Rozdział 19, Tęsknię
Następnego dnia rano Kankuro powoli otworzył oczy. Kaeru już nie było. Wstał i zszedł na dół, zobaczył na stole przygotowane śniadanie.
- Ohayooo, już wstałeś?
- Jak widać- Kankuro podszedł do Kaeru, która ustawiała na stole dwa kubki z herbatą i ją pocałowal w policzek- hmm dziękuję za śniadanie.
Usiadł przy stole i nałożył sobie placki i polał wiśniowym sosem. Kaeru usiadła naprzeciwko.
- Dzisiaj już nie będziesz mnie obłapywać? Haha..
- Ejjj, nie jestem aż takim zboczuchem! Haha, dzisiaj chcę się nacieszyć twoim towarzystwem. Za kilka godzin muszę spadać.
- Wiem... Co będziemy robić?
- Możemy zostać w domu, albo sobie po prostu posiedzieć, albo trening? Sam nie wiem.
Jedli śniadanie i rozmawiali. Kankuro opowiadał jej o swoim życiu, jak było kiedyś i jak wygląda teraz, gdy jest w swojej wiosce.
Kaeru opowiedziała mu o swoim życiu w wiosce księżyca.
- Tańczyłaś?
- Tak... Już ci o tym wspominałam. Wiesz... Tradycyjne tańce, w wielkim kimonie, z dwoma wachlarzami.
- Zabrałaś to ze sobą z Wioski Księżyca?
- Tak. Nie wiem po co, ale zabrałam. I niedługo muszę znów tam wyruszyć. U nas... To znaczy, tam w wiosce, pogrzeb robi się dwa tygodnie po śmierci. Smarują ciało specjalnymi olejami, dzięki którym... Można czekać te dwa tygodnie.
- Możemy zmienić temat, jeśli chcesz..
- Nie nie... Hm. Moja mama miała prośbę, aby pochować ją szybciej. Teraz wiem, czemu się zgodzili. Bo była z innej wioski. A teraz... Będę musiała pozegnać Hikaru...
- Byliście blisko..?
- Zależy o co pytasz. Trenowałam z nim, mimo, że w naszej wiosce zamknięto Akademię. Jeszcze zanim mama zaczęła "chorować", raz chciał się ze mną umówić, ale... Uznałam to za żart. Był dla mnie jak starszy brat. Gdy był atak na Wioskę Księżyca, obiecywałam sobie, że będę do niego więcej pisać, ehh.
- Nie obwiniaj się- położył dłoń na jej dłoni- a rozmawiałaś już z Tsunade o swoim kekkei genkai? Wtedy gdy zatrzymałaś czas, gdy chciałem zabrać kubek i notes *ehh nadal tu stoją*, twoje oczy się nie zmieniły. A podobno wtedy... Twoje oczy...
- Wtedy to było coś innego. Ciebie spowolniłam, wszystko dookoła spowolniło, ale się minimalnie ruszało. Wtedy czas się zupełnie zatrzymał i czułam, że mogę to utrzymać dłużej, że mam inne możliwości, których nie wiedziałam jak uzyć. A gdybym... Potrafiła cofnąć czas?!
- Powoli, to raczej... Nie jest możliwe. A gdyby było, lepiej nie mów nikomu.
- Czemu?
- Wtedy byś musiała ukrywać się po świecie, jak Sasuke. Wielu złych ludzi by chciało twoje oczy...
- Hmm... No tak... Jednak cofanie czasu to...- cicho westchnęła- to by była niesamowita umiejętność.
- Mam... Być z tobą w Wiosce Księżyca na pogrzebie? To za jakiś czas, ale muszę to teraz ustalić z Gaarą.
- Tak, chciałabym żebyś tam był. I tak pewnie Kakashi przydzieli dwie osoby, żeby ze mną wyruszyły. Możemy spotkać się na miejscu.
- Jasne.
Kaeru wstała od stołu i pozmywała naczynia. Kankuro poszedł spakować swoje rzeczy i przebrał się w codzienny strój. Kolejne godziny rozmawiali i planowali.
- A dziecko?
- Co?- Kankuro zrobił zdziwioną minę- Nie no... Może kiedyś. Ale bierzesz...
- Tak, mam te tabletki od Sakury. Heh ona już zaczyna planować z Sasuke... Hmm a jakie imię byś wybrał?
- Nie wiem, jakoś nigdy się nie zastanawiałem. Może Kaede dla dziewczynki?
- Podoba mi się!
Pili herbatę na ganku, siedząc na drewnianej podłodze. Nagle pojawiła się mała żaba z listem, która zawsze czekała w siedzibie Hokage na listy do Kaeru.
- Panienko Kaeru, list z Wioski Księżyca.
- Księżyca..? Arigato.
Otworzyła list i go przeczytała. Kankuro spojrzał na nią pytająco.
- To... Hm. Za tydzień odbędzie się pogrzeb Hikaru. I... U nas w wiosce taniec miał wiele znaczeń. Były tańce z okazji wydarzeń, rocznic, ślubów, ale też i pogrzebowe, pożegnalne.
- Domyślam się, co jest w liście.
- Dostałam list z naszej małej świątyni. Z pytaniem i informacją. Podobno Hikaru w ostatnich chwilach mówił o mnie, jako o najbliższej osobie i... Jedynej rodzinie. I pytają czy będę chciała wykonać taniec na ceremonii, czy ma to zrobić jedna z kapłanek.
- I... Jaka decyzja?
- Zatańczę. Mam żałobne kimono. Szkoda mi było je zostawiać w moim domu i... Eh...
- Nie smuć się- Kankuro ją objął i pocałował w czoło- hm czyli na ślubie będę musiał z tobą zatańczyć, czy ty zatańczysz dla mnie?
- Razem. W tradycyjnych strojach. Hah widzę, że już się nastawiasz.
- Pytam na wszelki wypadek, bo hah słabo się ruszam. Czyli razem... A wieczorem, tylko ty i tylko dla mnie..?
- Oho a ty znowu swoje.
Kaeru się uśmiechnęła i pacnęła go w ramię. Kankuro odstawił kubek i pocałował dziewczynę.
- Muszę za chwilę iść...
- Wiem. Odprowadzę cię do bramy.
- Ale to jeszcze za jakiś moment, teraz- znów ją pocałował- chcę jeszcze pobyć blisko ciebie.
Całował jej szyję i lekko rozchylił kimonową tunikę.
- Kankuro...
- Długo się nie zobaczymy...
- Tydzień.
- Dla mnie jeden dzień bez ciebie to długo- rozwiązał jej czarny pas i rozchylił kimonowy strój na boki- i... Pasuje ci ta różowa bielizna.
- Haha, wiedziałam, że to powiesz!
- Oooo czyli wiedziałaś też, że to zrobię?
Kaeru przytaknęła z uśmiechem.
- Pamiętam jak... Założyłaś tamten strój od Lee. Cały czas miałaś na sobie te luźne ubrania, a nagle zobaczyłem jaką masz talię i duże.. Yhmm i kobiece kształty.
Kaeru nadal się uśmiechała zawstydzona. Wstała i złapała chłopaka za rękę prowadząc na górę do pokoju.
- Masz jeszcze jakieś 15 minut do wyjścia...
Zsunęła z siebie ubranie i położyła się na łóżku.
- Yhh czemu muszę wracać...
- Nie.. Nie musisz... Możesz... Ummm... zostać w Wiosce Liścia... Zamieszkaać tutaj...
- Może... To nie jest dobry moment na rozmowę....
Gdy skończyli, ubrali się i wyszli z domu. Kankuro trzymał Kaeru za rękę i uśmiechnięty zerkał na nią co chwila. W końcu dotarli do bramy.
- No dobra... Muszę iść...
Kaeru przytuliła się do niego.
- Masz do mnie pisać- dała mu mały zwój- możesz nim przywołać Yumizu, żabiego kuriera, gdy tylko będziesz chciał do mnie napisać. W godzinę dostarczy do mnie list. I ja też będę pisać i... Uważaj na siebie. Bierz tylko łatwe misje...
- Spokojnie- pocałował ją i spojrzał jej w oczy- kocham cię, pamiętaj. Będę tęsknić, jak cholera.
- Ja też...
Kankuro jeszcze raz ją pocałował i poszedł. Kaeru stała i patrzyła na znikającą sylwetkę, po czym wróciła do pustego domu. Usiadła na kanapie i bez namysłu oglądała tv. Później zjadła obiadokolację i poszła do łóżka. Po chwili pojawiła się żabka kurier i wręczyła jej list.
Dotarłem do Wioski Piasku. Nie mogę sobie znaleźć miejsca, już cholernie tęsknię i nie wiem jak zasnę bez Ciebie obok....
Kankuro
Kaeru chwilę myślała co ma odpisać.
Kankuro,
Dopiero pół dnia, a już mnie męczy ta cisza w domu, gdy Ciebie nie ma. Teraz próbuję zasnąć... Dobranoc 💗
Tęsknię, kocham.
Kaeru
Odesłała żabkę i poszła spać. Rano, gdy się obudziła, odruchowo sięgnęła dłonią obok.
- Gdzie... Umm.. No tak. W Wiosce Piasku.
Kaeru zeszła na dół i zrobiła sobie kawę. Z kubkiem w ręku usiadła przy stole i spojrzała na otwarty notatnik ojca, na którym zaczął zbierać się kurz. Cicho westchnęła i wzięła go do ręki.
- "Tytuł nowej książki, Icha Icha lub inna seria. Może własna biografia. Książka dla Kaeru..."
Dziewczyna przeczytała na głos, co było zapisane. Znów poczuła ten ucisk w żołądku i spojrzała na drzwi pokoju Jiraiyi.
- Nie mogę udawać cały czas, że to pomieszczenie nie istnieje...
Dopiła kawę i wzięła głęboki wdech. Przebrała się w dresowe spodnie i koszulkę z symbolem Wioski Liścia, po czym podeszła do uchylonych drzwi i weszła do pokoju.
Znów spojrzała na zdjęcia wiszące na ścianie. Po lewej stronie stało pościelone łóżko, pod oknem, które było naprzeciwko drzwi stało duże biurko, a przy nim krzesło. Po prawej stronie było mnóstwo szafek i kilka obrazów. Pokój wydawał jej się większy niż kiedyś. Spojrzała na jedną z szafek na których stały albumy ze zdjęciami i pierwsze wydane książki ojca. Wyjęła wszystko i położyła na drewnianej podłodze na której usiadła.
Otworzyła jeden z albumów. Jiraiya na zdjęciach był młody i szczupły. Wszędzie uśmiechnięty razem z Tsunade i Orochimaru *To chyba tuż po ukończeniu Akademii...*
Kaeru lekko uśmiechnęła się do zdjęć. W pewnym momencie znalazła zdjęcie matki i ojca, razem na jakiejś polanie. Byli uśmiechnięci, mama w tradycyjnym kimonie, ojciec w szarym stroju z Wioski Liścia. Kaeru poczuła ukłucie w żołądku.
- Mamo... Tato... Zostawiliście mnie... Ciągle zostaję sama...
Po jej policzkach popłynęły łzy, które płynęły mocniej z każdym oglądanym zdjęciem. W pewnym momencie z albumu wypadła jedna, włożona luzem fotografia.
- To...
Kaeru wzięła ją do ręki, a drugą dłonią zasłoniła usta. Zobaczyła na zdjęciu mamę, w jasnoszarej kimonowej tunice, ojca, szczuplejszego, ale już w swoim czerwono-zielonym stroju i uśmiechniętego, białowłosego bobasa na rękach mamy. Obydwoje patrzyli z uśmiechem na dziecko i stali w tym samym dużym pokoju, z którego przed chwilą wyszła Kaeru.
*To... Ja... W tym... Domu... To wszystko mogło wyglądać inaczej...*
Rozpłakała się. Nagle rozległo się pukanie do drzwi *Oh, zapomniałam, że Sakura miała przyjść...* Kaeru zawołała.
- Otwarte!
Nie mogła powstrzymać łez, chciała pokazać komuś to zdjęcie, powiedzieć, co ma w głowie *Czemu tego nie zrobiłam, gdy Kankuro był obok...* słyszała kroki i zawołała.
- Tu jestem- głos jej drżał- wybacz, jestem trochę w rozsypce, Sakura i...
- Gomen, w takim razie ja... Lepiej wyjdę...
Kaeru otarła łzy i siedziała chwilę jakby ją wmurowało.
- Co ty...
- Kakashi rozkazał mi przyjść po ciebie, bo chce teraz z tobą porozmawiać pilnie o akademii. Powiedziałem mu, że nie mogę cię trenować. Nie jestem tu z własnej chęci i nie chciałem zastać cię w takim st...
- SHIKAMARU BAKA!- rzuciła w niego książką, która była pod ręką- Czemu zawsze się pojawiasz w takich chwilach?!
Rozpłakała się, a Shikamaru zauważył zdjęcie, które trzymała chwilę wcześniej.
- Ja...- Shikamaru miał poważną minę- Uwierz mi, że nie chciałem tu przychodzić, ale Iruka jest w Akademii i... Mam na ciebie zaczekać, czy... Czy po prostu mam iść.
- Chodź tutaj....
---------------------------------------------
Pamiętajcie- kocham komentarze!
Dajcie znać gwiazdkami, że jeszcze to czytacie (๑•̀ㅂ•́)و✧
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro