Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 57

Szary papier nie wydał żadnego dźwięku gdy wprawionym ruchem ręki prezes przesunął nim po stole. Asystent Kim przejął przesyłkę przesuwając ją do kantu. Prezes upił łuk białego wina i uśmiechnął się. Minya widząc jego pożółkłe zęby chciała się skrzywić, jednak jej twarz pozostała niewzruszona. Ostentacyjnie nabiła kawałek ryby na widelec, spotkanie dobiegło końca reszta to kwestia czasu.

- Czy wasza oferta jest nadal aktualna? - odezwał się niespodziewanie prezes.

Minya poczuła jak asystent Kim cały sztywnieje. Nie spodziewała się tej rozmowy, ale przed spotkaniem brała ją pod uwagę.

- Nigdy nie było żadnej oferty. Jeśli już to pan prezesie proponował - uśmiechnęła się do siebie. - Różne, nazwijmy je, propozycje. I proszę mi wierzyć nigdy na nie nie przystanę - Minya ruchem ręki wezwała kelnera. - A teraz jeśli Pan wybaczy. Wzywa mnie praca.

Wstała od stołu i udała się do wyjścia. Asystent Kim zebrał dokumenty i zapłacił za ich obiad. Przed hotelem czekał już samochód. Kierowca otwierał drzwi gdy Kim wyszedł. Minya nawet się nie obejrzała za siebie po prostu wsiadła.

- Nienawidzę się spotykać tym starym zboczeńcem. Zawsze jak go widzę mam wrażenie jak by wyobrażał mnie sobie nagą. I chyba nie muszę mówić w jakich sytuacjach - mówiąc zdjęła garsonkę.

- Najważniejsze, że zdobyliśmy rozliczenie. Zostało wam co najwyżej jedno spotkanie.

- Tak, tak... A my mamy dowody by oskarżyć jego firmę, a następnie ją przejąć. Serio Jeong, cieszę się, że firma się bogaci i w ogóle, ale zakładając ją chciałam tylko sprzedawać herbatę.

- I przy okazji zawładnąć światem - zaśmiał się.

- To druga część opowieści. Dobra, Ana mówiła coś o zebraniu więc liczę, że zapoznasz mnie z tematem w jakieś dziesięć minut.

- Dziesięć minut, tylko?

Minya poprawiła koszulę, nie lubiła, jak go określała, "stroju pingwina". Koszula cisnęła ją w ramionach, a czarna spódnica wpijała się w brzuch. Patrzyła jak Kim sięga po odpowiednie papiery do teczki. Bez niego i Any firma już dawno by upadła przy jej zarządzaniu. Cieszyła się z takiej dwójki wspaniałych asystentów. Dzięki nim mogła spokojnie podawać kawę zamiast siedzieć w biurze.

Naprawdę chciała, ale jakoś nie umiała skupić się na tłumaczeniach asystenta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro