Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 88

- Nie! - Szarotka fuknęła i skrzyżowała ręce na piersi.

- Dlaczego? - warknął zdenerwowany Taekwoon. - Co jest w tym złego!?

- Nie i już! Co Ty sobie w ogóle wyobrażasz!?

- Co ja sobie wyobrażam! Co ty sobie wyobrażasz!

- Nie! Nigdy w życiu na to nie pójdę!

- Nie masz wyboru.

- Nie zgadzam się! - Szarotka w złości tupnęła nogą.

- Przepraszam bardzo… - dało się słyszeć cichy głos.

- Masz za duże wymagania. Nie dostaniesz nic lepszego!

- Przepraszam…

- Słuchaj, możesz sobie myśleć i gadać co chcesz, ale to nawet w połowie nie jest tym co chciałam! To jest najlepsze na co Cię stać!? Myślałam, że celujesz wyżej!

- Dobra, przyznaję to ostatnie to była pomyłka. Ale teraz jestem poważny! To najlepszy wybór ze wszystkich!

- Boże, co ja z Tobą mam. Jesteś okropny!

- Przepraszam bardzo państwa…

- Co!? - wykrzyknęli razem i jednocześnie spojrzeli na sprzedawcę.

- Proszę zachowywać się ciszej, albo będę musiał państwa wyprosić ze sklepu.

- Ah… przepraszamy.

- Tak, przepraszamy.

Szarotka rozejrzała się, każdy się na nich patrzył. Spuściła głowę, było jej głupio. Dyskretnie popatrzyła na Taekwoona, nerwowo poprawiał włosy. Przybliżyła się do niego.

- Chyba powinniśmy iść - powiedziała.

- Tak.

- Ale tych krzeseł i tak nie bierzemy - syknęła.

- Oh! Kobieto proszę Cię!

- No cudownie! Zauważyłeś, że jestem kobietą! Tylko co to ma do krzeseł!?

- Mówię poważnie, co w nich nie tak? To już ósmy sklep meblowy! Ogarnij się.

- To Ty się ogarnij! Nikt nie mówił, że będzie łatwo!

- Szarotka!

- Taekwoon!

- Co w nich nie tak?!

- Nie pasują do wystroju!

- Są z tego samego drewna co stół! Jak na razie te najlepiej pasują do wszystkiego!

- To. Nie. Jest. Moja. Wizja - wycedziła mu słowa prosto w twarz. Stali chwilę i mierzyli się wzrokiem. - On tu idzie, tak?

- Tak. Chodźmy - złapał ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.

Szybko wydostali się ze sklepu meblowego odprowadzani wzrokiem innych klientów.

W samochodzie całe napięcie wyparowało. Siedzieli i patrzyli na siebie z głupimi uśmiecham. Szarotka była pierwszą, która wybuchła śmiechem. Taekwoon zaczął się śmiać sekundę po niej.

- Czy my właśnie pokłóciliśmy się o krzesła?

- Rozumiesz coś z tego?

- Nic a nic. Jedźmy już - Szarotka cmoknęła go w policzek. - MC Driver?

- Jestem pewien, że to wymawia się inaczej.

- Nie w moim słowniku. W końcu nie spytałam jak było w Japonii - dodała po chwili.

- Tak jak zawsze - Taekwoon koncentrował się na drodze. - Od razu po przylocie pojechaliśmy do hotelu. Z samego rana pojechaliśmy na plan tego całego programu. Spędziliśmy tam pół dnia. Potem obiad w jakimś barze szybkiej obsługi i wywiad do gazety razem z sesją. Następnego dnia kolejny wywiad i powrót do domu.

- Nieźle was cisną.

- Co robią?

- No tak, po koreański to zdanie ma mniej sensu. Chodziło mi o to, że was nie oszczędzają.

- Wiedziałem co mnie będzie czekać gdy szedłem na przesłuchanie. Ludzie często myślą, że to tylko śpiewanie. Tak naprawdę każą nam pracować dopóki nie padamy, a i w tedy jest różnie.

- Może jednak kupię jakąś wytwórnie…

- Ostatnimi latami i tak wiele się poprawiło.

- To mi nie wygląda na maca, którego mijaliśmy.

- Nie lubisz połowy dań z ich menu.

- No w sumie racja. Skąd tak dużo o mnie wiesz?

- Słucham Cię - Taekwoon uśmiechnął się. - Trudno tego nie robić. Strasznie dużo mówisz. Przede wszystkim głupoty, ale kto by oceniał.

- No wiesz - parsknęła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro