Dzień 114
Szarotka zamarła z ręką uniesioną w górze. W jednej chwili przestała się śmiać. Jej ex stał z lekko rozdziawioną buzią. Jego policzek powoli zaczynał robić się czerwony. Szarotka nie patrzyła na niego, wzrok skierowała gdzieś w przestrzeń.
Czas się zatrzymał. Wiatr przestał poruszać gałęziami. Nawet chłód nocy gdzieś zniknął. Nagle w jednej sekundzie chłopak morderczo spojrzał na Minya. Dziewczyna wyzywająco wydęła wargi.
- Śmiało. Oddaj mi, mamy w końcu równouprawnienie - Szarotka wciągnęła powietrze nosem. Nic się jednak nie stało. Widziała w jego oczach rozdarcie pomiędzy przyzwoitością, a chęcią oddania jej. - Nie masz prawa mówić takich rzeczy.
Minya nie czekała na jakąkolwiek reakcję. Odwróciła się szybko i odeszła. Normalnie wykonała by taktyczny odwrót. Teraz jednak naprawdę uciekała.
Szybko maszerując odgarnęła włosy z twarzy i uwolniła szyję z pod niewygodnego suwaka. Zaczęła głęboko oddychać, a w łydkach poczuła znajomy ból. Nawet nie myślała o czymś specjalnie konkretnym. Chciała tylko znaleźć się w domu. Zanurzyć się w ciepłej wodzie lub przykryć miękką kołdrą.
Ostre szarpnięcie spowodowało, że prawie się przewróciła. Wpadła jednak w czyjeś szerokie ramiona. Poczuła mocny uścisk na plecach. Tak bardzo znajomy i tak bardzo potrzebny. Nie mogła jednak mu się w pełni oddać. Chociaż ciało nie chciało współpracować odepchnęła chłopaka.
- Puszczaj!
Szerokimi oczami spojrzała na zaskoczonego Taekwoona. Ostro wciągnęła powietrze. Oparła się rękoma o kolana, poprawiła grzywkę. Jej myśli uciekły gdzieś w tym kierunku.
- Taekwooni - odezwała się w końcu. - Co tu robisz?
- Co się stało? - odpowiedział pytaniem.
- Spytałam pierwsza. Nic, nic się nie stało - skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała w bok.
- Nic Ci nie jest? Wyglądasz blado i ciężko oddychasz.
- Naprawdę, tylko się zhiperwentylowałam - Taekwoon podniósł brwi na co Szarotka się zaśmiała. Nie brzmiało to jednak naturalnie. - Po koreańsku to zdanie nie ma sensu, co?
Leo przyglądał jej się chwilę. Wiedział, że dziewczyna kłamie. Nie skomentował jednak tego. Wziął ją za rękę i w milczeniu zaczął prowadzić w stronę mieszkania.
- Co tu robisz? - ponowiła pytanie.
- Próba nam się przedłużyła, a potem poszliśmy coś zjeść. Jeden z hubae zaproponował, że mnie podwiezie. Jak zobaczyłem, że idziesz poprosiłem żeby się zatrzymał. Wolałem, ale nie reagowałaś.
- Spotkałam kogoś kogo nienawidzę.
- Kogo? - zapytał zdziwiony.
Minya nie odpowiedziała, pozwoliła pytaniu zapaść pomiędzy nimi. Będzie miała czas by na nie odpowiedzieć. To nie była właściwa pora.
Ciepło sypialni powitało ją z otwartymi ramionami Taekwoona. Uścisk trwał tylko chwilę. Szarotka szybko się z nich uwolniła i ekspresowo wślizgnęła do łóżka. Była zmęczona. Spotkanie z byłym chłopakiem wykończyło ją emocjonalnie. Szarotka poczuła jak Taekwoon kładzie się obok, a następnie przytula się do niej.
- Co się się stało? - wymruczał w jej mokre włosy.
- Mówiłam już. Nic takiego.
- Przecież widzę, że coś się stało. Nie kłam.
- Nie kłamię. To naprawdę nie było nic wielkiego. Spotkałam kogoś kogo nie chciałam i tyle. To się czasem zdarza.
- Naprawdę?
- Naprawdę - odwróciła się w jego stronę. - Kiedy premiera?
- W przyszłym miesiącu. Nap…
- Tak - przerwała mu. - Jestem zmęczona, a Ty masz rano pracę. Dobranoc.
- Dobranoc - odpowiedział po dłuższej chwili.
Karmelowe.Latte08: No co ty!
Karmelowe.Latte08: Serio tak powiedział?
Karmelowe.Latte08: I co zrobiłaś?
Bomba_Cynamonowa: Dałam mu w twarz.
Karmelowe.Latte08: Należało mu się 😂😂😂
Karmelowe.Latte08: A co na to Tekwon?
Bomba_Cynamonowa: Taekwoon
Bomba_Cynamonowa: W sumie to nic, bo mu nie powiedziałam. Ale to zrobię, tylko nie wiem kiedy.
Karmelowe.Latte08: Zrób to szybko
Bomba_Cynamonowa: No wiem 🙈
Bomba_Cynamonowa: Nie wiem co zrobić 🙈
Karmelowe.Latte08: To co zawsze
Karmelowe.Latte08: Będziesz Szarotką
Karmelowe.Latte08: 😂😂😂
Bomba_Cynamonowa: 😂
Bomba_Cynamonowa: Lecę
Bomba_Cynamonowa: Zebranie
Karmelowe.Latte08: Do później
Bomba_Cynamonowa: Do zobaczenia
Szarotka dołożyła komórkę. Nie miała żadnego zebrania. Nastał jednak jeden z tych nielicznych momentów kiedy rozmowa z przyjaciółką ją męczyła. Właściwie to nie ważne z kim by teraz rozmawiała i tak czułaby się źle.
Minya przetarła twarz i spojrzała na dokumenty przed sobą. Kilka umów, parę raportów, sprawozdania i nowe projekty. Do obiadu powinna się wyrobić, a do czwartku powinna zdążyć napisać plan zebrania. Oto lek na wszystkie bolączki, praca. Wzięła pierwszą kartkę. Raport o ostatnich wynikach. Przejście przez pierwszy akapit było trudne, ale potem jakoś już poszło. Czytała wszystko jak leci. W między czasie robiła notatki, odpowiedziała na kilka e-maili, zignorowała świadomie wiadomości od Teakwoona oraz jego telefony.
Nie powinna tego robić, zapewne to go jeszcze bardziej zaniepokoiło. A im dłużej myślała o swoim zachowaniu stwierdziła po prostu, że go zdenerwowała. Szarotka jednak nie umiała inaczej. Zawsze tak robiła, wolała przeczekać takie sytuacje i udawać, że nic się nie dzieje. Wszystko musiało dziać się w niej, a nie na zewnątrz. Szarotka nie cierpiała pokazywać, że coś ją rusza.
Z rozmyślań i bezczynnym wgapianiu się w wyświetlacz wydawało ją pukanie do drzwi. Zanim zdążyła coś odpowiedzieć drzwi się otworzyły. Do gabinetu weszła Ana. Kobieta podeszła do biurka, położyła na nim dwie brązowe teczki i czekała.
- Co to? - spytała Szarotka.
- To co zwykle. Nazwiska.
- Długo Ci to zajęło - Minya otworzyła pierwszą teczkę. - Załatwiłaś sprawę z ludźmi?
- Można tak powiedzieć - Ana usiadła. - Część z nich zdążyła przejść do konkurencji, inni postanowili nas pozwać. Większość jednak zdecydowała się wrócić.
- Ile im zaoferowałaś?
- Niewiele. Na pewno mniej niż ostatnio.
- To znaczy?
- Nie chcę żebyś się denerwowała, kwota zawierała z pięć liczb - Szarotka prychnęła. - Wszystko masz tutaj - asystentka popukała w teczkę.
- Wiesz, że jestem za tym by traktować pracowników dobrze, jak ludzi którymi zresztą są. Nie chcę też na nich oszczędzać, ale nie uważasz, że trochę przesadzasz?
- Może. Nie martw się, wzięłam pieniądze z rezerwy, więc firma nie powinna tego tak odczuć. Weź też pod uwagę fakt, że z odszkodowania trochę dostaniemy. Plus kasa z pozwu, nie ma w końcu wątpliwości, że wygramy rozprawę.
- Niby tak, ale sama mówiłaś, że nas też pozwą i coś czuję, że to my będziemy płacić.
- Martwisz się?
- Nie, chcę tylko zostać z czymś jak już to wszystko padnie.
- Jakieś plany na weekend?
- To zależy od grafiku Taekwoon’a. W tym związku to raczej ja się dostosowuje. On nie ma za bardzo możliwości.
- No to kup tą jego wytwórnie i po problemie.
- Nigdy w życiu. Wystarczy mi, że muszę użerać się z tym kinem co kupiliście przez przypadek.
- Oj no daj spokój, po prostu się nie zrozumieliśmy.
- Ja tylko powiedziałam, że chcę obejrzeć film.
- Za tym zdaniem mogło się kryć tyle rozporządzeń.
- Przestań - Szarotka zaczęła się śmiać, a razem z nią Ana.
............
Wróciłam! Zajęło to trochę dłużej niż myślałam, ale miałam przeprowadzkę na głowie. Do tego przeżyłam straszne dwa tygodnie bez internetu.
Mam nadzieję, że uda mi się znów publikować systematycznie, i że nie zniknę znowu na tak długi okres czasu.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro