Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 46

Minya wyjątkowo miała dziś szczęście i w domu była przed dwudziestą trzecią. Dwudziesta druga pięćdziesiąt siedem to bardzo dobry czas. Stanęła przed otwartą lodówką w poszukiwaniu jedzenia. Usłyszała dźwięk nowej wiadomości, ale nie zamierzała biec do komórki. Najpierw musiała coś zjeść. Wygrzebała jakiś serek, data ważności mówiła, że się nie otruje.

Minya zaczynała obawiać się o swoje zdrowie psychiczne. Nie żeby kiedykolwiek wierzyła iż jest w pełni zdrowa na umyśle. Zawsze lekko odstawała czy to w klasie czy w pracy. Nie wspominając o społeczeństwie. Jednak Szarotka ciągle miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Ledwo dała radę dojść do stacji metra. O ile na początku obserwacja skupiała się na wchodzeniu i wychodzeniu z kawiarni to teraz czuła jak by ktoś ją śledził. W prawdzie w mieszkaniu czuła się bezpiecznie, a droga do domu była bardziej nerwowa ze względu na jej bujną wyobraźnię.

Serek to było za mało. Zjadła go w dwóch łyżkach i jeszcze poprawiała palcami.

Nagle Minya usłyszała jak ktoś wchodzi do mieszkania. Bardziej zaciekawiona niż przestraszona wyjrzała z kuchni.

- Nie łaska zapukać lub się przynajmniej zapowiedzieć - powiedziała z łyżką w buzi.

- Wysłałem Ci wiadomość na talku.

- Serio? Możliwe - zerknęła na wyświetlacz. - Co cie tym razem sprowadza? - odpowiedziało jej wzruszenie ramionami. - Ej, jak już tu jesteś to chodźmy zjeść na mieście. Jestem głodna, a mam pustą lodówkę.

- Nie zrobiłaś zakupów wracając?

- Myślałam, że nie jest tak pusta - wyszczerzyła się do Taekwoona. - Zabierz mnie w jakieś tanie miejsce.

- A może zamówimy coś i zjemy w domu? - podszedł do niej. Powstrzymał się przed objęciem jej. Patrzyła na niego swoimi wielkimi oczami zza okularów. Czuł, że miękkie.

- No wiesz - obruszyła się.

- Łatwiej coś zamówimy o tej porze.

- A gdzie te wszystkie fajne nocne knajpki, o których się słyszy w dramach?

- Oglądasz dramy?

- Zdarza mi się - odsunęła się i wróciła do kuchni. - Po prostu przyznaj, że jesteś zmęczony.

Minya pogrzebała w szafkach. Wyjęła miski, jakieś mąki, Taekoon wypatrzył nawet jakieś maszyny. Rozpoznał wyciskarkę oraz mikser. Oparł się o blat.

- Nie wieże, że mnie do tego zmuszasz - sapnęła. - To jedzenie na czarną godzinę, a ta, wierz mi, wcale taka nie jest - wycelowała w niego palec.

- To... Co to tak w ogóle jest?

- Zupka chińska. Mecie jej tu mnóstwo, ale w porównaniu z vifonem jest kiepska i beznadziejna. A ten makaron, blee! Taki miękki i rozciapciany.

- Nic nie zrozumiałem.

- Nie musisz - odłożyła opakowania i włączyła czajnik elektryczny. - Dobra, co my tu jeszcze mamy - nachyliła się ku szafce. - O! Musisz tego spróbować. Mogę też w sumie poświęcić i to...

Dziewczyna podała mu jakieś opakowania. Taekwoon nie miał pojęcia na co patrzy. Trzymał jakąś konserwe, po obrazku domyślił się, że to ryba. Dostał też jakieś pasty oraz coś czego nie umiał nazwać.

Minya w tym czasie zalała makaron wodą i przykryła miski talerzami. Sięgnęła do lodówki i wyjęła jajka.

- Pokrój cebulę - powiedziała nawet na niego nie patrząc. - I połóż to w końcu. Nie dałam Ci tego byś ciągle to trzymał.

Taekwoon robił co kazała. Najpierw pokroił cebulę, a następnie wrzucił ją na patelnie. Nic więcej jednak nie zrobił ponieważ to co Szarotka nazwała "zupką chińską" już było gotowe.

I faktycznie smaczne. Chociaż nie był do końca pewien czy ma pewno lepsze od jego ramen z papierka. Na pewno było bardziej słone.

- Smaczne, prawda. Tylko teraz ten makaron będzie nam siedział w żołądku z dwa tygodnie więc żadnego jedzenia tego typu.

- A co zrobisz z tym? - wskazał na patelnię.

- Jajecznicę. No wiesz jajka z cebulą na maśle... Bo wiesz co to jajecznica?

- Jak mieliśmy koncert w Londynie to podawali ją w hotelu.

- Czyli to tak jak byś nie jadł. Jestem jedną z niewielu osób na świecie, która lubi angielską kuchnię. Bo wiesz, ten stereotyp, że nie umieją gotować. Jak dla mnie wychodzi im to całkiem nieźle, ale jajecznicę mają do bani.

Szybko zjadła swoją porcję i stanęła przy kuchence. Wprawnym ruchem wbiła jajka na rozgrzaną patelnię. A już po kilku minutach przed Taekwoonem pojawił się talerz pracujących jajek.

- Dobra. Nie pamiętam jak smakowała tamta, ale chyba ta jest lepsza.

- Kariera krytyka jedzenia stoi przed Tobą otworem - powiedziała z pełną buzia. - Było by smaczniejsze gdybyśmy mieli do tego chleb, ale rozumiesz - zrobiła wymowny gest. - Dostałeś jakiś dzień wolny? Myślałam, że nie wychodzisz z wytwórni przez ten comeback - powiedziała nagle.

- Chłopaki kryją mnie przed managerem. Chcą Cię poznać.

- Już poznali. Byliście u mnie w kawiarni, a kilka dni temu przyszli... Hongbin? Nie. Z resztą nie wiem. Pokusiłabym się na stwierdzenie, że wyglądali tak samo, ale to nie prawda.

- Ale to nie to samo. Chcą Cię poznać osobiście, a nie byś podała im kawę.

- Chcesz mnie przedstawić jako...?

- Chce Cię przedstawić jako dziewczynę.

- Chyba się zorientują, że jestem dziewczyną jak na mnie popatrzą.

Taekwoon prawie się zakrztusił. Wyraz twarzy Minya był niewzruszony. Skończyła jeść i sięgnęła do tubki z pastą. Otworzyła opakowanie i pociągnęła prosto z niego.

- Spróbuj, dobre, ale słodkie. Co tak się patrzysz?

Taekwoon nie wiedział jak wyjaśnić to co chciał powiedzieć. Został odrzucony? A może Minya nie zdawała sobie sprawy z tego jak on odbierał ich relacje. Może powinien był użyć ust do pytania, a nie całowania?

Robotycznym ruchem sięgnął po tubkę. Otworzenie jej trochę mu zajęło. Kiedy pociągnął z niej pierwszy raz mocno się zdziwił. Nie była to pasta, a...

- Skondensowane mleko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro