Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 51

- Złapali go w końcu.

- Kogo?

- Tego faceta co wysadził stacje benzynową. Z miesiąc go próbowali namierzyć. A podobno żyjemy w czasach kamer - mówiąc Jueanee pchała kuchenne drzwi.

- Jaka stacja benzynowa? O czym Ty do mnie mówisz - Minya trzymała w rękach tacę z babeczkami. Kuchnia była pusta.

Wyszła z kuchni z dwoma ciastami. Minya umieściła je w lodówce, odwróciła się plecami do stolików i sięgnęła do tablicy.

- No o tej co wybuchła z miesiąc temu. To było jakoś tak o dwudziestej drugiej więc powinnaś coś słyszeć. Kawiarnia nie była jeszcze zamknięta.

- Skąd wiesz. Może zamknęłam wcześniej. Ja serio nie wiem nic o żadnej stacji benzynowej.

- Z dwie ulice od nas jest, to znaczy była, stacja benzynowa. Ten facet, mówią o nim A w telewizji, miał nawet jakiś związek chemiczny, który wybucha w kontakcie z ogniem.

- Wiele związków chemicznych tak robi.

- No tak, ale to było takie stężenie, że i u nas wstrząs był odczuwalny. Pamiętasz, przecież mówiłaś, że filiżanki się potłukły i książki były w złych miejscach.

- Było coś takiego - mruknęła.

- Widzisz, to przez tego faceta. Tylko ciągle nie znam jego motywów. W telewizji ich nie podali.

Minya nie słuchała gadania przyjaciółki. Wróciła myślami do tego wieczoru gdy Taekwoon osłonił ją przed spadającą szafka. W tedy myślała, że całkowicie niepotrzebnie. Teraz jednak cieszyła się, że to się stało.

Kurcze, musi z nim pogadać o ich relacjach. Nie ma pojęcia jak ma o nim myśleć. Lubiła Taekwoona, nie kochała, po prostu lubiła. Lubiła jego uśmiech, lubiła jego głos, jego duże dłonie, w których ginęły jej. Lubiła jego szerokie plecy, lubiła jego śmiech, jego bardzo uroczy śmiech, to jak łatwo się peszył, lubiła zapach jego wody toaletowej. Oczywiście były też rzeczy, których nie lubiła, ale zwykle o nich nie myślała. Koniecznie musi z nim pogadać.

Minya sięgnęła do komórki. Szybko wystukała wiadomość na kakao talk.

"Znajdziesz dzisiaj dla mnie czas?"

Nie musiała długo czekać na odpowiedź, po pół godzinie Taekwoon odpisał. Bo pół godziny w świecie idoli to naprawdę dobry czas, pomyślała. Na początku ich wspólnego pisania długie oczekiwanie na odpowiedź ją irytowało. Minya zawsze szybko odpisywała i zawsze oczekiwała szybkiej odpowiedzi.

"Myślę, że będę mieć czas około 18, może 19."

"Idealnie. Spotkajmy się w tej restauracji"

Wysłała chłopakowi współrzędne.

- Jueanee, będę musiał gdzieś wyjść więc zostaniesz sama przez chwilę.

- Serio, gdzie?

- Mam spotkanie.

Minya zamówiła herbatę na początek. Reszta dań, a raczej słodkości, miała zostać podana gdy przyjdzie Leo. Minya lubiła tą restaurację, była stylizowana na japońską herbaciarnie, siedziało się na poduszkach przy niskich stolikach na podeście. Oczywiście najpierw trzeba było zdjąć buty. Restauracja miała raczej pospolitą nazwę "Hana", ale serwowała najprawdziwsze japońskie smakołyki. Według Minyi była to najlepsza japońska restauracja w Seulu, dania z "Hana" były jak te, które miała okazję zjeść będąc w Japonii. Odłożyła pustą filiżankę na stół. Zielona herbata nie była taka zła o ile mogła ją posłodzić. A tej nie mogła.

Usłyszała kroki, drewniane drzwi rozsunęły się. Kelnerka w kimonie ruchem ręki wskazała miejsce Taekwoonowi. Następnie kobieta usiadła do stolika, nalała herbaty do dwóch filiżanek i wyszła.

Kurde, jak zacząć, pomyślała gorączkowo Minya. Cały tekst, który wymyśliła wyparował jej z głowy.

- Fajne miejsce. Często tu bywasz?

- Czasem. Jak mam czas i ochotę na prawdziwe sushi.

Drzwi ponownie się rozsunęły, kelnerka postawiła na stoliku kawę, dango i kilka ciastek.

- Pozwoliłam sobie zamówić.

- Chciałaś porozmawiać o czymś konkretnym?

- Ja... - przez chwile się zawahała. - Chciałam spytać jak koncert. Jueanee jest nie wiarygodnym źródłem informacji.

- Fan meeting - poprawił ją. - Było jak zawsze. Coś zaśpiewaliśmy, były dwa specjalne występy. Przede wszystkim rozmawialiśmy z fanami i graliśmy z nimi w gry. Chciałaś spytać tylko o to? - powiedział zdziwiony.

Minya ukryła twarz we włosach brudząc je przy okazji słodkim sosem z dango. Zrobiło jej się gorąco. Miała nadzieję, że nie zaczęła się czerwienic.

- Kim my dla siebie jesteśmy? - spytała cicho.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro