Dzień 92
Spłoń: “Byłam wczoraj na tej kolacji z jego rodzicami. Fajna restauracja, mieli genialną pomidorową!”
Spłoń: “Ziemniaki też niczego sobie. Pieczone”
RicePudding: “I jak rodzice?”
Spłoń: “Nie wiem 😂”
RicePudding: “Jak to nie wiesz? 😂😂😂”
Spłoń: “Normalnie, nie chcieli ze mną gadać 😂”
RicePudding: “Co im zrobiłaś? Niech zgadnę przemówiła twoja wredota!”
RicePudding: “😂😂😂😂”
Spłoń: “Byłam grzeczna”
Spłoń: “Naprawdę!”
Spłoń: “😂😂😂😂”
RicePudding: “😂😂😂😂”
RicePudding: “A co on na to?”
Spłoń: “Całą kolację wyglądał jak by chciał uciec”
Spłoń: “Denerwował się gorzej ode mnie”
RicePudding: “Dziwisz mu się”
Spłoń: “Nie bardzo. Z takimi rodzicami też bym się denerwowała. Szkoda, że nie było jego siostry. Może w tedy wyszło by inaczej.”
RicePudding: “Bardzo możliwe”
Spłoń: “Myślałam żeby zaprosić ich na obiad do siebie. Wiesz, przez żołądek do serca”
RicePudding: “To się sprawdza tylko u facetów”
RicePudding: “I u Ciebie 😂😂😂”
Spłoń: “No to przekonam do siebie przynajmniej jego ojca!”
Spłoń: “Tak 😂😂😂😂”
RicePudding: “Bardzo się przejął, że rodzice Cię nie lubią?”
Spłoń: “Nie odzywa się do mnie, ale to chyba z innego powodu. Mogłam mu wczoraj narobić nadzieji i zostawić… 😅😂”
RicePudding: “😂😂😂😂😂😂😂😂😂”
RicePudding: “Co zrobiłaś? 😂😂😂😂😂😂😂”
Spłoń: “No bo wiesz on się tak trochę do mnie dobierał jak wróciliśmy, a ja spanikowałam i uciekłam do łazienki 🙈”
RicePudding: “Przykro mi”
RicePudding: “😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂”
RicePudding: “Jak mogłaś spanikować! To Ty zawsze mówisz o pewności siebie i o ryzykowaniu w takich sprawach”
Spłoń: “Jakoś tak samo wyszło”
Spłoń: “A jak będzie tak jak w tedy”
Spłoń: “Nie chcę powtórki i wyjęciu z życiorysu kolejnych lat”
RicePudding: “I co ja mam Ci napisać”
Spłoń: “No nie wiem, że będzie zupełnie inaczej. I to przecież świetny facet, totalne przeciwieństwo tamtego”
RicePudding: “Sama to sobie właśnie napisałaś”
Spłoń: “Zawsze wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć”
RicePudding: “👍”
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro