Dzień 75 i 76
- Że co! - krzyknęła Jueanee.
- Nie krzyczy, proszę. Ludzi straszysz.
- Nie możesz tak po prostu odejść.
- Rany, jeszcze pół roku zostało. To dużo czasu.
- No niby tak, ale wracasz do biura.
- Nadal będę zaglądać do kawiarni. Praca w biurze to więcej wolnego czasu.
- To i tak mi się nie podoba. Jak o tym myślę to już zaczynam tęsknić. Wiesz, chyba już nie chcę żeby Oppa tu pracował. Wolę Ciebie.
- Oh Jueanee - Minya uśmiechnęła się. - Przestań bo puszczę tęczowego pawia.
- No i widzisz - udała, że pociąga nosem. - Nawet stara Minya wróciła. Nie ułatwiasz mi tego.
- Zajmijmy się lepiej pracą, dobrze?
Kiedy Jueanee poszła posprzątać stolik Szarotka wyjęła spod lady dokumenty od Jeong'a. Sprawa była dla niej prosta. Cho chciał zarobić na sprzedaży wytwórni wcześniej ją osłabiając. Wybrał jednak złych kupców. Szarotka zastanawiała się jak rozegrać tą partię. Najlepiej na jakimś przyjęciu, pomyślała. Jeśli chodzi o przedstawienia to najlepiej z dużą publicznością.
Dzień 76
Minya siedziała za ladą i kończyła kreślić plany. Została jej tylko lista gości. Miała już scenę i dekoracje. Musiała tylko wymyślić jak to zatrzymać. Przez chwilę myślała o właścicielu wytwórni. Nie wiedziała jednak jaka władza mu została.
Z rozmyślań wytrwali ją nowi klienci. Pierwszego chłopaka nie kojarzyła. Miał na sobie duży, wełniany sweter koloru niebieskiego i jasne dżinsy z dziurami. Drugim klientem okazał się chłopak z zespołu Taekwoon'a. Minya nie umiała podać jego imienia. Ubrany był w biały t-shirt z czarnym napisem "bad boy", czarne, obcisłe spodnie oraz skórzaną kurtkę. Trzecim klientem był Taekwoon.
Serce Minya się zatrzymało. Zdenerwowana uśmiechnęła się. Na trzęsących się nogach podała im karty. Wróciła się po notes. Stała odwrócona do nich tyłem przy ladzie dłużej niż powinna i łapała oddech. Osoba Taekwoon'a wywróciła ją z równowagi.
Wróciła do nich i przyjęła zamówienie. Robienie kawy jeszcze nigdy jej tak nie stresowało. Nie czuła się dobrze. Szarotka miała wrażenie, że będzie zaraz wymiotować.
Kiedy jednak wróciła za ladę i spojrzała na niego zrobiło jej się ciepło. W taki miły sposób. Znów mogła się na niego bezkarnie patrzeć. Zauważyła, że wrócił do naturalnego koloru. Co musiało nie być łatwe, skoro jeszcze wczoraj był blondynem. Miał na sobie czarny sweter z czaszką, który tak jej się podobał oraz zieloną kurtkę.
Próbowała jeszcze skupić się na planie imprezy, ale nie mogła. Minya co chwila przyłapywała się, że zerka w stronę Taekwoon'a.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro