Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 30 i 31

Minya mocniej ścisnęła kucyk. Obok niej Jueanee wypisywała paragon. Trochę jej się nudziło. Ostatni raz widziała się z Taekwoonem w poniedziałek i to też przez, powiedzmy, totalny przypadek. Po prostu był sobie w parku z resztą zespołu i nagrywali jakiś dziwny program. Mogła dołączyć do fanów i przyglądać się przedstawieniu, ale nie miała na to ochoty. Bo to wcale nie tak, że Jueanee mówiła coś o tym wydarzeniu i wybrała się do parku właśnie po to by sobie popatrzeć.

Kiedy przystanęła na chwilę została wyłoniona ze wszystkich fanów. Podszedł do niej chłopak, którego wszyscy nazywali Hongbinem i spytał o jej ulubiony teledysk. Zgodnie z prawdą odpowiedziała, że Eternity, a gdy zdziwiony spytał o Error odparła, że był beznadziejny i pozbawiony jakiegokolwiek sensu. Chłopak zaśmiał się i wręczył jej jakąś paczuszkę. W środku było trochę słodyczy. Podziękowała, a potem chłopak spytany o to czemu podszedł akurat do Minya i powiedział, że to dlatego, że się wyróżnia w śród tłumu zrezygnowała z dalszego uczestnictwa. Podszedł do niej bo była inna i nieco ją to wkurzyło. Ale pepero i tak zjadła. Wściekle, żeby nie było.

Od tego czasu nie widziała się z Leo, ale podejrzewała, że musi uważać przez ich wypad nad morze.

- Oglądałam wczoraj program z VIXX - głos przyjaciółki wyrwał ją z zamyślenia. - Nie wiedziałam, że jesteś ich fanką.

- Już zapomniałaś. Gadasz mi o nich od kiedy zobaczyłaś Leo w kawiarni.

- Nawet pamiętasz jego imię.

- Trudno zapomnieć o czymś co się w kółko słyszy.

- Szkoda, że miałam zajęcia. Tak bym chciała zobaczyć ich na żywo.

- Ostatnio przecież widziałaś tych... No... Bitsów czy jak im tam.

- B! T! S! - zaakceptowała każdą literę. - I to dwa różne zespoły.

- Aha - Minya spojrzała na nią z po wątpieniem. - Czemu w ogóle chodzisz do tej szkoły, co? Przecież masz wakacje.

- Poszłam na rękę rodzicom. No i to nie do końca szkoła. Bardziej zajęcia przygotowywacze.

- Odbywające się w szkole. Tak wiem co zaraz powiesz, to tylko prywatna firma wynajmuje sale w szkole. Ale sam fakt tego świadczy, że chodzisz do szkoły letniej.

- Tak trochę - Jueanee zachichotała. - Wiesz, super by było gdybym nie musiała tam chodzić, ale z drugiej strony nie jest tak źle. Da się przeżyć.

Drzwi otworzyły się przerywając tym samym rozmowę dziewczyn. Do kawiarni weszło dwóch mężczyzn. Od razu ruszyli ku ladzie. Minya wiedziała, że nie przyszli sączyć kawy przez dwie godziny. Zanim jednak złożyli swoje zamówienie zaczęli przyglądać się ciastom.

- Mówiłem, że wyglądają świetnie - odezwał się jeden.

- Pytanie czy są smaczne.

- Jasne, że są. Sam próbowałem. A moja mała księżniczka też była zachwycona.

- Dzień dobry, w czymś pomóc? - Minya stanęła za ciastami.

- Tak, chcielibyśmy zamówić tort z dostawą.

- Niestety nie prowadzimy dostaw tortów. Każde zamówione ciasto jest do odbioru w kawiarni.

- A jeśli zapłacimy za to ekstra?

- Hmmm... No dobrze - powiedziała z ociąganiem. Mężczyźni przyjęli to z ulgą. - Usiądźmy, opowiedzą mi Panowie o torcie.

- Powinien być duży, może nie od razu piętrowy, ale zwyczajnie duży - odezwał się ten od księżniczki. - Tort będzie dla sześcioosobowego zespołu dorosłych chłopaków, małym kawałeczkiem się nie zadowolą.

- Dobrze - zanotowała. - A jak ma wyglądać? Skoro ma być to zespół to pewnie tort ma nawiązywać do konceptu.

- Jak najbardziej - drugi mężczyzna podał jej złożoną kartkę. - Coś w takim stylu. Chłopcy wracają z piosenką o miłości, trochę nawiązujemy do kopciuszka. To powinno znaleźć się na torcie - wskazał jeden z obrazków. - Oraz to, reszta jest opcjonalnie.

- A jaki ma być smak?

- Tak się skupiliśmy na wyglądzie, że nie pomyśleliśmy o smaku Sunbaenim - zaśmiał się mężczyzna od księżniczki. - Postawmy na coś zwykłego, wanilia, czekolada. Nic wymyślnego. Aha, proszę uwzględnić, że jeden z chłopaków nie toleruje laktozy.

Minya wszystko grzecznie zanotowała. Miała już wstępną wersję tortu w głowie. To będzie łatwe zadanie, pomyślała.

- Jaka będzie cena?

- Hmmm... Myślę, że nie przekroczymy tej ceny jeśli chodzi o sam tort - zapisała cenę na kartce i przesunęła ją po stole w ich stronę. - A jeśli chodzi o zapłatę za transport, to... Państwa wytwórnia zwróci mi za taksówkę.

Obaj popatrzyli na siebie. Nie skomentowali ceny, wymienili tylko porozumiewawcze spojrzenie.

- Świetnie - odezwał się ten sam. - Tu ma Pani adres i godzinę. Tort ma być na trzydziestego.

- Dobrze. Do widzenia

Pożegnała ich i wróciła za ladę.

- Wyszło taniej niż myślałem, Sunbaenim.

- To prawda. Nie mamy się czym martwić. Jej ciasta są sławne w całym mieście.

- Nie wydawała się mieć z tego sprawę.

- Słyszałem, że nie angażuje się w reklamy w mediach. Wszystkich klientów podobno zdobyła drogą pantoflową.

Dzień 31

Szarotka ślęczała nad swoim notesem. Musiała uważnie rozplanować sobie cały dzień. Tort zrobi po zamknięciu aby krem zszedł się z biszkoptem przez noc. Po za tym musi poprosić o pomoc brata Jueanee. W dzień dostała telefon z zamówieniem na tonę kawy! Głowa bolała ją od liczb, oczy nie wiedziały na co patrzą. Minya miała dosyć zamówienia. Na początku wydawało się takie proste, a teraz doszła do wniosku, że musi wziąć swój samochód.

Przeciągnęła się. Już dawno powinna zamknąć i wrócić do domu, ale rozplanowanie wszystkiego plus policzenie kosztu jednostkowego w cale nie było takie proste jak myślała. Dziękowała sobie, że w szkole zgubiła książkę od rachunkowości i miała zdjęcia zapisane na chmurze. Bez nich nie dała by rady.

Odłożyła notes na bok. Dopiła herbatę, rumianek z miodem na zimno nie był tak smaczny. W ogóle nie był. Zostało jej policzyć jeszcze dwie rzeczy. Jutro, zajmie się tym jutro. Teraz chciała jedynie położyć się spać.

Zamknęła kawiarnie i wsiadła na rower. Czuła się nieswojo, miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje.

- Przesadzasz - powiedziała na głos. - Oglądasz za dużo filmów.

Mimo to gdy tylko ktoś ją minął lub czuła, że ktoś za nią jest serce podchodziło jej do gardła i dostawała zimnych potów. Oczywiście nic się nie działo i tylko ganiła siebie za głupie myśli. Było w końcu bardzo późno i nikomu w czwartkową, już, noc nie chciało by się wychodzić z łóżka.

Kiedy zobaczyła swój blok z daleka odetchnęła z ulgą. A wchodząc po schodach śmiała się z siebie w duchu. Chyba za bardzo przywykła do odprowadzania przez Taekwoona.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro