Rozdział 14, Tęsknię...
- Kaeru... Też będzie mi go brakować. Jego głupich komentarzy, dziwnych technik- Naruto próbował się uśmiechnąć przez łzy- no i heh książek. Teraz będę musiał czytać twoje. Musimy... Musimy sprawić, żeby przyszłość była lepsza. Ero Sennin by nie chciał żebyś cały czas płakała...
Naruto położył dłoń na głowie Kaeru. Dziewczyna poczuła ścisk w żołądku, przypomniało jej się, jak jej ojciec robił to samo. Rozpłakała się mocniej.
- Kaeru... Muszę już iść. Zdam raport Kakashiemu.
- Dobrze, ja...- powoli wstała- Przyjdę do niego niedługo, muszę się uspokoić...
Naruto wyszedł. Kaeru poszła do swojego pokoju i sięgnęła po dziennik. Zanotowała w nim kilka zdań, wzięła głęboki wdech i wyszła do siedziby Hokage. Gdy była na miejscu, weszła do gabinetu, Kakashi, Iruka i Shikamaru siedzieli przy swoich biurkach.
- Wzywałeś mnie, Szósty...
- Chciałem...- Kakashi wstał- Złożyć ci kondolencje.
Kaeru gestem pokazała, żeby Kakashi usiadł. Mówił dalej.
- Przygotowałem już wszystko na jutrzejszą uroczystość pogrzebową, przekazałem też fundusze na pomoc dla Wioski Księżyca i pogrzeb twojego przyjaciela. Wybacz, że wszystko zrobiłem za ciebie, ale... Doszedłem do wniosku, że teraz powinnaś mieć spokój.
- Dziękuję, Czcigodny.
- Ale też będę chciał wrócić do tematu twojego kekkei genkai. Tym bardziej, jeśli chcesz zostać w Wiosce Liścia i...
Shikamaru wskazał dłonią na Kaeru i zwrócił się do Kakashiego.
- Szósty, może nie dzisiaj. I tak to był szok i dla niej i dla wszystkich, że posiada umiejętność wzrokową. Poza tym...- Shikamaru opuścił rękę- Nie jest obiektem do badań.
- Shikamaru- Kakashi skarcił go spojrzeniem- nic takiego nie powiedziałem. Ale są też sprawy wioski, którymi muszę się zająć i...
- Już dobrze- Kaeru westchnęła- wszystko rozumiem. Jeśli można, chciałabym kilka dni odpocząć, później skontaktuję się z Sakurą i, jeśli będzie trzeba, pójdę do szpitala. Chciałam też się zapytać... Czy mogę w jakiś sposób nadrobić egzaminy w Akademii.
Wszyscy unieśli lekko głowy. Kaeru wlepiła wzrok w Kakashiego, który uniósł brwi.
- Myślę, że... Tak- Kakashi spojrzał na Irukę, który przytaknął- ale nie możesz pójść do Akademii ze względu na swój wiek i umiejętności, które już posiadasz. Iruka i Shikamaru pomogą ci w przygotowaniach do eksternistycznych egzaminów, bo mają do tego uprawnienia. Ale... To wszystko za jakiś czas. Najpierw papierologia do tego.
- Dziękuję- Kaeru się ukłoniła- a teraz, jeśli można, chciałabym już iść.
Pożegnała się i wyszła z gabinetu. Poczuła głód, więc w drodze do domu poszła na ramen. Zamówiła małą porcję. Siedziała w ciszy i chwilę gapiła się na porcję zupy. Zjadła powoli i wyszła. Gdy dotarła do domu, słońce zaczynało zachodzić. Uprasowała swoją żałobną szatę. *Długo nie leżała w szafie...*
W ciszy zrobiła i zjadła kolację. Kubek po herbacie i notes Jiraiyi nadal leżały na stole, jakby nadal na niego czekały zostawione. Kaeru nie była w stanie ich posprzątać. Zaczęło się robić ciemno. Dziewczyna wzięła szybki prysznic i w piżamie usiadła na kanapie w dużym pokoju. Usłyszała pukanie do drzwi *Kto to... Czy to...*
- Nie ma mnie w domu!- krzyknęła w stronę drzwi, pukanie znów się rozległo- Chcę mieć spokój!!
Usłyszała oddalające się kroki spod drzwi. Położyła się na boku na kanapie i przytuliła jedną z poduszek.
*Więc... Teraz tak będzie wyglądać moje życie... Samotnie i w ciszy. Z chłopakiem, który będzie się pojawiać co jakiś czas...*
Kaeru nagle zasnęła. Rano obudziła się obolała. Usiadła na kanapie i rozległo się pukanie do drzwi.
- Nie ma m....
- To ja...
Kaeru poczłapała do drzwi w piżamie i otworzyła.
- Ohayo, Kankuro.
Wpuszczając go do domu zayważyła przy progu popiół z papierosa *Więc to pukanie w nocy...*
Kankuro zdjął buty, wszedł do pokoju i położył plecak na kanapie.
- Obudziłem cię?
- Nie, wstałam chwilę wcześniej... Pójdę się umyć, zrobisz kawę?
- Jasne.
Kankuro sięgnął po kubek stojący na stole, zanim zdążył go dotknąć, Kaeru krzyknęła, w tej samej chwili chłopak poczuł, że nie może się ruszyć.
- Nie ruszaj go!
- Ka...eru...
Czas wrócił do normy, Kankuro cofnął się od stołu, a dziewczyna głośno wypuściła powietrze z ust.
- Przepraszam!- podbiegła do chłopaka i dotknęła jego ramion i klatki, jakby chciała sprawdzić, czy jest prawdziwy- Nic ci nie jest? Nie chciałam, po prostu...
- Kaeru- przytulił ją- spokojnie, nic mi nie jest. Zatrzymanie w czasie to nic przyjemnego heh, ale nic mi nie jest. Musisz... Zapanować nad tym.
- Przepraszam, po prostu... Ten kubek.. Tata go tak zostawił i, wiem, to dziwne ale...
- To ja przepraszam, nie wiedziałem. I nie jest to dziwne.
Kaeru odsunęła się odniego i ruszyła w stronę łazienki.
- Pójdę się umyć...- gdy zamykała za sobą drzwi, rzuciła przez ramię- Jeśli chcesz to chodź.
- M... Może za chwilę...
Kaeru zniknęła za drzwiami, a Kankuro rozejrzał się po kuchni. Przygotował dla niej śniadanie i kawę. *Czy powinienem... W końcu to moja dziewczyna... Ehhh*
Zapukał do drzwi łazienki.
- Wejdź, Kankuro.
Wszedł do łazienki. Kaeru siedziała z podkulonymi nogami w dużej wannie pełnej piany, która ją zasłaniała. Kankuro poczuł rumieniec na swoich policzkach i powoli usiadł przy wannie.
- Kankuro... Na jak długo zostaniesz?
- Pojutrze muszę wracać..
Kaeru wyprostowała nogi i plecy, a piana odsłoniła jej ramiona.
- Umm- zmarszczyła brwi i zrobiła naburmuszoną minę- czemu nie możesz dłużej?
Wyciągnęła rękę do Kankuro, który złapał jej mokrą dłoń.
- Muszę pomóc Gaarze i...
- Kankuro, jesteś mi teraz potrzebny... Czemu nie możesz poprosić go o jeszcze kilka dni?
- Kaeru, to nie jest takie proste. Jestem z tobą, ale jestem też shinobi.
- Kankuuu, chociaż jeden dzień więcej...
Dziewczyna westchnęła, a piana lekko opadła, prawie odsłaniając jej piersi. Kankuro się zarumienił i na chwilę zawiesił spojrzenie. Kaeru zawstydzona skrzyżowała ręce, zasłaniając biust.
- Podaj mi ręcznik i się odwróć.
Kankuro zrobił, jak kazała. Dziewczyna wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem. Minęła chłopaka i wyszła z łazienki.
- Śniadanie, dziękuję! Pójdę na górę się ubrać.
Po chwili Kaeru zeszła na dół w żałobnym, czarnym stroju. Włosy miała spięte w kok, z jej twarzy zniknął uśmiech. Usiadła przy stole i pociągnęła łyk kawy z kubka.
- Słodzę- spojrzała na Kankuro siedzącego naprzeciwko- Dwie łyżeczki.
- Heh, zapamiętam. Pójdę się przebrać.
Gdy Kankuro wyszedł z łazienki w żałobnym ubraniu, Kaeru już na niego czekała.
- Chodźmy...
Wyszli z domu, zobaczyli kilku shinobi ubranych na czarno idących w stronę cmentarza. Kankuro spojrzał na Kaeru, która zrobiła się blada. Złapał ją za rękę i szli dalej bez słowa. Gdy byli blisko bramy cmentarza, Kaeru puściła jego dłoń. Stało tam wielu shinobi i mieszkańców. Przy bramie czekai na nią Kakashi z Shikamaru, Tsunade i Orochimaru (za którym blisko trzymał się Yamato).
- Kaeru...- Kakashi lekko kiwnął głową- Czy możemy...
- Tak...
Kaeru spojrzała na zapłakaną Tsunade i przygnębionego Orochimaru. Powoli weszli na cmentarz, a za nimi pozostali. Kankuro słyszał za plecami kilka szeptów
To chłopak z Wioski Piasku.... Jakim prawem... To podobno oni dali wsparcue tamtej Wiosce... Jego Wioska jest po części temu winna...
Kakashi w pewnym momencie odwrócił głowę patrząc karcąco na shinobich.
Kaeru powoli podeszła do płyty z symbolem Wioski Liścia i napisem
Legendarny Sennin Jiraiya
Nagle pojawiły się kłęby dymu i w wolnej przestrzeni na trawie stanęli Gamakichi, Gamabunda i Mizu.
Kaeru wlepiła wzrok w nagrobek. Słyszała szum w uszach i głosy jakby odległe. Kakashi wygłosił mowę pożegnalną, po nim Tsunade z Orochimaru. Nie słuchała ich, docierały do niej pojedyncze słowa
Legendarny.... Będzie nam brakować... Bez niego świat shinobi... Wszystkie żaby....
- Kaeru?
- Kaeru?
Nagle głosy stały się wyraźne. Spojrzała na Kankuro, który położył jej dłoń na ramieniu i na Naruto, który patrzył wyczekująco. Gdy zorientował się, że nie słuchała, powiedział znów.
- Kaeru, chcesz coś... Powiedzieć?
Dziewczyna podeszła jeszcze bliżej do płyty, zmarszczyła brwi.
- Ja... Nie wiem, co mogę o tobie powiedzieć, tato...- patrzyła na wyryte litery, a z jej oczu popłynęły łzy- ...za mało czasu spędziliśmy razem. Te półtora roku treningu uświadomiło mi, jak dobrym jesteś shinobi i jak dobrym ojcem, bo... Chciałeś mnie chronić. To ja...-głos się jej załamał- ...to ja zawiodłam. Nie byłam wystarczająco silna. Ale ty... Też zawiodłeś! Miałeś mi pokazać jeszcze kilka miejsc, obiecałeś, a teraz... Ciebie nie ma. A twój notatnik nadal czeka...
Nie była w stanie mówić dalej. Rozpłakała się i upadła na kolana, kładąc dłoń na płycie.
- Tato... Cholernie za tobą tęsknię...
Wszyscy stali w ciszy. Shikamaru spojrzał na Kankuro *Czemu do niej nie podejdzie...*
Kaeru podniosła się i stanęła obok Kakashiego. Po chwili na znak Hokage, shinobi zaczęli układać kwiaty i opuszczać cmentarz. Gdy prawie wszyscy poszli, podszedł do niej Shikamaru. Kankuro zmarszczył brwi i palnął.
- Czego chcesz?
- Niczego od ciebie.
Shikamaru spojrzał na zdziwioną Kaeru i dał jej pudełko.
- Nie wiem czemu, pomyślałem, że- spojrzał w górę, chciał w ten sposób powstrzymać łzy, ale same popłynęły mu po policzkach- wybacz ja... Pomyślałem, że może będziesz to chciała i...
Kaeru otworzyła pudełko i zobaczyła opaskę ojca. Poczuła kulę zimna w żołądku i otarła kolejne łzy.
- Shikamaru... Arigato...
Podała pudełko Kankuro. Rozpuściła długie, białe włosy,po czym spięła je w kitkę i założyła opaskę na czoło. Pogładziła blaszkę dłonią. Shikamaru lekko się ukłonił i poszedł za Kakashim. Kankuro nerwowo chwycił dłoń dziewczyny.
- Kaeru... Chcesz już wracać?
----------------------------------
Kolejny rozdział po malutkiej przerwie (๑•̀ㅂ•́)و✧
Dodatkowo, podrzucam wam dzisiaj mój szybki szkic z Kaeru ('・ω・')
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro