chodźmy hah.
Szli w milczeniu. Chłopak cały czas nie wiedział co robić. Zobaczyli w oddali dom Kaeru, po chwili stali już przy drzwiach.
- Arigato, Shikamaru.
- Ja... To ja dziękuję...
Myślał, że serce wyskoczy mu z piersi. Lekko się pochylił i cmoknął Kaeru w usta, po czym skarcił się w myślach *Czy to wogóle był pocałunek... Yhh*
Kaeru była lekko zaskoczona. Uśmiechnęła się, weszła do domu, zamknęła drzwi i się o nie oparła plecami. Mruknęła pod nosem do siebie.
- Czy.. Czy to znaczy, że jesteśmy razem..? Czemu weszłam do domu...
Shikamaru chwilę patrzył na drzwi *Czy... Czy załapała co chciałem i... Yhh niech mnie ktoś zabije. Albo nie, lepiej nie... To absolutnie nie był romantyczny pocałunek na początek związku...*
Kaeru wzięła głęboki wdech i znów otworzyła drzwi wyglądając na ulicę.
-----------------------------
¯\_(ツ)_/¯
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro