Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 44

Kaeru odprowadziła Shikamaru do drzwi.

- No dobra, to ja spadam.

- Shikamaru...

- Ciii.. Nic nie mów. Oyasumi.

Uśmiechnął się i wyszedł. Dziewczyna patrzyła jeszcze chwilę jak się oddalał i pojawił się przy nim dym z papierosa. *Shikamaru... Czemu byłam taka ślepa...*
Powoli poszła na górę, zdjęła sukienkę i poszła spać w bieliźnie.
Następnego dnia wstała rano i zalożyła pierwsze lepsze dresy. Usiadła przy stole, wzięła płatki i mleko. *Uznał mnie za desperatkę... Nie przyjdzie...* pacnęła dłonią w stół.

- Znowu?

- Gamkuuuu, chcę do domku nad jeziorem. Ukryć się przed światem. Shikamaru miał być rano, ale wyszłam chyba na desperatkę i yhh...

- Wiesz...- żaba zapaliła fajkę- Naruto będzie Hokage, więc nie będzie miał dla nas tyle czasu co Jiraiya, więc... A ten chłopak.. Tamten lalkarz od początku nam nie pasował. Ten jest leniwy, ale uczciwy i...

Rozległo się pukanie do drzwi. Kaeru szybko wstała z lekką paniką.

- Gamku, znikaj! Już!

- Teraz to znikaj... Nie ma mowy.

- Yhh, uparta ropucha!

Kaeru otworzyła drzwi za którymi stał zaspany Shikamaru.

- Yo.

- Hej... Shikamaru. Już... Idę zrobić kawę.

Chłopak poszedł za nią i zrobił lekko zdziwioną minę.

- Ohayo... Gamku?

- Witaj, chłopaki z klanu Nara.

- Wystarczy Shikamaru heh...- Shika usiadł przy stole- Swoją drogą, Kaeru, czemu ta żaba może palić u ciebie w kuchni?

- Nie może- dziewczyna postawiła dwa kubki z kawą na stole- i w ogóle już powinna sobie iść. Gamku, idź już...

- Najpierw- żaba wypuściła dym z ust- budzisz mnie przywołaniem i gadasz o tym, że wyszłaś wczoraj na desperatke i...

Kaeru zrobiła się czerwona na twarzy, złapała Gamku pod pachę i wybiegła do ogrodu. Shikamaru usłyszał dźwięk zniknięcia przywołanej żaby, gdy dziewczyna wróciła, zaśmiał się uroczo.

- Hahaha co to było?

- Nic. Po prostu... Nic.

Kaeru usiadła przy krótszym boku stołu, Shikamaru siedział przy dłuższym. Przerwał niezręczną ciszę.

- Nie wyszłaś na desperatkę. Po prostu... Nie chciałem żebyś powiedziała pod wpływem alkoholu coś, czego będziesz żałować.

- Shikamaru... Hm. Pewnie niektórzy by wykozystali okazję.

- Nie wiem. Wyjdę na papierosa.

- Możesz już tu...

- Nie nie.

Wstał od stołu i poszedł na ganek. Kaeru chwilę nie wiedziała co robić, aż wstała i poszła za nim.

- Daj mi też papierosa.

- Hm? Palenie jest głupim nałogiem, Kaeru... Heh możesz wziąć ode mnie.

Podał jej papierosa, ku jego zdziwieniu dziewczyna nie wzięła go do ręki, tylko przysunęła usta do jego dłoni i lekko się zaciągnęła. Nagle zaczęła mocno kaszleć.

- Ykhh ekhh, to ykh ykhhh duszące... Fuj...

- Hahaha... Mówiłem.- Shikamaru lekko poczochrał jej wlosy gładząc ją po glowie, po czym szybko zabrał rękę- Gomen heh.

- Haha ej poczułam się jak młodsza siostra, nie czochraj mi włosów!- uśmiechnęła się i uniosła lekko głowę, Shukamaru był od niej wyższy- To znaczy... Heh. Jak możesz palić to świństwo?

- Jakoś tak...

Kaeru stała w długich spodniach dresowych i koszulce bez rękawów. Miała gołe stopy. Shikamaru zauważył gęsią skórkę na jej ramionach.

- Kaeru, wróć do domu, bo zmarzniesz. Ja dopalę i przyjdę.

- Nie, jest ok. Jest mi ciepło i...

- Masz gęsią skórkę i drżysz. Przecież nie ucieknę.

- Serio, jest ok.

- Baaaaaka...

Shikamaru rozsunął swoją zieloną kamizelkę, złapał zdziwioną Kaeru za ramię, przyciągnął do siebie i jedną ręką objął okrywając kamizelką. W drugiej ręce nadal trzymał papierosa, którego palił.

- Shikamaru...- lekko się do niego przytuliła i słyszała bicie jego serca- Nie musiałeś...

Objął ją mocniej i lekko cmoknął nad czołem, po czym odsunął się żeby wyrzucić peta do popielniczki. Kaeru była zaskoczona, powoli wróciła do domu i usiadła znów przy swojej kawie, chłopak zrobił to samo.

- Shikamaru, to wszystko... Jest dziwne i... Namieszałam za dużo, ja... Nie wiem co myśleć o tym, co było z Kankuro- zauważyła, że chłopak zacisnął szczękę- Przepraszam, nie powinnam o nim mówić, po prostu nie wiem czemu, chcę ci się z tego wytłumaczyć i...

- Byłaś z nim. Chyba go kochałaś, on naodwalał, więc zauważyłaś, że "ten drugi" jednak też był spoko, tylko był za mało zaborczy, żeby cię sobie wziąć. Tak? Czy nie?

- Shikamaru...- dotarło do niej, jak wygląda ta sytuacja- Ale... To nie do końca..

- Wiem. Widziałem to po tobie. Wtedy, gdy pozwoliłaś mi iść ze sobą do Wioski Czasu- wypił łyk kawy- gdy rozmawialiśmy w więzieniu w Wiosce Piasku, wtedy nadal się zastanawiałaś nad swoją decyzją. Tak... Dla mnie też to jest dziwne. Bo widziałem jak przeżyłaś rozstanie, więc...- spojrzał jej w oczy- Kim dla ciebie jestem, Kaeru? Pocieszeniem? Nową opcją? Czy może tylko czekałaś na taki obrót sytuacji?

- Ja...- dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć, wszystkie odpowiedzi, jakie przychodziły jej na myśl, brzmiały źle- Shikamaru, nie wiem, co ci mam powiedzieć. Wtedy, gdy u Ino powiedziałeś mi... Wtedy zaczęłam bardziej analizować i... Nie wiem. Chyba jestem heh.. Zła.

- Hmm- Nara cicho westchnął- na jutro muszę dostarczyć Sasuke jeden zwój. Chcesz... Wyruszyć ze mną? Dzisiaj wieczorem ruszam, rano mam być na miejscu.

- Tak. Jasne... Lepsze to niż malowanie płotów.

- Ok. Idę powiedzieć Kakashiemu kogo zdecydowałem się zabrać. Przyjdę po ciebie później.

Odprowadziła go do drzwi.

- Wiesz, Kaeru, trochę czekałem na ten moment, ale też... Jednocześnie nie chcę być tylko drugą opcją.

- To nie tak...

- Muszę iść, Szósty mnie udusi za spóźnienie. Pa, Kaeru.

- Pa...

Gdy wyszedł, Kaeru zadzwoniła do Ino.

- ...za chwilę będę!

Ino faktycznie po chwili była u Kaeru. Przyniosła ze sobą ciasteczka ryżowe. Usiadły razem przy stole, Kaeru jej wszystko opowiedziała.

- Hmm wiesz, Shikamaru kiepsko zniósł kosza od ciebie. Gdy zaprosił cię ostatnio na kolację, nie mógł powstrzymać uśmiechu, ale... Z drugiej strony nie tak dawno Kankuro się do ciebie dobierał przy wszystkich.
- Wiem... Ale i tak hm- Kaeru chrupała ciastko- to wszystko szło do nikąd. Gdy zrozumiałam, że on nie chce mieszkać w Wiosce Liścia i hm. Z Kankuro nawet nie dało się zagrać w shogi. Z czasem widziałam jak głupia byłam i... Eh...

- Chcesz być z Shikamaru?

Na policzkach Kaeru pojawił się mocny rumieniec.

- Co? To znaczy... Dzisiaj idziemy na misję. I nie wiem czy on...

- Heeeh. Jak dzieci. Pamiętaj, to ty jesteś starsza haha.

Rozmawiały jeszcze chwilę. Gdy Ino wyszła, Kaeru szukała sobie zajęć czekając na Shikamaru. W końcu przyszedł, gdy słońce zachodziło. Kaeru założyła swój dresowy strój i zieloną kamizelkę. Na czole miała opaskę ojca.

-Ruszamy?

- Tak- Kaeru zamknęła za sobą drzwi na klucz

Biegli przez las w ciszy. W pewnym momencie Shikamaru zaczął mówić.

- Teoretycznie nic nam nie grozi, spotkamy się z Sasuke w dawnej świątyni, którą, teoretycznie, teraz oczyszcza ze zmutowanych białych Zetsu...

- Rozumiem. Co do porannej rozmowy...

- Jesteśmy na misji, Kaeru. Później, ok?

- Ok... Masz rację.

Biegli całą noc, po drodze zjedli kulki energetyczne, żeby przegonić zmęczenie. Gdy słońce wstawało, dotarli do zrujnowanego budynku.

- To tutaj. Sasuke powinien już na nas czekać- Nara się rozejrzał, było pusto- coś jest nie tak.

- Shikamaru...

- Chodź, sprawdzimy to.

Weszli do środka, było dosyć ciemno. Budynek był zniszczony. Powoli zeszli po schodach na niższy poziom. Kaeru coś usłyszała.

- Chyba ktoś tu jest... Sasuke?!

- Cicho- Shikamaru syknął *Musi przestać być tak rozkojazona yhh*- gdyby tu był, to by się pokazał.

Nagle przed nimi pojawił się biały stwór podobny do człowieka, manipulował swoimi kośćmi, z jego dłoni wystawa zaostrzona część. Shikamaru złapał go swoim cieniem i go nim oplótł.

- Yhhh... Sasuke jeszcze ich nie wybił, mam nadzieję, że yhh że jest cały.

Kaeru usłyszała za sobą ruch i zaatakowała spowolnieniem czasu. Zobaczyła kolejnego białego potwora podobnego do człowieka. Dzięki swojej technice mogła go pokonać.

- Rasengan!

W tym czasie Shikamaru zgniótł cieniem drugiego. Podszedł do niej, dookoła panował półmrok.

- Dobra robota, Kaeru, musisz bardzi....

- SHIKAMARU!!!

Z jego ust popłynęła krew. Kaeru zobaczyła długą zaostrzoną kość- broń jednego z Zetsu, która przebiła klatkę Shikamaru na wylot. Kaszlnął plując krwią.

- Cholera... Zginę jak... cienias...

- NIE!!! NIE MOŻESZ!!! Shikamaru, błagam!!!

Jego oczy stały się nieobecne i puste. Kaeru przez chwilę nic nie widziała i czuła jedynie pulsujący ból głowy. Zobaczyła nagle Shikamaru, który zgniata cieniem białego Zetsu, szybko użyła rasengana na drugiego, który był obok niej, po czym pchnęła Shikamaru na ziemię. *Tak! Chyba mi się udało...*  Jęknęła cicho z bólu, gdy kość wroga przebiła jej ramię.

- Kaeru!

Dziewczyna drugą ręką skumulowała chakrę w dłoni i zbliżyła się do stwora.

- Ra... Rasengan!

Odsunęła się i chwyciła krwawiące ramię opadając na ziemię. Shikamaru klęknął przy niej. Usłyszeli znajomy głos.

- Wybaczcie, kilku mi zwiało- stanął przed nimi Sasuke- Kaeru, znalazłem was, bo wyczułem twoją technikę cofania czasu...

- Co..?- Shikamaru spojrzał na nią lekko zdziwiony

Kaeru zawiązała mocno bandaż na krwawiącej ranie. Spojrzała na Shikamaru, rozpłakała się i rzuciła mu się na szyję, mocno go przytulając. Chłopak prawie stracił równowagę, klęcząc też ją delikatnie objął. Nie mogła się uspokoić. Sasuke westchnął.

- Chyba powinieneś jej podziękować... Shikamaru, masz dla mnie ten zwój?

- Tak... P.. Podziękować?

Kaeru nadal ocierając łzy powoli wstała. Shikamaru podniósł się powoli i wręczył zwój Sasuke.

- Mam coś przekazać Szóstemu?

- Tak daj mu ten list. Hmm i niech wyznacza dla ciebie dwie osoby na misję. Dobrze, żeby ona nadal z tobą chodziła i ktoś silny. Kaeru wpada w panikę, więc czasem cofając czas może nie dać rady pomóc. Z moją mocą- Sasuke spojrzał na dziewczynę- widziałem co się stało. A teraz wybaczcie... Czas na mnie. Tutaj jest już pusto. I... daj to Sakurze...

Sasuke wręczył Shikamaru mała kopertę zniknął. Kaeru zaczęła się uspokajać. Shikamaru pokiwał głową i głośno westchnął.

- Uratowałaś... Mi życie?

- Widziałam jak... Jak ten trzeci Zetsu cię... to było... Nie chcę nigdy więcej...

- Już dobrze...

- Nie jest dobrze, to znaczy... Gdyby nie moja moc to bym straciła i ciebie i...

Shikamaru ją przytulił i pogładził po głowie.

- Arigato, Kaeru. Mam u ciebie ogromny dług. Straciłaś dużo chakry... Zaniosę cię do jakiegoś bezpieczniejszego miejsca...


---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pow! 

Komentarze i gwiazdki mile widziane <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro