Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41, Bez tytułu

Kaeru wróciła do pokoju, gdzie wszyscy rozmawiali i grali. Chwyciła drugie piwo, otworzyła je i zaczęła wypijać duszkiem. Ino się zdziwiła

- Kaeru, jak chcesz się upić, to może podam ci sake?

- Nie trzeba, Ino, sama sięgnę hah.

Shikamaru siedział na podłodze obok Naruto i zerkał na Kaeru. Wypił do końca czarkę sake, wziął głęboki wdech i zwrócił się do Kaeru.

- K... Kaeru- wstał i spojrzał w jej zdziwione oczy- czy możemy wyjść na chwilę i...

Rozległo się głośne pukanie do drzwi.

- Kto się tak dobija?- zapytał zdziwiony Kiba

- To... To chyba do mnie- Kaeru poczuła falę gorąca- *Jestem kretynką... Po co wysłałam Yumizu... Teraz muszę...*

Poszła otworzyć drzwi. Wszyscy usłyszeli głos w przedpokoju.

- Kaeru! Ja... Mieliśmy ruszyć dalej, zawróciłem do ciebie...

Ino zakrztusiła się piwem.

- Czy ja ykhhmm słyszę tam Kankuro?!

- Co się tam odpierdziela?! On powinien dostać w pysk!

Tenten z bojową miną wstała i lekko chwiejnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Shikamaru szybko ją minął i wyszedł na przedpokój.

- Kankuro spieprzaj stąd zanim ci coś zrobię! Nie powinieneś tutaj...- Shikamaru zacisnął pięść

- Yo- Kankuro się uśmiechnął- tak się składa, że to nie twój dom i nie ty decydujesz kto powinien tu być. Prawda, Kaeru?

- Ja...- Kaeru wlepiła wzrok w ziemię- Muszę porozmawiać z Kankuro, Shikamaru. Sam na sam.

- Po tym co ci zrobił?!- Nara wlepił w nią wzrok- Jak w ogóle...

- Więc zrobiłeś szybki wywiad ze wszystkimi?!- Kaeru zacisnęła zęby- Mogłeś się mnie o wszystko zapytać, Shikamaru, a teraz... Idę.

- Kaeru...- Kankuro chciał ją objąć, ale odtrąciła jego rękę- Ok, chodźmy.

- Yhh!

Shikamaru warknął pod nosem i wyszedł do ogrodu na papierosa. Po chwili przybiegła do niego Ino.

- Shika... Nie martw się, ona chce go pogonić i...

- Jebać to- zaciągnął się papierosem- nie umiem o nią zawalczyć nawet, gdy ten frajer daje ciała na całej linii.

Kaeru szła wolnym krokiem obok Kankuro. Dotarli do ławki przy parku blisko jej domu.

- Kankuro...

- Kaeru, ja... Błagam... Nigdy więcej cię nie zawiodę- pogładził dłonią jej policzek i ramię- przypomnij sobie te chwile, te poranki... I proszę...

- Musisz... Eh...- Kaeru chwyciła jego dłoń, a z jej oczu popłynęły łzy- Musisz odpuścić. Kankuro, nie jestem w stanie ci tego wybaczyć. Nie ufam ci już. I chyba już nic nie zostało z tego, co było. Przekreśliłeś wszystko... Gdy się pojawiasz, to... Sprawia mi ból, mam mdłości i... Proszę, chcę już tylko spokoju, a nie ciągłego rozdrapywania ran.

- Pewnie za chwilę ten Shik... Yhh... Nie mogę nawet o tym myśleć.

- Nie możesz myśleć? O czym? O tym, że Shikamaru by mógł mnie dotykać?- wstała i otarła łzy-To pomyśl sobie, że ja muszę żyć ze świadomością tego, że ona cię dotykała. To jest nie do wytrzymania i... Dla mnie od teraz nie istniejesz..

Ruszyła w stronę domu, Kankuro nagle ją złapał za rękę.

- Dobrze, Kaeru, ale... Ostatni raz...

Odwróciła się przodem, a chłopak mocno ją przytulił. Poczuła na szyi kapiące z jego policzków łzy. Lekko się odsunęła, a ich spojrzenia się spotkały. Kankuro dotknął ustami jej ust, ale dziewczyna szybko odwróciła głowę i się odsunęła.

- Kankuro, ja... Też żałuję

- Kaeru...

Pokiwała głową, odwróciła się i pobiegła do domu.
Gdy wszyscy usłyszeli, że ktoś wchodzi do domu, zapadła cisza. Sai westchnął.

- No i znów będzie drama.

- Sai! Co z tobą?

- Po prostu.. Któraś z was powinna iść ją pocieszyć. Albo... Oblać zimną wodą, jeśli mu wybaczyła.

- Sai..?

- Nieważne, Ino. Takie tylko moje myśli.

Kaeru weszła do pokoju. Jej oczy były zaczerwienione. Bez słowa sięgnęła po piwo i usiadła na oparciu kanapy. Shikamaru bez słowa wstał i wyszedł. Tenten i Ino spojrzały po sobie, Ino chrząknęła.

- Kaeru, chcesz... Porozmawiać?

- Nie, nie. Muszę się uspokoić.

- Ykhm chyba nie ty jedna...

Ino skinęła głową w stronę rozsuniętych drzwi za którymi zniknął Shikamaru. Sakura wstała i złapała Kaeru za rękę, prowadząc ją do kuchni. Za nimi poszła reszta dziewczyn, razem usiadły przy stole, Kaeru przewróciła oczami.

- Spokojnie, dziewczyny, nie róbcie dramy.

- Ehh- Ino połozyła dłoń na czole- tylko nie mów, że mu wybaczyłaś.

- Nie nie nie!- Kaeru pomachała dłonią w powietrzu- W sumie... To było już.. Hm oficjalne rozstanie. I, fakt, jest mi cholernie przykro. Gdybym wcześniej wiedziała, że on taki jest...

- Wtedy wybrałabyś ykhmkogkhmoś ykhminnego- Ino przerwała jej udając kaszel- no cóż... Życie toczy się dalej i...

Kaeru wstała od stołu.

- Dobra, dziewczyny. Nic mi nie będzie, ok? Chodźmy do reszty.

Wróciły do pokoju. Za oknami zrobiło się ciemno. Kiba wstał od konsoli i się przeciągnął.

- Ja już nie mogę się gapić w ekran. Gdzie Shikamaru?

- Pewnie na papierosie- powiedziała Ino i zerknęła za siebie- o, o wilku mowa. Yo Shika!

- Yo.

- Ej, chodźmy dokończyć piwko w ogrodzie- Kiba westchnął stojąc przy otwartym oknie- powietrze pachnie latem.

Powoli się zebrali z pokoju, gdy została Hinata z Naruto, Kaeru się do nich zwróciła.

- Ej, Naruto, Hinata mówiła mi dzisiaj, że by chciała poznać zasady tej gry, w którą graliście.

Hinata zrobiła się czerwona na policzkach i gdy chciała już zaprzeczyć, Naruto powiedział.

- Tak? Ooo super! Mogę ci teraz pokazać!

Zostali w pokoju, a Kaeru wyszła z uśmiechem. Gdy wyszła do ogrodu, Ino odsunęła się od Shikamaru, któremu o czymś mówiła. Kaeru rozejrzała się dookoła.

- A gdzie Choji i Sakura?

- Poszli do pokojów spać- Sai odpowiedział.

Wszyscy siedzieli na trawie i rozmawiali o planach rozbudowy Konohy. W pewnym momencie Tenten weszła im w słowo.

- Ej, może wystarczy? Pojutrze wracamy do Konohy, teraz mamy chwilę urlopu, nie? Więc może sprawy Wioski obgadamy później? Heeeh.

W pewnym momencie Kaeru wstała i usiadła na trawie obok zdziwionego Shikamaru. Nagle się odezwała zaciskając dłoń na butelce z trunkiem.

- Shikamaru, ja... Przepraszam za dzisiaj. Nie powinnam... Po prostu, za dużo emocji i...

- Taaa... I mi się oberwało przy okazji.- odpalił papierosa- Myślałem, że znów się wcina, ale poszłaś z nim i...

- Zazdrosny?

Shikamaru zakrztusił się dymem papierosowym.

- Ykhh yhh co? Nie! No dobra... Dopalę i chyba pora spać, co wy na to?

Wszyscy przytakneli. Shikamaru zerknął na Kaeru, która nadal była obok *Chyba teraz nie jest dobry moment...*

Powoli wszyscy rozeszli się po pokojach.
Następnego dnia Kaeru wstała gdy wschodziło słońce. Zajrzała do pokoju, gdzie spały dziewczyny *Ehh chyba znów pierwsza wstałam...*
Zeszła powoli po schodach ubrana w spodenki i bluzę. Nagle przy drzwiach pokoju chłopaków zobaczyła Shikamaru w samym ręczniku na biodrach.

- Cze... Czemu, Shika- odwróciła wzrok lekko zawstydzona- chodzisz w ręczniku po moim domu?

- Ja..- był lekko zakłopotany- Zapomniałem ubrania na przebranie z pokoju, szedłem się umyć i się już rozebrałem yhh- nerwowo podrapał się po policzku- źle to brzmi, po prostu...

- Tak, zrozumiałam- lekko się uśmiechnęła- kawa?

- Heh... Poproszę. Za chwilę przyjdę.

Zrobiła kawę w dwóch kubkach i postawiła je na stole. Słońce jeszcze wschodziło. Cicho ziewnęła i po chwili zjawił się Shikamaru ubrany w naramiączkę i spodnie shinobi. Swoje długie, mokrę włosy pocierał lekko ręcznikiem, który miał zawieszony na szyi.

- Arigato, Kaeru.

- Nie ma problemu, Shikamaru.

Usiadł przy stole naprzeciwko niej i trzymał w dłoniach kubek z gorącą kawą. Kaeru na niego zerkała.

- Coś nie tak?

- Nie, to... Wyglądasz inaczej w rozpuszczonych włosach.

- Heh, lepiej?

- Co? Nie! To znaczy... Yhh...

- Jak się czujesz, Kaeru?

- Hm? O czym mówisz?

- Przeciez wiesz... Wczoraj byłaś blada, zapłakana... Rozmawiałaś z nim i...

Kaeru cicho westchnęła i pociągnęła łyk kawy.

- Dzisiaj już mi lepiej... Wczoraj z Kankuro... Yh przepraszam, nie powinnam ci o tym truć i...

- Nie wiem... Nie wiem jak tobą teraz rozmawiać, Kaeru.

Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, a Shikamaru sam nie dowierzał, że to powiedział.

- To znaczy..?

- To ciągłe napięcie... Od czasu tamtego grilla u Ino, a później...- wyjął z kieszeni zapaliczkę i zaczął się nią bawić- Wtedy, gdy oglądaliśmy gwiazdy i nagle... Od tamtej pory nie wiem jak się zachować. To takie upierdliwe...

- Shikamaru...

- Idę zapalić.

- Zagrajmy jutro w shogi, gdy wrócimy do Konohy. Ok?

- Hmm.. Ok.

- A wczoraj... Chciałeś ze mną porozmawiać zanim...

- To nic.

-------------------------------

🐸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro