Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27, Zapomnij

Kaeru odwzajemniła pocałunek. Shikamaru puścił jej nadgarstki, chciał ją objąć, ale Kaeru nagle się odsunęła.

- Shikamaru, co ty...

- Ty też nie...

Nie dokończył, Kaeru uderzyła go w policzek, zostawiając czerwony ślad.

- Nie zbliżaj się do mnie! Tylko czekałeś na taki moment i...

- Ja..- Shikamaru gładzil obolały policzek- Yhh... Nie wiem. Nie wiem czemu to zrobiłem. Nie chciałem cię tu spotkać i nie w takim stanie. I... Nie wiem czemu to zrobiłem. Przepraszam...

- Zapomnijmy o tym. Kankuro na mnie czeka w domu.

- Wszystko się komplikuje- chłopak spojrzał w górę na gwiazdy i odpalił papierosa- zastanawiałem się, jak zareagujesz na propozycję Tsunade. Jednak jesteśmy do siebie podobni.

Kaeru chwilę mu się przyglądała. Shikamaru pogładził swoją kozią bródkę i westchnął wypuszczając dym z ust.

- Ja dostałem propozycję zostania Hokage.

- Ty?

- Ej- zaśmiał się i uśmiechnął- haha nie jestem taki zły jak ci się wydaje. Tylko trochę leniwy i... Wręcz panicznie boję się odpowiedzialności.

Shikamaru usiadł na trawie i paląc, mówił dalej.

- Dlatego zostałem doradcą hokage, chociaż i tak odwalam większość roboty Kakashiego. Ale się nie wychylam, nie ma tłumu ludzi, który by coś ode mnie chciał. Po cichu robię swoje. Ehh i ganiam Naruto do nauki- uśmiechnął się pod nosem- żeby mógł zostać Hokage. Nie wiem czemu, ale... Zależy mi na tym, żeby mu się udało. Gdy go poznałem, śmiałem się z jego dziecinnego marzenia. Gdy zobaczyłem, że mówił to na poważnie, chciałem za wszelką cenę mu pomóc. Teraz spełnienie jego marzenia to będzie już tylko formalność. Jednak muszę go zmusić do nauki o Wioskach i Krajach. I myślę, że... Hm.. Mogłabyś rozważyć to, co mówiła Tsunade.. Potrzebny ci jest jakiś cel. Dlatego jesteś ciągle rozdrażniona i zagubiona. Ciągle miałaś cele. Znaleźć ojca, zostać dobrą kunoichi, znaleźć swój klan...- w końcu spojrzał w jej stronę, zobaczył, że słucha go ze skupieniem- Skoro wróciłaś, musimy wznowić trening do egzaminów. Jeśli nadal chcesz. Kakashi naciska, że chociaż jedna piąta treningów ma być ze mną, do reszty ma ci kogoś przydzielić.

- Shikamaru... Po co mi to wszystko mówisz?

- Hmm... Nie wiem. Ale chyba jeszcze nigdy tak dużo nie powiedziałem na raz.

Podniósł się i pogładził się dłonią po karku patrząc w ziemię. Kaeru chwilę go obserwowała. Był wzrostu Kankuro, jednak był smuklejszy od niego nie miał tak silnych ramion. *Widać, że nie lubi się męczyć podczas walki... Dlatego bazuje na strategii. Kankuro musi mieć siłę, żeby zapanować nad marionetkami, jednak też woli walkę na odległość..*

- Myślałaś o tych wachlarzach?

- Ja... Tak. Jutro muszę pójść do Tenten porozmawiać o broni.

Chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Shikamaru posmutniał, ale starał się to ukryć. Wyrzucił peta na ziemię i poczuł zimną kulę w żołądku. Wyciągnął lekko dloń w stronę dziewczyny, ale szybko ją cofnął.

- Shikamaru, ja... Muszę już iść. Mimo wszystko... Dziękuję za rozmowę.

Minęła go, serce lekko jej przyspieszyło. Usłyszała za sobą cichy głos Shikamaru.

- Odwzajemniłaś ten pocałunek.

- Zapomnij o tym.

Stali odwróceni do siebie tyłem, nikt nie miał odwagi spojrzeć.

- Nawet teraz.. Jeszcze nie poszłaś.

- Shikamaru...

- Może podjęłaś złą decyzję. Albo... Hm. Może gdybyś wybrała mnie, zostałby ci sentyment do Kankuro- odpalił kolejnego papierosa- nieważne. Idź do niego. I pamiętaj o jutrzejszym shogi, mam dla ciebie kilka książek.

Odeszła bez słowa. Gdy wróciła do domu, Kankuro przysypiał na kanapie.

- Kaeru, jesteś, zaczynałem się martwić- wstał i do niej podszedł- myślałem o tym wszystkim i... Ok. Niczego nie powiem Gaarze. Nie czuję się z tym najlepiej, ale... Ty jesteś dla mnie najważniejsza.

Przytulił ją i delikatnie pogładził po policzku. Gdy chciał ją pocałować, Kaeru lekko odsunęła głowę.

- Kankuro, ja... Muszę się już położyć. Jestem zmęczona.

- Przygotować ci kąpiel przed snem?

- Nie trzeba, mogę sama...

- Ty teraz coś zjedz- Kankuro się uśmiechnął- a ja ogarnę resztę.

Kaeru czuła się źle po sytuacji z Shikamaru *Czemu jest taki miły.. Myślałam, że jeszcze się pokłócimy gdy wrócę, a on.. Odpuścił*

Kaeru po kolacji poszła do łazienki. Czekała na nią wanna wypełniona pachnącą pianą. Rozebrała się i weszła do wanny. *Może Shikamaru miał rację. To moje sentymenty do niego to egoizm... Nie mogę mieć ich dwóch na raz... Jestem okropna...*
Gdy wyszła z wanny, założyla krótkie spodenki i koszulkę do spania i poszla do pokoju, gdzie Kankuro już siedział pod kołdrą i coś szkicował.

- Hm? Co robisz?

- Nic nic- zamknął notes- plan nowej marionetki. Chodź do łóżka.

Kaeru położyła się obok chlopaka. Miał już zmyte malunki na policzkach, bez nich wyglądał łagodniej. Dziewczyna chwilę mu się przyglądała *Czy powinnam mu powiedzieć..? Nie.. Lepiej nie*

- Coś się stało, Kaeru?

- Nie, nie... Yhh jutro mam trening z Shikamaru. Muszę iść do niego na shogi.

- Gra w shogi... To prawie jak nie trening- Kankuro wtulił się w szyję Kaeru i zniżył głos lekko się śmiejąc- hmm bo będę zazdrosny.

- Możesz iść ze mną *Yhhh czemu to powiedziałam... Może odmówi...*

- W sumie, czemu nie. Pójdę.

- Ok *Może jednak powinnam się nauczyć cofać czas...*

Pogładziła chlopaka po włosach i pocałowała go w czoło. Lekko się uśmiechnęła.

- Jesteś jakaś dziwna, Kaeru... Jeśli chodzi o to, że się zezłościłem, przepraszam. To był taki.. Pierwszy głupi odruch, ale dotarło do mnie,że to nie wioska jest najważniejsza... Nie sprzeczajmy się już o to. Może... Faktycznie mógłbym tu zamieszkać.

- Kankuro...

- Hm? Nie cieszysz się?

- Ja... Nie spodziewałam się...

Kankuro ją mocno przytulił i pocałował.

- Moglibyśmy wtedy spędzać ze sobą tyle czasu, ile chcesz. A teraz... Musisz odpocząć. Dobranoc, żabko.

- Oyasumi.

Nie zauważyła kiedy zasnęła.

Następnego dnia Kaeru powoli otworzyła oczy i zobaczyła Kankuro który ją obserwował. Uśmiechnęła się, a smutek z poprzedniego dnia gdzieś zniknął.

- Ummm długo się tak na mnie patrzysz?- ziewnęła i się przeciągnęła.

- Noo jakoś od dwudziestu minut haha.

Gdy dziewczyna się przeciągała, koszulka podeszla jej do góry odsłaniając brzuch. Kankuro szybko się pochylił i pocałował jej brzuch, Kaeru się zaśmiała.

- Haha ej mam łaskotki!

- Trudno!

Kankuro się zaśmiał i nadal cmokał jej brzuch. Zobaczył delikatną gęsią skórkę na jej ciele.

- Hmm chyba ci się to podoba...

- Eeeeej!

- Widzę to.

Kaeru się uśmiechnęła. Kankuro położył się obok niej, położył dloń na jej policzku i ją pocałował.
Wyszeptała jego imię i się uśmiechnęła. Chłopak zjechał dłonią po jej szyi, zszedł niżej i przez koszulkę dotknął jej sutka.
Ręką powędrował po jej brzuchu, coraz niżej. Po chwili wsunął dłoń ją do jej spodenek i zaczął ją pieścić.

- Ka.. Kankuro...

- Mam przestać?

- Nie, tak jest... Dobrze.

Kankuro obserwował jak dziewczyna z rumieńcem przygryza dolną wargę. Zaczął ją całować i przyspieszył. W pewnym momencie Kaeru odchyliła głowę do tyłu, głośno wypuszczając powietrze z płuc, jej plecy wygięły się w delikatny łuk.

- Kaeru jesteś taka urocza...

Kankuro wyjął dłoń z jej spodenek. Dziewczyna usiadła na łóżku i go pocałowała.

- I chyba masz lepszy humor dzisiaj, nie?

- Umm może po prostu jeszcze się nie obudziłam do końca.

- Idę na dół zrobić kawę.

Kankuro wstał, spał w samych bokserkach. Uśmiechnął się i poszedł na dół. Kaeru westchnęła i spojrzała przez okno.
*Nie mogę się wahać...*

Powoli wstała i zeszła na dół. Kankuro stał przy blacie, wyciągnął do niej rękę z kawą. Kaeru zabrała kubek i trzymając go w ręku oparła się plecami o blat.

- Mówiłeś na serio o tej przeprowadzce?

- Będę o tym rozmawiać z Gaarą.

- Swoją drogą, która godzina?

Kaeru spojrzała na zegarek i odstawiła kubek.

- Cholera, od dwóch godzin powinnam być u...

Rozległo się pukanie do drzwi. Kankuro poszedł otworzyć, a Kaeru wypiła łyk kawy z mlekiem.
*Kto to może być... Cholera!*

Kankuro otworzył, Shikamaru zmieszany spojrzał na niego i chrząknął.

- Wybacz, dopiero wstaliśmy. Co chciałeś, Shikamaru?

- Ja... Kaeru miała być dwie godziny temu, więc pomyślałem, że przyjdę i...

- Mozecie grać i tutaj.

Kankuro otworzył drzwi i wpuścił Shikamaru do domu. Chłopak zmieszany wszedł dalej *Yhh powinienem jednak zostać w domu..*
Kaeru odstawiła kubek na stół, Nara zmierzył ją wzrokiem.

- Ja... Zaspałam, przepraszam! I... Idę się przebrać... Zagrajmy u mnie na ganku...

Kankuro stanął obok niej, delikatnie polożył dłoń na jej biodrach i ją pocałował.

- Kaeru, leć na górę i przynieś mi jakąś koszulkę, ok?

- T... Tak...

Unikała spojrzenia z Shikamaru jak ognia, minęła go i poszła na górę. Kankuro otworzył szafkę i wyjął czysty kubek.

- Shikamaru, chcesz kawę czy herbatę?

- Co? Ymm... Kawę.

- Wiesz...- Kankuro wsypywał kawę do kubka- Będziemy i tak na siebie wpadać, tym bardziej, jeśli będę tutaj dużo częściej. Dlatego musimy jakoś się tolerować nawzajem.

- Taa... To takie upierdliwe.

-----------------------------------------

Aaaaa to straszne! Co do fabuły... Jestem chyba tak samo niezdecydowana jak Kaeru ;D

Może być? (。・ω・。)ノ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro