Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25, Zachód słońca

- Nic nie jest ok...

Kaeru osunęła się na ziemię. Kankuro szybko kucnął i ją złapał. Yuki spojrzała zdziwiona i zapytała.

- Powiedziałam coś nie tak..? Co się...

- Chyba, emocje i...- Kankuro zmarszczył brwi- idź stąd! Po prostu idź!

Zobaczył, że Kaeru odpływa mu w ramionach. *Cholera... Co jest?*
Zawołał za dziewczyną

- Yukari!! Czekaj! Idź do mnie do domu, tam będzie dziewczyna w różowych włosach, Sakura. Przyprowadź jątutaj. Zabiorę Kaeru do salki tutaj. Szybko!!

Yuki zmarszczyła brwi i pobiegła. Kankuro zaniósł Kaeru do wolnostojącego małego domku, w którym były bronie, sprzęty, biurko, dwa krzesła i leżanka, na wypadek, gdyby ktoś ucierpiał na treningu. Kankuro położył na niej Kaeru i pogładził ją po policzku.

- Kaeru! Ocknij się, proszę...

- Ja...- powoli otworzyła oczy i podniosła się, mimo protestów Kankuro i usiadła- Kankuro... Stało się coś dziwnego.

- Przepraszam za Yukari i... Nie mówiłem jej o tobie, bo nic, co dotyczy mnie, nie powinno jej interesować.. Wczorajszy dzień cię wykończył, a dziś naraziłem cię na stres i... Przepraszam...

Kaeru patrzyła na niego spanikowana.

- Kankuro, ty nic... Nic nie zauważyłeś..?

--------------

Yukari dobiegła do domu Kankuro i zapukała. Sakura wstała od książek i spojrzała na drzwi *Nie powinnam otwietać...* po chwili usłyszała głos.

- S.. Sakura? Jeśli tam jesteś, otwórz!

Podbiegła i otworzyła drzwi.

- Kim... Kim jesteś?

- Yuki, to znaczy, Yukari. Kankuro kazał mi cię zaprowadzić na pole treningowe, ta cała... Nie pamiętam imienia... Zasłabła.

- Idziemy! *To ta dziewucha...*

Sakura zamknęła drzwi i pobiegły razem.

- Co tam się stało? Co z Kaeru?

- Przyszła tam z Kankuro, trenowali. Gdy podeszłam do nich byłam zdziwiona, że ma dziewczynę heh nic nie mówił na ten temat- uśmiechnęła się pod nosem, a Sakura miała ochotę walnąć ją w nos- i gdy wyraziłam swoje zdziwienie, nagle zaczęła mdleć. Myślę że to trochę przesadzona reakcja i...

Sakura się nagle zatrzymała. Były już blisko pola.

- Yukari yhh... Kaeru jest z Wioski Czasu. Zabiła prawie cały swój klan, żeby chronić bliskich, w tym Kankuro. Jeszcze nie opanowała do końca wszystkich umiejętności- Sakura pokazała swoją pięść- powiedz jeszcze raz coś na jej temat, a zapoznasz się z pięścią najsilniejszej kunoichi tych czasów.

- S... Spokojnie. Są tam- Yukari wskazała palcem na mały budyneczek- a ja... Pójdę już.

---------

Kankuro patrzył zdziwiony na Kaeru.

- Co miałem zauważyć?

- Złapałeś mnie za rękę, powiedziałeś, że jestem twoją dziewczyną i tamta była zdziwiona i...

- Przepraszam, ja...

- Przestań przepraszać...- Kaeru złapała się za głowę- Wyciągnęła do mnie rękę, nagle pociemniało mi trochę przed oczami i... I po tym stałeś obok, znów złapałeś mnie za rękę i powiedzieliście dokładnie to samo, a po tym krew mi poleciała z nosa i... Może w jakiś sposób zobaczyłam przyszłość, albo... Nie... To nie może być prawda...

Kaeru spojrzała na swoje dłonie i na Kankuro.

- A jeśli cofnęłam czas? Pod wpływem emocji?

- Kaeru...

- Na razie nikomu o tym nie mów, proszę...

Kankuro ją przytulił i pogładził po głowie. W tej samej chwili weszła Sakura.

- O czym ma nikomu nie mówić?

Różowowłosa patrzyła na nich pytająco. Kaeru zacisnęła pięść.

- Nic takiego...

Kankuro wstał.

- Kaeru, Sakura może ci pomóc, nie powinnaś...

Sakura weszła mu w słowo.

- Co się dzieje?! Kaeru, musisz mi powiedzieć.

- Sakura, ja...- Kaeru powoli wstała- Nie wiem do końca, co się stało... Albo zobaczyłam co się stanie, albo... Cofnęłam czas.

- Kaeru...- Sakura chwilę nie wiedziała co powiedzieć- Czyli Tsunade miała rację.

Sakura usiadła na krześle i westchnęła.

- Tsunade znalazła zapiski Jiraiyi, nawiązujące do Wioski Czasu. Razem szukałyśmy zwojów na ten temat, Sasuke nam w tym pomógł. W piwnicach świątyni Czasu znalazł zwój o Kapłance Czasu. Niestety wiemy tylko tyle, że żyła wieki temu, na samym początku ery shinobi. Możliwe, że ona była założycielką twojego Klanu, Kaeru. Muszę... - Sakura wstała z krzesła- Jeśli to prawda, posiadasz jedną z najpotężniejszych mocy w świecie shinobi. Ale na razie nie wiemy czy to prawda czy tylko miałaś wizję. Nikt poza tobą tego nie odczuł. Musimy wrócić do Konohy.

- Sakura- Kaeru miała smutną minę- zostańmy tutaj chociaż jeszcze jeden dzień...

- Yhh... Dobrze, ale...- Sakura spojrzała groźnie na Kankuro i wstała z krzesła- Kankuro, chodź na chwilę na dwór.

Gdy wyszli, Sakura zmarszczyła brwi i zaczęła mówić.

- Co ty odwalasz z tą Yukari?! Bezczelnie stwierdziła, że Kaeru robi sceny i że specjalnie nie powiedziałeś, że masz kogoś.

- Ale, Sakura.. Nie mam wpływu na świrniętą byłą. Ja nie robię nic złego. Teraz...- Kankuro westchnął- Teraz musimy się zająć Kaeru. Myślisz, że to może być prawda? Z tym... Cofaniem czasu.

- Wiem na pewno, że wszystko wywołują silne bodźce. Może... Ehh- Sakura przesunęła kciukiem po swoim czole- Gdyby sprowokować znów silne emocje...

- Sakura... Nie chcę na siłę sprawiać jej bólu, żeby coś sprawdzić.

Drzwi się otworzyły, Kaeru do nich dołączyła i złapała Kankuro za rękę.

- Już... Mi lepiej. Możemy iść gdzieś dalej, Kankuro?

Sakura westchnęła i odwróciła się na pięcie, rzucając przez ramię

- No dobra... Wracam do książek, a wy się nacieszcie sobą, ale, Kaeru, jutro wieczorem wracamy. Muszę porozmawiać z Tsunade.

Sakura się oddaliła. Kankuro przytulił zdziwioną Kaeru.

- Hm?

- Jestem przy tobie, pamiętaj. Zawsze będziesz mieć we mnie wsparcie.. Gdy tylko będę mógł, będę przybywać do Konohy i...

- Kankuro...- Kaeru uniosła głowę- Wprowadź się do mnie. Proszę.

- Jeszcze... Wrócimy do tego tematu, ok?- złapał ją za rękę- Chodź, musisz zobaczyć kilka miejsc.

Kankuro zabrał ją na lody matcha, później oprowadził po wiosce. Gdy słońce zaczęło zachodzić, zabrał ją na dach siedziby Kazekage. Usiedli razem na dachu. Kaeru lekko się uśmiechnęła widząc słońce zachodzące za pustynią.

- Hmm... Nie jest tutaj tak źle. Ten widok...

- Często tutaj przychodzę...- Kankuro siedział obok, położył dłoń na jej dłoni- Chciałem ci pokazać to miejsce. Heh... Ale chyba któreś z nas będzie musiało wybrać.

- Wybacz... Jesteś tak samo przywiązany do tego miejsca, jak ja do Konohy...

Spojrzała na chłopaka i pogładziła jego policzek. Kankuro ją pocałował i zbliżył się jeszcze bardziej, kładąc rękę na jej udzie.

- Ka... Kankuro- wypuściła powietrze z płuc i lekko się zarumieniła- tutaj ktoś może przyjść i...

- Myślę, że nie...

Zaczął całować jej szyję i włożył rękę pod ubranie. Kaeru mu się poddała, po chwili zdjęła mu bluzę i pogładziła szeroką, wyrzeźbioną klatkę.

- Kankuro, pod nami jest gabinet kage...

- Więc będziemy cicho.

Uśmiechnął się, a Kaeru cicho się zaśmiała kiwając głową i położyła się na plecach rozsuwając na boki ubranie. Słońce już prawie zaszło. Kankuro był na górze, chwycił lewą ręką za nadgarstek dziewczyny, po chwili splótł palce z jej palcami. Powoli w nią wchodził, a na jej policzkach pojawił się ten rumieniec, który go jeszcze bardziej podniecał.

- Ka.. Kankuro... Tak jest dobrze...

- Widzę.

Jednocześnie zaczął całować jej szyję, Kaeru jęknęła.

- Cii.. Gaara jeszcze... Jest w gabinecie.

- Kankuro...

Znów jęknęła i przymknęła oczy. Kankuro przyspieszył i delikatnie przyłożył dłoń do jej ust. Dziewczynie się to podobało, gdy osiągnęła szczyt, jej plecy lekko wygięły się w łuk i wbiła paznokcie w plecy Kankuro.

- Ałć!

- W... Wybacz, Kankuro...

- Heh, nie przejmuj się. Było dobrze.

- Tylko dobrze?

Zaśmiała się i pacnęła go w ramię, po czym zaczęła się ubierać.

- Ehh jesteś cudowna, Kaeru.

Gdy sie ubrali, wrócili do budynku. Schodząc ze schodów prowadzących na dach spotkali Temari. Kankuro się zdziwił.

- Co tu robisz?

- Spotkałam naburmuszoną Yukari- Temari uniosła jedną brew- która mówiła, że widziała jak tu idziecie i zaczęła wspominać wasze upojne chwile na dachu i była zła, że teraz tam zabierasz Kaeru i...

- Co?- Kaeru zabrała dłoń i spojrzała na Kankuro z wyrzutem

- Temari, o czym ty chrzanisz?

Kaeru poczuła łzy w oczach *Czyli taktuje mnie jak każdą i...* znów zaczęła ją boleć głowa. Czuła, jakby miała się przewrócić, a obraz przed oczami stał się niewyraźny. Zachwiała się, Kankuro ją objął. Gdy obraz się ustabilizował usłyszała jego głos.

- Ughh... Co...

Kankuro osunął się i usiadł na schodach. Poczuł jak krew mu leci z nosa, bolało go całe ciało. Kaeru kucnęła przy nim.

- Kankuro!

- Co się... Jesteśmy na szczycie schodów- usłyszał kroki- Temari już poszła? Ona... Dopiero tu idzie.

- Kankuro, przepraszam, to... Ja...

Kaeru była spanikowana, Temari powoli weszła i otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale Kankuro wszedł jej w słowo.

- Yukari kłamała. Nigdy z nią tu nie byłem. Dostałem klucz od Gaary w tym roku.

- Co- Temari zmarszczyła brwi- co tu się stało? Kankuro? Skąd wiedziałeś co chcę powiedzieć i... Co ci jest?

Temari kucnęła przy nim i podała mu chusteczkę. Kankuro spojrzał na Kaeru.

- Yukari serio kłamała...

- Wierzę ci, Kankuro...
-----------------------------------------------

Kolejny rozdział!
Ta część historii Kaeru niebawem dobiegnie końca (๑•̀ㅂ•́)و✧
Mam nadzieję, że się podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro