Dzień 94 i 95
Drzwi od sali ćwiczeń otworzyły się i do środka wbiegł lider. Na jego twarzy malował się uśmiech. Zwycięsko zaciskał dłonie w pięści.
- Cho odszedł na dobre! - krzyknął.
- To już wiemy hyung - powiedział Hyuk. - Odszedł prawie dwa tygodnie temu.
- Ale teraz na dobre, wytwórnia go pozwała.
- Kiedy rozprawa? - spytał Ravi.
- Pod koniec lutego.
- Czyli akurat jak skończymy promocję.
- Albo przed nią - odezwał się Hakyeon. - Sprawa wygląda tak, Hongbin dostał propozycję wystąpienia w dramie, Ken i Leo mają udać się na przesłuchanie do musicalu. Wraca JellyBox i są plany by Ravi coś skomponował, ja wracam do radia.
- A ja?
- A Ciebie chcą w jakimś nowym programie rozrywkowym. Zanim jednak do tego dojdzie mamy specjalny występ w Show Champion, potem lecimy na rozdanie nagród w Chinach. Podobno mamy duże szanse wygrać w tegorocznym MAMA więc pojawimy się na rozdaniu. No i koncert świąteczny oraz na zakończenie roku. A tak po za tym to do wybrania ostatecznej daty comebacku mamy promować się osobno. Jest jeszcze kilka propozycji dla każdego z nas, ale dopiero się zastanawiają. Aha i nie wiecie tego ode mnie.
- Bo miałeś nam nie mówić.
- Jest jeszcze jedna sprawa - dodał po chwili. - CEO będzie chciał Cię widzieć Leo. Może chodzić o pewne… Zdjęcia.
- No dobra chłopaki - do środka wszedł menager. Spojrzał na nich groźnym wzrokiem. - To ile N zdążył wam już powiedzieć?
Całe VIXX spozjrzało na siebie porozumiewawczo. Na twarzach Jaehwan’a i Hyuka zaczęły malować się uśmiechy. Ravi ukrył nos w komórce, a Hongbin cicho się zaśmiał. Hakyeon poprawił włosy i głupio się uśmiechnął.
- Cóż… To… To nie tak… - zaczął się jąkać.
- Eh… - westchnął menager. - Leo do gabinetu CEO, reszta spotkanie z choreografem. Później omówimy wasze samodzielne promocje.
Przez całą drogę korytarzem do windy Taekwoon zastanawiał się, o które zdjęcia chodzi. Domyślał się, że na pewno o jego i Szarotki, pytanie tylko które. W windzie doszedł do wniosku, że pewnie o te najnowsze, a nie z ery Cho. Miał tylko nadzieję, że nikt nie zrobił im zdjęć w sklepie meblowym. Będąc pod drzwiami gabinetu Pana Hwang zastanawiał się już tylko o jaki musical chodzi.
Zapukał do drzwi, nie usłyszał odpowiedzi, ale i tak nacisnął klamkę. Wszedł do dobrze znanego mu gabinetu. Ostatnimi czasy za często tu przychodzi.
- O! Taekwoon! Dobrze, że jesteś tak szybko. Siadaj - CEO wskazał krzesło.
- Chciał mnie Pan widzieć - powiedział automatycznie.
- Tak, widzisz, podczas Twojego czasu wolnego zrobiono Ci kilka zdjęć z pewną kobietą. Wasze relacje na zdjęciach łatwo odgadnąć - przerwał na moment. Wpatrywał się w pełną napięciu twarz chłopaka. - Właściwie to chcę tylko powiedzieć, że oświadczenie jest już napisane. Zorganizowanie konferencji prasowej to tylko kwestia jednego telefonu.
- Nie ma Pan nic przeciwko? - powiedział Leo po chwili szoku.
- A czemu miał bym mieć? Powiedz słowo, a wasz związek nie będzie tajemnicą. Również zaręczyny. Nie patrz tak, nie trudno dostrzec pierścionek na jej palcu. Powiedziałeś już reszcie?
- Jeszcze nie. Czekam na odpowiedni moment. Doceniam to wszystko, ale nie potrzebuję konferencji. Nie ukrywamy się, ale nie chcemy też mediów.
- Zdajesz sobie sprawę, że wytwórnia będzie musiała zająć jakieś stanowisko gdy fani zaczną zadawać pytania.
- Tak.
- No dobrze. Wracaj do reszty.
- Dziękuję. Do widzenia.
Dzień 95
Szarotka nerwowo stukała palcami o blat stołu. Bolały ją uszy od pisków i jęków Jueanee. Aż za dobrze wiedziała, że dziewczyna dopiero się rozkręca. Mogłam zjeść na stołówce, myślała za każdym razem gdy z ust dziewczyny padało “Taekwoon” lub “Leo” ewentualnie “VIXX”.
- No dobra, czy wy? No wiesz…
- Nie, nie wiem. Co my?
- No wiesz, czy wy spaliście już ze sobą? - spytała cicho cała czerwona na twarzy.
- Jueanee - Szarotka zaśmiała się szczerze. - Nie będę o tym z Tobą rozmawiać.
- Dlaczego? - spytała ciągle czerwona.
- Bo masz jakieś osiemnaście lat.
- Znaczy jestem pełnoletnia.
- Tylko na papieże. Z resztą to dziwne rozmawiać o tym z kimś dużo młodszym.
- Minya!
- Nie, nie. Ja nie zamierzam Cię uświadamiać, niech zrobią to twoi rodzice.
- Znam teorię, ciekawi mnie tylko… Czy to zrobiliście.
- Fakt, że ściszasz głos świadczy o tym, że nie jesteś jeszcze gotowa poznać odpowiedź na to pytanie.
- A mnie powiesz z kim sypiasz?
- Oppa - Szarotka uśmiechnęła się do brata przyjaciółki. - Nie, jeszcze jej wygadasz.
- I tak znam odpowiedź, wystarczy na Ciebie spojrzeć - mrugnął.
- Oh, doprawdy? I co widzisz?
- Nie przy dzieciach - zaśmiał się i wrócił do lady.
- Jak ja was nie lubię - Jueanee skrzyżowała ręce na piersi.
- Sama chciałaś z nim pracować.
- Oj cicho - wybąkała obrażona. - Powiesz chociaż czy poznałaś resztę?
Minya zostało już tylko się zaśmiać.
- W pewnym sensie, raz zaniosłam im tort. Widziałam ich w parku i byli na kawie.
- Czyli nie.
- Podobno chcieli mnie poznać, ale ta cała sprawa ze zdjęciami - wzruszyła ramionami.
- Ale teraz jak razem mieszkacie to chyba przyjdą was odwiedzić.
- Nie mieszkamy razem. Skąd taki pomysł?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro