Wywiad z KreatywnieZK
♠️ Gość: KreatywnieZK
♠️ Dziennikarz: Natalia_E_Fox
♠️ Korekta tekstu: LegasowK
Dziennikarz: Witaj w naszym kasynie. Mam nadzieję, że czujesz się dobrze, jesteś zrelaksowana i gotowa do niniejszej rozgrywki.
Czy ponura aura za oknem wpływa na Ciebie negatywnie? Czy jesteś odporna na zmiany pogody? A może wręcz przeciwnie, budzi w Tobie poczucie przytulności lub daje Ci powera do życia?
KreatywnieZK: Cześć! Bardzo się cieszę, że możemy porozmawiać. Czuję się w porządku, trochę podekscytowana. Kiedyś taka jesienno-zimowa aura dość mocno mi doskwierała, szczególnie krótkie dni i brak słońca. Wraz z wiekiem coraz bardziej znajduję w niej ukojenie. Mam wtedy wrażenie, że czas spowalnia, a to mnie uspokaja.
Dziennikarz: Miło to słyszeć. Większość osób, łącznie ze mną, narzeka na to szaro-buro-ciemno na dworze. Na długie wieczory i krótkie dnie. Cieszę się więc, że Ciebie to nie męczy.
Powiedz mi na początek, kto się kryje za pseudonimem „Kreatywnie ZK"?
KreatywnieZK: Świeżo upieczona trzydziestolatka, która od zawsze uwielbiała sztukę: konsumować i tworzyć. Tak naprawdę mam duży problem z opisaniem samej siebie, bo dużo we mnie sprzeczności. Napiszę więc, że na co dzień od lat pracuję z tekstem, ale nie ma to nic wspólnego z działalnością artystyczną. Nadal szukam swojego miejsca w życiu – i tak już chyba zostanie.
Dziennikarz: Samo poszukiwanie to też pewna wartość. Podczas poszukiwania człowiek ma szansę poznać nowe obszary tematyczne, ludzi, znaleźć hobby czy sposób na życie. Szczególnie, jeśli jest otwarty na „nowe". Co ciekawego znalazłaś do tej pory?
KreatywnieZK: Na przykład Wattpada. O tej platformie wiedziałam już lata temu, ale nigdy nie pomyślałam, że mogłabym na niej publikować. Wtedy (pewnie gdzieś w 2018 roku) na stronie głównej nie znalazłam nic, co by mnie zainteresowało. Nie spodziewałam się, że tyle tu utalentowanych ludzi i wspaniałych inicjatyw. Bardzo się cieszę, że te pięć lat później odważyłam się założyć konto i opublikować swoje teksty.
Dziennikarz: Też się cieszę, że go znalazłaś. Na Wattpadzie masz konto od lipca 2023, to już półtora roku. Co Cię skłoniło (albo kto) do założenia tu konta, skoro nie widziałaś na Wattpadzie niczego ciekawego?
KreatywnieZK: W marcu 2023 roku skończyłam pisać „Czy cokolwiek ma jeszcze sens?". Pragnęłam wydać tę książkę, ale mijały miesiące, a odpowiedzi od wydawnictw, które otrzymywałam, były odmowne. Bardzo chciałam coś z tym zrobić, dlatego dołączyłam do kilku grup dla początkujących pisarzy na Facebooku. Tam zauważyłam, że wiele osób publikuje na Wattpadzie, że można w ten sposób udostępnić swój tekst w całkiem przystępnej do czytania formie.
Konto założyłam w lipcu, ale jeszcze trochę zwlekałam z publikacją książki. Bardzo się tym stresowałam. Pamiętam, że zrobiłam to niecały miesiąc później. Oczywiście udostępniłam link na grupie na Facebooku – ludzie całkowicie ją zjechali. Wzięłam jednak konstruktywną część krytyki do serca i pracowałam nad treścią, co oczywiście trochę trwało. W międzyczasie zaczęłam czytać to, co piszą inni. Nierzadko trafiałam na treści na bardzo wysokim poziomie, które mnie inspirowały. Jednocześnie w końcu też spotkałam się z pozytywnym odbiorem mojej twórczości od osób, które mnie nie znają. I tak naturalnie wyszło, że tu zostałam.
Dziennikarz: No właśnie, chciałam zapytać, ubiegłaś mnie, czy przyszłaś na Wattpada ot, tak, czy już z gotową historią. Widzę, że to drugie. Ale zanim porozmawiamy o „Czy cokolwiek...", zapytam Cię jeszcze o nick na Wattpadzie. Czy „Kreatywnie" odnosi się do tego, co robisz w życiu zawodowym lub prywatnym czy do Twojej działalności pisarskiej? A może do obu?
KreatywnieZK: Jak najbardziej odnosi się do tego, co robię zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Wiem, że „kreatywnie" to aktualnie bardzo wyświechtane słowo, ale tak – uważam się za osobę kreatywną i myślę, że kreatywność to jeden z moich największych zasobów.
Dziennikarz: Kreatywność jest jedną z umiejętności kluczowych, niezbędnych do funkcjonowania w życiu. A więc — może i wyświechtane czy banalne, ale jak każde takie, prawdziwe. Cieszę się, że pracując na co dzień z tekstem nie nabrałaś niechęci do tworzenia własnych, już w ramach hobby. Czy oprócz wattpadowania masz jeszcze jakieś hobby? Znajdujesz czas na ich uprawianie? A może chciałabyś coś robić, ale dotąd nie miałaś możliwości?
KreatywnieZK: Hobby i zainteresowania przychodzą do mnie i odchodzą. Wielu rzeczy próbuję, ale niewiele mam chęć kontynuować. Pisanie i czytanie dość mocno zdominowały moje zainteresowania – przede wszystkim ze względu na ograniczony czas wolny. Poza tym bardzo lubię piesze wędrówki (szczególnie górskie), kino i słuchanie muzyki. Kiedyś sporo malowałam, ale to bardzo czasochłonne zajęcie i prawie całkowicie wyparło je pisanie.
Dziennikarz: Czasu wolnego nigdy za wiele na to, co by się chciało. Fajnie, że próbujesz ciągle nowych rzeczy — to tak w myśl powiedzenia, że wszystkiego w życiu warto spróbować?
KreatywnieZK: Chyba trochę tak. Jestem dość spontaniczną osobą, lubię doświadczać nowych rzeczy i bardzo mało we mnie perfekcjonizmu, który mógłby mnie blokować.
Dziennikarz: I pogodną. Widać, że lubisz siebie. Turystykę uprawiasz samotnie, w małej grupie czy w ramach jakichś zorganizowanych wypraw?
KreatywnieZK: Myślę, że warto się polubić – łatwiej się wtedy żyje. Na wycieczki najczęściej wybieram się z mężem i z pieskiem. To nasz taki najbardziej standardowy skład. Czasem towarzyszą nam znajomi.
Dziennikarz: To takie dłuższe wyprawy, czy krótkie, bo czasu brak? Jakie góry preferujesz? Co dotąd ciekawego zobaczyłaś, o czym warto opowiedzieć innym? A może nie tylko góry?
KreatywnieZK: Kiedyś częstsze i dłuższe, aktualnie raczej rzadsze i krótkie. Bardzo lubię góry na Dolnym Śląsku i przy granicy polsko-czeskiej, m.in. Góry Sowie, Góry Kamienne, Góry Orlickie. To chyba z tamtymi rejonami mam najlepsze wspomnienia. Oczywiście zachwycają mnie też Tatry, choć mają one zupełnie inny charakter. Czy zobaczyłam coś ciekawego, co warto opowiedzieć? Nie wiem. To po prostu piękno przyrody, bardzo duża przestrzeń wokół i wysiłek fizyczny. Najbardziej lubię góry późną wiosną.
Dziennikarz: Aaaa... Gdy pisałaś „Czy cokolwiek...", jak rozumiem, nie miałaś problemów z researchem miejsc, przez które przechodzili Twoi bohaterowie?
Pewnie wystarczyło przymknąć oczy i przywołać wspomnienia z wycieczek?
KreatywnieZK: Z jednej strony tak, z drugiej mam fatalną orientację w terenie i równie kiepską pamięć do nazw i map – więc jednak researchu było sporo. (Tak, to mąż planuje nam wycieczki ;)).
Dziennikarz: Planujący mąż, szczególnie jeśli robi to dobrze, to wygoda. A pies z gatunku długodystansowych, przydomowy czy raczej noszony w torbie? Jak się odnajduje na wyprawach?
KreatywnieZK: Mamy średniej wielkości kundelka, który uwielbia aktywność fizyczną. Zelda to piesek po przejściach, więc najlepiej czuje się na mało uczęszczanych szlakach.
Dziennikarz: Boi się ludzi?
KreatywnieZK: Trochę tak. Dużo udało nam się już wypracować na przestrzeni lat, więc odnajduje się w miejskim życiu, ale to właśnie w lesie i na łąkach jest najbardziej beztroska.
Dziennikarz: Las i łąki i daleko od innych to chyba każdemu, a przynajmniej wielu ludziom, pozwala się zrelaksować. Lubisz marzyć?
KreatywnieZK: Uwielbiam. Marzenia to dla mnie przeciwieństwo wyobrażania sobie najgorszego, z czymś kiedyś miałam duży problem.
Dziennikarz: Gdy zamykasz oczy i odpływasz w marzenia — gdzie się widzisz za 10 czy 20 lat? A może już za 5? Kim byś chciała być? Co osiągnąć?
KreatywnieZK: To bardzo intymne pytanie, ale w końcu gramy w Otwarte Karty, więc postaram się odpowiedzieć szczerze. Przede wszystkim chciałabym czuć większy spokój. Marzy mi się raczej stabilne, bezpieczne życie z kontrolowanymi szaleństwami w postaci wycieczek. Bardzo chciałabym móc kiedyś „w ramach pracy" zajmować się wyłącznie moją twórczością, którą inni byliby zainteresowani. Ale nie chcę robić tego za wszelką cenę. Dziś zdecydowanie bardziej potrzebuję skupiać się na tym, co tu i teraz, a nie za 5, 10 czy 20 lat.
Dziennikarz: Bardzo ładnie to powiedziałaś. W Twojej twórczości widać też dążenia bohaterów do stabilności i poczucia bezpieczeństwa, do spokoju i szczęścia. Nie zawsze i nie u każdego, ale daje się to odczuć. Wracając do Wattpada, który łączy się z Twoją chęcią, aby żyć jedynie z własnej twórczości — Twoja pierwsza wattpadowa powieść to „Czy cokolwiek ma jeszcze sens". Co Cię natchnęło do jej napisania?
KreatywnieZK: Wiele rzeczy się na to złożyło. Jedną z nich była moja terapia, na którą zgłosiłam się z natłokiem myśli, którego nie byłam w stanie powstrzymać. Osoba prowadząca terapię z czasem naprowadziła mnie trochę na to, by spróbować wykorzystać swoją wyobraźnię jako zasób. Co do samej tematyki – zawsze miałam dużą słabość do książek, filmów i seriali o dorastaniu, młodzieńczym buncie.
Dziennikarz: Tak, pisanie czy w ogóle szeroko pojęta arteterapia potrafi człowieka ukierunkować, uspokoić, pokazać, że potrafi. I że to, co robi, jest ważne. Pytam o to, bo w tej powieści jest duże nagromadzenie emocji, poczucia straty, samotności, chęci ucieczki od wszystkiego i jeszcze kilka innych motywów. Skąd taki właśnie pomysł Ci się pojawił? Na fabułę i bohaterów? Z wyobraźni? Z obserwacji? A może ze wspomnień?
KreatywnieZK: Wiesz, myślę, że nic, co pojawia się w książkach, nie bierze się z próżni. Wszystko jest gdzieś wcześniej zobaczone, usłyszane, poczute. To są rzeczy, które przytrafiają się nam, naszym bliskim, zasłyszane plotki, obejrzane filmy, słuchana muzyka. Z bardzo wielu małych fragmentów ulepiłam sobie tę historię. Nie ma tam mojej autobiografii, ale na pewno są tam moje emocje.
Dziennikarz: A twórca wyłapuje te drobne bądź większe okruchy, obok których przejdzie mnóstwo ludzi i nikt nie zauważy, że to może być ważne. Pytam o to, bo wiele osób w swoich pracach umieszcza właśnie bliskie sobie lub znajomym historie, postaci, miejsca czy symbole.
Wróćmy na początek twojego wattpadowania. Przyszłaś, założyłaś konto i co było dalej? Zanim zaczęłaś publikować swoją powieść? Czy pamiętasz te pierwsze dni, czy tygodnie na platformie?
KreatywnieZK: Trochę pamiętam. Błądziłam po platformie, wydawała mi się wtedy bardzo nieintuicyjna. Dopiero poznawałam niektóre funkcje, na przykład, że można komentować konkretne fragmenty tekstu, a nie cały rozdział. Czułam się jak dziecko we mgle. Dużo czasu zajęło mi, żeby odkryć między innymi grupy, konkursy, czytanie za czytanie. Przez ten cały czas głównie biłam się z myślami, czy publikować w ogóle.
Dziennikarz: Chyba jak każdy. Trzeba się nauczyć, a samemu trudno. Czy pamiętasz pierwsze znajomości czy reakcje? Zaproszenia do czytania? Rozumiem, że od czasu założenia konta do momentu publikacji to Ty bywałaś u innych? W jaki sposób wybierałaś autorów czy powieści?
KreatywnieZK: Zaczynałam czytać wiele dzieł, ale zostawałam przy tych, które naprawdę mnie wciągnęły. Co ciekawe, raczej nigdy nie przypadło mi do gustu nic z zaproszenia do czytania, a przynajmniej nie pamiętam. Wybierałam głównie po opisach, zarówno profili, jak i samych opowiadań, czasem po tagach. Zawsze zwracam uwagę na sposób narracji. Jak ktoś jest fajnym narratorem, to mogę czytać prawie o wszystkim. Jedną z pierwszych użytkowniczek, w której twórczość się wkręciłam, była QueenieLucyGil. Ona pisała takie świetne opowiadanie z syrenim motywem. Później chyba usunęła konto – szczerze żałowałam, że nie zdążyłam dokończyć tej historii. Pamiętam też, że na początku czytałam bardzo sensualne one-shoty Pilenaa i trafiłam na „Love Is A Losing Game" autorstwa lady_in_black74, która pisze na tak ciężkie tematy, a jednocześnie ma bardzo duże poczucie humoru.
Dziennikarz: A później opublikowałaś swoją powieść „Czy cokolwiek..." i...? Jak szybko przyszedł pierwszy odzew? Pamiętasz to jeszcze?
KreatywnieZK: Wydaje mi się, że jak czytałam dzieła tych autorek, to moja książka już była na Wattpadzie. W każdym razie między innymi one ją przeczytały. Na początku moje opowiadanie czytały tylko osoby, u których ja coś czytałam. Każdy nowy czytelnik to była ogromna radość! Zresztą nadal tak jest. Zawsze czuję się dziwnie, gdy widzę powiadomienia z Wattpada, że ktoś komentuje moją książkę, a ja w tym czasie na przykład zmywam. Mam ochotę rzucić wszystko i od razu odpisywać! Nie zawsze mi się to udaje, ale zawsze mam takie uczucie, że ktoś nagle pojawia się obok mnie i mi towarzyszy.
Dziennikarz: Tak, nawet, jak piszemy dla siebie, to odzew czytelników potrafi dodać skrzydeł. A później wzięłaś udział w literackim konkursie halloweenowym i od razu z sukcesem. Czy to jakoś na Ciebie wpłynęło? Na twórczość, na pewność siebie, na popularność?
KreatywnieZK: Wtedy na pewno poczułam, że Wattpad to coś więcej. Szczerze wzrusza mnie to, że jesteśmy w stanie stworzyć sobie taki mały świat dla osób, które chcą dzielić się swoją twórczością, ale też są otwarte na twórczość innych i potrafią się tym bawić. Bardzo fajnie czytało mi się opowiadania innych. Wtedy chyba poznałam najwięcej autorów i autorek w krótkim czasie.
Dziennikarz: A oni Ciebie. Tak, Wattpad tym, którzy przychodzą tu w konkretnym celu, potrafi zapewnić rozrywkę, naukę, znajomości. Czy brałaś udział w innych konkursach? Wyzwaniach? Inicjatywach?
KreatywnieZK: Wzięłam udział w jednym konkursie, który ostatecznie nie doszedł do skutku, ale cieszę się, bo bardzo lubię one-shot, który do niego napisałam. Poza tym zgłaszałam się z „Czy cokolwiek..." do recenzji: w RiP i „Świat Książkami Płynący" u JBEnsom. Za obie recenzje jestem bardzo wdzięczna myslezeniemysle i Story_Weaaver. Próbowałam też brać udział w akcjach czytanie za czytanie, ale one jakoś nigdy nie dochodziły do skutku. Ostatecznie myślę, że najlepiej to wychodzi naturalnie. Podsumowując, dotychczas to ja korzystałam z inicjatyw tworzonych przez innych. W przyszłości chciałabym to jednak zmienić i również dołożyć od siebie cegiełkę do wattpadowej społeczności.
Dziennikarz: Chwali Ci się chęć zaangażowania. O tym za chwilę porozmawiamy. A teraz zdradź trochę tajemnic o swoim warsztacie. W jaki sposób piszesz? Czy masz swoje ulubione miejsce, porę, muzykę, kocyk, herbatkę, cokolwiek? Co Ci pomaga pisać?
KreatywnieZK: Najbardziej pomaga mi pisać dyscyplina. Bardzo łatwo się rozpraszam, wybijam z rytmu. Służą mi schematy, więc staram się pisać cokolwiek każdego dnia. Wystarczy dzień przerwy i nagle robi się z tego tydzień przerwy. Wiele razy już tak miałam. Najczęściej piszę wieczorami, bo wtedy mam czas. Zwykle biorę laptopa do salonu, żeby już nie siedzieć przy biurku i rozkładam się na kanapie w pozycji, która na pewno nie służy mojemu kręgosłupowi. Herbatka, a o tej porze już prędzej napar ziołowy, jak najbardziej jest mile widziana. Jeżeli muzyka, to tylko instrumentalna, klasyczna albo jakiś ambient — inna mnie rozprasza. W weekendy czasem piszę w ciągu dnia.
Dziennikarz: Czyli nie czekasz na tę mityczną wenę, tylko traktujesz pisanie jak każde inne zajęcie obowiązkowe Piszesz na Wattpadzie od półtora roku. A czy przedtem też pisałaś? Nie licząc, oczywiście, „Czy cokolwiek..."?
KreatywnieZK: Jeśli wena się napatoczy, to jest podwójnie fajnie – ale nie jest gościem obowiązkowym tego procesu. „Czy cokolwiek..." pisałam jakieś 9 miesięcy. Wcześniej podejmowałam różne próby napisania czegoś, ale chyba sama nie do końca wiedziałam, co by to miało być. Pamiętam, że na studiach mieliśmy zajęcia z twórczego pisania i moje opowiadanie dostało wyjątkowo słabą ocenę od prowadzącego. Myślę, że całkowicie słusznie. Pisałam też trochę poezji „do szuflady". Ostatnio jej szukałam, ale chyba całkowicie przepadła, a szkoda, bo z tych wierszy akurat byłam zadowolona.
Dziennikarz: Współczuję. Czasami tak bywa, że mamy coś, a potem, jakby diabeł ogonem nakrył, nie ma. Może się jeszcze znajdą. Gdy rozkładasz się z laptopem na kanapie w salonie — co na to Twój mąż? Wie, że piszesz? Jak do tego podchodzi? I inni Twoi bliscy: rodzina, przyjaciele, znajomi. Wiedzą, że tworzysz tak interesujące dzieła?
KreatywnieZK: Mój mąż wie, kibicuje, czyta na bieżąco i nie przeszkadza. W sumie traktuje to jak normalny element codzienności. Bardzo mała część mojej rodziny wie, że piszę. Nie kryję się z tym, ale też nie afiszuję – wypływa gdzieś przy okazji, naturalnie. Zdecydowanie więcej znajomych wie (to głównie zasługa mediów społecznościowych). Bardzo mało z nich przeczytało coś mojego, ale zdarzyło się kilka takich osób, wcale nieoczywistych. Część zaczynała czytać, ale odpuszczała w trakcie. Raczej mało do tego przywiązuje wagę. Nigdy nie pisałam z myślą o tym, że to ma się spodobać komuś, kogo znam. Wiele osób w moim otoczeniu wcale nie czyta książek.
Dziennikarz: Spodobało mi się, co napisałaś o mężu: wie, kibicuje, czyta i nie przeszkadza. Ideał. Jesteś obecna w social mediach: na Facebooku, Instagramie, tik toku. I pewnie również w innych miejscach. Jak dużo czasu i wysiłku poświęcasz na promocję swojej twórczości?
KreatywnieZK: Aktualnie bardzo mało. Kiedyś więcej eksperymentowałam, byłam ciekawa efektów — nie za bardzo się opłaca. Lepiej w tym czasie pisać albo czytać. Większość użytkowników nie migruje pomiędzy platformami, zwłaszcza na Wattpada. Teraz dodaję rzeczy raczej „przy okazji", na przykład informacje o nowym rozdziale. Choć nie wykluczam, że będę próbować czegoś nowego w przyszłości — łatwo ulegam swoim pomysłom.
Dziennikarz: Z pewnością warto eksperymentować, a zdania o przepływie klientów pomiędzy platformami są podzielone: jedni sobie chwalą, inni, jak Ty (i ja) nie widzą większych efektów. Porozmawiajmy o procesie wydawniczym. Wcześniej, zanim rozgościłaś się na Wattpadzie, podejmowałaś próby zainteresowania wydawnictw powieścią „Czy cokolwiek...". Czy robisz to w dalszym ciągu? Czy chwilowo sobie odpuściłaś, bo wolisz się skupić na pisaniu? A może czekasz, aż dokończysz „Anonim" i będziesz chciała jego pierwszego wypuścić w świat? Czyli na półki księgarskie.
KreatywnieZK: Bardzo wierzyłam w sukces „Czy cokolwiek ma jeszcze sens?", więc wysyłałam mnóstwo propozycji wydawniczych. Z perspektywy czasu widzę, jak było to naiwne, ale nie żałuję swojej drogi. Aktualnie od dłuższego czasu nie wysyłam propozycji wydawniczych, z rzadkimi wyjątkami, gdy ktoś z czytelników podeśle mi informację, że jakieś wydawnictwo szuka nowych autorów i „Czy cokolwiek..." pasuje do profilu wydawniczego. Myślę, że jak skończę „Anonim" i parę razy zrobię mu korektę, to pewnie będę wysyłać propozycje wydawnicze. Ale nie będę tak długo się z tym kotłować, jak za pierwszym razem. Zamiast czekać w zamrożeniu, po prostu zacznę pisać kolejną książkę. Na dany moment w ogóle nie biorę pod uwagę self-publishingu.
Dziennikarz: Pewnie to dobre działanie; danie sobie oddechu po okresie intensywnego wysyłania. Pozwoli przegrupować siły, ułożyć nowe plany. Dlaczego powiedziałaś, że to było naiwne? Przecież „Czy cokolwiek..." jest świetną, mądrą powieścią, nie tylko dla dorastającej młodzieży, ale przede wszystkim dla rodziców. Teoretycznie powinnaś znaleźć wydawcę bez problemu.
KreatywnieZK: Jest mi bardzo miło czytać to, co piszesz. Myślę jednak, że obecnie bardzo dużo ludzi pisze świetne, mądre powieści, a wydawnictwa chcą zarabiać coraz więcej (zresztą jak chyba wszystkie firmy i nie winię ich za to). Wygrają najlepsi albo tacy, co mieli szczęście. Mnie się jeszcze nie poszczęściło w tej kwestii.
Dziennikarz: Jesteś kolejną znaną mi osobą, która pisze bardzo dobre historie i odbija się, niestety, od wydawnictw. Miejmy nadzieję, że to się zmieni i ilość przejdzie w jakość. Rozmawiałyśmy o tym, co i w jaki sposób piszesz, a co czytasz? Chcesz się pochwalić konkretnymi obszarami, nazwiskami autorów, tytułami dzieł, które czytasz?
Na początku wspomniałaś, od jakich powieści zaczynałaś czytać na Wattpadzie. Ale przecież nie samym Watpadem człowiek żyje. Jakie lektury pozawattpadowe ostatnio przyciągnęły Twoją uwagę?
KreatywnieZK: Dziękuję Ci i ja również trzymam kciuki za Ciebie. Aktualnie czytam głównie na Wattpadzie, a chcąc oszczędzać nieco swój wzrok, słucham audiobooków. W tym roku trochę eksperymentowałam z bestsellerami dla młodzieży. Były to ciekawe doświadczenia. Wbrew obiegowej opinii te książki mają coś w sobie i mi się podobały, zwłaszcza „Smak gorzkiej czekolady" Weroniki Ancerowicz. Aktualnie słucham „Lekcje chemii" Bonnie Garmus i bawię się wyśmienicie, choć targają mną również bardzo negatywne emocje — gorąco polecam. Moim ulubionym autorem jest Neil Gaiman, choć na co dzień wcale nie sięgam po fantastykę. „Nigdziebądź" to moja ulubiona książka jego autorstwa.
Dziennikarz: Dziękuję również. Wymieniłaś interesujące lektury z zupełnie różnych obszarów. To pokazuje, jak rozbieżne masz zainteresowania. Czy chciałabyś polecić jakiegoś wattpadowego twórcę, którego lubisz i cenisz? Bądź twórców? A może konkretne dzieła? Zawsze o to pytam rozmówców i chętnie przekazuję dalej takie polecajki, bo wielu czytelników na Wattpadzie poszukuje czegoś dobrego.
KreatywnieZK: Jasne! Jest mnóstwo utalentowanych twórców, których podziwiam: za styl, wyobraźnię, wrażliwość, poczucie humoru, zaangażowanie. Jeśli mogłabym chociaż jedną osobę zachęcić do przeczytania czegoś od nich, to by było naprawdę świetnie.
ada_szwedkowicz jest bardzo ciekawym przykładem, bo jej dzieła zawierają autorskie ilustracje. Dotychczas nie spotkałam się z nikim takim na Wattpadzie. „Pamiętnik Ady" przypadnie do gustu chyba każdemu dziecku lat 90. i 00., bo mocno uderza w nostalgię. Co więcej, bazuje na oryginalnych zapiskach autorki, która z imponującą regularnością prowadziła własne pamiętniki. Dla mnie lektura była samą przyjemnością i czułam podczas niej wszystko: śmiech mieszał się ze smutkiem, radość ze złością. Wiem, że Ada będzie za kilka dni wysyłać swoje pierwsze propozycje wydawnicze. Trzymam za nią kciuki.
aallexaaflower to autorka, która pisze książki, do których po prostu chce się wracać. Są lekkie, ciepłe, otulające, a jednocześnie wcale nie traktują o samych błahostkach. Bardzo podoba mi się wybrzmiewająca w nich kobieca solidarność, często rozczulające relacje rodzinne, no i oczywiście przepastne opisy tego, co czujemy podczas zakochania. Tę autorkę bardzo podziwiam również za tempo, w jakim tworzy!
Atramciu udowodniła mi, że mogę wkręcić się bez reszty w fanfik. Dla mnie ona ma talent jeden na milion. Każdy jej opis udowadnia, jak wielką wrażliwością dysponuje. Tego się nie da opisać, jaką duszę nadała uniwersum gry komputerowej „Hogwarts Legacy". Niestety, z nieznanych mi powodów, ma teraz przerwę w publikacji kolejnych rozdziałów. Ale trzymam za nią kciuki i mam szczerą nadzieję, że będę mogła przeczytać ciąg dalszy „Niewypowiedzianej obietnicy".
Pilenaa to kolejna autorka, za której twórczością zwyczajnie się stęskniłam. Jej „Zbrodnia" zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie, przede wszystkim za wiarygodne przedstawienie wcale niełatwych, niebanalnych realiów. Polecam wszystkim wielbicielom kryminałów.
Dziennikarz: Dziękuję. Podałaś pozycje tak różnorodne, że powinny przypaść do gustu wielu czytelnikom.
Pozwolę sobie jeszcze na moment wrócić do Twoich powieści. Dotąd rozmawiałyśmy głównie o „Czy cokolwiek...". Wiem, że przez pewien czas publikowałaś drugą część, której w tej chwili nie ma na Twoim koncie. Czy rozważasz kiedyś powrót do niej? Czytałam pierwsze rozdziały i były interesujące.
KreatywnieZK: Tak, ona cały czas jest na Wattpadzie, tylko wycofałam jej widoczność. Chciałabym do niej wrócić, ale potrzebowałam oddechu. Ta historia jest po prostu bardzo ciężka do opowiedzenia. Potrzebowałam najpierw dać czytelnikom coś pokrzepiającego, może sobie też. W każdym razie dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że o niej pamiętasz.
Dziennikarz: Potwierdzam, po przeczytaniu fragmentu, że poruszała poważne tematy. I wierzę, że potrzebowałaś oddalenia się czasowego od tej historii. Czy pisanie „Anonima" jest takim właśnie oddechem? Opowiesz nam o tej powieści?
KreatywnieZK: Tak, jest dla mnie totalną frajdą. Choć spodziewałam się, że będzie lżejsza. W trakcie pisania wiele wątków nabiera trochę ciemniejszego kolorytu, niż zakładałam. „Anonim" to znów książka o dorastaniu i w jej przypadku również mamy do czynienia z młodą bohaterką doświadczoną przez życie, ale nieco inaczej niż bohaterowie „Czy cokolwiek ma jeszcze sens?". Jest też od nich dwa lata młodsza. Jej problemy są w głównej mierze wewnątrz niej, choć otoczenie oczywiście również się do nich przykłada. Anonim jest przeze mnie pomyślany tak, żeby czegoś uczył. Nie mogę jeszcze zdradzić czego, bo musiałabym spoilerować. Mam jednak nadzieję, że morał mi się uda.
Dziennikarz: Też mam taką nadzieję i wobec tego nie będę Cię namawiać na zdradzenie tajemnicy.
Mówiłyśmy już dużo o Twoim pisaniu, emocjach, oczekiwaniach i zetknięciu się z twardą wydawniczą rzeczywistością. Wspomniałaś wcześniej, że do tej pory „brałaś" od innych wattpadowiczów, a teraz chcesz zrobić coś dobrego. Cóż to jest? Jaki masz pomysł?
KreatywnieZK: Sama wiem, z jakimi wypiekami na twarzy czekałam na pierwszą wattpadową recenzję mojej książki, jak ekscytujący był dla mnie udział w konkursie z one-shotem. Minęło już trochę czasu i czuję się tutaj bardziej niż u siebie. W związku z tym zyskałam śmiałość, żeby sama dołączyć do jakiejś grupy. Mój wybór padł na Asy_Wywiadu i był w głównej mierze intuicyjny – poczułam dobrą energię. Chciałabym również dać twórcom szansę reklamy, może jakiejś konstruktywnej krytyki, wsparcia. Poza tym zawsze miałam w sobie dość duże zamiłowanie dziennikarskie, a dotąd nie miałam okazji do jego realizacji. Myślę, że to świetny pomysł na początek nowego roku.
Dziennikarz: Jeśli chodzi o wybór Asów_Wywiadu, jako grupy z dobrą energią, mogę tylko potwierdzić i przyklasnąć. W tym momencie, pod koniec wywiadu, z reguły pytam gościa o jego preferencje, z kim z wattpadowych twórców chciałby przeczytać kolejny wywiad. Ale Tobie tego pytania zaoszczędzę. Mam nadzieję, że — już jako „As" — sama będziesz prowadzić rozmowy z tymi, których prace lubisz czytać. Za to poproszę Cię o chwilę refleksji. Przypomnij sobie swoje początki na Wattpadzie i doświadczenia. Co poradziłabyś nowym uczestnikom tej platformy? Co Twoim zdaniem powinni robić albo czego unikać, żeby ich wattpadowy debiut okazał się zadowalający?
KreatywnieZK: Najważniejsza rada: powinni czytać z zaangażowaniem opowiadania innych twórców. Po pierwsze dlatego, że warto – jest mnóstwo dzieł, które czyta się z czystą przyjemnością. Po drugie dlatego, że po to tu wszyscy jesteśmy i czasem komentarz od czytelnika potrafi stanowić ogrom motywacji dla autora, który właśnie tego dnia wątpił, czy warto w ogóle pisać. Po trzecie dlatego, że czytanie jest rozwijające – cały czas można kształtować swój warsztat, poznawać nowe style, zabiegi stylistyczne, poszerzać słownictwo. Po czwarte dlatego, że Wattpad to szansa na nawiązanie ciekawych znajomości, a niekiedy nawet relacji, a fajnie mieć znajomych, z którymi ma się wspólne pasje. Oczywiście wiem, jak to jest – chciałoby się czytać znacznie więcej, niż pozwala na to czas. Mnie samej ciągle go brakuje, ale kiedy mogę, zawsze zaglądam do moich ulubionych autorek, a jak mam więcej czasu, to szukam też kogoś nowego.
Dziennikarz: Zgadzam się w stu procentach z tym, co napisałaś. Niestety, z brakiem wystarczającej ilości czasu na wszystko, co by się chciało, również.
Dziękuję Ci za tę interesującą rozmowę. Nie zdarzyło mi się dotąd prowadzić wywiadu z przyszłą koleżanką „po fachu". Mam nadzieję, że Twoje oczekiwania się spełnią i że niedługo będę czytała prowadzone przez Ciebie wywiady. Pozostaje mi życzyć Ci wszystkiego najlepszego w tym nowym roku i na nowej odnodze wattpadowej drogi.
KreatywnieZK: Ja Tobie też serdecznie dziękuję za rozmowę. Czułam się bardzo komfortowo podczas tego wywiadu i jestem dobrej myśli co do działania w Asach. Wszystkiego pięknego w 2025 roku zarówno Tobie, jak i każdemu, kto dotarł do końca naszej rozmowy (szczerze podziwiam).
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro