Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 • szpieg w szeregach wroga

  Red Riot nie mógł się ruszyć. Czuł, że powinien teraz zerwać się i obezwładnić intruza bądź po prostu wykonać jego polecenie, ale po prostu nie mógł. Czuł się tak, jakby dostał paraliżu, z trudem przychodziło mu nawet oddychanie. Może właśnie dostał ataku paniki, bo jego największe obawy zaraz miały się spełnić?

  — Red Riocie, usiądź — powtórzył mężczyzna za nim, zdejmując dłoń z ramienia. W jego głosie nie słychać było nawet nuty groźby czy poirytowania, ale równie dobrze mogła to być, a raczej na pewno tym była, opanowana do perfekcji gra aktorska.

  Rozluźnił się nieco, gdy kontakt fizyczny został przerwany. Nieśpiesznie podszedł do ściany, pod którą stało łóżko Ground Zero i usiadł pod nią, oczywiście nie zbliżając się zbytnio do przerażonego nawet bardziej od niego mężczyzny.

  — Myślę, że doktorowi Shigarakiemu nie spodobałoby się to, że niszczysz efekt jego kilkuletniej pracy — rzucił doktor Shinso, którego twarz Red Riot zdołał zobaczyć dopiero teraz, opierając się o ścianę. — Te rozmowy z tobą na pewno wpłynęły na psychikę obiektu, najpewniej pozytywnie — mruknął lekceważąco, a Ground Zero widocznie spiął się jeszcze bardziej, gdy ten nazwał go ,,obiektem".

  Red Riot poczuł, jak zalewa go fala gniewu, który przez ostatnią dobę towarzyszył mu niemalże nieustannie.

  — To nie jest żaden obiekt — warknął, marszcząc brwi, czego doktor Shinso nie miałby szans zobaczyć, gdyby nie miał założonego noktowizora, identycznego do tego, którego wziął Red Riot.

  — Jest. I ty też.

  Przez moment było zupełnie cicho, Ground Zero drżał, wodząc po pomieszczeniu rozbieganym wzrokiem. Red Riot chciał go jakoś pocieszyć, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale... sam w to nie wierzył. Ostatnio za dużo rzeczy szło nie tak, podświadomie obawiał się, że kiedyś doktor Shigaraki jego także będzie nazywał Szaleńcem.

  — Kto jeszcze wie? — zapytał Shinso po chwili. 

  No tak, ich też chce przydybać, domyślił się Red Riot i przybrał buńczuczną minę. Nic nie powie. 

  — Dowiem się i bez twojej pomocy. — Wzruszył ramionami, gdy nie otrzymał odpowiedzi. — Tak jedynie polepszyłbyś swoją sytuację.

  — Wsypując przyjaciół?!

  Doktor Shinso uśmiechnął się, kiwając głową. Wyglądał tak, jakby właśnie dostał prezent na długo wyczekiwaną gwiazdkę.

  — Aha! Czyli jednak wtajemniczyłeś więcej osób! — zawołał triumfalnie, a Red Riot miał ochotę porządnie uderzyć się pięścią w czoło.

  Chyba najlepiej będzie, gdy będę milczał, postanowił, zaciskając wargi. Tak przynajmniej nic więcej ze mnie nie wyciągnie.

  — Teraz wysłuchaj mnie uważnie, a może oboje na tym skorzystamy — powiedział doktor Shinso, a Red Riot nie oponował, pamiętając o swoim postanowieniu. — Chcesz stąd uciec. Wykorzystasz do tego możliwie jak największą liczbę obiektów i obecnie badane moce, licząc na to, że razem uda wam się wyjść z tego bez szwanku — uśmiechnął się pod nosem, kręcąc głową. — Tak myślisz, prawda? Jakże naiwnie. Wiesz, czego potrzeba do wykonania jakiejkolwiek akcji? — Nie doczekawszy się odpowiedzi, kontynuował: — Planu i środków. Technicznie rzecz biorąc środki masz, ale planu nie. Improwizacją nic nie osiągniesz, a tylko zaszkodzisz sobie i przyjaciołom, jak to nierozważnie uczynił Ground Zero — orzekł, a wspomniany mężczyzna wzdrygnął się, usłyszawszy swoje imię. — Potrzebujesz informacji.

  — Po co mi o tym mówisz?! — nie wytrzymał Red Riot, gwałtownie zrywając się z miejsca, a tym samym ściągając na siebie chłodne spojrzenie doktora. — Czy to ci tylko nie szkodzi?!

  — Potrzebujesz informacji — powtórzył jeszcze raz Shinso, przechylając głowę na jedną stronę — a ja ci je dam.

  Zapadła cisza, Red Riot zamarł w pół kroku, nie dowierzając własnym uszom.

  — S-słucham? — wydukał w końcu, opierając się o ścianę. 

  — Pomogę ci. 

  — Przecież ty też w tym jesteś! Jesteś zły, jak oni! — warknął Red Riot, otrząsając się z chwilowego szoku.

  Doktor Shinso westchnął cicho, kręcąc głową.

  — Nie przeczę. Gdybym nie był... zły, ani przez chwilę nie zastanawiałbym się nad opuszczeniem tego miejsca, zrobiłbym to przy najbliższej możliwej okazji i zawiadomił odpowiednie służby. — Przerwał na moment, a na jego twarzy pojawił się smutny uśmiech. — Prawda jest taka, że zawsze będę oddany tej magii, ale coraz mniej podoba mi się to, co oni tu robią. Chcę pomóc. Chcę... — Zawiesił głos, utkwił spojrzenie gdzieś w oddali. — Chcę was stąd wydostać.

  Red Riot milczał, gorączkowo próbując przyswoić nowo poznane fakty. Doktor Shinso był w ośrodku dopiero od kilku miesięcy, ale i tak zdawał się być zupełnie oswojony z panującymi tu realiami. Był również całkowicie posłuszny Shigarakiemu i tak naprawdę jego ostatniego można by posądzić o... szpiegowanie?

  Chyba że robił to dla kogoś, jak w przypadku Dabiego.

  — Chodzi o Chargebolta, prawda? To dla niego to robisz?

  — No cóż, nie zaprzeczę. — Doktor Shinso nie zdawał się być zdziwiony pytaniem ani też tym, że Red Riot dość szybko doszedł do jego prawdziwych pobudek. — Tylko... może mu na razie o tym nie mów.

  Wtedy też w głowie Red Riota coś zaskoczyło, gdy zdał sobie sprawę, jak wiele nieścisłości ma w sobie wyznanie doktora.

  — Kilka dni temu, gdy wysłałeś mnie tutaj, znaczy, do tego sektora... — zaczął powoli, a Shinso zachęcił go skinieniem dłoni, by kontynuował — chciałeś, żebym spotkał Ground Zero, tak? A może to ty zostawiłeś mi dziennik?! — Ożywił się, a doktor uniósł brwi.

  — O jakim dzienniku mowa?

  — Tym Earserheada oczywiście.

  — Nie mam pojęcia, o czym mówisz — stwierdził Shinso, a Red Riot zmarszczył brwi.

  — Jak to? Nie przeszukiwaliście pokoju Ground Zero? Przecież mi odnalezienie dziennika zajęło co najwyżej pół godziny — mruknął z niedowierzaniem, a Ground Zero przybrał oburzoną minę, jakby kryjówka pod łóżkiem była najlepsza ze wszystkich innych.

  Cóż, przynajmniej już nie panikuje.

  — Nic mi o tym nie wiadomo, przypominam, że dotarłem tu stosunkowo niedawno — powiedział doktor, ale zaraz potem dodał: — aczkolwiek mogę popytać tu i tam.

  Red Riot skinął głową, czując, jak wstępują w niego nowe pokłady nadziei, które wręcz popychały go do dalszego działania. Mają po swojej stronie doktora, co może pójść nie tak?

  — Skąd mamy wiedzieć, że nie kłamiesz? — zapytał nagle Ground Zero, nie podnosząc głowy. Dłonie już mu nie drżały, ale nadal nie sprawiał wrażenia choć w pewnym stopniu tak pewnego siebie, jakim stawał się przy Red Riocie. — Jak mam zaufać człowiekowi, który mnie torturował? — dodał jeszcze ciszej niż przedtem, a Shinso wyraźnie się zmieszał, odwracając wzrok.

  — Nigdy tego nie robiłem — mruknął, ale wiadome było, że nawet jeśli nie kłamie, to nie mówi całej prawdy.

  — Ale... ale patrzyłeś, czyż nie tak? 

  — Temu raczej nie mogę zaprzeczyć.

  Myśli Red Riota znów zaczęły pędzić jak oszalałe. Ground Zero miał rację, ale, jak wcześniej powiedział doktor Shinso, do ucieczki rozpaczliwie potrzebowali informacji. Sami nie poradziliby sobie w zewnętrznym świecie, nie mając żadnych wspomnień i wiedzy o nim. Współpraca zdawała się być jedynym sensownym rozwiązaniem, ale sama myśl o tym zdawała się być równie dobra, jak i ryzykowna.

  Z drugiej strony, gdyby nawet Shinso faktycznie tylko kłamał i nigdy nie był po ich stronie, dlaczego po prostu nie powiedziałby o wszystkim Shigarakiemu? Po co miałby się trudzić okłamywaniem ich? Czy miałby w tym jakiś cel?

  — Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie ci zaufać — mruknął w końcu Red Riot, a Ground Zero westchnął, najpewniej nie chcąc dłużej kłócić się przy potencjalnym wrogu. — Ale niby jak wyobrażasz sobie naszą współpracę? Przecież w tej waszej doktorskiej hierarchii chyba nie masz wysokiego miejsca...

  — Och, o to się nie martw, Shigaraki w ogóle nie widzi w nas zagrożenia. Sądzi, że skoro do tej pory nie uciekliśmy z ośrodka z wrzaskiem, to jesteśmy całkowicie oddani nauce. Zresztą i tak większość z nas po prostu nie ma dokąd wracać.

  — A ty? Masz dokąd wracać?

  Doktor Shinso zawahał się, patrząc na niego niepewnie. Wreszcie odchrząknął, odwracając wzrok.

  — No cóż, szczerze powiedziawszy, to teraz nie bardzo.

  — Więc jak chcesz nas stąd wyprowadzić? Skąd weźmiesz informacje o świecie zewnętrznym?

  Shinso posłał mu ciężkie spojrzenie.

  — Praktycznie całe życie byłem błogo nieświadomy istnienia tego ośrodka, więc akurat o tym, co dzieje się poza nim, wiem co nieco. Poza tym liczę również na to, że odzyskacie wspomnienia jeszcze przed ucieczką stąd.

  — Jak niby mielibyśmy to zrobić?

  Doktor uśmiechnął się lekko i ruszył w stronę drzwi do sali ze stołem.

  — Spotkajmy się jutro po śniadaniu w pokoju Kurogiriego, gdy będzie zajęty zmywaniem. Tam wszystko ci wytłumaczę.

  Gdy wyszedł, Red Riot odwrócił się powoli i zapytał siedzącego na łóżku mężczyznę:

  — Myślisz, że dobrze zrobiłem?

  Ground Zero wywrócił oczami, nawet nie starając się patrzeć w jego stronę.

  — Po co się mnie pytasz? Przecież i tak robisz swoje — burknął, po czym dodał głośniej: — A teraz wyjdź, jestem śpiący.

  Red Riot westchnął cicho, sprawdził, czy doktor Shinso już odszedł, po czym sam zamknął drzwi i skierował się ku wyjściu z sektora zakazanego, mając nadzieję, że zaufanie wrogowi było tego warte.

  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro