Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24, Czas

Sakura popatrzyła chwilę na Kankuro.

- Ja pójdę z wami, ty Tenten możesz wracać do Konohy, jeśli chcesz.

- Jaa... Heh chętnie wrócę- Tenten się zaśmiała.

Zjedli, Kaeru wstała od stołu.

- A czy możemy wyruszyć już teraz? Źle... Źle się tutaj czuję.

Wszyscy spojrzeli po sobie, ale przytaknęli. Powoli zebrali wszystkie rzeczy i opuścili Wioskę. Tenten ruszyła w stronę Konohy, a reszta do Wioski Piasku. Dotarli w nocy, po cichu weszli do domu, gdzie Gaara i Temari spali już w swoich pokojach. Sakura poszła do pokoju gościnnego, a Kaeru z Kankuro do jego pokoju. Po cichu odstawili na podłogę swoje torby, a chłopak zapalił światło. W pokoju był lekki bałagan.

- Wybacz, nie posprzątałem, bo... Nie myślałem, że tu będziemy heh.

- Nie ma problemu.

Kaeru wypakowała piżamę, którą dostała od Naruto- jednoczęściowa piżama z kapturem, który byl glową żaby. Kankuro się uśmiechnął.

- Ta piżama, heh...

- Eeej, lubię ją!- usiadła na łóżku- Kankuro, ta chakra...

- Wybacz, że ci nie powiedziałem... Yhh Shikamaru widział bo jakimś cudem był tam z tobą- zdjął ubranie, został w samych bokserkach i usiadł obok niej- podobno gdy zatrzymałaś czas, tuż przed tym i chwilę po tym, gdy Nara miał już świadomość, widział jasną białą chakrę wokół ciebie.

- Co... Co to może oznaczać?

- Niestety nie wiem. Albo twoja chakra przybrała taką barwę, albo masz w sobie drugi rodzaj chakry. Tak jak Naruto ma w sobie chakrę Kuramy.

- Ale... Demona? Przecież gdybym miała demona to bym zauważyła!

- Spokojnie, powiedziałem, że to podobnie, ale demona nie masz. Tak myślę. Tsunade by już dawno to wyłapała w szpitalu. Ale teraz o tym nie myśl, jest już późno...

- Ok...

Kankuro zgasił światło, zostawił zapaloną małą lampkę. Kaeru odwróciła się do niego plecami. Patrzyła przez chwilę na jedną z marionetek, z trzema wyłupiastymi oczami i rozczochraną czuprynę.

- Kankuro, nie zasnę.

- Co..?- chłopak już przysypiał

- Ta marionetka... Gapi się na mnie.

Kankuro się zaśmiał. I powoli wstał.

- To Karas (jap. Kruk)... Naprawiałem go wczoraj.

Wyjął zwój, polożył na nim dłoń i marionetka zniknęła. Kankuro wrócił do łóżka i przytulił Kaeru.

Następnego dnia Kaeru obudziła Kanuro pocałunkiem. Otworzył oczy z uśmiechem.

- Ohayo, księżniczko.

- Ohayo!

- Marzyłem o takim poranku. Otwieram oczy i jesteś obok.

Przytulił ją do siebie i pocałował w czoło.

- Jak się czujesz?

- Już lepiej, Kankuro.. Staram się... Nie myśleć za dużo. Twój brak koszulki mi w tym pomaga haha- zaśmiała się i pogładziła palcem jego obojczyk- mogłabym tu z tobą leżeć cały dzień.

- Da się załatwić!

Kaeru zaczęła go całować. Kankuro powoli rozsunął suwak w jej piżamie.

- Tęskniłem za tobą i za twoją bliskością...

- Kankuro...

Kochali się powoli i długo. Gdy skończyli, Kaeru założyła swoją piżamę, a Kankuro założył dresowe spodnie i czarną koszulkę.

- Kankurooo, śniadanie?

- Chodźmy na dół.

Kaeru otworzyła drzwi i spojrzała na wściekłą zaspaną Temari.

- Kankuro baka!!! Nie można być ciszej? Chciałam się wyspać!! Już przez chwilę pomyślałam że to znów hałaśliwa Yuki.

Kaeru spojrzała na nią zdziwiona. Temari spojrzał z wrednym uśmieszkiem na brata i zeszła na dół po schodach. Kankuro stał za Kaeru, która chwilę stała bez ruchu.

- Kaeru...

Usłyszał jak pociąga nosem *Płacze...?*
Chciał jej delikatnie wytłumaczyć o co chodzi, ale zanim się odezwał, Kaeru odwróciła się i mocno go uderzyła w twarz, aż cofnął się kilka kroków do pokoju. Miała łzy w oczach.

- A to niby... Co to kurwa miało być, Kankuro? Była tutaj ostatnio czy co?! W co ty pogrywasz i...

- Kaeru... Spokojnie. Daj mi dojść do słowa- westchnął- byłem z nią kilka lat temu. Ale ją zostawiłem, bo była irytującą i nam się nie układało. Teraz jest w grupie trenującej na jounina, ale to nic nie znaczy i...

- Hałaśliwa Yuki... Czyli ty z nią też... W tym łóżku...

- Akurat to łóżko mam od niedawna. Kaeru, to już przeszłość. Nic nie znaczy. Teraz ważna jesteś tylko ty i...

- Ale listu nie dokończyłeś, gdy przybiegła po ciebie i...

- Bo musiałem zrobić trening. Czekało na mnie dwadzieścia osób. Kaeru, proszę... Tylko ty jesteś ważna.

- Baka! Czemu mi nie powiedziałeś od razu że Yukari, która na dodatek mana imię jak moja postać z książki, jest twoją ex?

- Bo... Bo to nie ma znaczenia. Serio.

Niepewnie złapał za jej dlonie i przyciągnął do siebie. Dziewczyna nie protestowała.

- Jesteś głupi.

- Czasem tak.

Uśmiechnął się do niej z miną zbitego psa. Kaeru westchnęła.

- Wkurzyłeś mnie. Chodźmy coś zjeść.

- A przejdzie ci złość? Kocham cię, Kaeru i tylko ciebie. Pamiętaj..

- Mhmmm...

Zeszli na dół po schodach. Sakura już siedziała przy stole ze śniadaniem.

- Ohayo, Kaeru, Kankuro! Temari z Gaarą musieli gdzieś iść szybko.

Kaeru i Kankuro usiedli przy stole. Sakura spojrzała na nich i westchnęła.

- Znów sprzeczka? Dwa dni, dwie sprzeczki.

- Sakura, nic nie mów...- Kaeru westchnęła.

Po śniadaniu wszyscy przebrali się w normalne stroje. Kaeru i Kankuro chcieli iść na spacer, Sakura wolała czytać książki wpokoju gościnnym.

- Kankuro, to gdzie idziemy?

- Hmm chcesz zobaczyć pole treningowe? A później może na lody?

- Tam, gdzie trenujesz z tymi...

- Kaeru- pocałował ją i złapał za rękę- Tylko ty. Pamiętaj. Jak chcesz to poćwiczę z tobą.

- Ehh...

Szli chwilę, Kaeru patrzyła na budynki *Czemu wszystkie sklepy i domy są do siebie tak podobne...*
W końcu byli na miejscu. Oddzielone, duże pole z ustawionymi manekinami do ćwiczeń.

- To co? Mała walka?

- Hmmm no dobra, Kankuro. Ale oberwie ci się za dzisiejsze!

Ustawili się do walki. Kaeru zaczęła biec w jego stronę, gdy nagle przed nią pojawiła się marionetka z poprzedniego dnia. Dziewczyna odskoczyła.

- Karas? Serio? On jest okropnyyy!

- Haha ej! To mój ulubieniec.

W jej dłoni pojawił się shuriken z chakry, Kankuro zrobił zdziwioną minę.

- Czyli walczymy na serio...

- Tylko tak.

Kaeru pojawiła się obok niego, ale odepchnęła ją marionetka. Nagle kątem oka zauważyła, że ktoś idzie w ich stronę. Gdy prawie dotknęła Kankuro, usłyszeli kobiecy głos.

- Ooo, Kankuro, mamy nową w grupie?

Marionetka zniknęła. Podeszła do nich ładna dziewczyna z ciemnoszarym warkoczem. Kankuro był lekko zmieszany.

- Hej, jestem Yuki, a ty?

Wyciągnęła do niej rękę. Kaeru poczuła kulę zimna w żołądku.

- Ja... Kaeru.

- Jesteś tu nowa?

- Nie, ja...

Kankuro złapał Kaeru za rękę i powiedział z uśmiechem.

- Kaeru to moja dziewczyna.

- Dziewczyna?- Yuki była zdziwiona i zmarszczyła brwi, widać było, że tego się nie spodziewała- Nie mówiłeś, że masz dziewczynę.

Kaeru zrobiło się słabo *Powinien jej powiedzieć! Co to ma być...*
Spojrzała na Kankuro, zaczęło jej się kręcić w głowie, a obraz stał się lekko rozmyty. Zaczęła się zastanawiać czy użyła jakiegoś jutsu czasu. *Głowa mnie... Boli...* Przez chwilę miała ciemno przed oczami. Nagle wszystko wróciło do normy.

- Jesteś tu nowa?- Yuki zapytała

- Już...- Kaeru była zdziwiona- O to...

Poczuła jak Kankuro łapie ją za rękę.

- Kaeru to moja dziewczyna.

- Dziewczyna?

Kaeru poczuła jak strużka krwi płynie jej z nosa. Przyłożyła dłoń.

- Kaeru?- Kankuro spojrzał na nią wystraszony- Wszystko ok?

- Nie... Nic nie jest ok.

--------------------------------------------------------

Ciach nowy rozdział! Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach, będzie mi miło (๑•̀ㅂ•́)و✧








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro