Dzień 70
- Pośpiesz się, zaraz wrócą - syknął Hyuk.
- Jak tak nade mną stoicie to wcale nie jest mi łatwiej - powiedział zdenerwowany Ken. - Dobra, wysłane.
Chłopak już miał odkładać komórkę Taekwoona gdy przypomniał sobie, że powinien jeszcze skasować wysłaną wiadomość. Zniecierpliwiony wpatrywał się w wirujący znaczek. Nie było mu łatwo zwłaszcza, że miał nad głową trzy osoby. Po minucie, która była wiecznością znaczek przestał wirować, jak najspokojniej wykasował wiadomość i odłożył komórkę. Jaehwan zrobił to w prawie ostatniej chwili. Kilka minut później wrócili Hongbin z Taekwoonem.
- Dobrze, że wcześniej pomyśleliśmy co chcemy napisać - Ravi starał się mówić naturalne.
- Nigdy się tak stresu nie najadłem jak teraz - dodał Hakyeon.
- Łatwo wam mówić. To nie wasze odciski palców znajdują się na telefonie.
- Myślicie, że się udało? - niespodziewanie odezwał się Hongbin.
- Nie strasz mnie tak - Ravi odwrócił się do przyjaciela, który stał tuż za nim.
- Zaraz się dowiemy - Jaehwan wyciągnął swoją komórkę i kliknął w aplikację kakao talk. - Niczego nie mam. Może uznała to za żart?
- Szkoda, że nie mamy czasu odwiedzić kawiarni. Było by łatwiej z nią pogadać niż robić taką akcję - N oparł się i zerkał na ekran.
- Napisała! - prawie krzyknął Ken. Wszyscy w garderobie na niego spojrzeli. - Przepraszam... Przepraszam... To chyba będzie trudniejsze niż myśleliśmy.
Minya znudzona spojrzała na wyświetlacz komórki gdy się zapalił. Dobrze, że przed zebraniem wpadła na pomysł całkowitego wyłączenia dźwięku, łącznie z wibracjami. Oszczędziła wszystkim dźwięku pierdzącego stołu. Uśmiechnęła się do siebie na tą myśl.
Kliknęła w wiadomość. Zanim jednak ją przeczytała jeszcze na parę chwil spojrzała na mówiącego mężczyznę. Nie bardzo wiedziała o co chodzi. Wyłączyła się zanim mężczyzna wstał i zaczął mówić.
Minya dyskretnie schowała komórkę pod stół. Wiadomość była od Taekwoon'a, nagle zrobiło jej się gorąco, a serce zaczęło szybciej bić. Spojrzała na mówiącego mężczyznę, ciągle stał i mówił monotonnym głosem. Spojrzała na to co wyświetla się za nim, jakieś duże liczby i skróty myślowe. Wróciła do wiadomości.
To chyba jakiś żart, pomyślała.
"Nie odpisuj. Chcemy pomóc. Zacznij obserwować konto Kenjumma. Tam wszystko wyjaśnimy. Przyjaciele" Minya po raz kolejny przeczytała wiadomość. Czemu ja to robię? Spytała samą siebie w myślach podczas wyszukiwania użytkownika.
Szarotka podskoczyła gdy poczuła coś chłodnego na nodze. Prawie uderzyła o stół. Spojrzała na Ane, która dawała jej sygnały, że ma uważać. Spojrzała na ekran za mężczyzną.
- To co Pan mówi jest bez sensu. Dane są zupełnie inne od tych wyświetlanych - odezwała się cicho. Oczywiście wszyscy musieli na nią spojrzeć.
- Ale... Ale jak? - mężczyzna patrzył na ekran. Nerwowo rzucił się do laptopa. - Jak to się stało?
- Mam rozumieć, że szybko Pan tego nie naprawi - odpowiedziały jej zdenerwowane pomruki. - No dobrze, kto następny? Chyba, że wolicie przerwę, a po niej jeszcze raz usłyszymy raport - Minya przejechała po wszystkich wzrokiem z niewzruszoną miną. W środku się gotowała. - Wspaniałe. Zaczniemy jak wrócę.
- Co to miało być? - syknęła Ana jak tylko wyszły z sali konferencyjnej.
- Każ przeskanować system. Może coś znajdą. Jak nie to gość albo to komuś zlecił, albo jest kretynem nie umiejących obsługiwać power point'a.
- Dobrze. Co się z Tobą dzieje. Zaczęłaś się bawić telefonem na zebraniu.
- Co jak co Ana, ale tobie nie muszę się tłumaczyć. Idź zrobić to o co prosiłam.
- Oczywiście.
Przed Minya zamknęły się drzwi od windy. Zjechała dwa piętra niżej. Przeszła zwykłym szarym korytarzem i weszła do stołówki. Nie patrzyła co bierze, jej myśli zaprzątała Ana. Głupio jej się zrobiło, że tak ją potraktowała. Wyładowała się na osobie postronnej. Później ją przeprosi.
Usiadła z brzegu najbliższego stolika. Jadła powoli czytając wiadomości od Kenjummy.
Chłopak na pewno był członkiem tego samego zespołu co Taekwoon. Martwił się o swojego hyoung'a i chciał by Minya z nim porozmawiała.
Czerwony_Kapturek: "Zwracasz się do złej osoby. To on nie chce rozmawiać."
Kenjumma: "Widzisz, cała sytuacja jest skomplikowana. Nie możemy Ci wszystkiego powiedzieć jak na razie. Musisz za to wiedzieć, że on Cię bardzo lubi. Podobasz mu się"
Czerwony_Kapturek: "Czemu nie możesz powiedzieć?"
Kenjumma: "To skomplikowane."
Czerwony_Kapturek: "Z resztą to on powiedział, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Czemu to ja mam prosić o spotkanie. No i jak byście nie zauważyli już prosiłam, ale mnie zignorował"
Kenjumma: "Musisz spróbować jeszcze raz. Porozmawiamy z nim, tym razem na pewno się zgodzi."
Kenjumma: "Nie chcesz z nim być?"
- Hyuk! - krzyknął Jaehwan gdy manknae wyrwał mu komórkę.
- Wybacz - powiedział wystukując wiadomość.
- I co zrobiłeś nie odpisuje.
- A nie przyszło wam do głowy, że ona go nie lubi tak jak Hyoung ją i dlatego sobie odpuściła.
- Z tego co mówił Leo to chyba było im razem dobrze.
- To w sumie dobre pytanie - powiedział N. - Tylko zadane w zły sposób. Odstraszyliśmy ją.
- I co teraz?
- Może jednemu z nas uda się wyrwać na dwie godzinki.
- Taekwoon hyoung zawsze chodził wieczorem na kawę - przypomniał Wonsik.
- Odpisała - powiedział uradowany Jaehwan.
Czerwony_Kapturek: "Nie byliśmy ze sobą, ale zachowywaliśmy się jak para. Chyba nie potrzebowaliśmy tego pytania, ale gdyby spytał o chodzenie odpowiedziałabym bez zastanowienia"
Kenjumma: "Więc czemu się poddałaś?"
Czerwony_Kapturek: "Jeśli kogoś kochasz pozwól mu odejść, ale gdyby ta druga osoba Cię kochała nigdy by o odejściu nie pomyślała."
- O rany... - westchnął Ken.
- Co ten nasz CEO narobił - zawtórował mu Hongbin.
- Co teraz robimy? - spytał Hyouk.
- Pogadajmy z Hyoung'iem. Jak się zgodzi na spotkanie to wszystko sobie wyjaśnią.
- I przy okazji zniszczy sobie karierę, razem z naszą.
- No to pogadajmy z panem Hwang'iem. W końcu wytwórnia jest jego.
- Dobry pomysł N hyoung.
- Tylko kiedy?
- Z samego rana mamy być na sali, zadzwonimy do niego w tedy.
- I co mu powiemy?
- Wszystko.
- A jak pan Cho się dowie.
- Miejmy nadzieję, że po tym jak już zadzwonimy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro