Wywiad z AlexKuczynska
♠️ Gość: AlexKuczynska (kuczynskaola)
♠️ Dziennikarka: Natalia_E_Fox
♠️ Korekta tekstu: Elusive_Soul
Dziennikarz: Witaj, Olu, w ten pochmurny dzień. Przynajmniej w Warszawie. A jaka pogoda u Ciebie?
AlexKuczynska: Cześć! U mnie jest bardzo deszczowo, podobno taka pogoda ma zostać z nami jeszcze przez kilka dni.
Dziennikarz: Niestety też tak słyszałam. Czy pogoda wpływa na Twój nastrój, czy zachowanie?
AlexKuczynska: Tak, ale nie ta deszczowa, jesienna. Uwielbiam jesień i zimę; chłód, deszcz i śnieg. Moja efektywność jest wtedy największa, w przeciwieństwie do ciepłych pór roku. Latem bardzo cierpię, przede wszystkim na migreny. Bliscy nazywają mnie chodzącym barometrem.
Dziennikarz: Współczuję. Szczególnie migren. Wiem, jak to uprzykrza życie, cierpiałam na nie przez kilka lat. Czy chociaż jesienią i zimą jesteś wolna od tej przypadłości?
AlexKuczynska: Całkowicie nie, rzuty się zdarzają, ale zdecydowanie rzadziej.
Dziennikarz: Chociaż tyle dobrego. Mam nadzieję wobec tego, że nadchodzące pół roku da Ci więcej spokoju. Z tego, co wiem, to dziś jest dla Ciebie ważny dzień. Opowiesz o tym?
AlexKuczynska: Tak! Dzisiaj oficjalnie zakończyłam czteromiesięczny kurs przygotowujący do zawodu korektora. Z rana byłam bardzo zestresowana, ale myślę, że poszło mi całkiem nieźle. Miałam fantastycznych nauczycieli. W poniedziałek otrzymam wyniki i będę mogła oficjalnie nazwać się korektorem tekstów.
Dziennikarz: Wierzę, że poszło Ci świetnie i już na zapas gratuluję. Dobrych korektorów nigdy zbyt wiele. Robiłaś ten kurs tak dla siebie, w ramach hobby, czy wiążesz z korektorstwem jakieś nadzieje na przyszłość?
AlexKuczynska: Po prawdzie nigdy nie myślałam o tym, by wchodzić w korektę, zachęcił mnie do tego mój przyjaciel i głosy użytkowniczek naszej wattpadowej grupy po tym, jak zgodziłam się zostać betą kilku tekstów. Już wcześniej miałam styczność z korektą, miałam okazję pracować nad tekstami do gazet czy na strony internetowe, ale traktowałam to bardziej jako dorywcze zajęcie. Jestem po prostu dobra w wyszukiwaniu błędów i nieścisłości.
Ostateczną decyzję podjęłam po tym, jak dostałam propozycję pracy w pewnej gazecie (niestety nie dostałam pozwolenia na ujawnienie jej nazwy). I tak oto jestem już po kursie, oficjalnie pracę zaczynam od listopada. Choć wiem, że to dopiero początek mojej drogi w tym zawodzie, język cały czas się zmienia, ewoluuje, więc i mnie czeka ciągła nauka.
Mam nadzieje, że umiejętności, jakich nabyłam, pozwolą mi też pisać dużo lepsze książki i opowiadania niż dotychczas.
Dziennikarz: No to gratuluję. Może wreszcie choć jedna gazeta będzie wypuszczała przyzwoicie i prawidłowo zredagowane teksty. Bo to, co się dzieje w mediach w tym względzie, to jedna wielka żałość.
Czy kurs korektora był trudny? Wiem, że sporo osób się zastanawia nad jego podjęciem, żeby poszerzyć swój warsztat pisarski.
AlexKuczynska: Niestety, każdy szuka oszczędności i zwykle cierpią na tym poprawnie zredagowane teksty. Dotyczy to również wydawnictw i książek. Niejednokrotnie na półkach w księgarniach stoją słabo zredagowane książki. Na chwilę obecną mam ochotę wszystkie je wziąć do siebie i sprawdzić ponownie, by usunąć błędy, które się tam pojawiają.
Czy kurs był trudny? Owszem. Nie będę tu owijać w bawełnę, nie raz miałam ochotę rzucić tym i nie wracać do panelu kursanta. Ogrom wiedzy w tak skondensowanej formie może przytłoczyć niejednego. Jednak plus bycia w spektrum jest taki, że dąży się do celu bez względu na przeszkody. Przynajmniej w moim wypadku.
I nie polecam takiego kursu osobom, które chcą jedynie lepiej pisać. Podobną wiedzę, przygotowaną stricte pod pisarzy można uzyskać na przykład na YouTube lub dedykowanych temu kursach. Pisarz przede wszystkim ma tworzyć i szlifować swój styl, a nie pochylać się nad technicznymi aspektami tekstów. Po to jesteśmy my, korektorzy, by zajmować się błędami.
Dziennikarz: To prawda. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Ale powiedz, bo wiem, że w trakcie kursu „wyszlifowałaś" mnóstwo tekstów — czy nie miałaś takich momentów, że wątpiłaś w swoją wiedzę i zastanawiałaś się nad poprawną formą?
AlexKuczynska: Oczywiście, że miałam. A im więcej obiekcji do moich poprawek miał promotor, tym bardziej głupia się czułam. To nie jest tak, że mam całą wiedzę w małym paluszku. Korzystam z wielu pomocy naukowych, by móc poprzeć swoje argumenty dowodami. Są rzeczy, z którymi nigdy nie mam problemu, ale są też takie, które dla pewności sprawdzam, by nie popełnić faux-pas.
Dziennikarz: Jak wyglądał Twój kurs? Bo jak piszesz o promotorze, to staje mi przed oczami coś na kształt studiów.
AlexKuczynska: Nie do końca tak to wygląda. Po opłaceniu kursu uzyskałam dostęp do panelu kursanta. Cały kurs był podzielony na trzy części: korekta treści dla dzieci, korekta książek i tekstów popularnonaukowych, a na samym końcu artykuły, posty i notatki prasowe. Po sprawdzeniu każdego tekstu odsyłałam go do korektora, który był moim opiekunem, a on dawał mi wiadomość zwrotną wraz z uwagami. Na początku było ich bardzo dużo, ale im bliżej ostatecznego terminu, tym krótsze te wiadomości były.
Dziennikarz: Czyli następował progres. I sama go widziałaś. Bardzo się denerwowałaś przed egzaminem?
AlexKuczynska: I to jak! Były nawet łzy. Potem zwątpienie, a na samym końcu podniosłam się, poprawiłam koronę i oddałam ostatni tekst 35 minut przed końcem zakładanego czasu na wykonanie zadania.
Dziennikarz: Wiadomo, człowiek nie maszyna, ma emocje. A im ważniejszy sprawdzian, tym więcej ich się pojawia. Gratuluję Ci umiejętności opanowania. Skontaktuję się z Tobą w przyszłym tygodniu, żeby się dowiedzieć, jak dobrze Ci poszło.
A teraz wróćmy do początku. Kim tak naprawdę jesteś, Olu Kuczyńska? Zawsze mnie ciekawi, kim jest człowiek, który kryje się za swoimi utworami.
AlexKuczynska: Dziękuję! Zdania co do moich umiejętności wśród bliskich są podzielone, ale wiem, że nawet ci, który mówią mi, że zawaliłam, tak naprawdę trzymają kciuki za jak najwyższy wynik.
Dziennikarz: Ach, „życzliwych" i takich, co to „z troski" podcinają nam skrzydła, chyba każdy ma w swoim otoczeniu.
AlexKuczynska: Och, trudne pytanie. Najtrudniej jest mi mówić o sobie. Kim jest Ola Kuczyńska? Dreamer, multitasker, artist. Tak bym siebie określiła. Gdzieś pod tym kryje się ambicja zostania poczytną pisarką, choć porzuciłam pisanie na wiele lat na rzecz sztuki i studiów inżynierskich, rok temu wróciłam do tego marzenia i spełniam je małymi krokami.
Dziennikarz: No to opowiadaj. O marzeniach, artyźmie, wielozadaniowości, studiach i powrocie do pisania.
AlexKuczynska: Och, w takim wypadku ten wywiad nie będzie miał końca.
Z zawodu jestem inżynierem mechaniki lotniczej, choć nigdy w nim nie pracowałam. Bardziej interesowało mnie to, co namalował Gustav Klimt i jaką kolekcje wypuści zimą Rick Owens, niż smary, świece i przekładnie. Takim oto sposobem trafiłam do świata tatuatorów i działam w nim od dziesięciu lat. W międzyczasie rozwijam swoje umiejętności malarskie, wychowuje dwoje autystów, prowadzę warsztaty plastyczne w przedszkolach i uczę się kolejnego języka.
Do pisania wróciłam po ponad trzynastu latach całkowicie przez przypadek. Założyłam się ze swoim partnerem, że napiszę lepszą książkę niż „Dom trzepoczących skrzydeł". Takim sposobem powstała „Esencja", w niecałe trzy miesiące. Czy jest lepsza? Cóż, nie mnie to już w tej chwili oceniać.
Dziennikarz: Jeśli napiszę, że jesteś interesującą osobą, będzie to płaskie i nie odda tego, co napisałaś powyżej. Jak znajdujesz na to wszystko czas?
AlexKuczynska: Mało sypiam. Cierpię na bezsenność, więc większość moich tekstów powstaje nocą. Reszta to zwykła organizacja czasu. Mój mózg potrzebuje takiej stymulacji, grafiku wypełnionego po brzegi przez 5 dni w tygodniu, w innym wypadku popadam w prokrastynację. Dodatkowo robię po prostu to, co lubię, dlatego też przychodzi mi to dużo łatwiej.
Dziennikarz: Wiele osób wspomina właśnie o dobrej organizacji. Niektórzy wstają o czwartej czy piątej rano właśnie, żeby pisać. A inni tworzą długo w noc, bo wtedy mają spokój. Wspominałaś wcześniej, że jesteś osobą w spektrum. Jak się żyje z taką cechą? Pomaga, przeszkadza?
AlexKuczynska: Ciężko stwierdzić. Mam już 30 lat, zdiagnozowana zostałam stosunkowo niedawno, więc wiele moich zachowań jest wyuczonych. Maski, które zakładam, żeby funkcjonować w społeczeństwie. Pomaga na pewno w nauce, kiedy zakładam sobie jakiś cel, jestem pewna, że to osiągnę. Cierpią na tym jednak kontakty społeczne. Nie potrafię się odnaleźć między ludźmi, których nie znam, nie umiem też wczuć się emocjonalnie w różne sytuacje, nie umiem okazywać uczuć, często mówię coś, co jest społecznie nieakceptowalne. Wiele osób bierze mnie za snobkę przy pierwszym spotkaniu. W sieci jest trochę łatwiej, ale zanim pokazałam prawdziwą siebie, nawet w naszej wattpadowej społeczności, minęło trochę czasu.
Dziennikarz: Bardzo dobrze, że o tym mówisz. Pewnie ta wypowiedź pomogłaby wielu innym osobom, które pomyślałyby: o, mam tak samo, jak Ty.
Wspomniałaś o swojej działalności w sieci. Co w niej robisz? Ze szczególnym uwzględnieniem Wattpada i okolic okołowattpadowych?
AlexKuczynska: Przede wszystkim jestem. Na Wattpadzie publikuje swoje książki, należę też do GrupaNOS — jest to grupa kobiet, pisarek, które połączyła szczególna więź, tworzymy wspólnie wattpadową gazetkę, organizujemy wyzwania pisarskie, ale przede wszystkim się przyjaźnimy i dyskutujemy na różne tematy.
Nie jestem jakoś szczególnie zaangażowana w inne akcje związane z pisaniem w sieci, właśnie ze względu na swój napięty grafik. Mój Instagram obrósł kurzem, tak samo, jak promocja moich tekstów na TikToku czy Threads, chociaż to wynik natłoku nauki w ostatnim czasie. Jestem raczej cichym obserwatorem i równie cichym supportem, jeśli trzeba kogoś wesprzeć like'em, komentarzem czy udostępnieniem.
Dziennikarz: No właśnie, opowiedz o GrupaNOS. Z tego, co widzę, a czasami podczytuję czat tej grupy, jesteś tam niekwestionowanym liderem. Nawet Twoja nazwa, POLSKI STEFAN KROL, na to wskazuje.
AlexKuczynska: Ahaha, nie, nie, to nie tak. Polski Stefan Król wziął się od mojej miłości do twórczości Stephena Kinga. Nick powstał po publikacji „Życiożercy", użytkownicy grupy porównywali to opowiadanie do stylu niekwestionowanego króla horrorów. NOS nie ma lidera; gdybym miała rzucić jakimś cytatem, to powiedziałabym, że „w tym plemieniu każdy pełni jakąś funkcję". Być może stwarzam takie wrażenie, bo jestem dość aktywnym użytkownikiem i dziewczyny często zwracają się do mnie o pomoc w kwestiach językowych czy stylistycznych.
Dziennikarz: Tak, dało się zauważyć, że jeśli chodzi o formę, wiedziesz prym. Czyli — nie lider, ale autorytet. I dobrze. Miło, jak jedni ludzie pomagają drugim. Podoba mi się ta grupka, jak rozumiem, powstała ad hoc, bo chyba się wcześniej nie znałyście? Widzę, że się rozwija. Dzielicie się wiedzą i doświadczeniem, teraz wspólnie wydajecie gazetkę, w której jest co czytać.
AlexKuczynska: Tak też się nie czuję. Po prostu lubię pomagać i widzieć, jak ludzie się rozwijają i odnoszą sukcesy.
Z tego, co wiem, część dziewczyn znała się już z Wattpada, ja trafiłam na tę grupę totalnie przez przypadek, kiedy szukałam informacji o tym, jak poruszać się po tej platformie.
Gazetka była pomysłem mojej ukochanej bety, Karoliny (Queenie_132). I chwała jej za to!
Dziennikarz: Opowiedz coś więcej o gazetce. Skąd się wziął pomysł Karoliny? I jak to się stało, że tyle dziewczyn zaangażowało się w jej tworzenie? Nie chcę tu wyciągać z Ciebie tajemnic, daję możliwość lokowania produktu.
I o czym gazetka NOS jest? Tak pokrótce — dla tych, co jeszcze jej nie znają.
AlexKuczynska: Haha, nie wyciągniesz, bo również tego nie wiem. Nagle trafiłam na grupę dedykowaną stricte gazetce, zostałam okrzyknięta naczelnym korektorem i już tak zostałam. Niech nikogo nie zdziwi moja niewiedza, taki już mój charakter, wpadam w pewien temat i płynę z nim, jakbym wiedziała od początku, o co chodzi; a co do pomysłu Karoliny — z tego, co wiem, już kiedyś taka gazetka na Wattpad była, ale projekt upadł. Dziewczyny postanowiły wskrzesić ten pomysł i myślę, że całkiem nieźle to się rozwija.
Gazetka NOS jest o wszystkim, co związane z pisaniem, mamy nawet kącik wsparcia dla autorów, którzy borykają się z brakiem wiedzy. Sama wzięłam pod skrzydła sekcję często powielanych błędów, bo wiem, że nie każdy ma świadomość, że takowe robi. Pojawiają się polecajki, te wattpadowe, jak i książkowe, konkursy i wyzwania.
Dziennikarz: Sama ją czytam i potwierdzam, że warto. Szczególnie, jak się jest początkującym autorem.
To teraz zacznijmy wreszcie o Twojej twórczości. Wiem już, że trafiłaś na Wattpad, bo założyłaś się z partnerem, że napiszesz lepszą powieść niż on. On też pisze? Na Wattpadzie? Czy wydaje w tym oficjalnym obiegu?
AlexKuczynska: Absolutnie! On całkowicie stroni od czytania jakiejkolwiek literatury, chyba że to biografia jakiegoś sportowca albo arcymistrza szachowego. Jako artysta jestem bardzo krytyczna wobec siebie i innych twórców, jemu z kolei bardzo nie podoba się ta cecha mojego charakteru. Poirytowany moim narzekaniem na przeczytaną książkę, zapytał, czy jestem w stanie napisać lepszą. Nie wiedział wtedy, że przez wiele lat publikowałam historie na Onet.pl, wiec poniósł w tym wypadku sromotną klęskę.
Dziennikarz: Co wygrałaś?
AlexKuczynska: Jeszcze się nie zdecydowałam haha. Zaskoczę go w najmniej oczekiwanym momencie. Nasza relacja jest dość specyficzna, dlatego nie spieszy mi się z odbiorem nagrody, chce widzieć jego zszokowaną minę, ale moja potrzeba odwiedzenia Seulu jest z roku na rok coraz większa, więc istnieje duża szansa, że zostanie sponsorem tej wycieczki.
Dziennikarz: O, to się nazywa nagroda.
AlexKuczynska: Albo grubo, albo wcale.
Dziennikarz: Co piszesz? Ja wiem, ale pochwal się czytelnikom tego wywiadu.
AlexKuczynska: Głównie Dark high fantasy. Uważam, że jestem w tym naprawdę dobra. Ostatnio eksperymentuję również z Urban fantasy, takim sposobem powstało „Ciche Miejsce". W tej historii wychodzę ze swojej strefy komfortu. Powoli spod moich palców wychodzi również kryminał, ale to publikacja na przyszły rok. Teraz skupiam się głównie na trzecim tomie „Esencji", który ukaże się wiosną 2025 roku, przynajmniej mam taką nadzieję.
Dziennikarz: A dlaczego właśnie ten rodzaj wybrałaś?
AlexKuczynska: Od zawsze w mojej głowie powstawały szalone historie. Lubię myśleć, że wszyscy ludzie na świecie mają jakieś ukryte supermoce, że istnieją potwory i magiczne istoty, o których pisze się w bestiariuszach. Moja miłość do fantasy wyszła tak naprawdę z azjatyckiego folkloru, anime, a później dopiero zakochałam się w europejskich i słowiańskich legendach i podaniach. Moja miłość do książek również zaczęła się od fantasy, pierwsza książka, którą przeczytałam dla przyjemności to Harry Potter. Więc siłą rzeczy najlepiej odnalazłam się w tym rodzaju powieści.
Dziennikarz: A czy możesz nam rozszyfrować zapis z Twojej tablicy - „DARKFANTASY, ALE TO ROMANTASY"? I „PRODUCENT NAJLEPSZYCH MĘŻÓW PO TEJ STRONIE WISŁY"?
Bo nie ukrywam, brzmi interesująco.
AlexKuczynska: Ahahaha, jasne, że tak. Moje czytelniczki uważają, że „Esencja" to romantasy, w każdym możliwym fragmencie doszukują się romansu. A co do PRODUCENTA NAJLEPSZYCH MĘŻÓW PO TEJ STRONIE WISŁY — nie oszukujmy się, obie dobrze wiemy, jakie walki toczą się na grupie o wykreowanych przeze mnie bohaterów.
Dziennikarz: My wiemy. Warto też, żeby czytelnicy tego wywiadu się dowiedzieli. O czym jest „Esencja"? Gdybyś tak miała zareklamować?
AlexKuczynska: Gdybym miała zareklamować „Esencję", powiedziałabym, że to historia o bóstwach, które nie potrafiły dojść ze sobą do porozumienia. Że to historia o Bogu, który wolał pozbawić pamięci swoją ukochaną, niż pozwolić jej zginąć. No i przede wszystkim o dziewczynie, która nawet nie wiedziała, że zapomniała.
W Esencji jest cały wachlarz męskich bohaterów, którzy skradli serca czytelniczek. Nierzadko kłócą się one o to, który jest „mężem" której. Jedynie Abbadon ma na tym polu luz — należy tylko i wyłącznie do atriabooktok.
Być może to wynik tego, że staram się kreować swoich bohaterów na „prawdziwych ludzi", mimo że z ludźmi mają niewiele wspólnego.
Dziennikarz: Czytając Twój opis, nie dziwię się, że „Esencja" została okrzyknięta dziełem z gatunku romantasy.
Czyli zachęcamy — warto iść, czytać, poznać interesującą powieść, a i może ustawić się w kolejce do tego czy owego książkowego męża.
Wspominałaś, że w przyszłym roku będziesz pisać trzeci tom. Czy na nim zamierzasz poprzestać, czy też planujesz dłuższą serię?
AlexKuczynska: „Esencja" jest trylogią, kończy się wraz z trzecim tomem. W planach mam jeszcze Esencjonalny Przewodnik, zamierzam tam umieścić kluczowe informacje dotyczące ras, bohaterów i miejsc, w których dzieje się akcja książki.
Dziennikarz: Myślę, że to będzie dobre uzupełnienie trylogii.
Opowiesz o warsztacie pisarskim? Kiedy piszesz — już wiemy. A jak piszesz? Co Ci do tego jest potrzebne? Co przeszkadza? Czy masz jakieś rytuały, które pomagają?
AlexKuczynska: Och, być może w tej chwili wszystkich zaskoczę, ale moje rytuały, dotyczące pisania, nie istnieją. Pisanie traktuję jak każde inne zadanie. Siadam do laptopa, piszę w założonym wcześniej oknie czasowym, a potem zamykam laptop i zajmuje się innymi rzeczami lub idę spać. To dla mnie zwykła praca, tak samo, jak tatuowanie czy custom ubrań. Kiedy siadam do pisania, nic innego nie ma znaczenia, jestem tylko ja i Google docs lub Word Office.
Dziennikarz: Czyli mityczna wena nie ma u Ciebie co robić? Nie czekasz na nią z utęsknieniem? I nie płaczesz, gdy nie przychodzi?
AlexKuczynska: Absolutnie, haha. Gdybym czekała na wenę, nie napisałabym nawet słowa. Wiem, że wielu pisarzy ma wenę, motywację, czy jak to jeszcze nazywają, ale w tym wypadku polegam jedynie na swoich umiejętnościach. Jeżeli mam zarys fabuły, początek i koniec, to tak naprawdę mam wszystkie narzędzia, jakich potrzebuje do stworzenia powieści.
Dziennikarz: Czyli nie piszesz ze szczegółowym planem? Wiem, że niektórzy przedtem robią, nawet plany poszczególnych rozdziałów. A Ty?
AlexKuczynska: Idę na żywioł. Najlepsze rzeczy pisze, kiedy niczego nie planuję. Latem grupa NOS organizowała wyzwanie, w którym do napisania był romans. To pierwszy raz, kiedy zrobiłam plan opowiadania. Termin był do bodajże 2 sierpnia, nie napisałam go do dziś, choć otwieram ten plik codziennie.
Dla mnie powieść, którą tworzę to przede wszystkim film, który wiele razy odtworzyłam w swojej głowie, zanim zdecydowałam się go przelać na papier. Widzę fragmenty, kiedy zamykam oczy i je zwyczajnie opisuję.
Dziennikarz: Bardzo ładnie to ujęłaś. Widać ten artyzm, o którym wspominałaś wcześniej.
Czy jest ktoś, na kim się wzorujesz, pisząc? Kto jest Twoim pisarskim autorytetem?
AlexKuczynska: Och, nie mogłabym nie wspomnieć tutaj o moim mentorze, wzorze do naśladowania, ulubionym pisarzu i człowieku, którego twórczość ukształtowała mnie jako odbiorcę i twórcę. Stephen King. Mój master. Uwielbiam jego styl, to jak opisuje uzależnienia i choroby psychiczne, jak je przekłada na największe ludzkie leki. Mogłabym mówić o tym nawet do rana. Ręka Mistrza to moim zdaniem Jego najlepsza książka, uwielbiam ją. Może to sprawka sposobu, w jaki główny bohater radzi sobie z tym, że stracił w wypadku rękę (maluje obrazy). Ta powieść jest bardzo bliska mojemu sercu i utożsamiam się z głównym bohaterem w wielu aspektach.
Oprócz Kinga bardzo często analizuje dzieła H.P. Lovecrafta i Mastertona. Pałam sympatią również do Grzędowicza i jego śp. żony, Kossakowskiej. Gdyby nie jej seria o Daimonie Abbadonie Frayu, postać Abbadona z „Esencji" nigdy by nie powstała.
Dziennikarz: Czyli można powiedzieć, że cenisz dobrą literaturę, nie stronisz od klasyki. A czego nie lubisz we współczesnej literaturze?
AlexKuczynska: Chyba nie ma czegoś takiego. Wychodzę z założenia, że w każdej książce można znaleźć coś wartościowego. Nawet jeśli krytykuję jakieś dzieło, jestem w stanie mówić również o dobrych stronach danej pozycji. Z pozycji osoby redagującej teksty powiedziałabym, że nie lubię, kiedy autor nie pracuje nad swoim warsztatem i to widać w każdej wydanej przez niego książce.
Jednak z pozycji czytelnika — nie ma w książkach rzeczy, których nie lubię. Przytoczę przykład tego nieszczęsnego „Domu trzepoczących skrzydeł". Bardzo mocno irytowała mnie główna bohaterka i jej absurdalne decyzje, ale w ogólnym rozrachunku ta książka była całkiem niezła, szczególnie pomysł na fabułę.
Dziennikarz: To prawda, czasem wykonanie jest niezbyt dobre, ale powieść broni się pomysłem.
Czy bliscy wiedzą, że piszesz? I jak się na to zapatrują? Wspierają, czytają, negują, jest im to obojętne?
AlexKuczynska: Wiedzą. Część wspiera i czyta, część nie jest zainteresowana moją twórczością. Wynika to w dużej mierze z tego, z jakiego środowiska pochodzę. W domu czytanie książek dla przyjemności było traktowane jak marnowanie cennego czasu. Pewnie, gdybym napisała książkę popularnonaukową, odbiór mojej twórczości byłby dużo większy wśród bliskich. Bardziej dopingują przyjaciele. Większość z nich nawet nie ma Wattpada, lwia część znajomych nie mówi ani nie czyta również po polsku, a mimo wszystko dostaję feedback, że czytali nowy rozdział.
Przeszło mi nawet przez myśl, by przetłumaczyć „Esencję" na język angielski, by mogli zapoznać się z pełną treścią książki.
Dziennikarz: To bardzo miłe. Do tego dodajmy pozytywny odbiór od obserwujących z Wattpada i mamy coś, co naprawdę potrafi dodać skrzydeł.
Jak zaczęłaś pisać na Wattpadzie, jaki był odbiór? Czy od początku spotykałaś się z pozytywnymi reakcjami? Czy negatywnymi? A może początkowo była cisza? I pisałaś do wattpadowej szuflady?
AlexKuczynska: Hm, raczej od początku miałam fajny odbiór. Zanim opublikowałam cokolwiek na Wattpadzie, przeczytałam masę artykułów i dołączyłam do wielu grup zrzeszających członków tej platformy, by dowiedzieć się, jak działa ta platforma. „Esencja" stosunkowo szybko zyskała grono wiernych czytelników.
Fala przyszła niespodziewanie, nie byłam na to gotowa i w pewnej chwili przytłoczyła mnie ilość komentarzy i wciąż rosnące statystyki. Odpowiadam również na większość komentarzy, więc ciągle mam kontakt z czytelnikami. Nawet jeśli dostałam jakąś negatywną opinię, to nie jestem w stanie jej przytoczyć. Nie przejmuję się nimi. Wiem, że nie każdemu „Esencja" przypadnie do gustu. Mimo wszystko jest to skomplikowana historia.
Dziennikarz: Niektórzy twórcy mówią, że trudno im było się przebić do czytelników. Cieszę się, że u Ciebie ten pozytywny odbiór przyszedł od razu. Ale może to właśnie dlatego, jak wspomniałaś, że przedtem zaczęłaś „bywać" i dałaś się poznać na różnych grupach.
Z doświadczenia, ze swojej aktualnej pozycji, wiedzy — co powiedziałabyś początkującym wattpadowiczom? Jakiej rady udzieliła, przed czym przestrzegła?
AlexKuczynska: Nie poddawajcie się. Nawet jeśli początkowo odbiór jest słaby, róbcie swoje, szlifujcie swój warsztat i wierzcie we własną historię, bo nikt tego za Was nie zrobi. Sprawdzajcie każdą jedną „dobrą" radę, bo może się okazać błędna. I nie wierzcie hejterom. Wielu z nich przelewa na Was swoje własne lęki. I nie bójcie się reklamować na Facebooku czy TikToku. To media, które pomogą Wam dotrzeć do większej grupy odbiorców.
Dziennikarz: Mądre słowa. Szczególnie te o szlifowaniu warsztatu i o nieuleganiu hejterom. A co powiedziałabyś tym, którzy otrzymali negatywną opinię czy recenzję?
AlexKuczynska: Właściwie to samo. Najpierw niech sprawdzą, czy to, co widnieje w komentarzu to prawda. W wielu przypadkach nie. A jeżeli jednak opinia okaże się trafna, niech pochylą się nad własnym tekstem i szukają odpowiedzi. Być może należy popracować jeszcze nad warsztatem, dokształcić się w jakiejś dziedzinie. A jeżeli to opinia niepoparta żadnymi argumentami — olać. Nie każdemu nasze dzieło przypadnie do gustu i powinniśmy mieć tego świadomość, zanim zdecydujemy się na jej publikację.
Dziennikarz: A Ty zwracałaś się do którejś z grup recenzenckich? A jeśli nie, to czy zamierzasz? Czy polegasz na swoich betach i to Ci wystarczy?
AlexKuczynska: Jeszcze się nie zwracałam, ale mam w planach. Ale nie traktuję takich recenzji jako wyznacznik czegokolwiek. To też pewna forma reklamy, przynajmniej w moim mniemaniu.
Dziennikarz: A jeśli mówimy o planach — czy masz zamiar wydać „Esencję"? Pewnie tak, skoro ma tak dobry odbiór?
AlexKuczynska: Prawda jest taka, że zanim „Esencja" trafiła na Wattpad, najpierw wysłałam ją do kilku wydawnictw. Pierwszy rzut propozycji wydawniczych został odrzucony, ale nie zamierzam się poddawać. Niebawem znów poślę swoje dzieło w świat, a jeśli polskie wydawnictwa nie zechcą wydać „Esencji", przetłumaczę ją na angielski i tam spróbuje swoich sił. Jeśli to nic nie da, napiszę ją po koreańsku i tam zacznę wysyłać propozycje wydawnicze. Bardzo mocno wierzę w swoją powieść i wydam ją bez względu na wszystko.
Dziennikarz: Podoba mi się taka pewność siebie i samozaparcie. Nie ja jedna liczę, że „Esencja" trafi na półki księgarskie, te rzeczywiste lub choćby wirtualne. Z pewnością przetłumaczenie na angielski dodałoby „Esencji" czytelników, co faktycznie mogłoby się przełożyć na jej popularność.
A czemu na koreański? I dlaczego właśnie w Korei? Myślisz, że tam jest rynek zbytu na taką tematykę?
AlexKuczynska: Kocham Azję całą sobą od najmłodszych lat. W gimnazjum uczyłam się języka japońskiego, później depresja zepchnęła tę miłość na dalszy plan, ale ona powróciła ze zdwojoną siłą kilka lat temu i skupiła się na Korei Południowej. Pilnie uczę się języka i jeżeli miałabym tłumaczyć swoje książki na języki obce, zaczęłabym przede wszystkim od tych, które znam, czyli angielski i koreański, choć w tym drugim wciąż raczkuję. Rynek zbytu nie odbiega jakoś specjalnie mocno od tego amerykańskiego.
Dziennikarz: O, kolejna „Azjatka" w moich wywiadach. Dlaczego właśnie Azja? I japoński kiedyś, a teraz koreański?
AlexKuczynska: Czemu Azja? Właściwie to już nie pamiętam, to było naprawdę dawno temu. Wiem natomiast, że anime pchnęło mnie do tego, by zacząć uczyć się japońskiego. Później zachorowałam na depresję i po 4 latach intensywnej nauki porzuciłam Japonię na rzecz zdrowia psychicznego. Później poszłam na studia i mieliśmy wśród studentów Azjatów, Koreańczyków głównie. Pokochałam ich kulturę, tradycje, jedzenie, ale na prawdziwą naukę języka zdecydowałam się stosunkowo niedawno.
Przez lata używałam podstawowych zwrotów i wyrażeń, ale dopiero kilka tygodni temu odnalazłam w sobie wystarczająco dużo siły i odwagi, by nauczyć się płynnie posługiwać tym językiem.
Dziennikarz: Tylko pozazdrościć takiej pasji. I samozaparcia. Czy trudno jest Polakowi uczyć się tak egzotycznych języków?
AlexKuczynska: Myślę, że nie jest to łatwe dla ludzi, którzy nie mieli styczności wcześniej z żadnym azjatyckim językiem. Konstrukcja zdań znacznie różni się od naszej, romanizacja to coś, czego jak najszybciej należałoby się wyzbyć. Panuje też określona hierarchia w społeczeństwie, co generuje dodatkowe zasady dotyczące wypowiadania się. Slang znacznie różni się od języka, którym posługują się w książkach i podręcznikach. Nauki jest w bród.
Dziennikarz: Czy Twoja miłość do Azji jest „na odległość"? Czy chciałabyś tam zamieszkać? Widzisz się w którymś z azjatyckich krajów? W Japonii, Korei, ewentualnie jeszcze gdzieś indziej?
AlexKuczynska: Bardzo bym chciała odwiedzić zarówno Japonię, jak i Koreę. Nie mówię, że bym wróciła, haha. Widzę tam siebie, jako obywatela, a nie turystę. Ale to zdecydowanie odleglejsze plany, niżbym chciała.
Dziennikarz: Masz trzydzieści lat, przed Tobą jeszcze mnóstwo życia. Różnie może być.
Na razie wróćmy do Wattpada. Czy są tu osoby: autorzy, czytelnicy, których wyjątkowo cenisz?
AlexKuczynska: Jasne! Monika Grabowska (fareydae) i „Krew Zdrajcy". To pierwsza książka, jaką przeczytałam na Wattpadzie i przepadłam. Kocham tę historię i nie mogę się doczekać, aż będę trzymać w rękach papierową wersję powieści.
@Laura Green (lauragreen_autorka) i jej „Pogrzebany Świat". Nie sądziłam, że kiedykolwiek spodoba mi się romans i zakocham się w przerośniętym jaszczurce.
Aga (WOparachGroteski). LGBT to nie moja bajka, ale to, jak wykreowała Aleksego i Gabriela — coś wspaniałego. Gabriel to mój niekwestionowany książkowy mąż i cierpię razem z nim, ale jednocześnie jestem z niego bardzo dumna. Jest bardzo silną postacią.
atriabooktok. Sandra bardzo ciężko pracuje nad swoim warsztatem i to widać. Nie mówię tego tylko dlatego, że współpracujemy, ale też dlatego, że widzę, jak wiele pracy wkłada w „Pomóż mi odejść" i z każdym kolejnym rozdziałem idzie jej coraz lepiej. Gdyby nie „PMO", chyba nigdy bym się nie przekonała do romansów mafijnych.
Kinia, thegirlfromstarsxox. Trafiłam na „Spaloną" przez przypadek, w ramach akcji „Czytanie za czytanie". Nie wiedziałam, że można nienawidzić tak mocno fikcyjnej postaci, dopóki nie poznałam Orifiela. Gość w sumie nie jest zły, ale wywołuje we mnie skrajne emocje.
Mogłabym wymienić jeszcze wiele innych autorów, bo cenię każdego z nich za pracę, jaką wkładają w swoje dzieła.
Robicie naprawdę dobrą robotę, wierzcie mi.
Dziennikarz: Dwie z tych pięciu pozycji również czytałam. Gdybyś miała wytypować kogoś, z kim chciałabyś przeczytać wywiad, to kto to by był? Ktoś z tych, które przed momentem wspomniałaś, czy ktoś jeszcze inny?
Albo inaczej — kogo poleciłabyś do wywiadu, bo uważasz, że warto, żeby czytelnicy go/ją poznali?
AlexKuczynska: Chętnie przeczytałabym wywiad z moją betą. Karolina (Queenie_132), oprócz tego, że mi betuje i pisze książki, robi wspaniałe okładki. Jej droga do tego, co tworzy teraz, nie była łatwa i myślę, że gdyby ludzie wiedzieli, jak wiele pracy włożyła w to, by być w tym miejscu, w którym jest, bardziej docenialiby jej sztukę. Bo uważam, że właśnie tym są jej okładki. Nie ukrywam, że pewnie też dowiedziałabyś się, jak ciężko się pracuje z kimś takim jak ja haha.
Dziennikarz: O, i to jest dobry pomysł. Porozmawiać z kimś, kto zna Olę Kuczyńską od drugiej strony i może nam o niej powiedzieć coś jeszcze innego.
Olu, będziemy kończyć. Czy zapomniałam Cię o coś zapytać? Nie zapytałam o coś, co chciałabyś powiedzieć? Czy sama z siebie chcesz się jeszcze czymś podzielić?
AlexKuczynska: Myślę, że udzieliłam wyczerpujących odpowiedzi. Jeśli czytelnicy będą mieli jeszcze jakieś pytania lub coś będzie niejasne, chętnie odpowiem w komentarzach pod wywiadem.
Dziennikarz: Wobec tego bardzo Ci dziękuję za tę rozmowę, za otwartość i faktycznie wyczerpujące odpowiedzi. Bardzo miło mi się z Tobą rozmawiało. I pouczająco.
AlexKuczynska: To ja dziękuję za możliwość udzielenia tego wywiadu! Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek jakiegoś udzielę.
Dziennikarz: No, to pierwszy już za Tobą. Nawet jeśli kiedyś będziesz udzielała wielu kolejnych, to zawsze będzie wiadomo, że pierwszy z Tobą pojawił się na Wattpadzie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro