Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 6 i 7

Bardzo rzadko spędzała dni wolne na mieście. Zdecydowanie wolała leżeć na balkonie w samych majtkach, popijając jakiś koktajl i słuchać wycia Masato. Czasem jednak z domu wyjść musiała. Tak dla zasady, pokazać się światu, że jej nie złamał.

Minya szła alejką w parku, wcinała naleśnika kupionego z jakiegoś food trucka. Nie miała konkretnego celu. Maszerowała miastem, rozglądała się po okolicy. Wyglądała jak turysta i trochę się nim czuła. Mieszkała w Seulu od niecałych trzech lat. Wcześniej zwiedziła kawałek świata, ale nie taki by nazwać się podróżnikiem. Każdy kraj i każde miasto jakie odwiedzała robiła to ze względu na pracę. Aż się wnerwiła i została w stolicy Korei, daleko od domu, w obcym mieście. To jej pasowało.

Niespodziewanie pod jej nogami znalazła się piłka. Kątem oka zobaczyła postać idącą w jej stronę, odkopnęła piłkę i ruszyła w dalszą drogę. Tym razem miała cel jakim był sklep spożywczy.

Dzień 7

Spokój, musisz zachować spokój, mówiła do siebie Minya. Już z dziesięć minut próbowała wywalić pijanych mężczyzn z kawiarni. Po co weszli, nie miała pojęcia. Wiedziała za to, że śmierdzą alkoholem, są głośni i zaczepiają klientów. Minya zdążyła zadzwonić na policję z kilka razy, ale żaden patrol jak dotąd się nie pofatygował.

Wnerwiona dziewczyna w końcu nie wytrzymała. Otworzyła na oścież drzwi, wykorzystała procenty jednego z mężczyzn i szybkim ruchem pociągnęła go w stronę dworu. To samo zrobiła z drugim z panów. Głośno zatrzasnęła drzwi. Wkurzona wróciła na swoje miejsce.

W kawiarni siedziało kilkoro kawalerów i nawet nie przyszło im do głowy zainterweniować. Ich brak zainteresowania ją wnerwiał. Ciekawe czy ten chłopak by pomógł, zastanowiła się.

- Czy już po wszystkim? - z kuchni wyjrzała Jueanee.

- Tak, po prostu ich wrzuciłam. Nie ma co liczyć na policję.

- Na prawdę jesteś niesamowita.

- Przestań - odpowiedziała speszona. Nie była niesamowita, po prostu nie mogła znieść niesprawiedliwości. Zawsze jak widziała kogoś w potrzebie to starała się pomóc. Tylko tyle, nie była żadnym Gandhim.

- Dzisiaj zostanę dłużej i tak Oppa ma mnie odebrać.

- Jak chcesz. Tylko mi zapisz.

- Nie będziesz komentować?

- Będę, ale jak będzie mniej klientów.

- Zajmę się ciastami - uśmiechnęła się.

- Dzisiaj nie ma nic do jedzenia - krzyknęła za dziewczyną.

I w tym momencie do kawiarni wszedł on. Prawie jak w zegarku, pojawiał się zawsze ok 21 - 22 i zostawał do zamknięcia. Właściwie Minya zamykała kiedy uznawała, że najwyższa pora to zrobić. Godzina na drzwiach była umowna. Tylko tak wychodziło, że chłopak był zawsze ostatnim klientem.

Podeszła do niego z kawą i książką. Stwierdziła, że pytać nie będzie, w końcu zawsze brał to samo. Chłopak spojrzał na nią niemrawo. Uśmiechnęła się, może dzisiaj chciał coś innego...

- Dziękuję - powiedział cicho.

Miał bardzo ładne usta i głos taki delikatny... Ogólnie, cały był przystojny, ale chyba włosy miał nieco krótsze. Chyba był u fryzjera. Myśli Minya były zajęte ocenianiem chłopaka.

Kelnerka usłyszała za sobą znajomy dźwięk wyciągania powietrza. Jueanee zawsze go wydawała gdy jakiś idol wchodził do kawiarni.

- Czy Ty wiesz kogo właśnie obsłużyłaś? - wymamrotała.

- Gościa, który zawsze bierze to samo?

- Naprawdę z Tobą nie mogę. Jakim cudem żyjesz w tym mieście i nic nie wiesz o ludziach!

- Jak widzisz daję radę Ty moje karmelowe cappuccino.

- Przestań - sapnęła. - O! Oppa!

- Hej.

- Cześć - Minya wyjęła mu babeczkę.

- Zbieraj się. Musimy się pospieszyć jeśli nie chcesz jechać w tłoku - mówił jedząc.

- Jasne. To ja idę, jutro będę później, mamy jakieś zebranie po lekcjach.

- Dobra. Na razie.

- Pa!

Minya wyjęła zeszyt. Starannie poprawiła godzinę dwudziestą trzydzieści na dwudziestą pierwszą.

Wręczenie kartonikowego paragonu było już ich tradycją. On dawał odmierzoną kwotę, a ona żegnała go miłymi słowami. Następnie zamykała kawiarnie i szła na metro, czasem jechała rowerem.

Tak też było i tym razem. Tylko piosenka w słuchawkach nieco ją zaskoczyła. Podśpiewując pod nosem ruszyła na stacje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro