Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 89

Szarotka przejrzała się w lusterku, po raz czwarty tego dnia. Poprawiła kołnierzyk i grzywkę. Taekwoon jedynie obrzucił ją szybkim spojrzeniem, uśmiechnął się pod nosem.

- Wyglądasz ładnie.

- Wiem - skrzyżowała ręce na piersi. - Tylko się upewniam.

- Inne dziewczyny zwykle zaprzeczają lub mówią “dziękuję”.

- Ja mówię kadź mi dalej - Szarotka promiennie się uśmiechnęła. - Więc? Gdzie jedziemy? Powiedz mi, albo lepiej nie. Niech to będzie niespodzianka. Tak chcę wiedzieć.

- Jeszcze Cię takiej nie widziałem.

- Po prostu mam dobry humor.

- Ciekawe dlaczego?

- Ty mi powiedz. Uważaj! Patrz na drogę!

- Kiedy tak siedzisz obok mnie jest to niezwykle trudne.

- Taekwooni!

Leo zaparkował bez pisku opon. Parking był spory, dookoła było wiele innych samochodów. Minya z zapałem godnym dziecka w świąteczny poranek wyskoczyła z auta. Jej oczom ukazał się czarny samochód, na który prawie wpadła. Obiegła swój pojazd i spojrzała prosto na biały, nowoczesny budynek. Gdy skupiła wzrok ujrzała liny, popatrzyła wyżej i zobaczyła wagonik. Niepewnie spojrzała na Taekwoon’a.

- Chodźmy - oddał jej kluczyki i ruszył ku wejściu.

Szarotka kiwnęła głową. Schowała dłonie w kieszeniach płaszcza, a jak że czerwonego i ruszyła za chłopakiem. Dzisiaj wyjątkowo nie założył czapki z daszkiem i maski. Wyglądał nieziemsko. Ciemna koszula odsłaniająca jego obojczyki, brązowy, długi płaszcz łopotał na wietrze. Nawet podarte spodnie, których Minya tak nie lubiła wyglądały na nim wyjątkowo dobrze. Szarotka nie rozumiała co się zmieniło. Za każdym razem jak na niego patrzyła było jej tak lekko. Była szczęśliwa.

Wszystko to jednak mogło się zmienić bardzo szybko. W środku zrozumiała swój błąd. Kiedy Teakwoon kupował bilety uświadomiła sobie, że zaraz jej noga zrobi krok do środka zawieszonego kilkanaście metrów nad ziemią wagonika. Na tą myśl czuła jak przewraca jej się w żołądku. Mogła powiedzieć ma wcześniej, że ma lęk wysokości. Trudno by domyślił się sam skoro mieszkam tak wysoko, przeszło jej przez myśl.

- Tędy. Zaraz podjedzie wagonik. Zobaczysz, widoki są niesamowite.

- Jeej.

- Wszystko w porządku?

- Uhu…

Wagonik podjechał, przed Minya otworzyły się drzwi. Dziewczyna zaczęła oddychać przez usta. Serce zaczęło jej walić, kolana zmiękły, a dłonie zaczęły drżeć. Zachęcona przez Taekwoona weszła do środka. Czuła jak z każdą wchodzącą kolejną osobą wagonik się chwieje. Ogarnij się, powtarzała w myślach. To jeszcze nie jest jakaś wielka wysokość.

Szarotka podskoczyła kiedy wagonik ruszył. Złapała za koszulę Taekwoon’a i próbowała utrzymać równowagę.

- Wszytko w porządku? - spytał zmartwiony.

- Jasne - powiedziała. - Wszytko dobrze.

Wtuliła się w niego. Taekwoon objął ją w pasie. Kiedy schylił głowę poczuł woń owocowego szamponu. Dwa małe koczki na jej głowie spowodowały, że chciało mu się śmiać. Przede wszystkim jednak chciał je dotknąć i sprawdzić ich miękkość. Wyciągał już rękę gdy Szarotka spojrzała na niego fuknęła niczym kot.

- Co Ty robisz?

- Sprawdzam jak tam twoje antenki - mówiąc ścisną jeden koczek. - Miękkie.

- Ha ha. Dobiliśmy do brzegu majtku, pora wychodzić na ląd - mruknęła na co Taekwoon krótko się zaśmiał.

Minya wyszła z wagonika o miękkich nogach. Gdy poczuła beton pod podeszwami znów była najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Złapała Taekwoon’a za rękę.

- Prowadź.

Zaczęli iść pod górę razem z innymi osobami. Było chłodno, wiał śliny wiatr. Nawet szalik nie pomagał. Mimo to oboje szli naprzód. Po kilku minutach wyszli na plac. Szarotka od razu zobaczyła ten widok, nie musiała nawet podchodzić do barierki. Widziała brąz oraz zieleń gór. Szarość budynków mieszała się z szarością nieba. Wiatr ciął policzki i kazał łzawić oczom. Mimo to Szarotka miała ochotę namalować ten obraz, wiedziała, że nigdy tego nie zrobi. Talentu malarskiego nie posiadała. Szkicowanie tortów ją satysfakcjonowało.

- Niestety dzisiaj otwarta jest tylko ta część. Reszta jest remontowana.

- Nie szkodzi. Ładnie tu.

- Chodźmy bliżej - pociągnął ją za sobą.

- Tu mi dobrze. Naprawdę - Szarotka zaparła się nogami. - Nie muszę podchodzić bliżej.

- Boisz się?

- Oczywiście, że… - urwała. Przez sekundę rozważała kłamstwo. - Tak. Mam lęk wysokości.

- Żartujesz - wyrywa się z ust Taekwoon’a. Milczenie dziewczyny jednak go przekonuje. - Przepraszam! Nie wiedziałem! Sądziłem, że nie boisz się wysokości bo sama mieszkasz na ostatnim piętrze.

- To nieco dziwne. Na przykład nie boję się podejść do barierki w centrum handlowym. To znaczy boję się, ale wiem, że to irracjonalny strach więc nie mam oporu przed zrobieniem tego. Nie wiem też czy zauważyłeś, ale nic nie jest przesunięte do barierki od balkonu. Zawsze trochę się boję na niego wejść, ale widok mam nieziemski.

- I tak przepraszam.

- Daj spokój. Sam powiedziałeś, że nie wiedziałeś. Powinnam była Ci o tym wspomnieć. Jest naprawdę fajnie. Widok jest świetny i jestem w stanie się nim zachwycać stąd. No, może zrobię jeden krok do przodu - uśmiechnęła się. - Zróbmy sobie zdjęcie.

Taekwoon wziął jej komórkę. Przybliżył swoją twarz do jej tak, że prawie stykali się policzkami. Szarotka przywarła do niego i szeroko się uśmiechnęła.

Po zrobieniu zdjęcia skierowali się do kawiarni. W środku było mnóstwo ludzi chcących tak jak oni schronić się przed złą pogodą. Miła kelnerka powiedziała im, że muszą chwilę poczekać na wolny stolik.

- Jak drogo - szepnęła do Taekwoon’a.

- Czy ja wiem. Ceny takie jak wszędzie.

- Hej, a może weźmiemy na wynos?

- Nie chcesz siedzieć tutaj? Za wysoko?

- Nie - powiedziała z przekąsem. - Po prostu nie chce mi się czekać na wolny stolik.

Taekwoon przedarł się do kasy. Kiedy składał zamówienie Szarotka lustrowała desery. Miała ochotę spróbować każdego z nich. Najbardziej jednak sernika z galaretką. Nie wiedział dlaczego, najbardziej lubiła sernik z rodzynkami, a ten był przecież na zimno.

- Trzymaj - Taekwoon podał jej kubek z herbatą.

- Co to? - wskazała na pudełko.

- Wziąłem Ci ciastko. Nie chciałaś? Tak się na nie patrzyłaś więc uznałem, że masz ochotę.

- Z każdym dniem uwielbiam Cię coraz bardziej - pocałowała go w policzek. - Jesteś najlepszym co mnie spotkało. Cieszę się, że Cię mam.

- Wystarczy - speszył się.

- Ktoś tu nie lubi komplementów - Minya się zaśmiała. - Jesteś najlepszy! Masz cudowny głos! Gdyby nie ty moje życie nie miało by sensu - śmiała się.

- Przestań - Taekwooon jęknął i spuścił głowę. Wywołało to tylko większą radość u Szarotki.

- No już, już - poklepała go wolną ręką po plecach ciągle się śmiejąc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro