Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 19

Siedzieli obok siebie na pufie w kawiarni. Leo pił kawę, Minya rozwiązywała sudoku. Dzielili się słuchawkami, w których właśnie rozbrzmiewała płyta Disturbed.

- Gotowa?

- A muszę? Spędzimy dzisiaj noc w kawiarni.

- Rozumiem, że to nie twój pierwszy raz.

- No wiesz jak to jest. Herbata, dobra książka i za nim się orientujesz jest już druga w nocy i żadne metro nie jeździ.

- Nie, nie wiem i chyba nie chce wiedzieć.

- Twoja strata - uśmiechnęła się zawiadacko. - No dobrze, skoro tak bardzo chcesz to chodźmy.

Wstała z zamiarem odłożenia naczyń do zmywarki. Taekwoon schował ciasta do lodówki. Wiedział co ma robić, nie pierwszy raz pomaga jej zamykać.

- Ale i tak metrem już nie pojedziemy - powiedziała patrząc na godzinę.

- Jaki autobus do Ciebie jeździ?

- Nie mam pojęcia.

- Co?

- Mowie, że nie wiem jaki autobus do mnie jeździ.

- Co ja mam z Tobą. Poczekaj.

Taekwoon podszedł do rozpiski autobusów. Przez chwile ją studiował, coś sprawdzał na komórce i znów wracał do rozpiski.

- Mamy szczęście, zaraz coś powinno przyjechać. Jak wracasz gdy nie masz metra?

- Na piechotę, no chyba, że mam rower. Ogólnie to zawsze coś wykombinuje. Po za tym nie lubię jeździć autobusami, zbyt łatwo się gubię.

- Ale teraz jesteś ze mną i się nie zgubisz.

- Oh, mój drogi. Nie znasz moich zdolności.

Na przystanek podjechał autobus. Jako, że Taekwoon nie miał drobnych Minya zapłaciła za jego przejazd. Mieli szczęście i trafili na ostatni nie nocny autobus. Było mało ludzi, praktycznie wszystkie miejsca były wolne. Tekwoon puścił dziewczynę by usiadła od okna. Tradycyjnie podzielili się słuchawkami. Dziewczyna miała ochotę położyć głowę na jego ramieniu, jednak tego nie zrobiła. Na początku podróży wpatrywała się w świat za oknem, ale zamiast zamkniętym sklepom, ciemnym witrynom i jasnym latarniom przyglądała się odbiciu Taekwoona. Nie wiedziała czy i on się jej przygląda. Hamowała się jeśli chodziło o myślenie o nim. Sama w sumie nie wiedziała dlaczego. Często bujała w obłokach i wymyślała niestworzone scenariusze. Z każdą chwilą chłopak podobał jej się coraz bardziej, nie mówiła o miłości, może zauroczeniu, ale z jakiegoś powodu ją to przerażało. Nie wiedziała czemu.

Nagle zobaczyła znajomy sklep. Dała znać Taekwoonowi by wcisnął "stop".

- To jeszcze nie tu - mówił gdy ciągnęła go w stronę sklepu.

- Ale niedaleko, a ja muszę jeszcze gdzieś zajść.

- No dobrze, w którą teraz stronę? - spytał Leo po wyjściu ze sklepu.

- Tylko potem nie miej pretensji, że się zgubiliśmy. To Ty dałeś mi prowadzić.

Minya prowadziła go ulicą, kilka razy skręciła, czasem musiała się rozejrzeć. Chłopak czuł podświadomie, że idą trochę za długo. Minya nic jednak nie dawała po sobie poznać, pruła na przód, a ciepły wiatr rozwiewał jej włosy. Taekwoon nawet nie zauważył kiedy rozplątała warkocz.

- To tutaj! - odwróciła się do niego. Miała na ustach najszczerszy uśmiech jaki Leo kiedykolwiek widział.

Rozejrzał się, stali przed wejściem do niewielkiego placu zabaw. Minya złapała go za rękę i pociągnęła w stronę huśtawek.

- Łap! - rzuciła mu opakowanie czekoladowych pepero. - Ciągle wyglądasz na zmęczonego i uznałam, że mały powrót do dzieciństwa pomoże Ci się trochę wyluzować. - sama wprawiała w ruch huśtawkę, ciągle jednak jej nogi dotykały ziemi. Otwierała swoją paczkę pepero. - W prawdzie nie jest to jakoś specjalnie dużo, ale stwierdziłam, że nocne huśtanie się też może być formą rozrywki. No i mam czekoladę - uśmiechnęła się i podniosła siatkę z zakupami.

Taekwoon zaśmiał się i odbił nogami. Zaczęli się huśtać, wcinać czekoladowe paluszki i rozmawiać o zabawach z ich dzieciństwa. Niektóre zabawy mieli takie same tylko znali je pod innymi nazwami. Oboje też odkryli, że mieli raczej samotne dzieciństwo z naprawdę niewielką grupką znajomych często w liczbie pojedynczej w różnych okresach.

Biegali po placu zabaw śmiejąc się jak głupi oraz przekomarzali się. Taekwoon w końcu złapał dziewczynę w pasie i podniósł ją. Minya zrobiła kółko w powietrzu, odchyliła głowę do tyłu, a rękę z czekoladkami wyciągała jak najdalej potrafiła. Obrócił ją tak by była twarzą w jego stronę.

- Mogę? - ich twarze były bardzo blisko. Minya położyła mu dłonie na ramionach.

- Nie - zachichotała. Zjadła jedną czekoladkę, a po chwili zastanowienia drugą oddała chłopakowi. Resztę jednak pochłonęła sama.

Trzymał ją w ramionach, pachniała kawą wymieszaną z zapachem świeżego ciasta i czekoladą. Schował twarz w jej włosach i napawał się jej zapachem. Minya w odpowiedzi przytuliła się do niego. Leo nie chciał zapomnieć tego zapachu. Był jej wdzięczny za to co zrobiła. Teraz już wiedział czemu po każdym treningu chłopaki skaczą jak małpy. On potrzebował tylko powodu. Spojrzał jej w oczy, czekały.

- Odprowadzę Cię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro